STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / 10 STACJA PRZYGOTOWAŃ DO 20. ROCZNICY ZAWIERZENIA ŚWIATA BOŻEMU MIŁOSIERDZIU

10 stacja przygotowań do 20. rocznicy zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu

W niedzielę – 22 maja – w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach odbyła się już dziesiąta stacja przygotowań do 20. rocznicy zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. W czasie homilii rozważane były kolejne słowa papieskiego Aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu „aby w Tobie Trójjedyny Boże zawsze odnajdywali źródło nadziei...”.




Ks. Zbigniew Bielas, rektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, przypomniał, że 23 sierpnia 2020 roku odbywała się w łagiewnickim Sanktuarium VII Pielgrzymka Czcicieli Bożego Miłosierdzia. Wtedy też zostały poświęcone trzy pierwsze Dzwony Nadziei. – Słyszeliśmy wtedy słowa: Chcemy, aby Dzwony Nadziei, które dziś zostaną poświęcone w Bazylice Bożego Miłosierdzia dla katedry w Manili i Bazyliki w Trindade przyniosły do Was z Łagiewnik solidarność w modlitwie, umocnienie, pociechę i nadzieję. Z wielką ufnością powtarzamy tutaj każdego dnia słowa z Aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu, którego dokonał na tym miejscu św. Jan Paweł II 17 sierpnia 2002 r.: „Pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twojego miłosierdzia, aby w Tobie Trójjedyny Boże, zawsze odnajdywali źródło nadziei”. W ciągu tych prawie dwóch lat zostały poświęcone Dzwony Nadziei dla kolejnych miejsc: Wysp Samoa i Tonga w Oceanii, parafii Świętej Trójcy w Chicago, Sanktuarium Męczenników Ugandyjskich w Munyonyo i ostatnio dla Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Keysborough w Australii – powiedział ks. Bielas i dodał: – Chcemy, aby kolejny Dzwon Nadziei dotarł do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Winnicy w diecezji kamieniecko-podolskiej na udręczonej wojną Ukrainie. Dzwony są poświęcane właśnie tutaj, w Łagiewnikach, bo „Miłosierdzie jest nadzieją dla świata…”. I właśnie stąd płynie to orędzie miłosierdzia i nadziei.

W dalszej części homilii – w kolejnym miesiącu przygotowania do 20. rocznicy zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu wraz z Księdzem Arcybiskupem Markiem Jędraszewskim – rozważany był fragment papieskiego Aktu. Rektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach mówił, że w pierwszej części refleksji Ksiądz Arcybiskup przedstawia filozoficzne i biblijne spojrzenie na człowiecze przemijanie, ucieczkę w świat przyjemności, ucieczkę w świat wartości witalnych. W dalszej części prezentuje znaczenie świata wartości duchowych oraz wielkie postaci, które dla urzeczywistniania wartości duchowych poświęcały wartości hedonistyczne i witalne. – Ostatni fragment rozważań jest zatytułowany „Żyć nadzieją”. Ks. Arcybiskup przytacza refleksje o nadziei, które prezentował w swoich pracach francuski filozof XX wieku Gabriel Marcel. Mówiąc o nadziei, wskazywał on na konieczność jej właściwego rozumienia. Prawdziwa nadzieja bowiem nie może przyjmować jakiegoś przedmiotowego kształtu, wyrażającego się w stwierdzeniu: „mam nadzieję, że…”, lecz powinna przyjąć postać pełnego ufności wyznania skierowanego do Boga: „w Tobie pokładam nadzieję” lub, jeszcze dokładniej: „w Tobie pokładam naszą nadzieję”. Wówczas w autentycznej nadziei pojawiają się równocześnie trzy istotne elementy: „w Tobie”, „ja”, „my”. Dlatego też Marcel pisał w Homo viator: „Ty jesteś gwarantem tej jedności, jaka nas łączy, mnie ze mną samym lub jednego człowieka z drugim, bądź też jednych z drugimi. (…) Jesteś samym cementem, który ją [tę jedność] spaja. A jeśli tak, to rozpaczać o sobie czy o nas jest w istocie tym samym co rozpaczać o Tobie”. W ten sposób objawia się wspólnotowy wymiar nadziei. „Z istoty swej [jest ona] jak gdyby gotowością duszy zaangażowanej dostatecznie głęboko w doświadczenie komunii, by mogła dokonać aktu transcendentnego, odmiennego od aktu woli i poznania, którym to aktem stwierdza ona żywą wieczność; przy tym doświadczenie to stanowi jednocześnie rękojmię i przesłanki owej wieczności” – mówił ks. Bielas.

W rozważaniu przypomniano, że w 2007 roku papież Benedykt XVI opublikował encyklikę „Spe salvi”. Pisał w niej: „Kto nie zna Boga, chociaż miałby wielorakie nadzieje, w gruncie rzeczy nie ma nadziei, wielkiej nadziei, która podtrzymuje całe życie (por. Ef 2, 12). Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do ostatecznego «wykonało się!» (por. J 13, 1; 19, 30). Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest «życie». Zaczyna przeczuwać, co znaczy słowo nadziei, które napotkaliśmy w obrzędzie Chrztu: od wiary oczekuję «życia wiecznego» – prawdziwego życia, które całkowicie i bez zagrożeń, w całej pełni, po prostu jest życiem. Jezus, który powiedział o sobie, że przyszedł na świat, abyśmy mieli życie i mieli je w pełni, w obfitości (por. J 10, 10), wyjaśnił nam także, co oznacza «życie»: «A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa» (J 17, 3). Życia we właściwym znaczeniu nie mamy dla siebie ani wyłącznie z samych siebie: jest ono relacją. Życie w swojej pełni jest relacją z Tym, który jest źródłem życia. Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas mamy życie. Wówczas «żyjemy». (…) Potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć. Właśnie otrzymanie daru należy do nadziei. Bóg jest fundamentem nadziei – nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca: każdą jednostkę i ludzkość w całości. Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera. Tylko Jego miłość daje nam możliwość trwania w umiarkowaniu, dzień po dniu, bez utraty zapału, który daje nadzieja w świecie ze swej natury niedoskonałym. Równocześnie Jego miłość jest dla nas gwarancją, że istnieje to, co jedynie mgliście przeczuwamy, a czego mimo wszystko wewnętrznie oczekujemy: życie, które prawdziwie jest życiem” (SS, 27, 31).

– Takim wielkim świadkiem chrześcijańskiej nadziei był św. Jan Paweł II. Trudno wprost zliczyć jego wystąpienia, w których pojawiał się wątek nadziei – tak wiele ich było. Spośród nich przytoczmy zaledwie trzy. Pierwszym z nich jest fragment jego wywiadu-rzeki przeprowadzonego przez włoskiego dziennikarza Vittorio Messoriego, który został opublikowany w 1994 roku w książce Przekroczyć próg nadziei. Papież określił się w niej jako „człowiek nadziei”. Snując refleksje na temat nadziei, wprowadził niezmiernie ważne rozróżnienie między nadzieją „prawdziwą i pełną mądrości” a nadzieją „nieważną i fałszywą”, mówiąc: „Wszyscy, który mają mocną nadzieję w Bogu, są ku Niemu porwani i oświeceni blaskiem wiecznej światłości. Jeśli człowiek pozbawiony jest nadmiernej troski o siebie, kieruje swą miłość ku Bogu i cnotliwym czynom i wie, że Bóg troszczy się o niego – taka nadzieja jest prawdziwa i pełna mądrości. Lecz jeśli człowiek pokłada wszelkie swoje nadzieje tylko w swoich zamierzeniach, a zwraca się do Boga w modlitwie jedynie w chwilach niepowodzeń i tylko wtedy zaczyna ufać w pomoc Bożą, gdy przestaje wierzyć w swoje możliwości i nie może im zapobiec, to taka nadzieja jest nieważna i fałszywa. Prawdziwa nadzieja szuka jedynie Królestwa Bożego i jest pewna, że otrzyma wszystko, co potrzebne jest w tym śmiertelnym życiu”. Natomiast przemawiając na forum ONZ w dniu 5 października 1995 roku z okazji pięćdziesięciolecia utworzenia tej tak wielce znaczącej w najnowszych dziejach świata instytucji, Jan Paweł II powiedział: „Musimy przestać się bać, odzyskując ducha nadziei i ufności. Nadzieja nie jest próżnym optymizmem, podyktowanym przez naiwne przekonanie, że przyszłość jest na pewno lepsza niż przeszłość. Nadzieja i ufność są przesłanką odpowiedzialnego działania, a siłę czerpią z ukrytego sanktuarium sumienia, w którym «człowiek przebywa sam z Bogiem» i dzięki temu może doświadczać, że nie jest samotny wobec zagadek istnienia, gdyż towarzyszy mu miłość Stwórcy!”. Te stwierdzenia na tym wielkim areopagu współczesnego świata papież zamknął niezwykle przejmującym osobistym wyznaniem, wskazującym na ostateczne źródło przeżywanej przez niego nadziei: „Jako chrześcijanin muszę też dać świadectwo, że fundamentem mojej nadziei jest Jezus Chrystus” (n. 16-17). Ostatnie publiczne świadectwo swej nadziei Jan Paweł II dał na Placu św. Piotra w Rzymie w niedzielę wielkanocną, 27 marca 2005 roku. Była to ostatnia niedziela jego życia. Ojciec Święty był już bardzo ciężko chory. W jego imieniu okolicznościowe Orędzie wielkanocne odczytał kardynał Angelo Sodano. Pośród słów Orędzia znalazły się i takie: „Potrzebujemy Ciebie, zmartwychwstały Panie, także i my, ludzie trzeciego tysiąclecia! Zostań z nami teraz i po wszystkie czasy. (…) Prosimy Cię, wspieraj nas w drodze. W Ciebie wierzymy, w Tobie pokładamy nadzieję, bo Ty jeden masz słowa życia wiecznego”. Tuż po odczytaniu Orędzia papież, mimo ogromnych trudności z mówieniem, udzielił wszystkim zebranym na Placu błogosławieństwa Urbi et Orbi – cytował rozważania Abp. Marka Jędraszewskiego ks. Bielas, zauważając, że sześć dni później, 2 kwietnia 2005 roku, właśnie z tym przesłaniem o nadziei Jan Paweł II przekraczał próg wieczności.

Małgorzata Pabis | Rzecznik prasowy Sanktuarium
ZOBACZ TAKŻE