STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / HOMILIA PODCZAS MSZY ŚW. PRZY GROBIE ŚW. JANA PAWŁA II | BAZYLIKA ŚW. PIOTRA W RZYMIE | 11.10.2018

Homilia podczas Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II | Bazylika św. Piotra w Rzymie | 11.10.2018



Diecezjalna Pielgrzymka do Rzymu

z okazji 40 rocznicy rozpoczęcia pontyfikatu św. Jana Pawła II

Msza św. przy grobie św. Jana Pawła II

11 października 2018

Bazylika św. Piotra w Rzymie

Arcybiskup Marek Jędraszewski

Metropolita Krakowski

Dla Apostoła Piotra dialog ze zmartwychwstałym Panem musiał być bardzo trudny. Jezus pytał trzykrotne: „Czy kochasz mnie więcej niż inni?”… (por. J 21, 15-17). Cóż Piotr miał powiedzieć? Zdawał sobie dobrze sprawę, że zawiódł swego Mistrza. Jak mógł powiedzieć, że kocha bardziej, skoro obok stał św. Jan, który był świadkiem trzykrotnego zaparcia się Piotra, Jan, który trwał razem z Najświętszą Maryją Panną na Golgocie, pod krzyżem, aż do końca? Pozostało tylko: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17b). To prawda, Piotr kochał, kochał miłością nie zawsze wierną, ale żarliwą i dlatego trzykrotnie usłyszał polecenie: „Paś owce moje” (por. J 21, 15-18). Aby móc paść tych, których Chrystus do końca umiłował (por. J 13, 1),  trzeba najpierw samemu Go ukochać. Pasterzem owiec Chrystusa może być tylko ten, kto Chrystusa miłuje – i to do końca. Piotr miał Chrystusa do końca umiłować.

Czytany przed chwilą fragment Ewangelii św. Jana kończy się niezwykłym stwierdzeniem. Pan Jezus mówi do Piotra: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»” (J 21, 18-19). To, co wydarzyło się nad Jeziorem Genezaret, po latach znalazło swe dopełnienie tutaj, w Rzymie, w Cyrku Nerona, zwanym także Cyrkiem Kaliguli, gdy na oczach żądnego krwi plebsu św. Piotr został ukrzyżowany. Na jego prośbę ukrzyżowano go głową na dół, bowiem czuł się niegodny umierać tak, jak jego Mistrz. Jakże szczególna to więź między miłością do owiec, pasterzowaniem im, a ostatecznym świadectwem krwi – świadectwem miłości do Chrystusa i Kościoła.

Kiedy dziś nawiedzamy Bazylikę św. Piotra, znajdujemy w niej pamiątki tego ostatecznego świadectwa. Pod baldachimem Lorenzo Berniniego, wzniesionym na początku XVII wieku, znajduje się grób Księcia Apostołów. Poświadczyły to wykopaliska z lat 40-tych ubiegłego wieku. Tu jest Piotr! Inne dzieło sztuki, tzw. Gloria Berniniego, przedstawia tron św. Piotra. Zgodnie z tradycją, żaden z jego następców nie był godzien zasiadać na jego katedrze, więc ta jest wyniesiona ku górze. Jest to brązowo-pozłacana szkatuła, w której znajduje się krzesło św. Piotra, na którym zasiadał, nauczając w Rzymie. Św. Marek spisywał te katechezy, które następnie stały się treścią jego Ewangelii. Tron mówi zatem o posłudze św. Piotra, o pasterzowaniu i urzeczywistnianiu tego, co Chrystus powiedział do niego nad Jeziorem Genezaret: „Paś owce moje”. To z Rzymu wyszło nauczanie Piotrowe, które znalazło swój wyraz w dwóch listach. W początkach Drugiego Listu Piotr stwierdza, że zbliża się koniec jego posługiwania, że jego namiot zostanie wkrótce zwinięty i raz jeszcze podkreśla wagę Prawdy, którą głosił, której był świadkiem, Prawdy, którą jest Chrystus: „Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości” (2 P 1, 16). Osobiste doświadczenie spotkania Chrystusa i nauczanie o Prawdzie, która jest Chrystus – oto urząd Piotra, czyli Skały. W III wieku św. Cyprian, biskup Kartaginy, tak pisał: „Piotrowi dane jest pierwszeństwo, aby okazać, że jeden jest Kościół Chrystusa i jedna katedra” (List 43, 4). To świadectwo św. Cyprian poświadczył swą męczeńską śmiercią w Kartaginie.

Tutaj, w Rzymie, w 1962 roku, jako najmłodszy ojciec soborowy – miał wtedy 42 lata – biskup Karol Wojtyła, patrząc na ogrom bazyliki, jej posadzkę, z której wyrastają kolumny,  snuł w swoim sercu myśli, które później wyraził w poemacie Kościół:

„W tym miejscu nasze stopy spotykają się z ziemią, na której powstało

tyle ścian i kolumnad… jeśli w nich się nie gubisz, lecz idziesz odnajdując jedność i        sens –

to dlatego, że cię Ona prowadzi.

(…)

To Ty, Piotrze. Chcesz być tutaj Posadzką, by po Tobie przechodzili

(idąc przed siebie, nie wiadomo, dokąd), by szli tam, gdzie prowadzisz ich stopy,

by łączyły się w jedno przestrzenie poprzez wzrok, który pomaga urodzić myśl.

Chcesz być Tym, który służy stopom – jak skała raciczkom owiec:

Skała jest także posadzką gigantycznej świątyni. Pastwiskiem jest krzyż.”

Szesnaście lat później sam stał się Skałą i Posadzką, dzięki której owieczki, na nim się opierając, mają poczucie siły i bezpieczeństwa, pewności, że nie błądzą, mimo iż każda idzie własnym szlakiem. Od katedry Piotrowej do baldachimu Berniniego i dalej do kaplicy św. Sebastiana, gdzie spoczywają relikwie św. Jana Pawła II, kreśli się zatem nowa duchowa myśl o jedności, związana z Apostołem Piotrem, budowana także w długich latach pontyfikatu Jana Pawła II, gdy był Piotrem naszych czasów. Nie dziwmy się, że gdy odprawiał swoją pierwszą Mszę św. jako nowy Piotr, 22 października 1978 roku, zaczął od wyznania: „«Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego» (Mt 16, 16). Słowa te wypowiedział Szymon syn Jony w pobliżu Cezarei Filipowej. Tak, wypowiedział je w swoim własnym języku z głębokim, przeżytym i odczuwalnym przeświadczeniem. Ale słowa te nie wyszły od niego, nie w nim miały swe źródło, «bo nie ciało i nie krew objawiły tobie, jeno Ojciec mój, który jest w niebiesiech» (Mt 16, 17). To były słowa Wiary”.

Nowy papież Jan Paweł II wiedział, że trzeba w tym właśnie miejscu, 22 października  1978 roku, aby te słowa zostały wypowiedziane i usłyszane przez wszystkich: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”. Obszerną część swojej homilii poświęcił temu, kim jest i temu, czym jest Polska, z której się wywodzi i do której przynależność jest jego dumą i radością: „Na rzymską Stolicę Piotra wstępuje dzisiaj biskup, który nie jest rzymianinem. Biskup, który jest synem Polski. Ale z tą chwilą i on staje się Rzymianinem. Tak, Rzymianinem! Także dlatego, że jest synem narodu, którego historia od zarania dziejów i którego tysiącletnia tradycja naznaczone są żywą, mocną, nigdy nie przerwaną, przeżytą i głęboką więzią ze Stolicą Piotrową. Narodu, który tej Stolicy pozostał zawsze wierny. O, niezbadane są wyroki boskiej Opatrzności!”. Kolejny fragment, bardzo ważny i wczoraj przypomniany, wypowiedział po polsku. Kierował swe słowa do nielicznych wtedy Polaków, którzy mieli szczęście przybyć do Rzymu i do tych, którzy mogli oglądać po raz pierwszy transmisję telewizyjną z Placu św. Piotra i słuchać przekazów radiowych: „Do Was się zwracam, umiłowani moi Rodacy, Pielgrzymi z Polski, Bracia Biskupi z Waszym wspaniałym Prymasem na czele, Kapłani, Siostry i Bracia polskich zakonów, do Was, przedstawiciele Polonii z całego świata. A cóż powiedzieć do Was, którzy tu przybyliście z mojego Krakowa, od stolicy św. Stanisława, którego byłem niegodnym następcą przez lat 14. Cóż powiedzieć?! Wszystko, co mógłbym powiedzieć, będzie blade w stosunku do tego, co czuje w tej chwili moje serce, a także do tego, co czują Wasze serca. Więc oszczędźmy słów. Niech pozostanie tylko wielkie milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą. Proszę Was! Bądźcie ze mną! Na Jasnej Górze i wszędzie! Nie przestawajcie być z Papieżem, który dziś prosi słowami poety: «Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie» – i do Was kieruję te słowa w takiej niezwykłej chwili”.

Końcowe przesłanie homilii stało się w jakiejś mierze przesłaniem całego pontyfikatu: „Bracia i Siostry, nie bójcie się przygarnąć Chrystusa i przyjąć Jego władzę, pomóżcie Papieżowi i wszystkim tym, którzy pragną służyć Chrystusowi, służyć człowiekowi i całej ludzkości. Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi.
Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!”.

Te ówczesne drzwi to wielka żelazna kurtyna, oddzielająca od siebie dwa światy. Otworzyć drzwi Chrystusowi znaczyło wtedy zburzyć tę kurtynę w imię Chrystusa i dla ocalenia ludzkości, dla zbawienia świata, które Chrystus przyniósł dwa tysiące lat temu, umierając na krzyżu i zmartwychwstając. Więc szedł św. Jan Paweł II w świat burzyć tę kurtynę, ale też wszystkie inne, mniej lub bardziej widoczne, które tworzyły historię tamtych lat. Szedł wszędzie z tym samym przesłaniem: Otwórzcie drzwi Chrystusowi, bo jedynie Chrystus wie, co jest w naszych sercach i jest kluczem do zrozumienia naszego człowieczeństwa, człowieczeństwa każdego, niezależnie od kultury, cywilizacji, narodowości. Chrystus przyszedł do wszystkich i chce pokazać drogę do domu Ojca bogatego w miłosierdzie. Oczekuje od wszystkich, żeby choć trochę otworzyli dla Niego swe serca, by mógł w nich zamieszkać, przemieniać je, a wraz nimi przemieniać oblicze tego świata. Św. Jan Paweł Wielki na wzór św. Piotra dawał do końca przejmujące świadectwo swojej miłości do Kościoła, do owiec, najpierw tutaj, na Placu św. Piotra, 13 maja 1981 roku, przelewając swoją krew, ale także żegnając się ze swoimi owcami w Niedzielę Zmartwychwstania 2005 roku, gdy już pozostał mu – tylko i aż – jeden gest błogosławieństwa i pożegnania, i wiary, że on odchodzi tak, jak odchodził kiedyś św. Piotr, ale bramy piekielne Kościoła nie przemogą. Będzie trwał, będzie ciągle młody młodością tych, którzy dla Chrystusa będą mieli odwagę także przelewać krew. Zasiewem Kościoła, tym, co sprawia, że jest ciągle młody i silny, jest krew jego męczenników. Św. Jan Paweł II dawał przejmujące świadectwo swojej miłości do Chrystusa, aż po gest, który zapadł tak głęboko w nasze serca, kiedy w Wielki Piątek 2005 roku nie mógł wziąć osobiście udziału w Drodze Krzyżowej w Koloseum. Modląc się w swojej kaplicy, wziął w ramiona krzyż i przytulił się do niego, jakby dopełniając ten gest, który przeszedł do historii i zapadł w pamięć i serca uczestników jego pierwszej Mszy św. tu, na Palcu św. Piotra, kiedy unosił wysoko swój pastorał w kształcie krzyża i mówił tym samym: w tym znaku zwyciężysz. Dawał nieustanne świadectwo swojej dziecięcej ufności do Najświętszej Dziewicy, której oddał całą swoją posługę biskupią i piotrową jako „Totus Tuus”, cały Maryi, a przez to cały Chrystusa i Kościoła, którego Ona jest Matką. W 2005 roku przeszedł do Domu Ojca i z okna niebieskiego, jak mówił Benedykt XVI, nam błogosławi.

Po czterdziestu latach od tamtego błogosławionego dla Kościoła konklawe dziękujemy Panu Bogu za ten błogosławiony wybór. Dziękujemy Bogu za tamtą decyzję kardynałów i jednocześnie za to, co dzięki posłudze św. Jana Pawła Wielkiego stało się udziałem nas wszystkich i zarazem ogromnym zobowiązaniem, by nic z tego dziedzictwa nie uronić, ale przekazać dalej. Stąd szczególna więź duchowa, która nas łączy z tym miejscem, z katedrą św. Piotra i jego grobem, więź, która każe wybiegać nam ku kaplicy św. Sebastiana, gdzie znajdują się relikwie naszego wielkiego Rodaka. Klękamy tam w ciszy, zgodnie z tym, co mówił tutaj czterdzieści lat temu: „Więc oszczędźmy słów. Niech pozostanie tylko wielkie milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą”. Ciągle jeszcze dobiegają do nas jego słowa: „Proszę Was! Bądźcie ze mną! Na Jasnej Górze i wszędzie! Nie przestawajcie być z Papieżem”. Wtedy prosił o wsparcie modlitewne dla siebie, dzisiaj prosi o to, by być z nim i za jego pośrednictwem kierować nasze pełne ufności błagania do Boga za Kraków i za Archidiecezję Krakowską, za naszą Ojczyznę, zwłaszcza w 100-lecie odzyskania przez nią niepodległości po długich latach rozbiorów, za Kościół w Polsce, za Ojca Świętego Franciszka, Kościół powszechny i odbywający się właśnie synod poświęcony młodym ludziom, a zatem tym, którzy byli dla św. Jana Pawła II wielką nadzieją, a przez to nadzieją Kościoła. Dzisiaj prosi także, byśmy powierzali mu także nasze osobiste sprawy, troski i cierpienia, by je przedstawiał Bogu, którego tak niezłomnym świadkiem był dla świata przełomu XX i XXI wieku. Udajemy się zatem w naszych pięknych i szlachetnych myślach do kaplicy św. Sebastiana i wołamy: św. Janie Pawle Wielki, módl się za nami! Amen.

ZOBACZ TAKŻE