STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / UROCZYSTOŚĆ ŚW. JÓZEFA | BAZYLIKA MARIACKA, KRAKÓW |19.03.2019R.

Uroczystość św. Józefa | Bazylika Mariacka, Kraków |19.03.2019r.



Arcybiskup Marek Jędraszewski
Metropolita Krakowski

 

Uroczystość św. Józefa

19.03.2019

Bazylika Mariacka, Kraków

„Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4-5). Tymi słowami święty Paweł w Liście do Galatów opisywał najbardziej przełomowy moment w dziejach ludzkości – „pełnię czasu”. Bóg zamieszkał pośród nas, stał się prawdziwie Emmanuelem, Bogiem z nami. Zrodzony z niewiasty – to od Niej, od jej fiat zależało, czy ta „pełnia czasu” nastąpi, od Jej zgody, od Jej gotowości, by do końca wypełnić wolę Najwyższego. Jednakże w tym przełomowym momencie pełni czasu obok przyzwolenia Maryi kluczową rolę odgrywał święty Józef. Słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii Mateuszowej o jego wahaniach, o jego zakłopotaniu sytuacją zupełnie wyjątkową i niezrozumiałą. Jak wytłumaczyć, że jego ukochana Maryja spodziewa się dziecka? Nie miał wątpliwości co do tego, że Ona go kocha i jest mu wierna, ale jak to mogło się stać? Niespokojne i pełne miłości serce Józefa zatroskane jest jedynie o to, jak Ją ocalić, jak sprawić, by nie została narażona na zniesławienie. I jedyne wyjście jakie podpowiadało mu ówczesne prawo, to oddalić Ją. I oto nadzwyczajna interwencja Boga przez pośrednictwo anioła – weź Ją do siebie. Zaopiekuj się Nią, strzeż i przyjmij także Dziecko, które mocą Ducha z Niej się narodzi, bo Ono będzie Zbawicielem świata. Przyniesie Ono pokój i błogosławieństwo dla wszystkich narodów. I posłuszeństwo Józefa – uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański. W ten sposób Józef pokonał niepokoje serca i umysłu, z którymi po ludzku nie mógł sobie poradzić.

Ale żeby mogła nastąpić pełnia czasu i aby Jezus Chrystus uczynił nas rzeczywiście na powrót dziećmi Bożymi, mocą przelanej na krzyżu krwi, Józef musiał pokonać trudności zewnętrze. O nich dowiedział się także od Anioła nocą, tuż po tym jak Mędrcy ze Wschodu oddali najwyższy pokłoń Dzieciątku Jezus, ku zadziwieniu i radości jego, Józefa, i jego przeczystej Małżonki. Anioł powiedział wtedy, domagając się od niego czynu natychmiast, bez zwłoki: „«Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić»” (Mt 2, 13). I znowu posłuszeństwo Józefa wsłuchanego w głos Boży – wstał w nocy, wziął Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu, i tam pozostał aż do śmierci Heroda. Jakże przejmujące jest to spojrzenie świętego Józefa na trzymane w swych rękach Dziecko, spojrzenie z obrazu, przed którym tuż przed rozpoczęciem tej uroczystej Mszy Świętej Pan Prezydent Miasta Krakowa wraz z Przewodniczącym Rady złożyli kwiaty. Józef zdaje się mówić: „Synku, żyjesz. Twoje życie zostało uratowane”. A jednocześnie ta głębia ojcowskiego spojrzenia, które wybiega w przyszłość, bo teraz Dziecko jest szczęśliwe w jego objęciach, ale co przyniesie czas? Przed jakimi kolejnymi wyzwaniami on, Józef, jeszcze stanie, by ocalić Dziecko, by Je chronić, by wychowywać? Aby przygotowywać się do tej misji, o której mówił mu Anioł, że Ono będzie Zbawicielem świata.

Drodzy Siostry i Bracia, od tamtych wydarzeń minęło już tak wiele czasu, tyle wieków, a przecież wątek Heroda i zagrożeń, które są i które dotyczą dzieci ciągle wraca. I ciągle potrzeba nam tego spojrzenia ojca, który jest szczęśliwy, że jego dziecko jest uratowane, ale jednocześnie zatroskany o to, co może się dziecku w przyszłości przydarzyć. Ten wątek Heroda wrócił stosunkowo niedawno, ale w sposób niezwykle dramatyczny. 26 lutego podczas Mszy Świętej, którą sprawował na Watykanie Ojciec Święty Franciszek z przewodniczącymi Konferencji Episkopatów całego świata, poruszone zostały sprawy bolesne, dotyczące krzywd wyrządzanych dzieciom. Papież mówił wtedy: „Trudno zrozumieć zjawisko wykorzystywania seksualnego małoletnich bez uwzględnienia władzy, ponieważ są one zawsze następstwem nadużycia władzy, wykorzystywania sytuacji niższości wobec bezbronnego, pozwalającej na manipulowanie jego sumieniem oraz jego kruchością psychologiczną i fizyczną. Nadużywanie władzy jest obecne także w innych formach wykorzystywania, których ofiarami jest niemal 85 mln dzieci niedożywionych, dzieci uprowadzonych i często padających ofiarą potwornego handlu narządami ludzkimi, lub dzieci zamienionymi w niewolników, dzieci będących ofiarami wojen, dzieci uchodźców, dzieci – ofiary aborcji”.

Próbując zrozumieć tragedię dzisiejszego świata, tragedię, która rzuca tak przerażający cień na nas wszystkich jako, że ofiarami tego zła są bezbronne dzieci, papież mówił dalej tak: „W obliczu takiego okrucieństwa, tak wielkiej bałwochwalczej ofiary z dzieci dla bożka władzy, pieniędzy, pychy, buty, nie wystarczają wyjaśnienia empiryczne. Nie mogą one uzmysłowić skali i głębi tego dramatu. Ponownie hermeneutyka pozytywistyczna ukazuje swoje ograniczenia, daje nam prawdziwe wyjaśnienia, które pomogą nam podjąć niezbędne działania, ale nie jest w stanie określić znaczenia. A dzisiaj potrzebujemy i wyjaśnień, i znaczeń. Wyjaśnienia pomogą nam bardzo w obszarze działania, ale pozostawią nas w połowie drogi. Dzisiaj stoimy w obliczu przejawu zła, bezczelnego, agresywnego i destrukcyjnego. Kryje się za tym i jest w tym duch zła, który w swojej bucie i pysze czuje się panem świata i myśli, że wygrał. I chcę to wam powiedzieć z autorytetem brata i ojca, owszem małego i grzesznego, ale który jest pasterzem Kościoła, który przewodzi w miłości: w tych bolesnych przypadkach widzę rękę zła, które nie oszczędza nawet niewinności maluczkich. A to skłania mnie do pomyślenia o przykładzie Heroda, który, pobudzany strachem przed utratą swej władzy nakazał rzeź wszystkich dzieci w Betlejem. Za tym stoi szatan”.

Jesteśmy Drodzy Bracia i Siostry, świadkami ogromnego zderzenia cywilizacyjnego. Wyrastamy z tradycji chrześcijańskiej, z zasad Dekalogu pogłębianych Ewangelią – przykazaniami miłości Boga i bliźniego, przykazaniami, które jednocześnie stały się najbardziej głęboką treścią życia Pana naszego Jezusa Chrystusa. Bo był posłuszny woli Ojca aż do końca; bo jak mówił, pokarmem Jego jest pełnienie woli Ojca. A jednocześnie do końca nas umiłował, oddając swoje życie, przelewając za nas krew. Do końca nas umiłował i uczy nas, wzywając do tego, aby kochać miłością bezinteresowną i pełną poświęcenia, zatroskaną o autentyczne dobro drugiego człowieka, zwłaszcza o dobro dzieci. Oto Jego słowa, które muszą budzić lęk, a dotyczą tych, którzy gorszą dzieci: „Lepiej żeby im było przywiązać kamień młyński do szyi i wrzucić ich w morze” (Łk 17, 2). Z dziećmi w jakiejś mierze się identyfikował i przygarniał je do siebie. To są chrześcijańskie najbardziej wspaniałe wartości, którymi żyła Europa przez tyle wieków. Ale od pewnego czasu mamy do czynienia z budzeniem się nowej, antychrześcijańskiej cywilizacji, która w miejsce tej miłości, jaką głosił i jaką swoim życiem urzeczywistnił nasz Pan Jezus Chrystus, głosi jedną wielką pochwałę użycia. Nie ma już obiektywnej prawdy, nie ma trwałych wartości, jest tylko pogoń za przyjemnościami i wszystko to jest dobrem, co służy zaspokajaniu własnych pożądań. To głoszą piewcy nowej cywilizacji, a ostatnio udowadniają, że ten program musi się także odnieść do dzieci.

I stąd wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia, mówiące jak dzieci deprawować począwszy już od czwartego roku życia. Jak pozbawiać je niewinności. Jak krzywdzić je, pozbawiając dzieciństwa. I jakże boleć musi nasz naród, który jest dumny z liczącej ponad 1050 lat chrześcijańskiej tradycji to, że są bardzo głośne ostatnio inicjatywy, by tego rodzaju programy wprowadzać do polskich szkół. Są na szczęście ludzie, którzy widzą zbliżające się nieszczęście i krzywdę, i którzy protestują, a tym samym narażają się bardzo wpływowemu lobby, pragnącemu uderzyć w najbardziej niewinne i bezbronne istoty. Jakże nie solidaryzować się z tymi, którzy mają odwagę powiedzieć temu nie? Jakże nie budzić wobec wszystkich ludzi dobrej woli chęci jednoznacznego protestu wobec krzywdy? Protestu wobec tych, którzy w imię tolerancji i wolności mogą targnąć się na niewinność dziecka. W tym świetle właśnie, jako obronę wezwanie do mobilizacji ludzi prawego sumienia (mówił o nich Jan Paweł II jako o ludziach, którzy mogą zapewnić Europie przetrwanie) trzeba zrozumieć zajęte przez Konferencję Episkopatu Polski stanowisko w sprawie tak zwanej Karty LGBT. Jest w tym stanowisku kilka bardzo ważnych stwierdzeń, które przytoczę, chcąc by te słowa rozbrzmiewały w naszych sercach, budząc front ludzi prawego sumienia przeciwko zbliżającemu się złu, pragnącemu podstępnie chce wtargnąć w życie polskich szkół i przedszkoli.

W punkcie drugim Episkopat pisze: „Zgodnie z obrazem biblijnym, Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, jako mężczyznę i kobietę, różnych w swoim powołaniu, ale równych w swej godności. Różnica płci, chciana przez Boga, stanowi podstawę małżeństwa i zbudowanej na nim rodziny, będącej podstawową komórką społeczeństwa. Proponowane alternatywne wizje człowieka nie liczą się z prawdą o ludzkiej naturze, a odwołują się jedynie do wymyślonych ideologicznych wyobrażeń. Nie tylko są całkowicie obce europejskiej cywilizacji, ale – gdyby miały stać się podstawą normy społecznej – byłyby zagrożeniem dla przyszłości naszego kontynentu”. Dalej w punkcie 6 czytamy: „Spośród powyższych postulatów przedstawionych w/w Karcie Biskupów Polskich, najbardziej niepokoją propozycje wprowadzenia zajęć edukacji seksualnej uwzględniającej «kwestie tożsamości psychoseksualnej i identyfikacji płciowej», zgodnej ze standardami i wytycznymi WHO (World Health Organization – Światowa Organizacja Zdrowia). Projekt ten może łatwo pozbawić rodziców wpływu na wychowanie dzieci i stać się programem je deprawującym. Punkt 7 kontynuuje: (…) Można się obawiać, że Karta wprowadzi do szkół program wychowania seksualnego w duchu ideologii gender, adresowany już do małych dzieci. Wychowanie to ostatecznie będzie prowadziło do brutalnego zapoznawania dziecka z anatomią i fizjologią sfery seksualnej, z technikami osiągnięcia zadowolenia płciowego, a w dalszej kolejności technik współżycia cielesnego, poznania metod zapobiegania chorobom przenoszonym płciowo i «niechcianej» ciąży. Wychowanie to ma też na celu oswojenie dzieci z różnymi formami relacji płciowych, a więc nie tylko rodzicielskim związkiem mężczyzny i kobiety, ale także z innymi (…)”, które nie są zgodne z ludzką naturą.

I dlatego biskupi polscy podkreślają: „Wychowanie to musi więc być prowadzone stopniowo, na miarę odkrywania przez dziecko różnych przejawów swojego ciała. W procesie wychowania dziecko winno na pierwszym miejscu poznać piękno miłości, która nie skupia się na sobie, ale uczy dostrzegania innych osób i nabywania umiejętności dzielenia się z nimi radością, również za cenę własnych wyrzeczeń. Koncentracja na sobie, egoistyczne sprawianie sobie przyjemności i zaspokajanie swoich potrzeb, nie jest w stanie ukształtować człowieka jako zintegrowanego wewnętrznie na poziomie sfery ducha i ciała, otwartego na potrzeby drugiej osoby oraz przygotować je do wspólnoty życia”. I stąd tak konieczna obrona rodziny i prawa rodziców do wychowania własnego dziecka. A wszystko dlatego, że jak czytamy w stanowisku polskiego Episkopatu: „Pierwszym środowiskiem odpowiedzialnego wychowania jest ognisko domowe ukształtowane przez ojca i matkę, a podstawową formą jest oddziaływanie przez wspólnotę życia, wzajemną miłość i intymność. Ze względu na to, że każde dziecko ma swoją własną wrażliwość i rozwija się swoim rytmem, wychowanie nie może mieć formy szablonowej, ale winno uwzględniać jego indywidualność, którą są w stanie zagwarantować jego rodzice”. Stanowisko polskich biskupów kończy się jednoznacznym apelem i stwierdzeniem: „Biskupi wraz z rodzinami i środowiskami wyrażającymi sprzeciw wobec wspomnianej Karty, je wspierają i przypominają, że zgodnie z Konstytucją RP «każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed (…) demoralizacją» (art. 72 ust. 1). Dlatego też apelują o wycofanie budzących wątpliwości etyczne i prawne rozwiązań zawartych w tak zwanej Karcie LGBT”.

Drodzy Siostry i Bracia, Józef uchronił Dziecko, uratował Jego życie, zapewnił bezpieczeństwo Jego Matce. Nie bez powodu Święta Rodzina: Jezus, Maryja i Józef są wzorem pod każdym względzie: z jednej strony wzajemnej miłości, a z drugiej strony odpowiedzialności za wzrastanie w łasce u Boga i u ludzi. I stąd od wieków w Litanii do Świętego Józefa wołamy: „Głowo Najświętszej Rodziny, módl się za nami!”. I jakby echo tego wołania, mającego na względzie pamięć o świętej Rodzinie, wraca drugie wołanie: „Święty Józefie, Podporo Rodzin, módl się za nami!”. Wspomniałem o czczonym w tym kościele mariackim obrazie świętego Józefa, o spojrzeniu Józefa pełnym miłości i zatroskania, skierowanym na trzymane w jego ręku Dziecko, na radość, a jednocześnie zatroskanie o Jego przyszłość. Na początku Mszy Świętej gospodarz tego miejsca, ksiądz archiprezbiter wspomniał o dzwonie, który ma dołączyć do obecnych w kościele  mariackim, o dzwonie świętego Józefa. Niech ten dzwon, który już niedługo będzie rozbrzmiewał na cały Kraków z wysokości mariackich wież, niech będzie wtórował spojrzeniu św. Józefa z czczonego tutaj obrazu. Niech wzywa do obrony najbardziej niewinnych i zagrożonych, niech pobudza nasze sumienia. Niech mówi wszystkim, że bycie prawdziwym mężczyzną to bycie człowiekiem odpowiedzialnym za drugiego, za małżonkę, za dziecko, za ich szczęście, za pokój, za to, że są naprawdę kochani. Św. Józefie – „Opiekunie Kościoła świętego, módl się za nami!”. Amen.

ZOBACZ TAKŻE