STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / OGŁOSZENIE TYTUŁU SANKTUARIUM MATKI BOŻE PANI SANECKIEJ, MATKI OCZEKIWANEGO MACIERZYŃSTWA I 8 WRZEŚNIA 2018 SANKA, KOŚCIÓŁ PW. ŚW. JAKUBA APOSTOŁA

Ogłoszenie tytułu Sanktuarium Matki Boże Pani Saneckiej, Matki Oczekiwanego Macierzyństwa I 8 września 2018 Sanka, kościół pw. św. Jakuba Apostoła



„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak…”

 Możemy być zdziwieni, że w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny Kościół każe czytać historię o narodzeniu Jezusa Chrystusa. Ale przecież trzeba było, żeby On się narodził, żeby spełniło się proroctwo z Księgi Micheasza, które słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu: z Betlejem ma wyjść władca, którego pochodzenie „od początku, od dni wieczności”, władca, który będzie „paść mocą Pańską, w majestacie imienia Pana Boga swego” i który będzie pokojem (por. Mi 5, 1-4a). Trzeba było, żeby On się narodził. Trzeba było aby – jak pisał święty Jan Paweł II w swojej pierwszej Encyklice Redemptor Hominis– wraz z narodzeniem Jezusa Chrystusa dzieje świata mogły osiągnąć swój szczyt: „Bóg wszedł w te dzieje, stał się – jako człowiek – ich podmiotem, jednym z  miliardów, a równocześnie Jedynym!” (RH, 1). To narodzenie opromieniło dzieje świata. W świetle tej światłości, jaką jest Jezus Chrystus, można zrozumieć także dzieje tych wszystkich ludzi, poszczególnych osób i całych pokoleń, którzy narodzenie Chrystusa poprzedzali.

W świetle Jezusa Chrystusa, Jednorodzonego Syna Bożego, który narodził się z Maryi Panny, możemy zrozumieć siebie także my wszyscy, którzy uwierzyliśmy, że jest On prawdziwie Bożym Synem, Zbawicielem świata i Odkupicielem człowieka – możemy zrozumieć swoją osobistą historię i swoje miejsce w wielkich dziejach zbawienia. To o tych dziejach mówią pierwsze słowa Ewangelii Świętego Mateusza: „Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama” (Mt 1, 1) – rodowód Jezusa Chrystusa, Bożego Syna, Pana naszego. Zapewne ten rodowód znał także święty Józef. On także był potomkiem Abrahama i on także był z rodu Dawida. Dzieje postaci, których imiona słyszeliśmy, opisane są na kartach Starego Testamentu. Do tego dochodziła zapewne jeszcze tradycja ustna, która pozwalała Józefowi zrozumieć nie tylko to, że wywodzi się z rodu Dawida, ale jeszcze bardziej to, że jego osobiste dzieje naznaczone są wiernością, modlitwą, poświęceniem i zaufaniem wielu osób tworzących jego rodowód. W tym rodowodzie znajdują się jednak także ludzie, którzy odwracali się od Boga, którzy grzeszyli i których złe postępowanie Pan Bóg piętnował ustami proroków. Te wielkie dzieje, rodowód świętego Józefa, a na koniec samego Jezusa Chrystusa wskazują na rzecz najbardziej istotną dla synów Izraela – że mają być posłuszni Bogu, że mają w Bogu pokładać nadzieję, że mają Mu ufać, niekiedy wbrew nadziei, że ich postępowanie ma być kształtowane przez słowa, jakie powtarzali każdego dnia Izraelici, odmawiając modlitwę Szema Izrael: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 4-5).  To wszystko rozumiał święty Józef. W momencie rozterek wewnętrznych, gdy widział, że jego ukochana Maryja jest w stanie błogosławionym i nie wiedział co uczynić, objawił mu się Anioł. Powiedział, żeby przyjął Ją do swojego domu, bo właśnie z Niej narodzi się Syn Boży. Poprzez posłuszeństwo, jakie Ona okazała Aniołowi Pańskiemu w chwili zwiastowania, narodzi się dziecię, któremu on, Józef, ma nadać imię Jezus, to znaczy „Jahwe jest zbawieniem”, bo On zbawi lud od jego grzechów (por. Mt 1, 19-23). Święty Józef, wsłuchując się w głos tradycji i rozpoznając to, co wynika z jego rodowodu, pojmując zatem, że musi być posłuszny woli Boga, chociaż jest ona tak trudna do pojęcia – przyjął Maryję do siebie.

I tak zaczęły się dopełniać drogi ich wiary. Maryja uwierzyła, że może począć mocą Ducha Świętego, nie znając męża. Józef uwierzył, że to dziecko, które już jest w łonie Maryi, rzeczywiście zbawi Boży lud od jego grzechów. A potem nadszedł szczęśliwy dzień, a dokładniej noc, kiedy w betlejemskiej grocie mogli ujrzeć Zbawiciela świata i razem z aniołami wysławiać Boga, i chwalić Tego, który przynosi pokój wszystkim słuchającym i wiernie wypełniającym Boże orędzie. Tej szczęśliwej nocy otworzył się kolejny rozdział historii ich wiary. Z każdym dniem, z każdym rokiem i każdym, nieraz trudnym, wydarzeniem, coraz lepiej i głębiej pojmowali, jak wielkim skarbem zostali obdarzeni przez Boga, jak niezwykłym zaufaniem. Oto im – Maryi i Józefowi – Bóg powierzył swojego Jednorodzonego Syna, który stał się człowiekiem. Jednocześnie, patrząc na to Dziecko, coraz bardziej wzrastające w łasce u Boga i u ludzi (por. Łk 2, 51–52), uczyli się z coraz większą wiernością służyć temu, czego od nich oczekuje Pan Bóg. Była to droga, która wymagała od nich najpierw ucieczki do Egiptu i życia na obcej ziemi, a potem powrotu do ojczyzny i cichych lat życia ukrytego w Nazarecie. To był też czas, kiedy Józef odszedł z tego świata – szczęśliwy człowiek, przy którego śmierci byli Jezus Zbawiciel i Jego przeczysta Matka, Józefa oblubienica.

Maryja została sama, dalej podążając drogami wiary, nie zawsze łatwymi, domagającymi się od Niej coraz pełniejszego zaufania. Na Golgocie przyszło Jej zrozumieć, co znaczą słowa starca Symeona, że Jej serce zostanie przeniknięte mieczem boleści. Ale właśnie tam, na Golgocie, stając przy krzyżu swego Syna i swoją milczącą obecnością broniąc Jego godności, przyjmując w duchu posłuszeństwa woli Bożej to wszystko, co się tam dokonywało, usłyszała słowa umierającego Zbawiciela świata: „Niewiasto, oto syn Twój” (J 19, 26 b). A Jan, wskazany przez Chrystusa umiłowany uczeń usłyszał: „Oto Matka Twoja” (J 19, 27 b). Więc stała się Matką Jana, a przez to stała się Matką tych wszystkich, którzy uwierzyli, że ukrzyżowany Jezus jest prawdziwie Bożym Synem, który zmartwychwstając zwyciężył grzech śmierć i szatana. Stała się Matką Kościoła, stała się Matką, która razem z Kościołem modliła się o zstąpienie Ducha Świętego, a potem zapewne błogosławiła Apostołom, którzy kolejno opuszczali królewskie miasto Jerozolimę i zgodnie z tym, co polecił im Chrystus, szli na cały świat, by głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, aby chrzcić w imię Trójcy Przenajświętszej i uczyć, jak żyć zgodnie z Ewangelią (por. Mt 28, 18-20).

Matka Kościoła – Jej historia zaczęła się na Golgocie i w Wieczerniku i trwa po dzień dzisiejszy, i trwać będzie zapewne aż do skończenia świata, w każdym ludzkim pokoleniu.  Z woli Chrystusa jest naszą Matką. Do Niej trzeba nam się uciekać, u Niej szukać ratunku i pociechy, i nadziei, bo jest Matką nadziei zwycięskiej. To Ona, wchodząc w dzieje wiernego ludu, wybiera sobie miejsce i czas, gdzie w sposób szczególny spotyka się z powierzonymi Jej przez Zbawiciela dziećmi. Do tych szczególnych miejsc wybranych przez Nią, po ludzku często mało znaczących, należy także Sanka. Obecność Maryi w dziejach tej parafii sięga XVII wieku, a potwierdzana jest z pokolenia na pokolenie świadectwami ludzi, którzy uciekając się do Niej, do Jej matczynej opieki, doznawali szczególnych łask. Zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach i ostatnimi laty do tego miejsca, do Jej świętego wizerunku zmierzali wierni pielgrzymi proszący dla siebie nie tylko o zdrowie, ale bardziej jeszcze o łaskę macierzyństwa i ojcostwa. Dzisiaj rozumiemy bardziej niż kiedykolwiek, jak wielki to dar, kiedy mimo tak ogromnego rozwoju cywilizacyjnego i tak wspaniałego postępu również w dziedzinie szeroko rozumianej medycyny, liczni małżonkowie okazują się bezradni wobec swoich pragnień, by zostać rodzicami, by doczekać chwili narodzin swego dziecka, by wzruszać się pierwszym jego płaczem, by ich serca mogły przenikać najbardziej szlachetne i piękne uczucia, jakie budzi bezbronność maleństwa całkowicie zdanego na ich opiekę. Jakże wiele było tutaj takich cudownych chwil modlitwy, zawierzenia, a potem pełnego radości stwierdzenia, że wysłuchała, że jest z nami, że rzeczywiście pod Jej opiekę nieustannie nie tylko możemy, ale powinniśmy się uciekać każdego dnia.

Dzisiejsza uroczystość jest radosną chwilą ogłoszenia, iż to miejsce może cieszyć się godnością sanktuarium. Wszyscy dzielimy dziś tę radość. Ale sanktuarium to nie jest rzeczywistość jednej chwili – to rzeczywistość, która trwa. Kustosze mogą się zmieniać, ludzkie pokolenia przemijać, a to miejsce święte, gdzie Matka Boża ciągle czeka na ludzi gotowych Jej zaufać, będzie trwać jako cel pielgrzymiej drogi wszystkich tych, którzy wierzą, że poprzez Maryję Bóg dokonuje wielkich rzeczy. Nie przypadkiem świątynia ta staje się Sanktuarium Matki Bożej Saneckiej, Matki Oczekiwanego Macierzyństwa, Patronki tych wszystkich, którzy uciekają się do Niej z prośbą o potomstwo, właśnie dzisiaj – w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, w święto spełnienia się oczekiwań synów Izraela, oczekiwań trwających całymi wiekami, żeby wreszcie przyszedł Zbawiciel świata, żeby narodził się Mesjasz, który przyniesie pokój i który sprawi, że synowie Izraela będą mogli ostatecznie powrócić do swego Boga i Ojca. Bóg chciał, żeby to wielkie dzieło dokonywało się za Jej pośrednictwem, dokonywało się przez tych wszystkich, którzy biorą także do siebie słowa, które Pan Jezus z wysokości krzyża skierował do świętego Jana. Jesteśmy głęboko przekonani, mocą wiary, że Chrystus mówi do każdej i każdego z nas: „Oto Matka twoja”. A jeśli Matka – to Ją kochaj, a jeśli Matka – to Jej słuchaj, nawet jeśli Jej słowa będą wymagające i po matczynemu niekiedy surowe, a jeśli Matka – to zawsze miej pewność, że czeka na ciebie i chce ci pomóc w sprawach, które są dla ciebie najważniejsze, w sprawach zbawienia, które dokonuje się poprzez naszą codzienność. Także poprzez to, że kobiety, jak Maryja, będą mogły cieszyć się macierzyństwem, a ojcowie, jak święty Józef, będą mogli z dumą patrzeć na to, że po raz kolejny Bóg jest prawdziwie Emmanuelem, Bogiem z nami, że za wstawiennictwem Najświętszej Dziewicy nam błogosławi. Bóg chce abyśmy w swoim myśleniu i postępowaniu  każdego dnia kierowali się tą prawdą i tą zasadą życia, którą wyraziła Najświętsza Maryja Panna w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Jeżeli będziemy czynić to wszystko, będziemy ludźmi prawdziwie błogosławionymi i błogosławieństwa innym udzielającymi, wsłuchani w głos Matki z jeszcze większą wiarą, z jeszcze bardziej głęboką nadzieją i bardziej gorącą miłością będziemy razem zmierzali do domu naszego Ojca bogatego w Miłosierdzie. Amen.

ZOBACZ TAKŻE