Abp Marek Jędraszewski
metropolita krakowski
Liturgia świętego Triduum Paschalnego jest naznaczona przez trzy przesłania. Każde z nich jest związane z poszczególnym dniem tego świętego czasu i każde zaczyna się od słów: „oto tu”.
Wielki Czwartek. Chrystus mówił w Wieczerniku: „To jest Ciało moje”, „To jest Krew moja”. W ten sposób, przemieniając chleb w swe przenajświętsze Ciało a wino w Krew, ustanawiając sakrament Eucharystii i kapłaństwa, jednocześnie zapowiadał to, co już niedługo stanie się Jego udziałem: mękę i ofiarniczą śmierć.
Wielki Piątek. Przesłanie tego dnia jest zawarte w potrójnym śpiewie: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”. Od czasu Golgoty krzyż jest dla wszystkich chrześcijan, dla tych, którzy uwierzyli, że Jezus z Nazaretu jest prawdziwie Bożym Synem, Odkupicielem świata i Zbawicielem człowieka, świętym znakiem Jego miłości aż do końca. Krzyż świadczy o tym, że poprzez swoje posłuszeństwo woli Ojca Chrystus – Drugi Adam przezwyciężył wszelkie nieposłuszeństwa i bunty człowiecze, które zaczęły się od nieposłuszeństwa i buntu pierwszego Adama, a w ten sposób sprawił, że odtąd „mamy śmiały przystęp do Ojca” (por. Ef 3, 12).
Paschalna Noc. Anioł mówił do niewiast, które przybyły do grobu Chrystusa: „Oto miejsce, gdzie Go złożyli” (Mk 16, 6). To miejsce jest puste, bo Pan zmartwychwstał, jak zapowiedział (por. Mt 28, 6).
Jest rzeczą znamienną, że te Trzy Święte Dni paschalne przeżywamy wsłuchani w słowo, które kieruje do nas umiłowany uczeń Chrystusa św. Jan. W Wielki Czwartek czytaliśmy jego opis Ostatniej Wieczerzy, który zaczyna się od umycia Apostołom nóg przez Chrystusa. To była Jego godzina, godzina Jego miłości, ponieważ do końca nas umiłował (por. J 13, 1). W imię tej miłości, której dał wzruszający przykład, domaga się od swoich uczniów, aby sobie nawzajem nogi umywali w znaku największego pochylenia się nad biednym, potrzebującym, często odtrąconym przez społeczeństwo człowiekiem (por. J 13, 12-14).
W Wielki Piątek wsłuchiwaliśmy się w słowa Pasji, gdzie św. Jan ukazywał Chrystusa jako Zwycięskiego Króla, który zasiadł na tronie chwalebnego Krzyża. Dlatego zawieszony między ziemią a niebem odtąd przyciąga wszystkich do siebie (por. J 12, 32).
Natomiast dzisiaj, w poranek wielkanocny, słyszymy Ewangelię św. Jana, która jest niejako przedłużeniem Ewangelii św. Marka, słuchanej przez nas w Noc Paschalną. W nocy anioł mówił do niewiast: „Oto miejsce, gdzie Go złożyli”, a przed chwilą słyszeliśmy historię św. Piotra i św. Jana, którzy razem biegli do pustego grobu ich Pana. Wtedy to św. Jan, jak sam o sobie napisał, „ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego [Chrystusa] głowie” – „ujrzał i uwierzył” (J 20, 6-7. 8b). Kiedy uwierzył św. Piotr? Czy dopiero wieczorem tego samego dnia, kiedy Chrystus przyszedł do Wieczernika mimo drzwi zamkniętych? Czy może, jak chce starożytna tradycja chrześcijańska, już wcześniej, kiedy to Zmartwychwstały ukazał się Szymonowi, co zostało przypomniane na początku dzisiejszej liturgii? W każdym razie Jan i Piotr uwierzyli.
Mocą Ducha Świętego, który zstąpił na nich pięćdziesiąt dni po Zmartwychwstaniu, wypełnili to, czego Chrystus od nich się domagał: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” Mt 28, 19). Poszli i głosili.
Jakże przejmujące pod tym względem jest najpierw świadectwo św. Jana, który jako pierwszy z Apostołów zobaczył pusty grób Chrystusa. Jego Pierwszy List zaczyna się niezwykle wymownymi stwierdzeniami: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy ujrzeli własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, nam zostało objawione – oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność znaczy: mieć ją z Ojcem i z jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna” (1 J 1, 1-4). Ten opis zmysłowego doświadczenia Chrystusa – „cośmy ujrzeli własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, (…) cośmy słyszeli” – niekoniecznie jest opisem Tego, którego Jan mógł codziennie widzieć, dotykać i słyszeć od chwili, kiedy On ustanowił go Swoim uczniem. Ten opis odnosi się równie dobrze do tego, czego św. Jan doświadczył nad Jeziorem Genezaret już po Zmartwychwstaniu, kiedy Chrystus objawił się jemu, Piotrowi, Tomaszowi, Natanaelowi, synom Zebedeusza oraz dwaj innym z Jego uczniów (por. J 21, 2), i kiedy przygotował dla nich śniadanie. Wtedy nie tylko, że Go widzieli, dotykali i słyszeli, ale wtedy też każdy z nich mógł z całym przekonaniem, na podstawie własnego zmysłowego doświadczenia powiedzieć: „życie się nam objawiło”. To życie, którym jest Chrystus; to życie, które pokonało śmierć; to życie, które było w Ojcu – my, Apostołowie, wam je głosimy, abyście mieli udział w życiu Trójcy Przenajświętszej. Bo mieć łączność z nami, świadkami spotkania z Chrystusem zmartwychwstałym, znaczy to: mieć łączność z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem. A nasze, Apostołów, świadectwo jest wam dane po to, aby radość całego Kościoła była pełna.
Św. Piotr, drugi z Apostołów, który tego samego ranka pierwszego dnia tygodnia biegł do pustego grobu Chrystusa. W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszeliśmy jego świadectwo dane w domu Korneliusza. Składa się ono z trzech prawd. Piotr mówił najpierw o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, nawiązując na koniec do opisanego przez św. Jana śniadania nad Jeziorem Genezaret: „A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co [Chrystus] zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu” (Dz 10, 39-41). Druga prawda dotyczy powołania Apostołów: „On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych” (Dz 10, 42). Natomiast trzecia prawda odnosi się do zbawczych skutków Paschy Chrystusa: „przez Jego imię otrzymujemy odpuszczenie grzechów” (Dz 10, 43).
W tym momencie rodzi się pytanie: na czym ma polegać codzienność nas, córek i synów Kościoła, którzy z pokolenia na pokolenie tworzymy jego historię od tamtych dni sprzed prawie dwóch tysięcy lat? Odpowiedź na nie usłyszeliśmy w drugim czytaniu dzisiejszej liturgii – w Liście św. Pawła Apostoła do Kolosan: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 3, 1-2). Wynika z tego ta prawda, że przy całym zabieganiu, do jakiego zmusza nas codzienność, chrześcijanin nie może się dać przez tę codzienność zmiażdżyć, ale musi ją przekraczać. Nie wolno mu pozostawać na poziomie pewnego horyzontalizmu, pewnej immanencji, jakże prawdziwie i jakże jednocześnie tragicznie wyrażonej w zdaniu: „Pamiętaj człowieku, że prochem jesteś i w proch się obrócisz”. W świetle Chrystusowego zmartwychwstania ten horyzontalizm nie wyraża pełnej prawdy o człowieku. Człowiek bowiem to nie tylko proch, to nie tylko materia. Człowiek jest istotą duchowo-materialną, którego materialność przeniknięta jest przez ducha. Dlatego też musi on nieustannie wznosić swoje oczy, swoje myśli i swoje pragnienia do tego, co w górze. Chrześcijanin to przede wszystkim ktoś, kto jest wychylony ku transcendencji. Dlatego jest człowiekiem tej nadziei, której daje wyraz podczas każdej Eucharystii: kiedyś nastąpi dzień Paruzji, kiedyś przyjdzie zwycięski Pan. On obdarzy życiem wiecznym tych wszystkich, którzy w Niego uwierzyli i którzy przy Nim wytrwali aż do końca, zdążając za Nim, dźwigając swój własny krzyż i wiedząc, że na krzyżu nie kończy się prawda o człowieku. Prawda o człowieku, ta najwyższa i ostateczna, jest bowiem wyrażona w Chrystusowym zmartwychwstaniu. Z niego wynika dzisiejsze chrześcijańskie pozdrowienie: „Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!”. Amen.