Święcenia diakonatu i prezbiteratu
Czytania: Dz 6, 1-7a; Rz 8, 31b-39; J 15, 9-17
Drodzy bracia Misjonarze!
1. Zbliża się znaczący moment w waszym życiu. Za chwilę jeden z was przyjmie święcenia diakonatu i jeden święcenia prezbiteratu w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy. W tej ważnej chwili nie jesteście sami. Otaczają was i modlą się z wami i za was współbracia zakonni, krewni, bliscy
i przyjaciele. Modli się za was Kościół. A w niebie, u Bożego tronu – jesteśmy o tym przekonani – w sposób szczególny wstawia się za wami św. Wincenty a Paolo, a wraz z nim wszyscy święci i błogosławieni waszego zakonu. Ubogacili oni wspólnotę Kościoła szczególnym charyzmatem miłości
i służby, a wy przejmujecie ten charyzmat, aby go twórczo realizować i rozwijać we współczesnym świecie.
W waszym młodym życiu spełnia się tajemnica Bożego powołania. Bo w gruncie rzeczy to nie wybraliście wy, lecz wybrał was sam Jezus Chrystus. Podkreślił On tę prawdę
w Wieczerniku wobec najbliższych uczniów: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 16). Powołał was Jezus, a wy oddaliście się Mu do dyspozycji i wytrwaliście w Jego szkole, w której On przez całe lata formuje umysły, serca i charaktery swoich uczniów, aby – zanim ich pośle – myśleli i patrzyli na świat tak, jak On, aby ich serca biły w rytmie Jego serca.
2. Odczytana przez nas karta z Ewangelii św. Jana uświadamia nam, że w centrum uwagi każdego ucznia Jezusa, którego On posyła, powinna być miłość. Ona jest najważniejszą regułą i ona określa kodeks postępowania każdego posłanego, czyli apostoła. Miłość wyraża się ostatecznie i najgłębiej w tym, gdy z naszego życia czynimy dar dla Boga i bliźnich. Takie jest zasadnicze przesłanie Ewangelii skierowanej do nas.
Tym, co rozpala nasze serca, są słowa Mistrza zapewniającego nas o swojej przyjaźni. „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mojego” (J 15, 14-15). Przyjaźń ofiarowana nam przez Jezusa, podnosi nas na duchu, ale jest zobowiązująca. Przede wszystkim powinniśmy tą przyjaźnią żyć, podtrzymywać ją bardzo osobistą i serdeczną modlitwą. O ile prawda zawarta w tych słowach odnosi się do każdego chrześcijanina, tym bardziej odnosi się do tych, których powołuje do szczególnej służby w Kościele i świecie. Jeżeli słyszymy niekiedy, a w naszych czasach często słyszymy o słabościach i kryzysach tych, którym powierzono dar kapłaństwa służebnego, możemy przyjąć, że u początku niewierności powołaniu było zaniedbanie osobistej relacji z Chrystusem.
3. Zgodnie z wielowiekową tradycją Kościoła, ustanowioną już przez Jezusa Chrystusa, kandydaci przygotowujący się do podjęcia misji, pytani są o miłość. O miłość pytał apostołów i prosił o nią Chrystus
w Wieczerniku. O miłość pytał Szymona Piotra na brzegach Jeziora Tyberiadzkiego, przed powierzeniem mu pasterskiej misji. Szczera, pokorna odpowiedź apostoła, świadomego swoich słabości, brzmiała: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17).
Na taką naszą odpowiedź czeka również Ten, który nas posyła. Może to być także taka odpowiedź, jakiej udzielił św. Paweł, który w Liście do Rzymian pytał i odpowiadał: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? […] Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? […] I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, […] ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest
w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8, 31. 35. 38-39).
Pamiętajcie o tym, bracia. W służbie Chrystusa nie jesteśmy najemnikami, lecz Jego przyjaciółmi. Dlatego nie liczymy w tej służbie godzin pracy, bo jesteśmy w nią zaangażowani cały czas, bez wyznaczonego limitu. Dlatego także nie liczymy w tej służbie na zyski, na honory, a jedyną naszą nagrodą powinien być On sam – Jezus Chrystus i Jego miłość.
4. Ogarniając dzisiaj spojrzeniem szeroki wachlarz posługi kapłańskiej, możemy w niej dostrzec trzy zasadnicze obszary, swoistą triadę. Po pierwsze, jest to posługa słowa. Uczestniczą w niej również diakoni. Wiara rodzi się z przepowiadania Dobrej Nowiny, z jej dotarcia do serca człowieka. To było i jest podstawowe zadanie apostolskie, w odpowiedzi na polecenie zmartwychwstałego i odchodzącego do nieba Chrystusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16, 15). Nasz dzisiejszy, niespokojny świat, choć wydawać się to nam może nieoczywiste, spragniony jest prawdy o Bogu i człowieku. Żadna filozofia, żadna ideologia nie udzieli w tym zakresie odpowiedzi, która by zaspokoiła do końca pragnienie ludzkiego serca.
Po drugie, w życie i misję prezbitera wpisana jest posługa życiodajnych sakramentów. Łączą nas one ściśle, w sposób głęboki i niepowtarzalny, z Jezusem Chrystusem, obdarzającym nas swoją mocą i łaską. W posłudze kapłańskiej jesteśmy najczęściej szafarzami sakramentu pojednania oraz Eucharystii. „Kościół żyje Eucharystią” – tak zaczynał swoją ostatnią encyklikę św. Jan Paweł II (Ecclesia de Eucharistia, 1). Eucharystia buduje Kościół. Jest ona pokarmem dla nas, pielgrzymów, wędrujących do wieczności.
Po trzecie, w misję Kościoła, a więc również diakonów i prezbiterów, wpisana jest posługa miłosierdzia. Ona czyni Kościół wiarygodnym i jest sprawdzianem temperatury naszej wiary. Posługa wobec biednych, duchowo i materialnie, troska o chorych i niepełnosprawnych, o zepchniętych na margines życia społecznego, stanowiła zawsze i nadal stanowi istotną część posłannictwa Kościoła. Nie muszę wam tego przypominać, bracia Misjonarze, duchowi synowie św. Wincentego, bo przecież ta rzeczywistość w sposób wyraźny włączona jest w wasz charyzmat.
5. Bracia i siostry, niech nas w tych chwilach zjednoczy serdeczna modlitwa za tych naszych braci, podejmujących dziś ofiarnie służbę Chrystusowi w Jego Kościele, w stopniu diakona i prezbitera. A wam, bracia, życzymy, byście wypełnili dobrze zadanie, które dzisiaj podejmujecie. Stawajcie się i bądźcie kapłanami według Bożego Serca.
Amen!
Stanisław kard. Dziwisz