Po pięciu dniach wędrówki na Jasną Górę dotarła 34. Wadowicka Piesza Pielgrzymka. W tym roku 232 pątników pielgrzymowało pod hasłem "Rodzina Bogiem silna". U celu bp Damian Muskus OFM podzielił się z nimi prostym przepisem Matki Bożej na świętość.
Przewodnikiem wadowickiej pielgrzymki jest ks. Piotr Sałaciak. Chwalił sprzyjającą aurę, choć przyznał, że najgorszy dla wszystkich był pierwszy dzień, kiedy dwa razy pątników zmoczyła ulewa. – Modliliśmy się w intencji naszych rodzin, naszych parafii, o zgodę i pokój. Tą pielgrzymką rozpoczynamy także przygotowania do obchodów 100. rocznicy urodzin Karola Wojtyły w Wadowicach i okolicznych miejscowościach – podkreślał kapłan.
W pielgrzymce uczestniczyło sporo rodzin, zwłaszcza młodych małżeństw z małymi dziećmi. – Podziwiałem ich zaangażowanie, rozmodlenie i chęć wędrówki. Nie było im łatwo, ale najważniejszy był ich uśmiech, gdy dotarli na szczyt Jasnej Góry. Każdy szedł ze swoimi intencjami i wiarą, że przez wstawiennictwo Pani Jasnogórskiej Bóg obdarzy nas łaskami, o które prosiliśmy w drodze – podsumował.
Pod wałami jasnej Góry rozentuzjazmowanych i szczęśliwych pielgrzymów powitał bp Damian Muskus, który odprawił dla nich Mszę w kaplicy Cudownego Obrazu. Pątnicy usłyszeli Ewangelię o weselu w Kanie Galilejskiej, a biskup przypomniał im, że ich rodak, Jan Paweł II, nazwał Jasną Górę “polską Kaną”. – Bohaterka Kany jest nie tylko naszą czułą i kochającą Matką, ale i nauczycielką wierności i posłuszeństwa. Ta nauka zamyka się w jednym zdaniu: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” – mówił hierarcha. Według niego to proste zdanie każdy może potraktować jako osobisty przepis na świętość. – Robić wszystko, cokolwiek powie nam Jezus. Nie to, co podpowiada nam nasz egoizm, ale Jego słowa powinny być dla nas najważniejsze – podkreślał.
– Jeśli chcemy być ikoną Jezusa, nie możemy nie naśladować Go w Jego posłuszeństwie Ojcu. W chrześcijańskim życiu wiary wszystko wynika z posłuszeństwa Jezusowi. Wypowiedzenie posłuszeństwa Jezusowi jest skazaniem się na życie na manowcach. To najkrótsza droga do utraty sensu życia, do stania się niewolnikiem rozmaitych mód i uzależnień, do oddania swego życia ojcu kłamstwa – przestrzegał.
Zapewnił wadowickich pielgrzymów o swojej modlitwie i prosił ich, by “wytrwale i z radością wypełniali maryjną receptę na świętość”. v Jeśli zrobicie wszystko, cokolwiek Jezus wam powie, przyczynicie się do cudu przemiany świata na bardziej ewangeliczny i Boży – zapewniał.
W wadowickiej wspólnocie był także powód do wesela, bo tydzień po swoim ślubie do Matki Bożej wyruszyli Kasia i Piotrek Złocisty. Są parą pielgrzymkową. Kasia chodzi na Jasną Górę od dziesięciu lat, Piotrek trochę krócej, bo od sześciu. Trzy lata temu poznali się w drodze do Matki Bożej. – Modlimy się dziś u Niej o błogosławieństwo dla naszego małżeństwa, ale przede wszystkim chcemy Jej podziękować za to, że możemy być razem – wyznali przed wejściem do kaplicy Cudownego Obrazu.
W gronie wadowiczan, którzy przywędrowali na Jasną Górę, było 34 pielgrzymkowych pierwszaków, natomiast weterankami pątniczego szlaku okazały się panie Ewa i Józefa, dla których tegoroczna pielgrzymka była 32 w życiu. Najmłodszymi uczestnikami wędrówki byli: roczny Emil, półtoraroczna Ela, dwuletni Julek i o rok starszy Przemek. Było także dwóch pięciolatków: Antoni i Igor. Najstarsi pątnicy to Jadwiga i Józef, którzy w tym roku kończą 75 lat.
Na szlaku z Wadowic przeważały panie – było ich 151, podczas gdy panów – 81. Wszyscy pokonali w sumie ok. 160 km.
Początkowo wadowiccy pielgrzymi szli na Jasną Górę z sierpniową Pieszą Pielgrzymką Krakowską. Odłączyli się od niej w roku 1991, ze względu na wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II, który 14 sierpnia konsekrował kościół św. Piotra Apostoła w Wadowicach. Od tego czasu wędrują na Jasną Górę w lipcu, niezależnie od pielgrzymów krakowskich.
Magdalena Dobrzyniak | krakow.gosc.pl