- W tych trudnych czasach dla Kościoła, gdy jest on stawiany pod ścianą, a kapłaństwo jest szargane i lekceważone (…) drogi ojcze diakonie, ty chcesz powiedzieć „tak”. Kapłaństwo poniewierane, deptane zawsze będzie święte. I dlatego ty, drogi kapłanie masz być zakonnikiem, który będzie się w życiu kierował miłością. Nawet jeśli nie usłyszysz od innych „akceptuję cię, kocham cię, prowadź mnie”- mówił bp Janusz Mastalski podczas święcenia prezbiteriatu u Karmelitów Bosych.
Na początku homilii biskup nawiązał do Ewangelii, w której Chrystus ukazuje, że w życiu ważna jest przede wszystkim miłość. Współcześnie jest ona zdeformowana przez egoizm i podeptana w wielu środowiskach, tymczasem powinna być drogowskazem dla każdego człowieka.
Papież Franciszek podczas święceń kapłańskich powiedział do kandydatów, że ponieważ zostali wybrani, muszą być uważni na Boże sprawy, szukając tego co się Bogu podoba. Biskup powiedział, że w trudnych dla Kościoła czasach kapłan musi kierować się miłością, nawet jeśli nie jest kochany i akceptowany przez innych. Wskazał na trzy rysy kapłaństwa diakona, w oparciu o słowa „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Mówią one o służbie, która w dzisiejszych trudnych czasach oznacza pracę nad sobą. Seminarium nie jest końcem formacji. – Człowiek pracujący nad sobą pomnaża zasoby, a niweluje deficyty – powiedział biskup. Wskazał, że sługa troszczy się o oblicze Kościoła. Ludzie spoglądając na kapłana będą oceniać Kościół przez jego pryzmat.
Duszpasterz powinien także być przewodnikiem, który prowadzi innych z poczuciem pełnej odpowiedzialności. – Zakonnikiem się nie bywa, zakonnikiem się jest. I dlatego tak ważne w tym przewodnictwie jest byś był dyspozycyjny, byś był doradcą i człowiekiem, który potrafi orędować za innymi – wskazał biskup i zauważył, że kapłan z miłości modli się za drugiego człowieka. Zauważył, że duchowny powinien przemieniać ludzi, których spotyka w czasie swej posługi.
Stwierdził, że zakonnik musi także być świadkiem pobożności i moralności. Diakon może stać się świętym kapłanem, pomoże mu w tym weryfikacja własnego życia poprzez rachunek sumienia i spowiedź.
– Życzymy ci drogi ojcze Piotrze, abyś był kapłanem na miarę XXI wieku, czyli zwyczajnym, a zarazem niezwyczajnym. Zwyczajnym w swojej prostocie, a zarazem niezwyczajnym w swojej drodze do świętości – powiedział biskup. Swoje ostatnie słowa skierował do członków rodziny. Zauważył, że zapewne obawiają się o to, czy ojciec Piotr będzie szczęśliwy w swym powołaniu, powinni jednak być dumni i czuć się bezpieczni, ponieważ on zawsze się będzie za nich modlił. – Drogi ojcze Piotrze. Do końca swojego życia musisz być wdzięczny. Dziękować za rodziców, rodzinę, za ich obecność. Bo nikt lepiej, piękniej i skuteczniej nie będzie się za ciebie modlił – powiedział biskup. Homilię zakończył słowami papieża Franciszka: „Kapłan nie zadowala się życiem przeciętnym, płonie pragnieniem świadczenia, lubi ryzyko i wychodzi nie ograniczony drogami już wytyczonymi, lecz jest otwarty i wierny trasom wskazanym przez Ducha Świętego: przeciwny wegetacji, uradowany z ewangelizacji” i dodał, że takim właśnie ma być ojciec Piotr.
Justyna Tyrka | Archidiecezja Krakowska
Fot. Michał Jaroszewski