W piątek Mszy św. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia przewodniczył o. Jarosław Kania OFM, gwardian klasztoru św. Bernardyna ze Sieny i kustosz sanktuarium św. Szymona z Lipnicy w Krakowie. W czasie Eucharystii, która była sprawowana w intencji „o ustanie pandemii” na ołtarzu wystawione były relikwie Świętego.
Jak mówił w homilii o. Kania, Kościół ostatnich dziesięcioleci masowo wydobywa ludzi świętych „z tłumu” i to jest znakiem Opatrzności, zwłaszcza w naszych obolałych czasach. – I na takie trudne czasy Kościół otrzymał w 2007 roku Świętego, który sam doświadczył epidemii cholery, która dotknęła Kraków w 1482 roku. Święty Szymon z Lipnicy od pierwszych dni zarazy, która rozpoczęła się 6 lipca, pośpieszył z pomocą potrzebującym. Wkrótce sam zaraził się i zmarł z oczami utkwionymi w krzyż 18 lipca 1482 roku – przypomniał bernardyn i dodał, że Szymon z Lipnicy był człowiekiem wyjątkowym, bo też życie Szymona przypadło w niezwykłym, wyjątkowym dla Krakowa czasie.
– Św. Szymon był bez wątpienia człowiekiem wielkiej, autentycznej wiary. Ta wiara nie pozwoliła mu schować się w bezpiecznych murach klasztornych, ale kazała mu iść na ulice Krakowa do zarażonych z posługą kapłańską i samarytańską. Nie myślał o sobie, nie dbał o siebie. Nie zamknął się przed chorymi i umierającymi. Poszedł do nich nie zważając na nic ani na nikogo – mówił.
Zakonnik podkreślił, że Święty stał się opiekunem Krakowa i wszystkich jego mieszkańców, wszystkich ognisk rodzinnych, które w obecnych czasach stają w obliczu nie mniejszych zagrożeń i niebezpieczeństw jak wtedy w zarażonym Krakowie. – Głównym zagrożeniem dzisiaj nie są – jak mogłoby się wydawać – rozwody, aborcja, in vitro, eutanazja, czy związki jedno-płciowe. To tylko konsekwencje pogaszonych ognisk rodzinnych. Głównym zagrożeniem jest brak wiary, brak nadziei na dobra nieprzemijające, brak zapalonej pochodni miłości – zaznaczał, dodając jednocześnie, że właśnie dlatego potrzebny jest nam św. Szymon. – Potrzebny jest ojcom i matkom, dzieciom. Potrzebny jest rządzącym i rządzonym. Potrzebny jest lekarzom i całej służbie zdrowia. Potrzebny jest młodym i zdrowym, tym w sędziwym wieku i schorowanym. Potrzebny jest wszystkim dzisiejszym trędowatym zarażonym grzechem. Potrzebny jest Polsce i światu w walce z epidemią – wyliczał.
O. Kania postawił pytanie: Po co nam św. Szymon dzisiaj? – Żeby człowiek był człowiekiem, istotą na miarę i podobieństwo Boga. Przypomina nam, że jesteśmy ikonami Boga na ziemi, że jesteśmy aniołami w centrum pandemii. Ratuje w człowieku wartości Boskie, broni rodzinę ludzką przed degradacją. Jak każdy święty, tak i on szedł trudną ścieżką poszukiwania prawdy o sobie. Na tej drodze poznał prawdziwą radość i otrzymał prawdziwe światło. I to światło – zapaloną pochodnię życia – jako duchowy syn św. Franciszka z Asyżu przyniósł na ulice Krakowa, Tarnowa, do dusz ich mieszkańców, by zapalić ich do świętości. Nie pytajmy więc, po co nam św. Szymon. Bądźmy świętymi! Jak on – zachęcał.
Kaznodzieja mówił dalej: – Drodzy mieszkańcy Krakowa, Małopolski i całej Ojczyzny a także Rodacy żyjący na emigracji. Cały świat, również i Polska walczy z groźną pandemią koronawirusa. My, ludzie wiary wspierajmy modlitwą i czynem wszystkie działania zmierzające do ustania pandemii. Mając takiego patrona jak św. Szymon, prośmy go o pomoc w tym szczególnym czasie pandemii, ale i w tych trudnych sprawach o których przed chwilą wspominaliśmy. Jeżeli za życia Szymon tak bardzo starał się pomagać potrzebującym i proszącym go o opiekę i wstawiennictwo to o ileż bardziej teraz, gdy jest tak blisko naszego Pana i Stwórcy będzie orędował za nami wypraszając u Miłosierdzia Bożego łaskę zahamowania epidemii i wszelkie potrzebne dla nas łaski.
Bernardyn przypomniał, że tuż po śmierci w księgach klasztornych zanotowano 370 cudownych uzdrowień za jego przyczyną. – Św. Szymon z Lipnicy działa i dzisiaj i pokazuje współczesnemu człowiekowi – żyjącemu często w zgiełku, pośpiechu i pogoni za sobą i samorealizacją – coś bardzo ważnego: jak powinna wyglądać miłość nie tylko w czasie zarazy, że można ofiarować swoje życie, można je po prostu oddać potrzebującym. Można poświęcić się służbie innym tak jak to robią dzisiejsi Szymonowie – lekarze, pielęgniarki, służby medyczne i rządowe czy wolontariusze. Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych małych, Mnieście uczynili. Chrystus każdemu i każdej z nas mówi dziś „sprawdzam”. Naśladujmy św. Szymona i jego dzisiejsze wcielenia – zakończył homilię o. Kania.