– Jeśli będziemy ubogacać swoje życie duchowe jako Polacy, jako tworzący chrześcijański naród, to będziemy wracać do korzeni, których nie możemy się pozbyć, a które zostały obronione przed tym, co nam zagrażało i ciągle zagraża – mówi o potrzebie „Maratonu modlitewnego” za Kościół i Ojczyznę ks. Paweł Kubani.
Proboszcz parafii św. Brata Alberta w Krakowie wskazuje, że bieżący rok jest trudny, a zarazem piękny ze względu na rocznice: 100-lecie urodzin św. Jana Pawła II oraz 100-lecie Bitwy Warszawskiej. Świętowanie tych wydarzeń oraz wszystkie aktualne sprawy Kościoła i Ojczyzny wymagają szczególnej troski modlitewnej.
W nowohuckiej parafii adoracja Najświętszego Sakramentu odbywa się w kaplicy od rana do wieczora każdego dnia. Przed Mszą wieczorną Eucharystyczny Chrystus przenoszony jest na ołtarz główny. Parafianie od godz. 17:40 mogą uczestniczyć w we wspólnej modlitwie za Kościół i Ojczyznę. W trakcie ścisłych obostrzeń nabożeństwo było transmitowane w internecie i gromadziło blisko półtora tysiąca ludzi.
Jak wyjaśnia ks. Kubani, każdy maraton, więc również ten modlitewny, wymaga od uczestników mobilizacji i wytrwałości. – Pewnie można by modlić się w domu, ale teraz, po zniesieniu ścisłych obostrzeń, ludzie wracają do świątyni, by właśnie robić to wspólnie. Pan Jezus mówi: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. Dlatego wierzymy, że modlitwa we wspólnocie parafialnej jest bardzo ważna i potrzebna, i że poprzez tę modlitwę Bóg czuwa nad naszą Ojczyzną – powiedział kapłan.
Proboszcz parafii św. Brata Alberta przyznaje, iż codzienna adoracja połączona z litanią do św. Jana Pawła II oraz dziesiątką różańca stanowi potrzebną okazję do modlitwy, szczególnie w miesiącach wakacyjnych, w których nie odbywają się inne, codzienne nabożeństwa. Zaś o potrzebie zatrzymania się przy Najświętszym Sakramencie i modlitwie w ciszy często słyszy od wiernych, dlatego jest przekonany, że owocem maratonu mogłyby być codzienne adoracje w parafiach, w których jeszcze nie ma takiego zwyczaju.
– Sami musimy się modlić, ale również dawać ludziom okazje do modlitwy. Jest to jakiś wkład w duchowe dziedzictwo, którego nie możemy zaprzepaścić. Dzisiaj, kiedy widzimy co się dzieje, gdy jest tyle negatywnych emocji wokół Kościoła, kapłanów i wierzących, musimy na nie odpowiadać tego typu inicjatywami. Musimy wspólnie modlić się z ludźmi, modlitwa jest oddechem duszy, jest tym, co ubogaca jego wewnętrzne życie. Jeśli będziemy ubogacać swoje życie duchowe jako Polacy, jako tworzący chrześcijański naród, to będziemy wracać do korzeni, których nie możemy się pozbyć, a które zostały obronione przed tym, co nam zagrażało i ciągle zagraża – podkreślił ks. Kubani.
Patrycja Żarkowska z parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Krakowie również wspomina o pragnieniu adorowania Chrystusa w ciszy. – Kiedy tylko mogę, jestem na adoracji i modlę się pół godziny lub krócej. Po jakimś czasie nie pamiętałam już, że jest to maraton modlitewny w konkretnych intencjach, i adorując Pana Jezusa, modliłam się w swoich intencjach, za ludzi którzy w danym dniu potrzebowali modlitwy, w sprawach dla mnie ważnych – wyznaje. – Zazwyczaj w adoracji biorą udział świeccy. Bardzo przemówiła do mnie obecność księży siedzących w ławce i modlących się na adoracji razem z ludem, ponieważ to nie zdarza się zbyt często. Było to dla mnie świadectwo, które bardziej do mnie przemówiło, niż niejedna głoszona przez nich homilia. Mam nadzieję, że po zakończeniu maratonu w wielu parafiach, zwłaszcza na wsiach lub małych miejscowościach, adoracja w ciszy pozostanie chociażby raz w tygodniu – podzieliła się P. Żarkowska.