– „Nie zabijaj!”. Kochaj! Broń! Strzeż! Pomagaj! – bo w ten sposób bronisz i strzeżesz również swojego człowieczeństwa… – mówił abp Marek Jędraszewski przy stacji “U Piłata” rozpoczynając tradycyjną Drogę Krzyżową w Kalwarii Zebrzydowskiej. Metropolita krakowski swoje rozważania poświęcił „Piłatowemu sądowi nad dzieckiem nienarodzonym”.
Publikujemy pełną treść rozważania abp. Marka Jędraszewskiego:
Piłatowy sąd nad dzieckiem nienarodzonym
Żyjący w II wieku św. Meliton, biskup Sardes, miasta znajdującego się w Azji Mniejszej, niedaleko Smyrny, zasłynął jako autor wspaniałej homilii paschalnej, w której wysławiał Jezusa Chrystusa przynoszącego światu nadzieję zwycięstwa nad śmiercią, grzechem i szatanem. „On [bowiem] jest Tym, który nas wywiódł z niewoli na wolność, z ciemności do światła, ze śmierci do życia, spod władzy tyrana do wiecznego królestwa i uczynił nas nowym kapłaństwem oraz ludem wybranym na wieki. On jest Paschą naszego zbawienia”. Tajemnice Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana św. Meliton odczytywał poprzez życie wielkich postaci, o których mówi Stary Testament: „Biorąc ciało podległe cierpieniu, wziął na siebie mękę cierpiącego człowieka. To On w wielu musiał znosić wiele. W Ablu został zabity, w Izaaku związano Mu nogi, w Jakubie przebywał na obczyźnie, w Józefie został sprzedany, w Mojżeszu podrzucony, w baranku paschalnym zabity, w Dawidzie prześladowany, w prorokach zelżony”.
Święty Jan Paweł II Wielki w dniu 2 czerwca 1979 roku na Placu Zwycięstwa w Warszawie w jakiejś mierze podjął myśl św. Melitona. Mówił wtedy, że Chrystus jest dla każdego człowieka kluczem do zrozumienia siebie, także dla człowieka niewierzącego. Bez odniesienia do Chrystusa nie może pojąć, „ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”. Bez rozważania życia i nauczania Chrystusa, a zwłaszcza bez wnikania w Jego Mękę i Zmartwychwstanie człowiek nie może do końca zgłębić i odkryć sensu swych cierpień, doznanych niesprawiedliwych osądów i krzywd, ale także siły nadziei w swym zdążaniu do wieczności.
Bez wniknięcia w przebieg sądu Piłata nad Chrystusem nie zrozumiemy też istoty dramatu, jaki ma dzisiaj miejsce, gdy wielcy tego świata sprzysięgli się przeciwko życiu nienarodzonego dziecka.
***
A gdy nastał ranek nowego dnia ludzkości, kiedy rządy prawa miały osiągnąć jeszcze wyższy niż dotąd poziom, wszystkie tak zwane autorytety i przywódcy ludu zawarli pakt przeciw nienarodzonemu dziecku. Chodziło o to, ażeby kobieta, w której łonie to dziecko już się poczęło i pełne ufności w jej opiekę miało przez dziewięć miesięcy wzrastać aż do dnia swych narodzin, mogła w dowolnej chwili tej opieki odmówić, a dziecko kazać zabić. Sprawę wnieśli przed sąd Namiestnika, który miał moc stanowienia prawa. W tym samym czasie podburzony przez wszechwładne media tłum na ulicach wszystkich większych i mniejszych miast świata wołał: „Aborcja na życzenie! Aborcja na życzenie!”. „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu dziecku? – zapytał Namiestnik. „Gdyby nie domagało się opieki ze strony kobiety i innych ludzi, która to opieka ogranicza ich prawo do beztroskiego rozkoszowania się dobrami tego świata, nie wydalibyśmy go tobie” – odpowiedziały zgodnie autorytety i przywódcy ludu. Wobec takiego postawienia sprawy Namiestnik rzekł: „Ja jednak nie znajduję w nim żadnej winy. Nie znalazłem w nim niczego zasługującego na śmierć”. Wówczas autorytety odparły: „Stwierdziliśmy, że samym swoim zaistnieniem podburza nasz naród, odwodzi od płacenia podatków na inne, bardziej ważne dla życia naszego społeczeństwa cele, a ponadto podaje siebie za człowieka. A przecież to jest co najwyżej zlepek komórek, zarodek, zygota, płód – a nie człowiek!”. Równocześnie wołania tłumu: „Aborcja! Aborcja!” stawały się coraz bardziej głośne i agresywne. „Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw tobie?” – pomyślał Namiestnik. Dziecko jednak milczało. W tym momencie żona Namiestnika przysłała mu ostrzeżenie: „Nie miej nic do czynienia z tym nienarodzonym dzieckiem, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z jego powodu”. Namiestnik przypomniał sobie cudowne chwile, kiedy jeszcze tak niedawno wyczuwał swą dłonią, jak w jej łonie porusza się ich dziecko i kiedy kilka miesięcy później przyszedł na świat ukochany synek. Od tego czasu żona stała się nieprzejednanym wrogiem aborcji, a zagrożenie życia każdego dziecka przeżywała tak głęboko, jakby chodziło o jej synka. Przypomniał sobie również, co objaśniali mu przedstawiciele nauk biologicznych, zwłaszcza genetyki i embriologii, że życie człowieka rozpoczyna się w chwili poczęcia i że taka właśnie jest naukowa prawda. Ale że bał się posądzenia o słabość, szybko stłumił w sobie to wspomnienie. „Cóż to jest prawda?” – pomyślał, z satysfakcją przy tym zauważając, że sceptycyzm jest najlepszym lekarstwem na wszelkie prawdy, w tym również naukowe. Jego wahanie bezbłędnie wyczuli przywódcy ludu. „Jeżeli ten zbiór komórek uznasz za człowieka i przyznasz mu prawo do życia, nie jesteś przyjacielem władców tego świata. Co więcej, stajesz się wrogiem «mainstreamowych» mediów. Każdy, kto tak czyni, sprzeciwia się wolności i postępowi”.
Mimo wszystko Namiestnik podjął jeszcze jedną próbę ocalenia życia nienarodzonego dziecka. „Jest u was zwyczaj – powiedział – że na święta dokonuję wyboru zgodnego z waszą wolą. Czy chcecie zatem, abym obdarował prawem do życia to całkowicie niewinne i bezbronne dziecko, czy też abym ułaskawił znanego wam wszystkim zbrodniarza?”. Był to człowiek wtrącony do więzienia za rozruch powstały w mieście i za zabójstwo. Jednakże oni odpowiedzieli wielkim wrzaskiem, domagając się, aby wprowadził aborcję na życzenie, a zbrodniarzowi okazał swą łaskę. Słysząc coraz bardziej natarczywe krzyki tłumu: „Aborcja! Aborcja!”, Namiestnik zasiadł na trybunale, aby ogłosić wyrok. Widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce, mówiąc: „Nie jestem winny krwi tego dziecka”. Zgodnie z zasadami nowoczesnej tolerancji, która pozwala czynić każdemu to, co uważa on za stosowne, dodał jeszcze: „To wasza rzecz”, a nienarodzone dziecko zdał na ich wolę.
W ten sposób rozpoczęła się droga dziecka w stronę kliniki aborcyjnej. Po jakimś czasie wzniósł się do nieba jego przejmujący, niemy krzyk. Otrzymawszy stosowne o tym informacje, Namiestnik wysłał swe służby, aby sprawdziły, czy wszystko odbyło się zgodnie z procedurami: czy tak zwany „zabieg usunięcia ciąży” został skutecznie dokonany, to znaczy, czy dziecko na pewno zostało zabite, czy protestujący aktywiści ruchów „pro life” zostali zatrzymani i czy, zgodnie z doktryną o rozdziale Kościoła od państwa, odpowiednio skutecznie zneutralizowano głosy duchownych katolickich, domagających się poszanowania każdego ludzkiego życia od chwili jego poczęcia aż do momentu naturalnej śmierci. Upewniwszy się, że zamierzony cel został osiągnięty ku pełnej satysfakcji tłumu, Namiestnik nakazał sprawę wpisać do odpowiednich rejestrów, aby mogła stać się prawem obowiązującym dla wszystkich.
***
Dnia 4 marca 1979 roku św. Jan Paweł II ogłosił swoją pierwszą encyklikę, zatytułowaną Redemptor hominis – „Odkupiciel człowieka”. Pisał w niej między innymi o szczególnej obecności, jaką w dziejach świata i człowieka zajmował, zajmuje i aż do skończenia świata będzie zajmował Chrystus. Z jednej strony jest On „drogą Kościoła, ponieważ „On sam jest naszą drogą «do domu Ojca» (por. J 14, 1 nn.)”. Równocześnie jest On drogą, która „prowadzi do każdego człowieka w całej jego prawdzie, w pełnym jego wymiarze. Nie chodzi [bowiem o jakiegoś] człowieka «abstrakcyjnego», ale rzeczywistego, o człowieka «konkretnego», «historycznego»”. Co więcej, według św. Jana Pawła II, ten człowiek cieszy się niezwykłą, wprost wyjątkową godnością osobistą, ponieważ „jest [on] ogarnięty Tajemnicą Odkupienia [i ponieważ] z każdym [człowiekiem] Chrystus w tej tajemnicy raz na zawsze się zjednoczył”. Dlatego też „poczynając się w łonie swej matki i rodząc się z niej, jest z tej właśnie racji powierzony trosce Kościoła”. Stąd „Kościół nie może odstąpić człowieka, którego «los» – to znaczy wybranie i powołanie, narodziny i śmierć, zbawienie lub odrzucenie – w tak ścisły i nierozerwalny sposób zespolone są z Chrystusem” (por. RH, 13-14).
Trzydzieści lat temu, w czerwcu 1991 roku św. Jan Paweł II przybył po raz czwarty jako papież do Polski. Były to zaledwie pierwsze miesiące i lata, w których w naszej Ojczyźnie zaczął kształtować się demokratyczny ład po przemianach rozpoczętych w 1989 roku. Dla wielu demokracja utożsamiała się wtedy z absolutną wolnością i dowolnością, co miało przyjąć kształt ukutego wówczas i bardzo promowanego w mediach hasła: „Róbta, co chceta”. W tej sytuacji Ojciec Święty postanowił, aby jego IV Pielgrzymka stała się rozważaniem treści Bożych przykazań wyrażonych w Dekalogu. Uważał bowiem, że tylko Dekalog może stanowić autentyczny fundament dla budowania trwałych zrębów III Rzeczypospolitej.
Kiedy 4 czerwca 1991 roku św. Jan Paweł II nawiedzał Radom, podjął rozważania związane z V przykazaniem: „Nie zabijaj!”. W kontekście niezliczonych ofiar drugiej wojny światowej, będących następstwem „obłędnych ideologii”, w których „na miejsce Bożego: «Nie zabijaj» postawiono ludzkie: «Wolno zabijać», a nawet: «Trzeba zabijać»”, Ojciec Święty nawiązał do ciągle trwającego dramatu końca dwudziestego wieku. Mówił: „Do tego cmentarzyska ofiar ludzkiego okrucieństwa w naszym stuleciu dołącza się inny jeszcze wielki cmentarz: cmentarz nienarodzonych, cmentarz bezbronnych, których twarzy nie poznała nawet własna matka, godząc się lub ulegając presji, aby zabrano im życie, zanim jeszcze się narodzą. A przecież już miały to życie, już były poczęte, rozwijały się pod sercem swych matek, nie przeczuwając śmiertelnego zagrożenia. A kiedy już to zagrożenie stało się faktem, te bezbronne istoty ludzkie usiłowały się bronić. Aparat filmowy utrwalił tę rozpaczliwą obronę nienarodzonego dziecka w łonie matki wobec agresji. Kiedyś oglądałem taki film – i do dziś dnia nie mogę się od niego uwolnić, nie mogę uwolnić się od jego pamięci. Trudno wyobrazić sobie dramat straszliwszy w swej moralnej, ludzkiej wymowie”.
Próbując zrozumieć „korzeń [tego] dramatu”, św. Jan Paweł II, zdawał sobie sprawę z tego, że „bywa on rozległy i zróżnicowany”. Z drugiej jednak strony wiedział doskonale, że istotną jego częścią są także pewne struktury państwowe, istniejące również w państwach uważających się za demokratyczne. W odniesieniu do nich mówił z wyraźnym wyrzutem: „Pozostaje i tutaj ta ludzka instancja, te grupy, czasem grupy nacisku, te ciała ustawodawcze, które «legalizują» pozbawienie życia człowieka nienarodzonego”. W związku z tym Ojciec Święty postawił kilka zasadniczych pytań o charakterze czysto retorycznym: „Czy jest taka ludzka instancja, czy jest taki parlament, który ma prawo zalegalizować zabójstwo niewinnej i bezbronnej ludzkiej istoty? Kto ma prawo powiedzieć: «Wolno zabijać», nawet: «Trzeba zabijać», tam gdzie trzeba najbardziej chronić i pomagać życiu?”.
Na te pytania św. Jan Paweł II dał od razu odpowiedź, która i dzisiaj pozostaje dla nas prawdziwie fundamentalna, zwłaszcza teraz, gdy rozważamy sąd Piłata nad Chrystusem. „Przykazanie: «Nie zabijaj» zawiera w sobie nie tylko zakaz. Ono wzywa nas do określonych postaw i zachowań pozytywnych. Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka, niezależnie od jego rasy czy religii, od poziomu inteligencji, stopnia świadomości czy wieku, zdrowia czy choroby. Nie zabijaj, ale raczej przyjmij drugiego człowieka jako dar Boży – zwłaszcza jeśli jest to twoje własne dziecko. Nie zabijaj, ale raczej staraj się pomóc twoim bliźnim, aby z radością przyjęli swoje dziecko. (…) Musimy zwiększyć równocześnie naszą społeczną troskę nie tylko o dziecko poczęte, ale również o jego rodziców, zwłaszcza o jego matkę”.
„Nie zabijaj!”. Kochaj! Broń! Strzeż! Pomagaj! – bo w ten sposób bronisz i strzeżesz również swojego człowieczeństwa…