- Krakowskie Łagiewniki są jak Góra Błogosławieństw, z których na pierwszy plan wybijają się dwa: dla ubogich w duchu i czystego serca. Błogosławieństwa te mówią nam, że tylko człowiek wewnętrznie wolny od bogactw świata, z sercem wypełnionym pragnieniem czystej i pięknej miłości - człowiek świadomy, że jest bezwarunkowo kochany - zdolny jest do tego, by miłosierdzia doświadczać i dzielić się tym doświadczeniem z innymi - mówił bp Damian Muskus podczas Mszy św. odprawionej w Niedzielę Miłosierdzia Bożego w Bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie.
Na początku homilii biskup stwierdził, że Chrystus w dzisiejszej Ewangelii trzykrotnie zwraca się do uczniów słowami „Pokój wam”. Nie jest to zwykłe pozdrowienie, lecz słowa pełne mocy, dzięki którym apostołowie mogą doświadczyć daru pokoju.
Dzięki ewangelicznym relacjom o spotkaniu Zmartwychwstałego z uczniami można sobie uświadomić, że nie przemienia ich wieść o zmartwychwstaniu, którą apostołowie przyjmują początkowo z niedowierzaniem. Ich wątpliwości rozwiewa spotkanie z Chrystusem. Dopiero przyjęcie daru Ducha Świętego zmienia uczniów. Biskup powiedział, że dar pokoju i nadziei powinien w każdym ludzkim sercu stać się trwałą rzeczywistością. Aby tak się stało, Jezus pozostawił swym uczniom i ich następcom posługę jednania. Kościół z radością przyjął ten dar i niesie go przez wieki. – Miłosierdzie jest darem miłującego Boga. Nie jest darem wdzięczności za ludzką miłość, bo to nie człowiek pierwszy umiłował. Mówi o tym wyraźnie św. Jan Apostoł: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale On sam nas umiłował i posłał Syna swego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” – zauważył biskup. Stwierdził, że warto każdego dnia pamiętać o prawdzie, którą zapisał św. Jan, że miłujemy Boga, ponieważ On pierwszy nas umiłował. Wskazał, że krakowskie Łagiewniki są miejscem odkrywania Miłości Boga, która się nie kończy. – Krakowskie Łagiewniki są jak Góra Błogosławieństw, z których na pierwszy plan wybijają się dwa: dla ubogich i czystego serca. Błogosławieństwa te mówią nam, że tylko człowiek wewnętrznie wolny od bogactw świata, z sercem wypełnionym pragnieniem czystej i pięknej miłości – człowiek świadomy, że jest bezwarunkowo kochany – zdolny jest do tego, by miłosierdzia doświadczać i dzielić się tym doświadczeniem z innymi – podkreślił. Powiedział, że Boski i ludzki wymiar miłosierdzia nawzajem się przeplatają. Ten, któremu Bóg okazuje miłosierdzie w sakramencie pokuty i pojednania, nie może być niemiłosiernym wobec innych. Nie może nie stać się dla nich bliźnim, czyli bliskim ich potrzebom.
W ostatnim czasie wiele osób podjęło zadanie bycia blisko drugiego człowieka. Biskup wskazał wśród nich lekarzy i personel oddziałów covidowych, załogi karetek pogotowia, wolontariuszy i wielu innych. Przyznał, że znalazło się także wielu takich, którym obce jest bycie bliźnim, którzy lekceważą lub kwestionują zagrożenie, którym brak wrażliwości, troski, społecznej solidarności, empatii wobec walczących z chorobą i lękiem. – Takich postaw nie brakuje zarówno wśród świeckich, jak i duchownych. Postaw, które trzeba nazwać wprost niechrześcijańskimi i niemiłosiernymi. Nie ma w nich braterstwa. Jest egoizm. Nie ma w nich bohaterstwa. Jest pycha. Jak o jakości naszej wiary świadczą te, niestety nie będące wyjątkami, postawy? Jak o naszej relacji ze Zmartwychwstałym Panem świadczy wystawianie Go na próbę, kwestionowanie niebezpieczeństwa i narażanie bliźnich na utratę zdrowia, a nawet życia? Czy można kochać Boga i jednocześnie nie szanować dobra bliźniego? Czy to jest miłosierdzie? – pytał biskup. Powiedział, że zadaniem chrześcijan, zwłaszcza w czasie zamętu i kryzysu jest przekazywanie daru pokoju i nadziei. Nie jest o to łatwo, ponieważ wszyscy zdają sobie sprawę ze skutków pandemii i stanu zagrożenia. Ludzie boją się o tych, których wiara osłabnie i nie wrócą do kościołów, o efekty izolacji, zwłaszcza wśród dzieci i osób starszych, lękają się o miejsca pracy i bezpieczeństwo socjalne, obawiają się, że powrót do dawnego życia nie będzie możliwy. Doradcą uczniów Zmartwychwstałego powinna być jednak nadzieja płynąca z przebitego boku Zbawiciela.
Biskup przyznał, że czas, którego wszyscy doświadczają, jest lekcją kruchości życia, pokory, ulotności planów i świadomości, że człowiek nie jest panem życia i śmierci. To także wezwanie do większej ufności w moc Bożego miłosierdzia i mobilizacji do bycia Jego świadkami. – Dziś przychodzimy do łagiewnickiego sanktuarium, by prosić o zmiłowanie nad światem ogarniętym pandemią i nad każdym z nas. Przychodzimy, by z ufnością błagać o dar pokoju i międzyludzkiej solidarności wobec tego i innych zagrożeń, o otwarte serca i wyobraźnię miłosierdzia, o odwagę mierzenia się z nieznaną przyszłością. Tu, w Łagiewnikach, skąd popłynęła w świat iskra Bożego miłosierdzia, skąd popłynęło w świat orędzie o nieskończonej miłości Boga, oddajemy miłosiernemu Jezusowi zmarłych i ich bliskich, powierzamy chorych i ich opiekunów, samotnych i zagubionych, płaczących i wątpiących i prosimy, by Pan obdarzył nas wszystkich darem pokoju i wszystkich nas wyprowadził z zamknięcia ku życiu – zakończył biskup.