- Potrzebna nam jest nadzieja w zwycięstwo pośród niełatwych zmagań. Wydawałoby się, że znowu, zgodnie z Apokalipsą św. Jana, starodawny smok zaczyna walczyć z dziećmi Kościoła pod postacią nowej bestii, która chce zawładnąć naszymi sercami, wprowadzić zamęt - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. z okazji 5-lecia koronacji Matki Bożej Saneckiej.
Na początku arcybiskup powiedział, że świadectwo, które dał św. Jan jest prawdziwe: „Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe” – czytamy w Ewangelii. Dzieła, których dokonał Chrystus nie skończyły się po wniebowstąpieniu, ale On nadal ich dokonuje w swoim Kościele, także za przyczyną Maryi. Św. Jan pisał o obecności Matki Najświętszej w Kanie Galilejskiej, przywołując jej wrażliwość i dobre serce. Troszczyła się o to, by początek wspólnego życia młodych ludzi był w pełni szczęśliwy. Pod jej wpływem Jezus dokonał pierwszego cudu, przez który objawiła się Jego chwała i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Św. Jan przybliżył także obraz Maryi cierpiącej. Milcząca Matka, która pełna godności stała pod krzyżem swego Syna, jest znakiem sprzeciwu wobec zła i niesprawiedliwości. Na Golgocie przyjęła testament Zbawiciela i stała się Matką Kościoła, wszystkich ochrzczonych i wierzących. Św. Jan wziął ją do siebie, to oznacza że zagwarantował jej bezpieczeństwo, a także wziął ją do swego serca, jak każde kochające dziecko. W Apokalipsie św. Jan opisał Matkę Najświętszą jako tę, która walczy ze smokiem i zwycięża, a także tryumfuje. Arcybiskup stwierdził, że do ksiąg, które można by było napisać o dziełach Jezusa, czynionych za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, można włączyć znaki, które miały miejsce w Sance.
Wizerunek Matki Bożej Saneckiej jest czczony w parafialnej świątyni od ponad 400 lat. Na obrazie przedstawiono Maryję, która wręcza Synowi złote jabłko, a więc troszczy się o Niego i okazuje swą miłość. W Sance dzieją się wielkie dzieła, zapisywane w kronikach parafialnych. O wielu spośród nich wie tylko sam Bóg i Matka Boża, ponieważ dzieją się w ludzkich sercach i sumieniach. Metropolita stwierdził, że lud, gromadzący się wokół Saneckiej Pani ma pewność, że Ona jest, wspiera i pomaga jak kochająca Matka. Przyznał, że współczesność jest trudnym czasem zmagań o wiarę, miłość do Boga, i nadzieję. – Potrzebna nam jest nadzieja w zwycięstwo, pośród niełatwych zmagań. Wydawałoby się, że znowu zgodnie z Apokalipsą św. Jana, starodawny smok zaczyna walczyć z dziećmi Kościoła pod postacią nowej bestii, która chce zawładnąć naszymi sercami, wprowadzić zamęt, podważyć najbardziej oczywiste sprawy człowiecze jak te, że ktoś się poczyna i rodzi jako kobieta i mężczyzna. Już to zaczyna się kwestionować, z wszystkimi konsekwencjami, odnoszącymi się do życia małżeńskiego i rodzinnego. To wielkie zmaganie o prawdę i dlatego należy powracać do świadków prawdy – powiedział arcybiskup. Wskazał, że takim świadkiem jest św. Jan, który mówił o Maryi, Jezusie i pisał, że w obliczu wszelkich zmagań należy wiernie trwać przy krzyżu, bo zwycięstwo należy do Chrystusa. Metropolita stwierdził, że zebrani proszą o nadzieję zwycięstwa i głębię wiary. Należy mieć ufność do Matki Najświętszej, odnoszącą się do wszystkich spraw, także do codzienności, która musi być przenikana prawdą Ewangelii. Matka Kościoła troszczy się o swe dzieci i prowadzi je do Zbawiciela. Należy prosić Ją o to, by nie utracić dziecięcej ufności, lecz ją pogłębiać. – Dziękując Bogu za dar obecności Matki Najświętszej na saneckiej ziemi, dziękując za to miejsce, do którego możemy z ufnością przybywać, przekonani, że Ona musi jako nasza Matka nas wysłuchać i nam pomóc, powtarzamy piękną modlitwę koronacyjną – powiedział arcybiskup i na zakończenie przywołał jej słowa. – O łaskawa, miłosierna, pełna miłości do nas Matko. Módl się za nami do Twego Syna i bądź nam zawsze najpiękniejszą i najbardziej czułą ze wszystkich matek – prosił.