STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / BP DAMIAN MUSKUS W BOŻE CIAŁO: POTRZEBUJEMY NADZIEI

Bp Damian Muskus w Boże Ciało: potrzebujemy nadziei

- Panie Jezu, otwieraj i nasze oczy, byśmy umieli Cię rozpoznawać w tym, co nowe i nieznane. Otwieraj nasze serca, byśmy stawali się znakami nadziei dla świata. Daj nam wrażliwość na Twoją obecność w drugim człowieku - mówił bp Damian Muskus przy kościele św. Wojciecha podczas centralnej procesji Bożego Ciała.



Poniżej publikujemy pełną treść homilii bp. Damiana Muskusa:

Dlaczego dwaj uczniowie po śmierci Jezusa udali się w kierunku Emaus? Czy dlatego, że szukali bezpiecznego miejsca? Czy prowadziło ich tam rozczarowanie? A może wstyd, że nie potrafili ustrzec Mistrza? Tak naprawdę z Jerozolimy wyprowadziła ich utrata nadziei. Bolesne doświadczenia ostatnich dni zasłoniły przed nimi przyszłość. Szli z przekonaniem, że skończył się świat, jaki znali.

Po kilkunastu miesiącach pandemii, która zmieniła nasze życie, możemy przyznać, że odnajdujemy się w wewnętrznych zmaganiach uczniów zdążających do Emaus. Wielu z nas w tym czasie straciło bliskich i przyjaciół, doświadczyło rozpadu ważnych relacji, zaznało trudnej do zniesienia samotności. Są tacy, którzy musieli pożegnać się z dotychczasowymi marzeniami czy planami zawodowymi. W rodzinach wyostrzyły się napięcia i konflikty, zazwyczaj ukrywane za codziennymi obowiązkami. Pogłębiły się trudności emocjonalne i zagubienie najmłodszych i młodzieży, poczucie osamotnienia seniorów, problemy rodziców niepełnosprawnych dzieci. Katalog trudów i lęków, którymi naznaczyła nasze społeczeństwo pandemia, jest długi i zapewne wiele czasu minie, zanim rozpoznamy wszystkie skutki długotrwałej izolacji.

Podobnie jak wędrujący do Emaus, potrzebujemy dziś silnej i skutecznej dawki nadziei. Gdzie jej szukać? Ewangelista Łukasz wskazuje jej źródło: „Sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi”. Na początku ich oczy były na uwięzi. W Wędrowcu, który do nich się przyłączył, nie rozpoznali Pana. Dopiero łamanie Chleba otworzyło im oczy.

Oczy na uwięzi – to dość powszechna choroba uczniów Jezusa. Jej głównym objawem jest niedostrzeganie Mistrza w braciach. W migrantach, przedstawicielach obcych kultur, innych tradycji, myślących inaczej, uzależnionych, czy jawnych grzesznikach – niedostrzeganie w nich oblicza Jezusa to właściwie codzienność.

Ale ta choroba niszczy również to, co na początku wydaje się niezniszczalne i nierozerwalne, a więc więzi małżeńskie i rodzinne. Poważne kryzysy pojawiają się najszybciej tam, gdzie Jezus przestaje być pożądanym Towarzyszem wspólnej drogi. Zamknięcie oczu na Jego obecność gasi wrażliwość na człowieka, który dzieli naszą codzienność. Oczy na uwięzi zabijają w nas to, co najgłębiej ludzkie i chrześcijańskie zarazem: wzajemną troskę o siebie, serdeczność, empatię, współczucie, miłosierdzie.

Nie możemy dopuścić do tego, by „oczy na uwięzi” stały się naszą przewlekłą chorobą. Jest na nią lekarstwo. Można się z niej wyleczyć. Tym lekarstwem jest łamanie chleba, Eucharystia, wiara w żywą obecność Jezusa nie tylko w białym Chlebie, ale i w Słowie Bożym i w drugim człowieku.

Uczniowie z Emaus po rozpoznaniu Pana wrócili do Jerozolimy z nowym entuzjazmem. Już nie opłakiwali starego świata. Szli z sercami otwartymi na rzeczywistość odnowioną po zmartwychwstaniu Jezusa. Nie wiedzieli, co ona im przyniesie, jak będzie wyglądało ich nowe życie, ale jaśniała w nich nadzieja silniejsza niż lęk i zwątpienie.

Panie Jezu, otwieraj i nasze oczy, byśmy umieli Cię rozpoznawać w tym, co nowe i nieznane. Otwieraj nasze serca, byśmy stawali się znakami nadziei dla świata. Daj nam wrażliwość na Twoją obecność w drugim człowieku. Pomóż nam, po tym trudnym czasie, na nowo odkryć radość Ewangelii, radość budowania wspólnoty, dzielenia się Tobą.

ZOBACZ TAKŻE