Mszą świętą w Bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach rozpoczęły się dwudniowe obchody związane ze 100-leciem reaktywacji Prowincji Polskiej Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego. Eucharystii przewodniczył Biskup Damian Muskus OFM.
Zebranych w Bazylice przywitał ks. Zbigniew Bielas. Rektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przypomniał, że pełna nazwa zakonu bonifratrów to Zakon Szpitalny św. Jana Bożego. Popularne nazwy to: bonifratrzy, bracia miłosierdzia, dobrzy bracia, bracia szpitalni. Charyzmat: posługa chorym, ubogim, cierpiącym i opuszczonym, a hasło zakonu: „Bracia czyńcie dobro”. – Czyż więc mogło być lepsze miejsce do świętowania dzisiejszych uroczystości niż Sanktuarium Bożego Miłosierdzia? Stulecie reaktywacji Prowincji Polskiej Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego pw. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. I dziś właśnie uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Gromadzimy się w tym miejscu szczególnym – w Bazylice Bożego Miłosierdzia, które przed blisko 20 laty konsekrował św. Jan Paweł II i gdzie zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu – mówił ks. Bielas i dodawał: „Czas to miłość”. Te słowa przypominają stanowią motto dwudniowego spotkania-sympozjum wszystkich osób związanych ze szpitalnictwem bonifraterskim. Te słowa przypominają nam słowa bł. Prymasa Tysiąclecia: „Ludzie mówią czas to pieniądz, a ja Wam mówię czas to miłość”. Dziękujemy dziś za Dobrych Braci, za Waszą bezinteresowną, pełną miłości służbę dla bliźnich, za to, że czynicie dobro.
W homilii bp Muskus nawiązał do uroczystości Zwiastowania. – Wydarzenie, które zmieniło bieg historii nie miało widzów. Wiadomość o tym, że Bóg wybrał czas i miejsce na przyjście Mesjasza została przekazana tylko jednej osobie i to z zaskoczenia. Sam moment Zwiastowania dokonał się dyskretnie i w skromnej scenerii. Bóg lubi bywać w nieciekawych miejscach i wśród osób, na które inni zwykle nie zwracają uwagi. Sam też wybiera czas spotkania. Wielkie dzieła w Kościele nie wyrastają z geniuszu ludzkiego, lecz zaczynają się od pełnego ufności „fiat”. – powiedział.
Kaznodzieja zauważył, że zanim Maryja wypowiedziała swoje „tak”, wysłuchała uważnie, co ma Jej do powiedzenia archanioł. – Przypatrując się Maryi rozmawiającej z Bożym posłańcem, widzimy także, jak miłość przemienia życie człowieka i nadaje mu godność. Matka Jezusa mówi „tak” Bogu, który jest miłością. Mówi „tak” Dobrej Nowinie o miłosierdziu, które zbawia człowieka i jest odpowiedzią na biedy świata. Zaczynając od pierwszego „fiat” w Nazarecie, niosła Ewangelię poprzez wszystkie, nieraz dramatyczne wydarzenia życia, stając się pierwszym świadkiem miłosierdzia Pana, który ukochał człowieka do tego stopnia, że podzielił ludzki los – mówił i dodawał, że taką misję wprowadzania Ewangelii miłosierdzia poprzez towarzyszenie i pociechę, dawanie nadziei i ulgi w cierpieniu niosą od wieków Bracia Miłosierdzia, zwani w Polsce po prostu „dobrymi braćmi”.
– Historia waszego zgromadzenia obfituje w burzliwe momenty i kryzysy, jest opowieścią o zamierającej działalności i jej odradzaniu, o rozkwicie i życiu w ukryciu, o wierności Bogu i sercach gościnnych dla ludzi chorych, ubogich i potrzebujących samarytańskiego opatrzenia ran. Jest też szkołą profesjonalizmu, który nie wyklucza wrażliwości i współczucia. Nie jest to profesjonalizm bezduszny, to profesjonalizm współczujący. Pan prowadził was przez czasy wojen i kataklizmów do ludzi, którzy cierpieli z ich powodu, zbroił serca waszych poprzedników w odwagę towarzyszenia chorym w różnych okolicznościach, nawet wtedy, gdy przyszło płacić życiem za misję miłosierdzia na polach bitew czy w szpitalach wypełnionych ofiarami epidemii. Posługa bonifratrów i środowisk, które wokół nich wyrosły, zawsze była pełniona z troską o poszanowanie godności cierpiących, dyskretna i nienastawiona na autopromocję.
Kończąc homilię bp Muskus zaapelował: – Drodzy Ojcowie! Rozwijajcie gorliwie charyzmat św. Jana Bożego, swojego Założyciela. Rozwijajcie charyzmat całkowitego oddania się posłudze chorym. Miejcie szeroko otwarte oczy na potrzeby ludzi dotkniętych cierpieniem, ubóstwem i samotnością.