– Kościół, którego zapragnął Jezus, ma być pokornym sługą, a nie władcą świata, ma dzielić się dobrami, a nie je gromadzić, ma być ogołocony, a nie bogaty, ma przemawiać do serc, a nie na salonach – mówił bp Damian Muskus OFM podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele sióstr felicjanek w Krakowie. Hierarcha podkreślał, że Chrystusowa wizja sprawia kłopot wielu Jego współczesnym uczniom.
W homilii bp Muskus mówił o geście obmycia nóg apostołom, których Jezus nie różnicował i nie oceniał, kto jest tego godny, a kto nie. – Umył nogi wszystkim uczniom: umiłowanemu Janowi, porywczemu ale i gorliwemu Piotrowi, synom Zebedeusza, którym marzyły się pierwsze miejsca w Królestwie Bożym, a nawet zdrajcy Judaszowi – zaznaczył.
– Bóg, który służy człowiekowi – każdemu człowiekowi! – to prawda zdumiewająca i niepoddająca się racjonalnym wyjaśnieniom – mówił krakowski biskup pomocniczy, zauważając, że nietrudno zrozumieć w tej sytuacji Piotra, który wzbraniał się przed przyjęciem tego gestu. – Jak wiele jeszcze rybak musi się nauczyć, również na własnych bolesnych błędach, zanim zrozumie, że Jezus przyszedł, by uczynić wszystko nowe, by logikę świata zastąpić logiką Ewangelii, która każe służyć, kochać bez wyjątków, dążyć do pojednania i braterstwa, i szukać tych, którzy się pogubili i osłabli w drodze – stwierdził kaznodzieja.
– Kościół, którego zapragnął Jezus, ma być pokornym sługą, a nie władcą świata, ma dzielić się dobrami, a nie je gromadzić, ma być ogołocony, a nie bogaty, ma przemawiać do serc, a nie na salonach – mówił hierarcha. Jak zauważył, Chrystusowa wizja Kościoła „sprawia wiele kłopotu współczesnym uczniom Jezusa”.
Duchowny podkreślał, że kolejnym rewolucyjnym gestem Pana było ustanowienie Eucharystii. – Jezus oddaje się w ludzkie ręce w pokornym znaku chleba. Dzieli się Sobą bez żadnych ograniczeń, z miłości, która nieskończenie przekracza nasze ludzkie doświadczenia – opisywał. Jak dodał, Bó stał się chlebem, by człowiek „nie ustał w drodze, by wzrastał w dobrym, by Boska miłość go przemieniała”.
Hierarcha zastanawiał się, czy po czasie pandemii chrześcijanie potrafią na nowo docenić dar Eucharystii. – Spójrzmy dziś na puste tabernakulum. Co zobaczymy? Symbol klęski czy nadzieję dla świata, zapowiedź Obecności silniejszej niż śmierć? – zapytywał.
Zawezwał do modlitwy o nadzieję i o to, by uczniowie Jezusa potrafili być ludźmi, którym jest po drodze z Ewangelią. – Czyli ludźmi, którzy czynią dobro bez rozgłosu. Dziś to dobro dzieje się m.in. tam, gdzie obmywa się nogi ofiarom wojny po cichu i w pokorze, bo w umywaniu nóg nie o poklask tłumów chodzi, ale o miłość – doprecyzował.
– Dziś to dobro dzieje się tam, gdzie ewakuuje się w bezpieczne miejsca osoby bezbronne: starszych, niepełnosprawnych, sieroty. Dziś to dobro dzieje się na przygranicznych drogach, gdzie karmi się głodnych, w magazynach, gdzie pakuje się dary dla uciekinierów wojennych, w punktach sanitarnych i szpitalach, gdzie opatruje się ich rany – wyliczał krakowski biskup pomocniczy.
– Dziś to dobro dzieje się tam, gdzie kapłani pozostali ze swoimi wiernymi, gdzie celebrują Eucharystię pośród wycia syren przeciwlotniczych i w ciemności schronów, gdzie karmią Ciałem Pańskim znękanych wojną ludzi – dodał.