Gdzie przez lata podziewała się Madonna Szaflarska? Co motywuje Związek Podhalan do trwania przy Kościele? Jak górale łączą tradycję ze współczesnością? W pierwszym odcinku siódmego sezonu „W koło archidiecezji” poznajemy parafię św. Andrzeja Apostoła w Szaflarach.
Ciągłość historii
1252 r. To właśnie wtedy pojawiają się pierwsze wzmianki o strażnicy na szlaku handlowym w dolinie Dunajca. Nazywano ją Gródkiem Szaflarskim. Inicjatorem akcji kolonizacyjnej w tej części pogranicza polsko – węgierskiego był rycerz Jan Gryfita, jednak do rozwoju miejscowości, którą dziś nazywamy Szaflarami, przyczynił się w dużej mierze zakon cystersów. To właśnie dzięki nim w XIV w. powstał tam kościół, któremu nieprzerwanie patronuje św. Andrzej Apostoł.
Świątynia, w której dziś modlą się wierni to trzeci budynek sakralny w tym miejscu. Elementem, który świadczy o ciągłości szaflarzańskiej wspólnoty parafialnej jest… prezbiterium. – To miejsce jest stałe. Niezmienne. Zmienił bieg Dunajec, zmieniły swoją wysokość Tatry, zmienił się pejzaż wokół, natomiast niezmienne pozostało miejsce prezbiterium – mówi Marek Szala, artysta, rzeźbiarz i plastyk od lat związany z tą podtatrzańską wsią.
„Ocalona przez zapomnienie”
Jest jeszcze jeden świadek historii parafii św. Andrzeja Apostoła. Madonna z Szaflar, której na dobre wyszło… odstawienie na strych. Dokładne pochodzenie figury oraz jej pierwotne umiejscowienie w kościele i przeznaczenie nie są znane. Najbardziej prawdopodobna wydaje się teoria, według której Matka Boża Szaflarska była częścią feretronu wykorzystywanego m.in. podczas procesji na Boże Ciało. Następnie miała trafić na konfesjonał. W czasie II wojny światowej przed nazistami skutecznie ukrywali ją parafianie, potem z czasem popadała w zapomnienie i niszczała aż do lat 70. XX wieku, gdy z kościoła trafiła na plebanię, a później na strych. I to pozwoliło figurze wyrzeźbionej prawdopodobnie w okolicach 1350 – 1380 pozostać w szaflarzańskiej parafii.
– Jej najnowsza historia to okres między 1998 a dzisiejszą datą – mówi Marek Szala. – To czas ponownego odkrycia. Długich i wytrwałych bojów, by została na terenie parafii, konserwacji, przywrócenia do kultu, a wreszcie koronacji – wyjaśnia artysta. Zwieńczenie swoich starań mógł oglądać na własne oczy, gdy 3 grudnia 2023 r. abp Marek Jędraszewski nałożył na głowę Madonny korony biskupie.
Na chwałę Bożą
Ten moment na zawsze pozostanie też w pamięci Anny, która podczas koronacji niosła w procesji korony biskupie. – To było chyba dla mnie największym zaszczytem, jaki mógł mnie spotkać – wspomina mieszkanka Szaflar, która lokalne tradycje i kulturę krzewi, działając w Związku Podhalan. A szaflarzański oddział organizacji powstał w 1926 r. i przeżywa obecnie swoją drugą młodość. Po zawieszeniu działalności w czasie II wojny światowej i w ciężkich lat powojennych, na nowo – i z jeszcze większą mocą – odżyła ona w latach 80. Dzisiaj Związek Podhalan w Szaflarach tworzy ponad 80 członków, a średnia wieku wciąż spada, bo w grupie działa coraz więcej młodzieży. – On nas integruje. Na pewno dużą częścią naszego działania jest ta działalność przy Kościele. To zdecydowanie. Ale czy to jest jakieś ideologiczne działanie? Nie. To jest z potrzeby naszej wiary. Z tego, że my i tak przy tym Kościele byśmy byli. A to, że się do tego ładnie ubierzemy, to jest wszystko na chwałę Bożą – mówi aktualna prezes oddziału ZP, Katarzyna Fiedler.
„Bogu na chwałę, ludziom na pożytek” – słowa tej dewizy prowadzą strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej. Oni również mogą pochwalić się długą historią. Szaflarska OSP jest bowiem jednym z najstarszych na Podhalu. Świadczy o tym zapis o pożyczce na zakup strażackiej sikawki z 1887 r. Obecnie można podziwiać ją przy głównej drodze, prowadzącej do kościoła św. Andrzeja. – Od początku XX w. jest wiele zapisów. Straż działa prężnie aż do dnia dzisiejszego. Młodzież działa. Wyniki ich pracy są imponujące. Jednostka jest obecnie jedną z przodujących, jeżeli chodzi o powiat i – śmiem twierdzić – nawet o województwo – opowiada Władysław, emerytowany prezes miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Strażacy niosą pomoc potrzebującym, ale też chętnie wspierają działania parafii, szczególnie te związane z wydarzeniami masowymi czy charytatywnymi. Co jest ich motywacją? – Człowiek musi się taki już urodzić, że chce pomóc, nie patrząc na pochwały czy zaszczyty. Trzeba mieć to we krwi – dzieli się Krzysztof, który aktualnie stoi na czele szaflarzańskich strażaków.
Modlitewna sztafeta pokoleń trwa
Modlitwę z umiłowaniem lokalnego folkloru łączą róże różańcowe. Kobiety i mężczyźni tworzący tę wspólnotę nie tylko omadlają całą parafię, ale też ubogacają ważne dla lokalnego Kościoła wydarzenia. – Chociażby w czasie oktawy Bożego Ciała każdego z ośmiu dni ubieramy się w inny kolor. Inny kolor niosą feretrony, inny osoby odpowiedzialne za świece przy baldachimie, który niosą mężczyźni ubrani po góralsku. Wszystko działa bardzo prężnie – wyjaśnia Krystyna.
Przyszłość parafii św. Andrzej Apostoła w Szaflarach to młodzi. Część z nich działa w Grupie Apostolskiej. W piątki spotykają się, aby rozwijać siebie, poznawać nowych ludzi i dzielić swoim doświadczeniem swojej wiary. To miejsce na zadawanie pytań oraz dyskusję. – Uważam, że to jest bardzo rozwijające i dużo mi to dało. Pierwsze rekolekcje, Wieczory Uwielbienia… Są różne emocje i właśnie to jest piękne. Staramy się działać, jak możemy – zdradza Wiktoria, zachęcając do dołączenia do ich wspólnoty.
„Łezka w oku się kręci”
Marek Szala to nie jedyny ceper, w którego sercu szczególne miejsce zajmuje ta piękna miejscowość, położona w południowe części Kotliny Nowotarskiej. Do tego grona zalicza się także… bp Janusz Mastalski. Wszystko zaczęło się w 2005 r., kiedy biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej – wówczas jeszcze jako profesor – zaczął regularnie bywać w Szaflarach, aby pomagać w duszpasterstwie. – Przyjeżdżałem w piątki regularnie w piątki przez dwanaście lat. Wyjeżdżałem w niedzielę wieczorem, albo nawet w poniedziałek rano, i dzięki temu poznałem bardzo wielu wspaniałych ludzi, górali… No i musiałem się też przebić przez góralszczyznę. Nie było to proste. Zawsze, jak jadę przez Szaflary, to jakaś łezka w oku się kręci – opowiada się bp Janusz.
Dwanaście Mszy św. rezurekcyjnych, jedenaście procesji Bożego Ciała – dla biskupa pomocniczego były to – jak sam podkreśla – momenty, gdy czuł się prawdziwie potrzebny. – To, co mnie zawsze wewnętrznie poruszało to to, że zawsze spotykałem się z ogromną życzliwością, z uśmiechem. Czułem się potrzebny – wyznaje. I ta sympatia została odwzajemniona przez szaflarzan. Dowodem na to były, chociażby dwa pełne autobusy wiernych, którzy chcieli towarzyszyć swojemu duszpasterzowi w czasie sakry biskupiej w katedrze na Wawelu czy prymicje biskupie w kościele św. Andrzeja. – Jechałem tam, żeby wrócić do źródeł, do pracy kapłańskiej i o tym do dzisiaj pamiętam i do dzisiaj to w sobie pielęgnuje – dzieli się bp Mastalski.
„Jestem numerem 230”
W szaflarzańską parafię – po siedmiu latach duszpasterzowania – wsiąknął też proboszcz, ks. Kazimierz Duraj. Choć we wspólnocie, której patronuje św. Andrzej Apostoł, dzieje się naprawdę dużo, podkreśla, że to wszystko zasługa wiernych, bez których nic by nie zrobił. Mówiąc o celach na przyszłość, jasno zaznacza jeden stały kierunek, w którym chce zmierzać wspólnie z szaflarzanami: zbawienie.
Ks. Duraj zdaje sobie sprawę z dziedzictwa i historii, która go poprzedza. – Popatrzyłem na początku na listę księży, pracujących tu od 1610 r. Ja jestem numerem 230. Mam więc świadomość tego łańcucha, tej historii, tej sztafety pokoleń i tego, że się w tej rzece jest i się w tę rzeczywistość wpisuje, aby ponieść ją dalej, ale też jednocześnie, aby napisać coś nowego – mówi proboszcz parafii św. Andrzeja Apostoła w Szaflarach.
Zachęcamy do obejrzenia wcześniejszych odcinków „W koło archidiecezji”. Pierwsze sześć sezonów dostępne jest stale na kanale You Tube Archidiecezji Krakowskiej.