Podczas „Niedzieli powołań” klerycy spędzają półtora dnia w wybranych wspólnotach parafialnych. Jest to czas modlitwy i rozmów. Przed tym wydarzeniem zapytaliśmy ich, jak wygląda codzienność w murach seminarium.
Wspólnota seminaryjna liczy obecnie 64 alumnów (w tym 10 diakonów) i siedmiu księży przełożonych. Jak wyjaśnia ks. Bogusław Kastelik, ojciec duchowny WSD, to wspólnota będąca w drodze, ponieważ co roku dołączają do niej nowe osoby i co roku ktoś z niej odchodzi. Zarówno spośród kleryków, jak i formatorów. Cechuje ją również to, że jej członkowie stale podejmują pracę nad sobą. – Cały czas dojrzewamy do tego, żeby stawać się najlepszą wersją samych siebie. Ale nie w takim kluczu samorozwoju, tylko bardziej po to, by odkryć to, co Pan Bóg pomyślał o nas, w jaki sposób On chce, żebyśmy funkcjonowali w tym świecie – zaznacza ks. Kastelik.
Ks. Michał Kania, rektor WSD, opisuje obecną wspólnotę klerycką jako bardzo żywą, inteligentną i szczerą. To młodzi ludzie, którzy mają świadomość tego, co dzieje się w świecie oraz w Kościele, dlatego zauważają różnorakie problemy i stawiają wiele pytań.
Ich codzienność opiera się na planie, którego główne punkty są niezmienne od lat. Odbywają się one w miejscach dobrze znanym wielu pokoleniom księży oraz w tych nowszych.
Jest pierwszym i ostatnim miejscem, w którym spotyka się cała wspólnota. Aktualnie jest to kaplica pod wezwaniem Bożego miłosierdzia, ponieważ ta, której patronuje Najświętsze Serce Pana Jezusa, jest w remoncie. To najważniejsza przestrzeń w całym seminarium, w której klerycy spędzają najwięcej czasu. Tam mieszka ich Gospodarz.
Rano udają się do niej na rozmyślanie, czyli rozważanie Ewangelii. Następnie przeżywają Eucharystię – główny punkt całego dnia. Wracają tam jeszcze kilka razy – np. na Anioł Pański, rachunek sumienia, konferencje ojców duchownych czy modlitwę prywatną.
Wieczorem, ok. godz. 21:00, gromadzą się na codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. W milczeniu i w ciemności, gdyż oświetlona jest tylko monstrancja, trwają przed Panem na półgodzinnej modlitwie.
– To tam dokonują się rzeczy najważniejsze. Obiektywnie, ponieważ w kaplicy obecny jest Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Subiektywnie, gdyż tam rodzą się najpiękniejsze myśli, odbywają się najpiękniejsze spotkania. W kaplicy tak naprawdę dokonuje się najistotniejsza część naszego rozwoju – stwierdza ks. Kastelik i dodaje, że często wiele spraw utrudnia dotarcie do kaplicy. – To też pokazuje, jak bardzo ważnym miejscem w życiu człowieka jest kaplica. Powiedziałbym, że jest to taki punkt orientacyjny na mapie całego dnia. A nawet życia. Jeżeli centrum naszego życia jest Pan Bóg, to od Niego możemy wyrysować współrzędne do wszystkiego, co się dzieje poza kaplicą. Zawsze, kiedy tracę ten punkt odniesienia, którym jest kaplica, to widzę, jak ten dzień jest po prostu zabałaganiony. Powiedzenie, że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na swoim miejscu, jest do bólu prawdziwe – zwraca uwagę kapłan.
To przestrzeń wspólnych posiłków, rozmów i dyżurów. – Nie spotykamy się tu tylko na jedzeniu. Rozmawiamy o tym, co działo się w danym dniu, co nas poruszyło. To fajny czas, w którym jesteśmy wszyscy – wyjaśnia kl. Kamil. Tu odbywają się również uroczyste obiady z gośćmi oraz spotkanie opłatkowe.
Jednym z dyżurów wypełnianych w seminarium jest ten na refektarzu. Polega na podawaniu do stołu, zbieraniu talerzy, porządkowaniu po szwedzkim stole po śniadaniu i kolacji oraz dbaniu o czystość. Drugi obejmuje sprzątanie wyznaczonych rejonów budynku.
Odwiedzana przed wykładami lub w przerwach, by wypić kawę i pozytywnie nastroić się przed nauką. – To odskocznia od oficjalnej atmosfery refektarza, gdzie musimy być w sutannach. Tutaj możemy być luźniej ubrani, zaśmiać się trochę głośniej i posiedzieć przy muzyce – zaznacza kl. Maciej. – Spotykamy się tutaj z osobami z różnych roczników czy też z braćmi zakonnymi, którzy przychodzą na zajęcia, więc to miejsce zdecydowanie służy zawiązywaniu wspólnoty – dodaje.
Sprzyja również rozmowom o odkrywaniu powołania, dlatego niektóre punkty dni skupienia dla młodych mężczyzn przebiegają właśnie tu. Najbliższy dzień skupienia dla rozeznających powołanie odbędzie się już 30 listopada. Więcej informacji tutaj.
Każdy rocznik ma przypisaną salę, w której znajduje się obraz patrona, np. św. Brata Alberta. W niej mają miejsce wykłady, wigilia i spotkania rocznikowe. – Myślę, że to jest na plus, bo w przerwie nie musimy biegać między piętrami, tylko zostawiamy w jednym miejscu laptopa czy zeszyt, i mamy więcej czasu dla siebie. Na przykład na kawę – dzieli się kl. Kamil.
Znajduje się w podziemiach budynku. Najczęściej jest użytkowana w czasie wolnym – po obiedzie do godz. 15 – oraz nieco dłużej w dni przechadzek sportowych, czyli we wtorki i w soboty. Czasami również po kolacji, choć wtedy często wypadają inne zajęcia.
– W seminarium można się zaniedbać fizycznie, ponieważ przeważa siedzący i klęczący tryb życia. Ale jeśli chce się coś ze sobą zrobić, to przełożeni starają się wychodzić naprzeciw naszym chęciom. Mamy siłownię wyposażoną wystarczająco jak na nasze potrzeby, stół do ping-ponga, stół bilardowy, worek bokserski – wymienia kl. Maciej. – Kupiliśmy siatkę do ogrodu, więc w cieplejszym okresie gramy tam w siatkówkę. Jak jest zimno, wynajmujemy salę u oo. kapucynów. Jeśli pojawiają się propozycje gry w piłkę nożną, koszykówkę lub inne aktywności, księża przełożeni raczej zezwalają na wynajęcie boiska – mówi alumn.
W seminaryjnej wspólnocie nie brakuje pasjonatów kolarstwa, narciarstwa i sportów zespołowych. W tym roku drużyna WSD AK zajęła 2. miejsce na XIII Mistrzostwach Polski Wyższych Seminariów Duchownych i Zakonnych w piłce siatkowej. Przyszłoroczne finały, w których również wezmą udział, odbędą się w dniach 28-29 marca w Krakowie.
To miejsce wyciszenia i relaksu, mimo że znajduje się w samym centrum Krakowa. – W czasie wolnym niektórzy z nas spacerują alejkami i odmawiają różaniec. Wiele osób podczas naszych dni skupienia przechadza się w ciszy po ogrodzie. Mamy oczko wodne, które też w jakiś sposób uspokaja człowieka – opisuje kl. Mateusz. Dbaniem o tę zieloną część seminarium zajmują się wyznaczeni klerycy-ogrodnicy.
W czasie takich wydarzeń jak piknik rodzinny, ogród jest otwarty dla każdego. Zazwyczaj wypełniony jest wtedy atrakcjami i przybyłymi gośćmi.
Seminarium często współorganizuje również wydarzenia diecezjalne. Już po raz kolejny na Podzamczu zakończy się SMAK. Targi wspólnot na rozmównicy i spotkanie z gościem w auli to znane i lubiane przez młodych punkty archidiecezjalnych obchodów Światowego Dnia Młodzieży.
W ciągu roku w auli odbywają się konferencje, sympozja oraz występy rocznikowe. Natomiast do rozmównicy klerycy w czasie wolnym mogą zaprosić gości. Jednak obecnie wolą spotkania na mieście czy spacery po Plantach lub bulwarach.
Jak wyjaśniają klerycy, to królestwo pana Wojciecha, wieloletniego pracownika i bardzo oddanego dla seminarium człowieka. – Furta jest dość newralgicznym miejscem, ponieważ po tym, jak zostanie się przywitanym, można wyrobić sobie pierwsze wrażenie o całym seminarium. Pan Wojtek bardzo dba o takie serdeczne przyjęcie każdego. Zawsze podzieli się miłym słowem, jest gotowy do pomocy – wskazuje kl. Mateusz.
Od godz. 15 alumni pełnią tam dwugodzinny dyżur, m.in. odpowiadają za bezpieczeństwo w budynku, otwierają drzwi i odbierają telefony.
Każdy z kleryków angażuje się w wybrane duszpasterstwo. Uczestniczą oni w spotkaniach w seminarium lub poza nim raz w tygodniu, raz w miesiącu albo według innego harmonogramu.
Kl. Kamil działa w duszpasterstwie powołań, które zajmuje się organizacją dni skupienia, rekolekcji i akcji powołaniowych. – Spotkania z uczestnikami naszych wydarzeń są okazją do dania świadectwa i opowiedzenia, dlaczego jestem w seminarium, co mnie tu przyciągnęło – tłumaczy. – „Powołaniówka” działa nie tylko względem osób z zewnątrz, ale też działa w nas. Na nowo odkrywamy swoje powołanie i po prostu wiemy, po co tu jesteśmy, dlaczego chcemy dać drugiemu człowiekowi świadectwo i pokazać, że warto tu być. Nawet jeśli to droga przejściowa do małżeństwa czy innego powołania – dzieli się.
Kl. Maciej udziela się w Świetlicy środowiskowej im. św. Wincentego a’Paulo. Wraz z wolontariuszami odrabiają z dziećmi lekcje, bawią się z nimi i modlą. – Dzieci wymagają od człowieka, by wyjść z tych sztywnych zachowań seminaryjnych i takiej powagi, którą tutaj żyjemy. Trzeba czasem opuścić swoją strefę komfortu i zaśpiewać coś, nawet jak się nie umie śpiewać, czy zatańczyć, nawet jak się nie ma do tego daru. Wszystko po to, żeby je rozbawić – zaznacza. – Energia dzieci w jakiś sposób napędza człowieka i potrafi wyzwolić radość z takich naszych ukrytych zakamarków – wyjaśnia.
Kl. Mateusz jest w duszpasterstwie osób chorych i niepełnosprawnych. Klerycy prowadzą dla nich spotkania formacyjne, włączają się we wspólną Mszę świętą i zawsze są gotowi, by udzielić pomocy, nawet tej najdrobniejszej.
To dla nich jedno z najważniejszych miejsc, w którym są co najmniej raz w tygodniu. Służą podczas uroczystych liturgii, ale przychodzą do katedry również wtedy, gdy jest prawie pusta. – Katedra jest dla mnie takim miejscem, zaraz po seminarium, gdzie mogę udać się z takim poczuciem, że idę do siebie. Wchodzę tam i wiem, że mam służyć na chwałę Bożą – przyznaje kl. Kamil. Niezależnie od tego, ile asyst na Wawelu kleryk ma już za sobą, zawsze uczestniczy w próbie, która odbywa się godzinę przed Mszą świętą.
Najmniejsza część w seminarium, w której jest przestrzeń na spotkania przy kawie, planszówkach, jak i z książkami. Studium indywidualne, czyli określony czas przeznaczony na naukę, odbywa się właśnie w pokoju, w salach lub w kaplicy. – Seminarium pokazuje nam, jak można sobie zaplanować czas. To na razie ramowy plan, do którego się dostosowujemy i dzięki niemu w przyszłości, jako kapłani czy świeccy, będziemy umieli znaleźć czas na modlitwę, naukę czy aktywność fizyczną. Możemy wiele wynieść z tych restrykcyjnych godzin i przydzielanych nam obowiązków – stwierdza kl. Kamil.
To także miejsce odpoczynku od innych. Klerycy przyznają, że mieszkanie przez pięć lat z jedną, konkretną grupą osób wymaga wielu kompromisów. – Gdyby każdy obstawał cały czas przy swoim, to to miejsce zamieniłoby się w piekło. Wspólnota jest nauką pokory i cierpliwości względem drugiego człowieka. Bo można widzieć w nim dużo niedoskonałości. Natomiast trzeba nauczyć się tego, żeby nie skupiać się na wadach, ale dostrzegać, co ten człowiek ma w sobie dobrego – wyjaśnia kl. Maciej. Dodaje także, że nie z każdym trzeba się lubić, ale każdemu należy się szacunek.
Kl. Mateusz przypomniał słowa o. Damiana Kuchty, który był gościem ostatniej Mszy środowej. – Z jednej strony wspólnota jest takim pierwszym motorem napędowym, który cię mobilizuje do podjęcia różnych aktywności, praktyk, posługi, modlitwy, odmawiania brewiarza. Natomiast z drugiej, jest też pierwsza do wykonania rachunku sumienia jeszcze przed tobą. Dość szybko zauważy też i zwróci uwagę na jakieś twoje niedoskonałości – wskazał.
O tym, jak w formacji seminaryjnej potrzebne jest wsparcie współbraci i bliskich osób, wspomina też kl. Kamil. Podkreśla, że w drodze do kapłaństwa trzeba opierać się na dwóch fundamentach – relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem.
O niemożności bycia niewidocznym i ścieraniu się jak kamienie w Dunajcu opowiada ks. Kastelik. – Ta różnorodność, której doświadczamy poprzez różnice charakteru, osobowości czy też potrzeb, bo wiadomo, że każdy przychodzi z innymi oczekiwaniami i pragnieniami, rodzi też pewien problem wychowawczy. Ludzie tutaj bez przerwy się o siebie ocierają i to ścieranie się trochę przypomina kamienie w Dunajcu – przyznaje kapłan. – Kamienie wyciągnięte z rzeki są śliczne i okrągłe. Wszystkie te nasze „kanciastości”, które są źródłem różnych problemów, mogą się tutaj w naturalny sposób ścierać. I to jest fantastyczne! Unikamy tego, bo to jest nieprzyjemne. Wolelibyśmy się schować w krainie naszych wyobrażeń o sobie samych, w krainie jakichś ideałów, które mamy pod wpływem różnych lektur i nie wiadomo czego jeszcze. A tymczasem to jest wspaniałe miejsce, gdzie ujawnia się prawda o nas samych. Także ta prawda niewygodna, której byśmy chcieli uniknąć – tłumaczy ojciec duchowny. Zwraca uwagę, że również ci, którzy rezygnują z formacji w seminarium, mają poczucie wdzięczności za to, że czegoś się o sobie dowiedzieli.
To właśnie podczas takich spotkań klerycy opowiadają o swoim powołaniu i przybliżają nieco życie w seminarium. – Celem „Niedzieli powołań” jest świadectwo i uświadomienie ludziom, że jest takie miejsce jak seminarium, które przygotowuje do kapłaństwa. Chcemy również, by to wydarzenie otworzyło serca młodym ludziom – podkreśla ks. Kania. – Zawsze to wyglądało tak, że w niedzielę klerycy jechali na parafie, uczestniczyli w Eucharystii i dzielili się świadectwem podczas spotkań z grupami. Ale czułem, że to jest za mało. Dlatego pomyślałem, żeby już w sobotę rozpocząć tę „Niedzielę powołań”, by zgromadzić młodzież z całego dekanatu na jednym spotkaniu po południu, podczas którego będą mogli porozmawiać z klerykami i z księżmi przełożonymi. A w niedzielę wspólnie będą uczestniczyć w Mszy świętej – wskazał rektor WSD.
„Niedziela powołań” odbywa się w dekanatach Kalwaria Zebrzydowska i Jordanów oraz Istebna i Grójec w Diecezji Bielsko-Żywieckiej.