- Dzisiaj rozpoczynamy sześćdziesiąty rok naszej kapłańskiej służby. Nie wiemy, kiedy dobiegnie ona kresu, ale nie to jest ważne. Jesteśmy w ręku Boga i to jest najważniejsze - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas Mszy św. w dniu 59. rocznicy święceń kapłańskich.
Na początku Mszy św. kardynał powitał zebranych i powiedział, że w duchu dziękczynienia, zgromadzeni modlą się za tych duchownych z rocznika, którzy odeszli oraz tych, którzy nie mogli przybyć na tę wyjątkową uroczystość.
Poniżej publikujemy homilię kard. Stanisława Dziwisza:
Sięgamy dziś pamięcią do jakże ważnego dla nas dnia sprzed pięćdziesięciu dziewięciu lat. Wtedy, w niedzielę 23 czerwca, jako młodzi diakoni przekraczaliśmy z drżeniem serca progi królewskiej Katedry na Wawelu. Byli z nami nasi najbliżsi, byli przełożeni i wychowawcy seminaryjni. Przez położenie rąk wtedy również młodego biskupa Karola Wojtyły otrzymaliśmy dar Chrystusowego kapłaństwa. Dar był jednocześnie zadaniem, byśmy podjęli w Kościele służbę naszym braciom i siostrom w wierze, podążając razem z nimi drogami prowadzącymi do wieczności.
Dwa dni przed naszymi święceniami przypadała uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kościół – jak pamiętamy – otrzymał wtedy nowego pasterza – dziś świętego papieża Pawła VI. Dzisiejszą rocznicę święceń obchodzimy w przeddzień uroczystości Najświętszego Serca Bożego. Całe nasze życie upływało i nadal upływa w kręgu Bożej miłości. W świetle tej prawdy patrzymy na przyjęty przed laty dar i zadanie. Jakże wymowne są słowa św. Jana Marii Vianneya, że kapłaństwo jest miłością Jezusowego Serca.
Słowo Boże przewidziane na liturgiczną uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela zwraca naszą uwagę na powołanie. Odczytaliśmy piękny fragment z Księgi Izajasza, mówiący o powołaniu proroka: „Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię” (Iz 49, 3). Dzięki Ewangelii św. Łukasza znamy okoliczności narodzenia Jana Chrzciciela, którego powołaniem stało się przygotowywanie ludzkich serc, by otwarły się na przyjęcie Dobrej Nowiny o Bogu, który tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” J 3, 15).
„Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi” (Iz 49, 6). Te słowa usłyszał prorok Izajasz, a dzisiaj Kościół odnosi je do Jana Chrzciciela, którego Jezus nazwał największym prorokiem, a nawet kimś większym (por. Mt 11, 7-11). Myśląc dziś o naszym powołaniu, u początków którego są Chrystusowe słowa „Pójdź za Mną”, myślimy z wdzięcznością o wszystkich, którzy pomagali nam dorastać do kapłaństwa, poczynając od naszych rodziców i środowisk, w których dojrzewaliśmy do podjęcia służby. Myślimy również o wszystkich, do których zostaliśmy posłani zarówno w Archidiecezji Krakowskiej czy obecnej Diecezji Bielsko-Żywieckiej, a także służąc poza ich granicami. Użyczyliśmy Chrystusowi naszych stóp i rąk, naszych umysłów, ust i serc, ale przede wszystkich sami zostaliśmy obdarowani wiarą i miłością ludu Bożego.
Z każdym mijającym rokiem jeszcze bardziej zdajemy sobie sprawę, jak wielką rolę w naszym życiu odegrał święty papież – Jan Paweł II. Spotkał nas niezwykły przywilej. Poznaliśmy go z bliska wtedy, kiedy jeszcze nie był znany w świecie. To jego dłonie spoczęły na naszych głowach i to on wypowiedział nad nami modlitwę konsekracyjną. On nam wyznaczył pierwszą misję i był naszym biskupem przez pierwsze piętnaście lat naszej posługi kapłańskiej. Znał każdego z nas osobiście, po imieniu i tę żywą pamięć podtrzymywał podczas całego swojego długiego pontyfikatu.
Minęło siedemnaście lat od odejścia Jana Pawła II do domu Ojca, a my cały czas żyjemy w blasku jego świętości i nadzwyczajnych dokonań dla Kościoła powszechnego. Bolą nas pojawiające się czasem krytyki czy z gruntu fałszywe oskarżenia wysuwane pod adresem świętego Papieża, ale cieszmy się, że olbrzymia część ludu Bożego i ludzi dobrej woli widzi jasno, jakim okazał się on darem dla Kościoła i świata na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia wiary chrześcijańskiej. On pomógł Polsce oraz innym krajom przejść przez Morze Czerwone komunizmu. On, patrząc dalej, szerzej i głębiej, uczył nas odpowiedzialności i gotowości do służby. On podtrzymywał naszą nadzieję.
Dzisiaj rozpoczynamy sześćdziesiąty rok naszej kapłańskiej służby. Nie wiemy, kiedy dobiegnie ona kresu, ale nie to jest ważne. Jesteśmy w ręku Boga i to jest najważniejsze. Nasze przerzedzone szeregi przypominają nam o tych, którzy już odeszli na spotkanie z Panem, Najwyższym i Wieczystym Kapłanem, Panem żniwa i ludzkich losów. Powierzamy ich miłosiernemu Bogu i sami prosimy o miłosierdzie dla nas i dla całego świata.
Ogarniamy modlitwą tych spośród nas, którzy nie mogli przybyć dzisiaj do Katedry Wawelskiej. Pamiętamy o Biskupie Tadeuszu i wspieramy go modlitwą w trudnym dla niego czasie. Te trudności dotykają nas wszystkich. Dziś składamy serdeczne życzenia Biskupowi Janowi i pozostałym Solenizantom w dniu ich świętego Patrona. Odnawiając naszą gotowość służenia Chrystusowi w Jego Kościele, modlimy się w intencjach Ojca Świętego Franciszka, a także naszych diecezji i wszystkich, którzy liczą na naszą kapłańską, solidarną modlitwę. Modlimy się o pokój dla umęczonej agresją i wojną Ukrainy. Prosimy Pana żniwa o nowe i dobra powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. Bardzo ich potrzeba. Nadchodzi kryzys, ponieważ brakuje nowych powołań, także do życia zakonnego.
Powierzamy wszystkie nasze sprawy Matce Chrystusa i Kościoła – Matce kapłańskich serc. Prosimy o błogosławieństwo z wysoka św. Jana Pawła II Wielkiego. On dzisiaj w sposób szczególny jest z nami w tej jakże bliskiej jego sercu i naszym sercom wawelskiej świątyni.