26 grudnia 2019 r. swoje 90. urodziny obchodził będzie tyniecki benedyktyn, o. Leon Knabit. Urodzony w Bielsku Podlaskim, absolwent seminarium duchownego diecezji siedleckiej i kapłan tejże, pracował jako ksiądz do roku 1958, gdy przyjęto go do nowicjatu opactwa Benedyktynów w Tyńcu. W klasztorze pełnił rozliczne funkcje: proboszcza, mistrza nowicjatu, podprzeora, przeora, a nadto przeora klasztoru w Lubiniu.
Jego działalność rekolekcyjno-duszpasterska z czasem objęła tradycyjne i nowoczesne media: o. Knabit jest autorem wielu książek o tematyce religijnej, od 2009 r. prowadzi bloga (w 2011 r. uhonorowanego nagrodą „Bloga Roku”), prowadził programy telewizyjne (m.in. „Ojciec Leon zaprasza” w TVP i „Ojciec Leon Zawodowiec” w Religia.tv), głosi rekolekcje, udziela wywiadów, publikuje artykuły w prasie i Internecie; dał się poznać jako znakomity kaznodzieja także w ramach swych spotkań autorskich, wykładów, okolicznościowych kazań; przyjaciel Karola Wojtyły i popularyzator jego myśli; ceniony spowiednik i współbrat w życiu monastycznym; kawaler Orderu Odrodzenia Polski i Orderu „Ecce Homo”; w 2007 r. wyróżniony Laurem Krakowa XXI Wieku.
Ojciec Leon często chwali się epitetami, które zebrał w czasie pisania bloga, a które skierowali do niego internauci: łajdactwa Leona, chamski autor blogu, Judasz, kłamca, oszust, tchórz, złośliwiec, hochsztapler, obłudny, podły, głupi, wychuchany mnich, stary gangster, moralny degenerat, podły manipulator, podła natura, ewidentny cham, katolicki warchoł, członek watahy parszywych kundli (=KK), wielbiony przywódca duchowy miernoty katolickiej w kraju i za granicą, smrodliwe, upadłe, tępe narzędzie bezbożnej instytucji, upośledzony, szkodliwy, ksiądz z plemienia żmijowego.
Na wszystkie zarzuty odpowiada, ze znanym dystansem do siebie: No i co? No i nic. Mówią, że określenia negatywne są bliższe prawdy niż pozytywne. Trzeba więc robić rachunek sumienia i poprawić się tam, gdzie sformułowania są bliskie prawdy, a nie przejmować się, gdy są kłamliwe. Tylko idiota się obraża, jak mówił bardzo mądry mnich, matematyk, członek Polskiej Akademii Nauk, o. dr Bernard Andrzej Turowicz.
Z okazji jubileuszu Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC:
Wybrane złote myśli Ojca Leona Knabita:
Pan Bóg jest jak słońce – wystarczy Go każdemu i każdy może w Jego blasku, w Jego cieple się ogrzać. I potem całą wieczność przy Nim.
Radość życia możliwa jest wtedy, gdy człowiek jest na swoim miejscu. Wtedy i bycie i to, co robię, jest moją pasją. Można powiedzieć, że jestem artystą w swojej specjalności.
My już jesteśmy z Chrystusem osadzeni w niebie, mamy już bilet do nieba, teraz tylko trzeba wsiąść do dobrego pociągu. Zdarza się, że się pomylimy i wsiadamy do niewłaściwego pociągu, ale póki żyjemy, wszystko można naprawić. Bóg mówi: nie bój się, jestem z Tobą, zawsze możesz wysiąść i wsiąść do właściwego, wszystko jest cenne w Twojej podróży, nawet zagubienie i jazda w niewłaściwym kierunku.
Dla normalnego człowieka łamanie przykazań to oczywiście żaden interes, bo wyrzuty sumienia często potrafią zagryźć. Nawet kiedy ma się pewność otrzymanego przebaczenia.
Dzisiaj tak dużo jest między ludźmi złości, niechęci, zawiści. Tyle złego nastawienia, że każda złota nić przyjaźni, zrozumienia, pamięci o kimś bardzo się liczy. Nie damy rady naprawić całego zła, ale możemy naprawiać to, co jest najbliżej nas. Pomyślmy, może ktoś dzisiaj czeka na nasze odwiedziny. Może my moglibyśmy kogoś zaprosić? Jeszcze dzisiaj nie jest za późno.
Popatrzcie, jakie to dramatyczne – w raju człowiek mógł robić, co chce, z wyjątkiem jednej rzeczy – nie mógł spożywać owocu z jednego drzewa. Człowiek nie skorzystał z tej propozycji. W słowach Jezusa odbija się jakby takie złowrogie echo raju: „Odszedłeś, zmarnowałeś szansę, to proszę bardzo, rób, co chcesz, kiedy już widzisz zło. Kiedyś nie widziałeś zła, mogłeś robić wszystko z wyjątkiem jednej rzeczy, teraz wiesz, co to jest zło, więc proszę bardzo”. Jak to mówią potocznie: na chama nie będę cię ciągnął. Rób, co chcesz. Potem dzieją się dramaty i to jakie!
Czasem widzimy takich udanych ludzi, w których łatwo widzimy Boga. A czy my jesteśmy legitymacją, czy też karykaturą Boga? Czy potrafimy doszukać się Pana Boga w takich „nieudanych”? Żebyśmy zawsze patrzyli nie tylko bilateralnie, lecz żeby Pan Bóg był trzeci. Ażeby nie było ludzi samotnych. Naszą odpowiedzialnością jest przyczynić się do dobrego wokół nas. Bóg chce się objawiać w każdym z nas. Jak to robić? Chodzi o postawę pełną zaufania. Zaufać Bogu. Cierpliwość człowieka – czyli ufność.
Czasem musimy sobie pomóc. Dla swojego dobra i dla otoczenia. Depresja jest bardzo ciężkim i przykrym orzechem do rozgryzienia. Dbam o to, żeby wszystko robić, żeby moja psychika doszła do równowagi. Staram się więc żyć według wartości, które wyznaję. To nawet człowiekowi niewierzącemu będzie pasowało.
Często krzyczymy na innych, bo na siebie jesteśmy wściekli. Proszę zwrócić uwagę, jak często nasza agresja wobec innych, jest spowodowana złością wobec siebie samych.
Kiedyś się mówiło dowcipnie, że świnia mówi do swoich prosiąt: nie bądźcie jak ludzie, zachowujcie się, jak przystało na świnie. Chodzi o to, żeby postawić „bardziej być” przed „bardziej mieć”, a u nas w Polsce jest na odwrót, nastąpiło jakieś odwrócenie biegunów wartości, które są istotne.