STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / ABP MAREK JĘDRASZEWSKI: KOŚCIÓŁ POTRZEBUJE KAPŁANÓW GOTOWYCH, BY ŚWIADCZYĆ

Abp Marek Jędraszewski: Kościół potrzebuje kapłanów gotowych, by świadczyć

2 września w bazylice Ofiarowania NMP w Wadowicach odbyła się Msza św. z udziałem rektorów polskich seminariów duchownych, której przewodniczył abp Marek Jędraszewski.




W homilii abp Marek Jędraszewski przywołał trzy ważne postacie – św. Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego oraz abp. Antoniego Baraniaka. Stanowią oni wzór kapłana miłującego do końca Chrystusa, Matkę Najświętszą oraz Kościół.

Wspomniał również o Karolu Wojtyle seniorze, który pomagał swojemu synowi wzrastać w wierze. Po śmierci żony Emilii wskazał 9-letniemu Karolowi, iż teraz Matka Boża Kalwaryjska będzie jego matką. Gdy chłopiec gubił się lub nie potrafił sprostać obowiązkom ministranckim, mówił mu, że to dlatego, że nie modli się do Ducha Świętego. Ojciec nauczył go tej modlitwy, a po latach papież wyznał, iż nie było dnia, by jej nie odmówił.

Metropolita opowiedział także o krawcu z krakowskich Dębnik, Janie Tyranowskim, którego Wojtyła poznał po przeniesieniu się wraz z ojcem do Krakowa. To on zaznajomił go z dziełem „O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” Ludwika Marii Grignion de Montfort. – Wtedy odsłoniła mu się przestrzeń, co znaczy całkowicie oddać się Maryi, stąd jego zawołanie „Totus Tuus”. To pomogło mu zrozumieć, jak wpatrując się w Matkę, oddać się całkowicie jej Synowi – wyjaśniał arcybiskup. Następnie dodał, iż młodzieniec nie rozmawiał z ojcem o seminarium, lecz często poruszali tematy związane z poezją i teatrem. Jednak właśnie po jego śmierci Karol Wojtyła zrozumiał, że Bóg chce, by zostawił poezję oraz teatr i wybrał kapłańską drogę.

Następnie arcybiskup skupił się na kard. Stefanie Wyszyńskim. Tak jak Karol Wojtyła stracił matkę w wieku 9 lat i również obrał sobie za opiekunkę Najświętszą Dziewicę. „Wszystkie ważniejsze moje sprawy działy się w dzień Matki Bożej” – pisał 11 października 1953 r. w więzieniu w Rywałdzie. Jak podkreśla abp Jędraszewski, w każdym czasie swojego życia Prymas Tysiąclecia szukał umocnienia u Matki Bożej. Natomiast na przełomie listopada i grudnia 1953 r., po aresztowaniach i rozmowach z władzami, zawierzył się Jej całkowicie 8 grudnia: „Przez 3 tygodnie przygotowywałem duszę swoją na ten dzień. Idąc za wskazaniami błogosławionego Ludwika Marii Grignion de Montfort, zawartymi w książce: O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, oddałem się dziś przez ręce mej Najlepszej Matki w całkowitą niewolę Chrystusowi Panu”. – Zrozumiał wtedy, że nie polityka jest ważna, nie układanie się z wrogiem, nie szukanie po ludzku rozwiązań, ale całkowite zaufanie Matce Najświętszej – wyjaśnił arcybiskup i podkreślił zbieżność dróg duchowych Wyszyńskiego i Wojtyły.

– Od tego momentu do ostatnich zapisków z końca października 1956 r. jest już innym człowiekiem – pełnym wiary, zawierzenia, niepewnym przyszłości, ale wewnętrznie wolnym. Pisał pod koniec swojego więzienia, że wie, jak Kościół w Polsce wpatrzony jest w Komańczę, w niego i jak przyszły los Kościoła zależy od tego, jak on będzie się umiał odnajdywać w nowych sytuacjach i wyzwaniach – mówił metropolita.

Następnie opowiedział o abp. Antonim Baraniaku, z którego rąk 48 lat temu otrzymał święcenia kapłańskie. Urodził się w Sebastianowie w Wielkopolsce. Był bardzo zdolny, lecz pochodził z biednej rodziny, dlatego widział dla siebie szansę w podjęciu nauki w Zakładach Salezjańskich w Oświęcimiu. To tam ukształtowała się jego maryjna pobożność w duchu św. Jana Bosko – kult Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, a także pragnienie, by walczyć o ludzkie dusze. Stąd jego późniejsze zawołanie biskupie, takie samo jak kard. Hlonda: „Da mihi animas, caetera tolle” – „Daj mi duszę, resztę zabierz”. Na początku lat 30., po ukończeniu studiów z teologii i prawa kanonicznego w Rzymie, ks. Baraniak został sekretarzem Prymasa Polski Augusta Hlonda. Przed śmiercią kardynał polecił mu, by znanymi kanałami przekazał jego życzenie, aby papież jako jego następcę mianował najmłodszego biskupa w episkopacie – bp. Wyszyńskiego.

Jak wyjaśnia abp Marek Jędraszewski, prośba szybko dotarła do Piusa XII. Następnie ks. Baraniak został sekretarzem kard. Wyszyńskiego, a w 1951 r. otrzymał z jego rąk sakrę biskupią. W 1953 r. został aresztowany w tym samym czasie, co Prymas Polski. W więzieniu na Mokotowie był poddawany okrutnym torturom i przesłuchaniom. Prawdopodobnie było to skutkiem słów, które powiedział o nim, przebywający już w więzieniu, bp Czesław Kaczmarek: „On był (…) «w najlepszej szkole» Prymasa Hlonda, i to lat niemało. Nadaje się do utrzymywania kontaktów z zagranicą, ze światem dyplomatycznym różnymi drogami. Baraniak właśnie załatwia wszelkie «przesyłki» za granicę i na pewno robi to najlepiej. (…) Przedstawia on dla Władz Bezpieczeństwa dużą wartość jako skoncentrowane urobienie wszystkich wiadomości, tajników, kontaktów, i nie daj Boże, aby ten wpadł w jakąś kolizję z paragrafem i dostał się tu, na Mokotów, opowiadałby za całe ubiegłe 20–25 lat, przynajmniej przez dwa lata”.

Metropolita krakowski przytoczył również wypowiedz Prymasa Wyszyńskiego z pogrzebu bp. Baraniaka: (…) „Może nie wypadałoby mówić o tym, co przeżył, zwłaszcza że biskup Antoni – choć po powrocie z więzienia przez pewien czas pracowaliśmy jeszcze razem – nigdy o tych sprawach nie mówił. O tym, co wycierpiał, można się było dowiedzieć tylko od współwięźniów. Sam oszczędzał informacji o swoim cierpieniu, nawet mnie. Domyślałem się, że mój względny spokój w więzieniu zawdzięczam jemu, bo on wziął na siebie jak gdyby ciężar całej odpowiedzialności Prymasa Polski. (…) Niech to pozostanie w tym skromnym wymiarze wspomnień, chociaż można by wiele jeszcze powiedzieć… Minęły bolesne dla Kościoła w Polsce czasy [stalinowskie]. Zrozumiano, że prześladowaniem, udręką i więzieniem nie da się Kościoła złamać, bo biskup i kapłan, czy przy ołtarzu, czy na ambonie, czy w więzieniu – jednakowo świadczy Chrystusowi. Tak przecież zaczęli karierę wszyscy uczniowie Chrystusa i nie można wymagać, aby w czasach późniejszych coś się z tej metody zmieniło. Kapłan musi wyznawać Chrystusa w najtrudniejszych nawet sytuacjach. Choćby zażądano od niego bardzo wiele, on wiedząc, że wspierany jest mocami Bożymi, gdy zaufa, wszystko spokojnie przetrwa, bo Bóg będzie jego obrońcą”.

– Nie byłoby Prymasa Tysiąclecia bez heroicznego świadectwa bp Antoniego Baraniaka. Nie byłoby Prymasa, nie byłoby Jana Pawła II. Tyle zależy od postawy kapłana wiernego aż do końca – mówił arcybiskup. – To nie jest prawdą, ze dopiero grozi nam, jak to niedawno powiedziano, „opiłowywanie” kapłanów, ludu Bożego, młodzieży katolickiej. To trwa i przybiera przykre konsekwencje, jak taka, a nie inna liczba młodych ludzi, którzy mają odwagę wstąpić do seminarium. To są prawdziwe problemy, przed którymi stoimy. Kościół potrzebuje kapłanów gotowych, by świadczyć – zaznaczył i zapewnił o modlitwie za rektorów seminariów, którzy są odpowiedzialny za Kościół i jego przyszłość.

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Wideo

Galeria

ZOBACZ TAKŻE