– Musimy zaufać Panu Bogu i przyjmować to, czego nasz najlepszy Ojciec i Stwórca oczekuje, ryzykując myśleniem Bożym, a nie ludzkim, dla naszego zbawienia, ocalenia ojczystej ziemi i pogłębienia wiary – mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. inaugurującej jubileusz 600-lecia parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Cmolasie.
Na początku homilii arcybiskup powiedział, że w liturgii słowa pojawiają się wskazówki, czym jest prawdziwa wiara. Jest ona ufnością w Bożą pomoc i wlewa otuchę w serca. To ryzyko pójścia w niewiadomą stronę, za głosem Stwórcy. Wiara jest skarbem, którego należy strzec, bo może być utracona. Chrystus mówił, że sługa pilnujący domu może zacząć zachowywać się, jakby jego pan miał nie wrócić. Należy zatem strzec się zdrady.
Św. Piotr skierował jeden ze swoich listów do chrześcijan, których spotkały niesprawiedliwe prześladowania. Pisał do nich, że sam Jezus Chrystus był prześladowany i cierpiał, dlatego każdy chrześcijanin musi być gotowy na czas próby. Apostoł wskazywał na niebezpieczeństwa, które mogą dotykać wierzących. Pojawią się fałszywi prorocy, głoszący herezję oraz ci, którzy będą usiłowali ludzi zniewolić w imię fałszywej wolności. Chrześcijanie będą także wyszydzeni i wykpieni z powodu wiary w Jezusa. Metropolita stwierdził, że te słowa św. Piotra są aktualne. – Czy to, co pisał św. Piotr ponad dwa tysiące lat temu, nie brzmi współcześnie? Czy nie pojawiają się ludzie, którzy głoszą zupełnie inną doktrynę, przedstawiają inny obraz Boga, a także inny obraz nowego, wyzwolonego człowieka? Czy nie pojawiają się nauczania inne od tych, które głosił Kościół odnośnie do życia małżeńskiego i rodzinnego? Czy nie spotykamy się z ideologią gender, która podważa Boży zamysł co do człowieka stworzonego na Boży obraz i podobieństwo? Czy w imię nieskrępowanej wolności nie skłania się ludzi do tego, by uznać, że nie obowiązują nas żadne zasady, zwłaszcza odnoszące się do czystości serca? Czy nie głosi się tego, że wolność jest absolutna i że każdy może, a wręcz powinien w imię samorealizacji czynić to, co chce, nie patrząc na to jak może skrzywdzić drugą osobę? Czy nie szydzi się, na różnych paradach, także na polskiej ziemi, z najbardziej świętych dla ludzi wierzących spraw, związanych z Eucharystią, dziewictwem Najświętszej Maryi Panny? – pytał. Stwierdził, że tym bardziej należy słuchać nauki Jezusa, mówiącej o konieczności przyjęcia jednoznacznej i czujnej postawy. „Bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” – mówił Zbawiciel. – Czuwać. Strzec tego, co w nas święte, co stało się udziałem naszego życia od momentu przyjęcia Chrztu i włączenia w wielką wspólnotę ludu Bożego. Strzec tego za wszelką cenę, a jednocześnie dzielić się tym skarbem z innymi – wskazał arcybiskup.
Wspomniał również postać Wojciecha Borowiusza, który przeżył prywatne objawienie przemienionego Chrystusa. Dzięki temu wydarzeniu jeszcze bardziej ugruntował się w wierze i starał się ją pogłębiać, stając się znakomitym teologiem. Nauczał o Bogu, świadcząc o Nim. Wiarę i wrażliwość na innych przyniósł do rodzinnej miejscowości, a jego dzieła nadal trwają.
– W waszej świadomości trwa cud przemienienia z Góry Tabor – stwierdził metropolita. Przypomniał, że przemienienie miało miejsce niedługo po tym jak Jezus zapytał apostołów za kogo Go uważają ludzie i oni sami. Piotr wtedy odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego”. Jednak, gdy Chrystus zapowiedział swą mękę i śmierć, apostoł odparł, że nigdy to na niego nie przyjdzie. „Zejdź mi z oczu szatanie” – powiedział do niego Nauczyciel. Metropolita stwierdził, że ludzie niedoskonałej wiary wyznają wiarę w Boga, ale trwają w mentalności, przekreślającej Boży zamysł.
Wojciech Borowiusz starał się żyć po Bożemu, dlatego wdzięczna pamięć o nim na tej ziemi trwa od wieków. – Gdy gromadzicie się na uroczystościach odpustowych, związanych z przemienieniem Pańskim, siłą rzeczy musicie rozważać wydarzenie z Góry Tabor, nawiązywać do historii Wojciecha Borowiusza i pytać siebie, jak ugruntowana jest wasza wiara i jak głęboko w waszych sercach zaowocowało wewnętrzne przemienienie w Chrystusa. W jakiej mierze jesteście Bożymi dziećmi, ufającymi w Boże obietnice i gotowymi, by podjąć ryzyko wiary? – mówił arcybiskup. – Musimy zaufać Panu Bogu i przyjmować to, czego nasz najlepszy Ojciec i Stwórca oczekuje, ryzykując myśleniem Bożym, a nie ludzkim, dla naszego zbawienia, ocalenia ojczystej ziemi i pogłębienia wiary – podkreślił. Stwierdził, że Bóg ukochał ludzi aż do końca i oczekuje od nich, by słuchali Jego słów, rozważali je w sercu i przekuwali w codzienność, by królestwo sprawiedliwości i dobra rozwijało się w sercach i przynosiło błogosławione owoce.