- Jeżeli damy sobie wydrzeć dumę i radość z przynależności do Kościoła, to w konsekwencji utracimy więź z naszymi świętymi, w tym także ze św. Walentym. Ten wspaniały świadek Chrystusa staje dziś przed nami jako ktoś niezwykle potrzebny i inspirujący w czasach, w których mamy do czynienia z zaskakującym powrotem pogańskiej, antychrześcijańskiej moralności - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas odpustu ku czci św. Walentego w parafii pw. św. Mikołaja w Krobi.
Arcybiskup przypomniał historię św. Walentego, który urodził się ok. 175 r., a zginął w 269 r. w czasach prześladowań za panowania cesarza Klaudiusza II Gockiego. Prawdopodobnie był katolickim kapłanem lub biskupem Terni. Nad jego grobem znajduje się znamienny napis: „Święty Walenty patron miłości”. Według legendy św. Walenty miał być pierwszym duchownym, który pobłogosławił związek pogańskiego legionisty i młodej chrześcijanki. Troszczył się o godne, małżeńskie życie, które stało w sprzeczności z obowiązującymi pogańskimi zwyczajami. Chrześcijaństwo głosiło trwałość i nierozerwalność małżeństwa, dlatego św. Walenty stał się widomym znakiem sprzeciwu wobec rzymskich obyczajów. Został stracony 14 lutego, a jego grób otoczono wielkim kultem i wzniesiono nad nim bazylikę. Od 496 r. wspomnienie liturgiczne św. Walentego jest obchodzone w dniu jego narodzin dla nieba. – Św. Walenty był świadkiem Ewangelii w czasie pełnym prześladowań i w pogańskim świecie, stanowiącym ogromną większość wobec rodzącego się Kościoła. Był świadkiem aż do końca – podkreślił metropolita.
Przyznał, że zebrani myśląc o współczesnych niepokojach, zanoszą za wstawiennictwem św. Walentego swe prośby do Boga. By widzieć w tym męczenniku wspaniałego patrona i pomocnika, należy wracać do fundamentów tego, kim się jest: uczniem Jezusa, chrześcijaninem, członkiem Kościoła katolickiego. – Jeżeli damy sobie wydrzeć dumę i radość z przynależności do Kościoła, to w konsekwencji utracimy więź z naszymi świętymi, w tym także ze św. Walentym. Ten wspaniały świadek Chrystusa staje dziś przed nami jako ktoś niezwykle potrzebny i inspirujący w czasach, w których mamy do czynienia z przedziwnym i niekiedy zaskakującym powrotem pogańskiej, antychrześcijańskiej moralności, zwłaszcza w odniesieniu do życia małżeńskiego i rodzinnego – stwierdził arcybiskup. Przyznał, że współcześnie kpi się i szydzi z chrześcijaństwa, mówiąc tylko o grzechach i słabościach Kościoła oraz podkreślając, że nie ma on nic wspólnego z postępem. Tymczasem okazuje się, że prawda nie jest większościowa, nie leży pośrodku. Prawdę stanowi Jezus i Jego nauczanie, zawarte w Ewangelii. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” – mówił Zbawiciel. Odkupiciel wiedział, że arcykapłanie wydali na Niego wyrok i czeka Go zdrada Judasza, dlatego zapowiedział swe cierpienie i tryumf. Jezus nie ukochał swego życia ponad wszystko, ale dobrowolnie je ofiarował za ludzi. „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce” – mówił Odkupiciel.
– Być uczniem Chrystusa znaczy być tam, gdzie Chrystus. Tam, gdzie rozgrywa się sprawa zbawienia świata, gdzie na szali staje prawda i kłamstwo. Należy mimo przeciwności stanąć zawsze wiernie po stronie prawdy – podkreślił metropolita. Taka była historia apostołów, pierwszych chrześcijan oraz wyznawców Jezusa w XX wieku, który na nowo stał się „wiekiem męczenników”. Wobec lęku i obaw należy pamiętać o słowach Jezusa: „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”. Współczesność chce wpędzić wierzących w kompleks mniejszości, ale należy pamiętać, że Kościół jest jak ziarnko gorczycy, które wyrasta w ogromne drzewo. Podczas kazania na Górze Jezus mówił: „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.
Św. Paweł w liście do Koryntian pisał, że chrześcijanie stali się widowiskiem dla ludzi. Na wzór Chrystusa, Jego świadkowie są znakiem sprzeciwu wobec świata. Ich nadzieją pozostaje, że zgodnie ze słowami Zbawiciela – zostaną uczczeni przez Ojca poprzez wieczną szczęśliwość. Arcybiskup podkreślił, że wymaga to męstwa, którego Duch Święty udziela w sakramencie bierzmowania.
„Bądź godny braci swoich i przyjmij śmierć, abym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi” – mówiła matka do swego ostatniego syna, który oddawał życie za wiarę w Boga. – Dzisiejsza uroczystość, wspomnienie liturgiczne św. Walentego i chwała, która płynie do Boga poprzez wysławianie Jego wiernego żołnierza, jest jednocześnie prośbą, by On dał nam moc, byśmy byli Jego godni, abyśmy umieli przyjąć trudne sytuacje i nie załamać się, nie wycofać się tchórzliwie, ale niezłomnie trwać – zakończył metropolita.