Abp Marek Jędraszewski stał się ostatnio celem zmasowanej kampanii medialnej. Dlaczego? Ostatnie tygodnie przed wyborami do europarlamentu upłynęły pod znakiem nieustannych ataków na Kościół katolicki i wspólnotę wierzących. Profanowano wizerunki Matki Bożej Jasnogórskiej, szydzono z Najświętszego Sakramentu, dewastowano pomniki Jana Pawła II, wzywano do rozprawy z księżmi. Uroczysty wykład Donalda Tuska z okazji święta 3 Maja poprzedzony został tak napastliwym antyklerykalnym wystąpieniem, jakiego nie słyszano w Polsce od czasów upadku komunizmu.
Część głosów krytycznych pod adresem hierarchów Kościoła miała swoje realne uzasadnienie, zwłaszcza tych, które dotyczyły skandali związanych z molestowaniem seksualnym osób nieletnich. Poświęcony tej sprawie film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” niewątpliwie dotknął prawdziwego problemu będącego źródłem publicznego zgorszenia. Obraz został później wykorzystany jednak do walki nie tylko z problemem pedofilii, lecz także z niektórymi nielubianymi biskupami. Gdybyśmy mieli wskazać, który z dostojników stał się celem szczególnie zjadliwych ataków, nie mielibyśmy problemów z wytypowaniem metropolity krakowskiego Marka Jędraszewskiego.
Kłamstwo i polityka
12 maja w Faktach TVN wyemitowany został materiał reporterski Renaty Kijowskiej, w którym usłyszeć można następującą narrację lektorską: „Film «Tylko nie mów nikomu« braci Sekielskich to spowiedź ofiar, bezkarność sprawców i tuszowanie ich win ze strony przełożonych. Po nim pojawiły się skrajnie różne reakcje kościelnych hierarchów. Od przeprosin, po ucieczkę od tematu i obronę przez atak.” W dalszym ciągu reportażu pojawia się postać Lecha Wałęsy, który krytykuje sprawców pedofilii, kończąc swą wypowiedź zdaniem: „Hierarchia nasza niech bierze się do jakiegoś wyjaśnienia”. W słowo wchodzi mu głos lektorki, która kontynuuje: „Czy się weźmie? Biskup Gądecki tym razem ogłasza, że tak. Jednak po wypowiedziach innych trudno uwierzyć w nową odsłonę.”
W tym momencie na ekranie pojawia się postać abp Marka Jędraszewskiego, który zagadnięty przez reporterkę podczas uroczystości kościelnych na Wawelu mówi do mikrofonu: „Z kłamstwa robi się dzisiaj element polityki wielkiej, a właściwie to jest bardzo mała i nędzna polityka”.
Wymowa jest jednoznaczna i porażająca: hierarcha uważa ujawnianie afer pedofilskich w kontekście filmu braci Sekielskich za kłamstwo w służbie nędznej polityki. Bazując na tym materiale „Gazeta Wyborcza” pisze: „W niedzielę arcybiskup zareagował na film Tomasza Sekielskiego «Tylko nie mów nikomu«: – Z kłamstwa robi się dzisiaj element polityki wielkiej, a właściwie to jest bardzo mała i nędzna polityka – mówił.”
W rzeczywistości słowa hierarchy zostały wyrwane z szerszego kontekstu i nie dotyczyły obrazu braci Sekielskich. Na szczęście obok była kamera Wiadomości TVP, która zarejestrowała całą wypowiedź metropolity. Później archidiecezja krakowska na swej stronie internetowej zamieściła oba nagrania (TVN i TVP), obnażając manipulację, jakiej dopuścili się redaktorzy stacji z Wiertniczej, i domagając się sprostowania. Było już jednak za późno. Przekaz poszedł w świat.
Sprawa Pella
Miesiąc wcześniej podczas Europejskiego Kongresu Samorządów w Krakowie abp Jędraszewski uczestniczył w panelu „Czy religia jest jeszcze człowiekowi potrzebna?”. Powiedział wówczas m.in.: „Krytyka Kościoła ma miejsce nie tylko w Europie, spójrzmy na Australię i sytuację kard. George’a Pella. W imię reguł prawnych łamie się tam prawa człowieka. To minie. Chrześcijaństwo zawsze było związane z koniecznością z jednej strony dawania świadectwa, a z drugiej strony było prześladowane.”
Przez niektórych powyższe słowa zostały zinterpretowane jako obrona pedofilii, ponieważ wspomniany kard. Pell z Sydney został skazany na 6 lat więzienia za molestowanie seksualne nieletnich. Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Dominik Jaśkowiec ogłosił nawet bojkot spotkań z metropolitą. Na Facebooku napisał: „Przyzwoitość nie ma ceny, postanowiłem od dziś nie uczestniczyć w spotkaniach publicznych z ks. abp. Markiem Jędraszewskim”. Powodem była wypowiedź przedstawiająca australijskiego dostojnika jako ofiarę prześladowań Kościoła. Jaśkowiec stwierdził: „Pell już dwukrotnie został skazany przez australijskie sądy za przestępstwa seksualne wobec dzieci! Nie ma i nigdy nie będzie mojej aprobaty dla relatywizowania pedofilii.”
W rzeczywistości abp Jędraszewski nie relatywizował zbrodni pedofilii. Przypadek kard. Pella jest dziś bowiem na świecie postrzegany przez bardzo wiele osób jako przykład walki z Kościołem pod pozorem walki z pedofilią. Wbrew temu, co twierdzi Jaśkowiec, australijski dostojnik nie został dwukrotnie skazany. W pierwszej instancji ława przysięgłych uniewinniła go stosunkiem głosów 10:2. Winnym uznano go w drugiej instancji, jednak wyrok został zaskarżony do Sądu Najwyższego i obecnie czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie.
Skazanie Pella wywołuje protesty wielu wpływowych myślicieli katolickich w anglosaskim kręgu kulturowym, takich jak np. o. Raymond J. de Souza, George Weigel, Ed Pentin, Phillip Lawler czy Raymond Arroyo. Są to osoby zaangażowane w walkę z pedofilią wśród duchownych i nie uznające w tej sprawie żadnych kompromisów. W przypadku australijskiego hierarchy uważają jednak, że jest on niewinny i stał się kozłem ofiarnym. Ich zdaniem podczas procesu doszło do wielu rażących nieprawidłowości i uchybień (pisałem o tym szczegółowo na portalu WPolityce, analizując przebieg rozprawy w Melbourne).
Podobnie uważa zresztą w Australii wielu publicystów niezwiązanych z Kościołem, np. popularny felietonista Andrew Bolt napisał, że choć nie jest katolikiem, ani nawet chrześcijaninem, to musi uczciwie przyznać, iż przytłaczające dowody świadczą o niewinności hierarchy i według niego skazany dostojnik nie jest wcale pedofilem, lecz kozłem ofiarnym.
Warto przypomnieć, że w maju 2018 r. sąd skazał abpa Philipa Wilsona z Adelaide na rok aresztu domowego za tuszowanie skandalu pedofilskiego. Hierarcha utrzymywał, że jest niewinny i nie chciał podać się do dymisji. Pod presją innych biskupów, premiera Australii oraz Watykanu został jednak zmuszony do ustąpienia. Kilka miesięcy później sąd drugiej instancji oczyścił go z zarzutów i uniewinnił.
Katoliccy publicyści podkreślają, że wyrok skazujący Wilsona w pierwszej instancji byłby niemożliwy bez nieustannej nagonki medialnej na niego, która utrwalała jego rzekomą winę w świadomości społecznej. Ataki na Wilsona były natomiast dziecięcą igraszką w porównaniu z kampanią medialną wymierzoną w George’a Pella.
Być może błędem abp Jędraszewskiego było to, że nie rozwinął szerzej wątku australijskiego, poprzestając jedynie na wymienieniu nazwiska kard. Pella. Zapewne uznał, że wszyscy znają szczegóły tej sprawy i będą wiedzieli, o co mu chodzi. Niestety, musi przyzwyczaić się, że ma do czynienia nie tylko z niewiedzą czy ignorancją, lecz także złą wolą i każde słowo, które wypowie, może zostać wyrwane z kontekstu i wykorzystane przeciwko niemu.
Arcybiskup non grata?
W tym przypadku wypowiedzi abp Jędraszewskiego posłużyły jako pretekst do rozpętanej przeciw niemu kampanii. Jej wyrazem miały być uliczne demonstracje piętnujące postawę hierarchy. Do pierwszej z nich doszło jeszcze w kwietniu podczas tradycyjnego święcenia pokarmów na Rynku Głównym w Krakowie. Została ona przedstawiona jako wielki protest, podczas gdy w rzeczywistości była niewielka, zaś dostojnika otaczały tłum ludzi wyrażających mu słowa poparcia.
Podobna sytuacja wydarzyła się 18 maja w stolicy Wielkopolski. Warto na jej przykładzie pokazać przebieg tego typu akcji. Tego dnia w Poznaniu odbyła się uroczystość z okazji 100. rocznicy I LO im. Karola Marcinkowskiego. Absolwentem tej szkoły był właśnie abp Marek Jędraszewski, którego poproszono, by w tamtejszym kościele św. Michała Archanioła odprawił okolicznościową Mszę. Uroczystość próbowali zakłócić demonstranci. Jako pierwsi na miejscu pojawili się jednak liczni dziennikarze, fotoreporterzy i kamerzyści. Dopiero później przyszło ok. 40-50 uczestników pikiety zorganizowanej przez Marię Bąk-Ziółkowską, działaczkę znaną z udziału w wielu antyrządowych manifestacjach. To właśnie oni znaleźli się w centrum uwagi mediów. Ich akcja została nagłośniona, sprawiając wrażenie, jakby hierarcha spotykał się z powszechnym ostracyzmem. W świat poszedł komunikat, że abp Jędraszewski jest bojkotowany.
Nie pokazano natomiast scen, które nie pasowały do tego scenariusza. Widzowie TVN nie mieli więc szansy zobaczyć, że po przeciwnej stronie ulicy stoi o wiele liczniejsze grono osób wyrażających swe poparcie dla arcybiskupa. Przemilczano też fakt, że kościół pełen był ludzi, którzy po homilii zgotowali mu owację na stojąco.
„Kwiatów, które dostał, też nie pokazali, ani pocztów sztandarowych. Nie pokazali również dwie godziny później tysięcy ludzi na rozpoczęciu peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej parę kilometrów dalej przed kościołem, który zbudował śp. Ojciec abp. Jędraszewskiego, gdzie homilią również porwał ludzi”, napisała na Facebooku Joanna Adamik z biura prasowego kurii krakowskiej, dodając następnie apel: „Wyborcza, Onecie i inne TVN-y – byłam na was otwarta jak na wszystkie media, bo jestem uczciwym dziennikarzem od ponad 20 lat, ale zmieńcie kategorię z dziennikarstwa na bajkopisarstwo i propagandę, jakiej nie powstydziłaby się SB. Nie wiem, czy warto, ale tylko modlić się za was pozostaje.”
W rozmowie z portalem WPolityce Joanna Adamik powiedziała: „Na nagraniach, które robimy w czasie spotkań z abp. Jędraszewskim, słychać jak ludzie życzą mu wytrwałości i proszą, by się poddawał. Gdyby na protesty przeciw arcybiskupowi przyszło chociaż 100-200 osób, nie dyskutowałabym z tym, nie protestowałabym, bo takie byłyby fakty. Ale te protesty robi garstka ludzi. Media zawężają kadr i robi się z tego wielkie wydarzenie. A tak nie jest i tak nie wolno robić. Protestuję przeciw temu jako dziennikarz z ponad 20-letnim stażem. Dziennikarz jest od przekazywania prawdy, a nie od kłamstwa. Dziennikarz nie jest od linczowania człowieka, który nie robi nic poza głoszeniem Ewangelii.”
Co ciekawe, protest w Poznaniu był wcześniej zapowiadany i nakręcany przez „Gazetę Wyborczą” oraz inne lewicowo-liberalne media. Niedawno podgrzewały one atmosferę przed coroczną pielgrzymką mężczyzn do Piekar Śląskich. Ponieważ homilię do zgromadzonych miał wygłosić metropolita krakowski, alarmowano: „Abp Jędraszewski non grata na Śląsku”, „Arcybiskup niemile widziany na Śląsku”, „Ślązacy bojkotują męską pielgrzymkę do Piekar Śląskich”, „Ślązacy nie chcą słuchać abp Jędraszewskiego”. W rzeczywistości, o czym mógł się przekonać każdy, kto był na piekarskich uroczystościach, kazanie hierarchy oklaskiwało ok. 80 tys. pątników.
O co chodzi?
O rzeczywistych powodach ataku na krakowskiego dostojnika wiele mówi list otwarty, jaki napisał do metropolity katowickiego abpa Wiktora Skworca były działacz „Solidarności” Piotr Polmański: „Abp Marek Jędraszewski nie od dziś jest kapłanem, który publicznie bierze w obronę przestępców w sutannie, niewybrednie krytykuje UE, wygłasza tezę o zamachu w Smoleńsku, a Okrągły Stół, przy którym Kościół był gwarantem historycznych i demokratycznych przemian, nazywa zdradą. To jest kapłan, który swoją pychą, arogancją i zakłamaniem dzieli, a nie łączy, który często wygłasza publicznie polityczne sądy na temat obecnej sytuacji i jest politycznie zaangażowany po stronie obecnie rządzących. Abp Jędraszewski swoją postawą i poglądami głoszonymi od lat jest zaprzeczeniem podstawowej misji kościoła otwartego na wszystkich ludzi, jest zaprzeczeniem miłości i sprawiedliwości społecznej. Organizowane są w całym kraju protesty przeciwko obecności tego kapłana w przestrzeni publicznej, zwłaszcza państwowej. Wiem, że wiele osób zapowiada, i ja też, że nie będzie w tym roku pielgrzymowało do Piekarskiej Pani, jeżeli nic się nie zmieni. Dlatego ośmielam się zwrócić do Księdza Arcybiskupa z gorącym apelem o zmianę tych ustaleń dla wspólnego dobra”.
Z treści listu wynika więc, że prawdziwym powodem ataków na abp Jędraszewskiego są głoszone przez niego poglądy. Jest on bowiem w Episkopacie jedną z osób najmocniej afirmujących związki Kościoła z polskością oraz sprzeciwiających się lewicowym projektom inżynierii społecznej, Kojarzenie go z aferą pedofilską jawi się zatem jako pretekst do kampanii godzącej w jego dobre imię.
red. Grzegorz Górny | “Sieci”
Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska