W Uroczystość Wszystkich Świętych Mszy świętej porannej sprawowanej w Kaplicy Klasztornej Sióstr Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, transmitowanej przez Telewizję Polską przewodniczył ks. bp Jan Zając
W homilii bp Zając przypomniał, że Uroczystość Wszystkich Świętych jest świętem naszej rodziny. – Dzisiaj bowiem cieszymy się, że święci są naprawdę blisko nas – są naszymi braćmi i siostrami. Są naszą rodziną. W nich możemy i my ujrzeć – jak słyszeliśmy – nie tylko ów wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć – z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojących przed Tronem i przed Barankiem. Możemy dostrzec również osoby bliskie i drogie. Wspominamy dosłownie wszystkich świętych, tych z sąsiedztwa, także naszych krewnych i znajomych, którzy należą już do tej wielkiej rzeszy. Często nie są oni znani innym ludziom. Nie są beatyfikowani czy kanonizowani. Nie oddajemy im czci publicznej. Nie wzywamy ich wstawiennictwa. Nie modlimy się przed ich figurami czy obrazami. A jednak oni właśnie rozumieją nas dobrze, kochają nas, wiedzą, co jest naszym prawdziwym dobrem, pomagają nam i nas oczekują. Są już naprawdę szczęśliwi i chcą, abyśmy i my byli szczęśliwi z nimi w Niebie – mówił.
Kaznodzieja zauważył, że en dzień rodzi w nas wspomnienia i wdzięczność, a jednocześnie budzi w naszych sercach pragnienia. – To czas, abyśmy kierowali nasz wzrok ku Niebu, które jest celem naszej ziemskiej pielgrzymki. Tam oczekuje nas radosna wspólnota świętych. Tam spotkamy się z naszymi drogimi zmarłymi, których otaczamy modlitwą. Tam przecież wszyscy będziemy razem – na wieczność – jak wielka, kochająca się rodzina – zauważył.
Kustosz honorowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach mówił o drodze, którą pokazują nam ci odeszli przed nami, a dziś są już w niebie. – Zostawili na niej swój ślad, abyśmy i my mogli pójść nią i nie pobłądzić. Dzisiaj nasi bracia i nasze siostry nie chcą, abyśmy ponownie tylko wysłuchali tej pięknej Ewangelii, ale pragną, abyśmy ją wprowadzili w życie, abyśmy wyruszyli na drogę błogosławieństw. Nie chodzi tutaj o czynienie jakichś rzeczy niezwykłych, ale o podążanie każdego dnia tą drogą, która prowadzi ku Niebu, do Domu Ojca. Jest to droga Jezusowych błogosławieństw. Jest to droga życia. Droga chrześcijanina. Twoja i moja droga – powiedział i dodał: – Droga, na której każdy z nas ma na swój sposób czynić to, co mówi Jezus głosząc swoje błogosławieństwa. Co nam mówi Boski Nauczyciel? Z pewnością mówi o tym, co tak naprawdę liczy się i będzie się liczyć. Co będzie liczyć się nie tylko doraźnie, ale ostatecznie. Zadaje nam pytania: Czy żyjemy dla Pana, czy tylko dla samych siebie? Dla życia wiecznego, czy też dla jakiejś satysfakcji w tej chwili? Czy żyjemy dla nieba czy tylko dla ziemi?
Jak mówił bp Zając, pójście drogą błogosławieństw nie jest łatwe, gdyż świat proponuje inne drogi do szczęścia. – Ewangelia – jak uczy nas papież Franciszek – błogosławionymi nazywa ubogich, podczas gdy świat mówi: szczęśliwi bogacze. Ewangelia nazywa błogosławionymi cichych, a świat mówi: szczęśliwi ludzie despotyczni….Ewangelia nazywa błogosławionymi ludzi czystych i miłosiernych, podczas gdy świat mówi: szczęśliwi przebiegli i chytrzy…Droga błogosławieństw zdaje się prowadzić do porażki. A jednak Boże Słowo przypomniało nam, że święci trzymają palmy w swych rękach – to znak zwycięstwa. To oni wygrali nie świat! To w nich wygrał Jezus, nie ludzka słabość i lęk. To z Chrystusem są błogosławieni, szczęśliwi. I tylko dlatego, że są szczęśliwi, budzą w nas pragnienie pójścia tą drogą – mówił kaznodzieja. – Ich droga jest już u celu. Wiedzeni najgłębszym uczuciem miłości, modlimy się za nich, aby to był ich cel pełny szczęścia. Prosimy, aby już teraz, przeżywając radość miłości Bożej Rodziny, ostatecznie i na zawsze odnaleźli się w ramionach Ojca. Wszystkich świętych prosimy, aby swoją modlitwą pomogli nam pójść drogą błogosławieństw, byśmy w Domu Ojca mogli razem radować się miłością Bożej Rodziny na wieki.