- Dziś, gdy my, jako wspólnota Kościoła i ludzie wierzący, jesteśmy kąsani przez duchowe węże, musimy patrzeć w stronę krzyża, który jest znakiem miłości Boga do człowieka. Kiedy patrzymy na krzyż, przypominamy siebie, co dla nas zrobił bezinteresownie Jezus po to, byśmy mogli żyć – mówił bp Robert Chrząszcz podczas liturgii stacyjnej w parafii pw. św. Jadwigi w Krakowie-Krowodrzy.
Na początku Mszy św. proboszcz parafii, ks. Marek Hajdyła, przypomniał historię pielgrzymowania szlakiem kościołów stacyjnych w Krakowie. Wskazał, że kościół św. Jadwigi odpowiada rzymskiej bazylice Matki Bożej przy Via Lata. Powiedział, że zebrani błagają o pokój na Ukrainie i modlą się w prywatnych intencjach. – Chcemy w sposób pełen ufności, zawierzenia i świadectwa prawdy ufać w to, że św. Jan Paweł II nas przeprowadzi przez to Morze Czerwone – powiedział.
W homilii bp Robert Chrząszcz powiedział, że w duchowym pielgrzymowaniu zebrani zbliżają się do bazyliki Matki Bożej przy Via Lata. To miejsce jest pełne pamiątek, a według przekazów mieszkali tam w różnym czasie św. Jan, św. Paweł, czy św. Łukasz. Kościół jaki można oglądać w dzisiejszych czasach, został wzniesiony na gruzach poprzedniego.
Księga Liczb ukazuje historię narodu wybranego, który zmierzał w stronę ziemi obiecanej. Lud stracił wiarę w cel i zwrócił się przeciw Mojżeszowi. Bóg jednak nie rezygnował ze swego narodu, chciał go zjednoczyć i na nowo ukazać mu misję, którą miał do spełnienia. Zesłał węże, które miały zabójczy jad. Naród się zjednoczył i zwrócił swe oczy w stronę Pana. Stwórca nakazał Mojżeszowi sporządzić miedzianego węża, który uratował ludzi. W tej sytuacji konieczne było współdziałanie Boga i człowieka. Dzięki temu wzrosło zaufanie narodu do Boga i autorytet Mojżesza.
Biskup nawiązał do obrazu Kościoła jako nowego narodu wybranego i zapytał w jakiej sytuacji się on znajduje. – Czy nie jest tak, że sytuacja w jakiej znajduje się naród wybrany jest obrazem sytuacji w jakiej znalazł się Kościół? Można tu wymienić wiele powodów i przykładów, ale nie nad tym trzeba się zatrzymać. Może w tym wszystkim należy trzeba szukać tego, co dokonało się w narodzie wybranym: zwrócenia się do Boga? – zauważył. Stwierdził, ze znakiem, który pozwala pozostać przy życiu, jest Chrystusowy krzyż. – Dziś, gdy my, jako wspólnota Kościoła i ludzie wierzący, jesteśmy kąsani przez duchowe węże, musimy patrzeć w stronę krzyża, który jest znakiem miłości Boga do człowieka. Kiedy patrzymy na krzyż, przypominamy siebie, co dla nas zrobił bezinteresownie Jezus po to, byśmy mogli żyć – podkreślił. Przytoczył przykład szklanego mostu, po którym każdy człowiek może przejść, jeśli nie będzie spoglądał pod nogi. Gdy jednak zobaczy przepaść, ogarnie go paraliżujący lęk. Biskup wskazał, że należy wpatrywać się w Jezusa i Jego krzyż, by odważnie przejść przez życie. Zakończył słowami św. Augustyna, który mówił, że należy wpatrywać się w Chrystusa, dzięki któremu można osiągnąć życie wieczne. – Patrzmy na krzyż. Patrzmy na Chrystusa. Starajmy się dostrzegać w Jezusie Zbawiciela, który może nas przeprowadzić przez trudności życiowe i trudności w Kościele – powiedział.