spimco.com
deneme bonusu veren siteler
Deneme Bonusu Deneme Bonusu Deneme Bonusu
deneme bonusu veren siteler deneme bonusu veren siteler
deneme bonusu veren siteler bonus veren siteler
escort bayan www.doescorts.com ümraniye escort bayanlar escort maltepe https://pendik.net/
alanya escort
deneme bonusu veren siteler
deneme bonusu veren siteler
casino siteleri deneme bonusu veren siteler yeni Yeni Deneme Bonusu Veren Siteler Bonus Veren Siteler Deneme Bonusu Veren Siteler
deneme bonusu veren siteler deneme bonusu veren siteler
bahis siteleri
deneme bonusu deneme bonusu veren siteler Canlı casino siteleri
deneme bonusu veren siteler
tlcasino
starzbet
bahisbey
mobilbahis rokubet
bahis siteleri
onwin
deneme bonusu veren siteler deneme bonusu veren siteler deneme bonusu veren siteler deneme bonusu veren siteler
bonus veren siteler deneme bonusu veren siteler
deneme bonusu
fixbet onwin starzbet
deneme bonusu veren siteler
deneme bonusu veren siteler
redriverlanes.com
casino siteleri
deneme bonusu veren siteler
sahabet giriş
sahabet
onwin giriş
casino siteleri
casibom< giriş/a> betturkey
alanya escort gaziantep escort gaziantep escort gaziantep escort mersin escort
atv-youth.org Deneme Bonusu Veren Siteler Deneme Bonusu Veren Siteler sherlockimmersive.com
eşya depolama şirketleri
deneme bonusu
deneme bonusu veren siteler
STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / „CZAS, BY SIĘ ZATRZYMAĆ”. CZYM SĄ MISJE ŚWIĘTE?

„Czas, by się zatrzymać”. Czym są Misje Święte?

W każdej parafii odbywają się zazwyczaj co 10 lat — Misje Święte. Jaka jest ich historia i czemu są organizowane? Spytaliśmy o to duszpasterzy i uczestników Misji Świętych z parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Borku Fałęckim.



„Chciałbym, by misje spotęgowały radość wiary”

Ks. Sławomir Kowalski jest proboszczem parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Borku Fałęckim. Z okazji jej 100-lecia zorganizował Misje Święte, do których prowadzenia zaprosił bp. Janusza Mastalskiego.  

Jak wyglądały przygotowania do Misji Świętych w parafii? – Rozpoczęliśmy je jeszcze końcem ubiegłego roku. W Adwencie przekazaliśmy informację parafianom o przygotowaniach. Poprosiliśmy o „ducha modlitwy”. No i rozpoczęliśmy przygotowania — odpowiada proboszcz. Jedną z pierwszych rzeczy, nad którymi się zastanawiali, to jak trafić do każdego domu, każdej rodziny. – W zespole duszpasterskim postanowiliśmy, że pierwszą okazją będzie wizyta kolędowa, wizyta duszpasterska, rozmawialiśmy, zachęcaliśmy. Zostawialiśmy już też „zajawkę” dotyczącą naszego jubileuszu, ale nade wszystko „zajawkę” dotyczącą naszych parafialnych misji. Następnie, mając świadomość, że wizyta duszpasterska objęła zasięgiem prawie 50 proc. parafian, mieliśmy problem, co zrobić, aby dotrzeć z informacją do pozostałych mieszkańców — tłumaczy proc. ks. Kowalski.

Dodaje, że wpadli wtedy na pomysł, by przez posługę parafian dotrzeć do każdego domu z zaproszeniem na Misje Święte. – To oni chodzili od domu do domu. Ale najpiękniejsze było to, że to były osoby znane w danym bloku, w danym rejonie, czy na poszczególnej ulicy. I te osoby, pukając, informowały, zapraszały – mówi proboszcz i podkreśla przy tym, że zespół katechetyczny opracował kilka katechez w każdej grupie wiekowej z informacją na temat misji oraz historii parafii. Wykorzystano również spotkania duszpasterskie z rodzicami dzieci pierwszokomunijnych i tych, które przygotowują się do sakramentu bierzmowania.

Poza roznoszeniem informacji o misjach parafianie angażowali się przede wszystkim modlitewnie. – Każda Eucharystia to jest modlitewne wspomnienie, wezwanie w intencji misji. Bardzo, bardzo nam zależy i bardzo omadlamy ludzi, którzy nie uczestniczą w życiu parafii, nie uczestniczą w praktykowaniu wiary, którym dzisiaj daleko, którym dzisiaj trudno, którzy mają kłopoty i kryzysy. Mając cudowną patronkę Matkę Bożą Zwycięską, prosimy ją, by pomagała nam dotrzeć właśnie do każdego domu i do każdej rodziny — podkreśla ks. Kowalski.

Jakie były jego oczekiwania dotyczące misji? – Bardzo proste. Mogę powiedzieć nawet lakoniczne. Gorąco pragnę i gorąco się modlę, by na misje po prostu przychodzić, by w misjach uczestniczyć, by na misjach po prostu być. A myślę, że Duch Święty, prowadzony posługą bp. Janusza, poradzi sobie z naszymi ludzkimi umysłami, z ludzkimi sercami. Chciałbym, by czas misji, czas święta Słowa Bożego posłużył do tego, by każdy człowiek miał okazję spotkać się osobiście z Jezusem, by przeżył dotyk Jego miłości. Chciałbym, by misje spotęgowały radość wiary, uśmiech wiary, dodały każdemu skrzydeł, byśmy byli dumni, że jesteśmy chrześcijanami.  Niech ten czas zaowocuje również ożywieniem życia parafialnego i zaangażowaniem w życie parafialne, choćby we wspólnoty, które działają w naszej parafii — mówi ks. Sławomir Kowalski.

Rodzinne przeżywanie misji

Stanisław Czyżowski jest przewodniczącym rady parafialnej. Spotykamy go po jednej z nauk dla dzieci.

Jak misje, wpływają na jego życie i na życie parafii? – Są bardzo intensywne. Tym bardziej że program skierowany jest do szerokiego spektrum, więc ja z dziećmi moimi jesteśmy właśnie po naukach misyjnych dla dzieci. O godz. 18.30 znowu będzie za chwileczkę nauka stanowa dla rodziców, więc również i dla mnie. Potem apel misyjny, Apel Jasnogórski.  Na pewno jest to coś innego niż codzienne uczestniczenie we Mszach św. Jest to czas refleksji nauki i czas święty dla nas — mówi mężczyzna i dodaje, że jest to również czas przeżywany rodzinnie, choć nauki są bardzo indywidualne. – Na pewno wielkim przeżyciem dla mnie, takim indywidualnym, była nauka dla małżeństw wraz z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich. To było takie dosyć bardzo wzruszające, naprawdę — dzieli się Stanisław.

Misjom Świętym towarzyszy zwykle konkretny temat. W przypadku parafii na Borku Fałęckim to „Dylematy współczesnego katolika”. 

– Wydaje mi się, że ks. biskup nie tylko stawia diagnozy, jakie problemy przed nami stoją, ale również podaje gotowe rozwiązania. Tak można powiedzieć. Na pewno jest to na tyle wartościowe i na tyle ponadczasowe przesłanie, że każdy może je przyjąć, mam nadzieję. I owoce tych misji na pewno będą — podkreśla, dodając, że to czas pełen wzruszeń oraz refleksji i codziennie wraz z żoną wieczorem rozmawiają o tym, co usłyszeli danego dnia.

Jesteśmy ogromnie wzruszeni i bardzo wdzięczni”

Katarzyna to wiceprzewodnicząca rady parafialnej. Ona także uczestniczyła w naukach dla dzieci. Towarzyszyła jej córka. Zapytana o to, jak toczą się misje w krakowskim Borku, odpowiada: „Są rzeczywiście przygotowane w sposób fenomenalny. Każda grupa zawodowa, czy to są ludzie samotni, czy małżeństwa, czy dzieci, czy osoby samotnie wychowujące dzieci, każdy znajdzie jakiś wyrywek, fragment dla siebie. Trudno nam jest być na wszystkich Mszach, ponieważ plan jest rzeczywiście bardzo intensywny i świetnie przygotowany”.

Kobieta wyraża również swoją wdzięczność za organizację Misji Świętych oraz otwartość biskupa, który misje prowadzi. – Jesteśmy ogromnie wzruszeni i bardzo wdzięczni. Doceniamy szczerość i skrócenie dystansu między nami — odbiorcą a tym, który głosi. Mamy z jednej strony wymagającego często słuchacza, bo to są i małe dzieci, i rodzice, i osoby samotne, małżeństwa, ludzie zabiegani. Jesteśmy też teraz wszyscy mocno przebodźcowani, a nagle tutaj przy ołtarzu, w naszej parafii pojawia się osoba, która mówi językiem zrozumiałym. To nie znaczy, że językiem łatwym. My później, po tych wszystkich Mszach, po czasie spędzonym tutaj podczas misji, wracamy do naszych domów i spędzamy kolejną część dnia na analizie tych nauk. Jesteśmy ogromnie wdzięczni — dzieli się kobieta i dodaje, że słowa, które najbardziej zapadły jej w pamięć to „posłuszeństwo” i „sprawiedliwość”. – Myślę, że w dzisiejszych czasach to są takie mocne wartości, które warto odmieniać przez różne przypadki — podkreśla.

Biskup a Misje Święte

Nie zawsze to biskup prowadzi Misje Święte. Bp Janusz Mastalski jest jedynym z nielicznych.

Naszą rozmowę na plebanii w Borku Fałęckim zaczęliśmy od powrotu do historii tej formy duszpasterskiej w Kościele i jej celu. – Pierwszy raz o misjach usłyszano w XVI wieku, kiedy jezuici zostali powołani do głoszenia. Później dołączyli do nich redemptoryści. W XX w. bardzo mocno rozwinęły się tak zwane misje ludowe, misje parafialne — wyjaśnia biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej. – Kościół przywiązuje dużą uwagę do misji, dlatego, że nawet w prawie kanonicznym w jednym z kanonów jest informacja o tym, że powinny być organizowane misje parafialne co 10, 15, 20 lat, w zależności od tego, jaka jest potrzeba — dodaje.

Podkreśla przy tym, że w życiu duchowym parafian Misje Święte są formą odnowy duchowej organizowanej po to, żeby ludzie poczuli jedność. To również czas, by poukładać sobie sprawy życiowe, rodzinne i duchowe. – Misje są też i po to, żeby w jakiś sposób można było podpowiedzieć, czym żyje Kościół, jakie są wyzwania, więc również taki element informacyjny, ale chyba najważniejszy to jest właśnie ten duchowy — rozmodlenie. Nie mam żadnej wątpliwości, że chodzi o to, żeby tak naprawdę się rozmodlić i wrócić do Pana Boga na nowo — podkreśla bp Mastalski.

Misje Święte są często porównywane, bądź mylone z rekolekcjami. Czym się różnią? –  Po pierwsze rekolekcje są co roku. Po drugie rekolekcje są krótkie, bo są najczęściej czterodniowe. Misje są najczęściej ośmiodniowe. Ponadto w misjach obejmujemy więcej stanów, bo oprócz dzieci, młodzieży, dorosłych są również nauki dla małżeństw z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich, są konferencje dla starszych — wyjaśnia biskup.

Czas przemiany serc

Jakie były najważniejsze punkty podczas misji w parafii Matki Bożej Zwycięskiej? – Wydaje mi się, że na pewno nauki stanowe. Tu nie mam żadnej wątpliwości, ale okazało się, że niesamowicie ludzie przeżywali i przyjeżdżali nawet spoza parafii na apel misyjny w stylu jasnogórskim. Ku mojemu zaskoczeniu przyjeżdżała codziennie spora liczba księży z różnych parafii po to, żeby się wspólnie pomodlić. Ten apel był bardzo prosto zbudowany, bo zaczynało się od „Bogurodzicy” i Apelu Jasnogórskiego, później ścieżka dźwiękowa z jakiegoś przemówienia Jana Pawła II. Tu było wiele wzruszeń, bo niektórzy pamiętali te pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Po tym było moje krótkie słowo, w którym zwracałem się do Jana Pawła II z tymi naszymi refleksjami. Na koniec błogosławieństwo i później jeszcze jakaś pieśń, która oddawała nastrój tego apelu. Z dnia na dzień było coraz więcej ludzi, a w ostatnim dniu był naprawdę pełny kościół — dzieli się biskup pomocniczy.

Misje to intensywny czas, ale także okazja do tego, by coś w swoim życiu duchowym zmienić. – Właściwie codziennie słyszałem o tym, że była jakaś konferencja o tym, aby się uporać z przeszłością, żeby patrzeć w przyszłość razem z Panem Jezusem, no i okazywało się, że niektórzy dopiero w ten sposób sobie uświadomili — poprzez te misje — że trzeba coś z tym zrobić, bo nie można się ciągle zadręczać. Był ktoś, kto mi powiedział, że będzie po tych misjach chodził regularnie do kościoła. Dla mnie wzruszające było to, że dzieci przychodziły do mnie i mi dziękowały zupełnie bez jakiegoś przymusu czy sugestii rodziców. Dla kaznodziei jest to bardzo cenne. I to przecież nie moja zasługa, tylko wierzę w to, że Duch Święty działał, podpowiadał, co mam mówić, a żeby to trafiało do serca, to właśnie są te nawrócenia. To jest owoc — mówi bp Janusz Mastalski.

Skąd wziął się pomysł na to, żeby to biskup poprowadził Misje Święte? – Zastanawiałem się, co zrobić w związku z Rokiem Jubileuszowym i postanowiłem wygłosić misje. To jest takie moje włączenie się w to pielgrzymowanie nadziei — odpowiada kaznodzieja.

Co zmieniło się w przeżywaniu Misji Świętych przez lata? – Dawniej, kiedy były misje, to było to święto w parafii, święto wszystkich parafian, nawet tych, którzy nie chodzili do kościoła. Teraz widać, że słowo się zdewaluowało i misje docierają do jakiejś części ludzi — parafian i nie tylko, bo przecież tutaj przyjeżdżali z różnych części Krakowa i okolic. Natomiast niestety widać, że to jest taki sposób przepowiadania, który już do niektórych nie dociera, np. do młodzieży i to jest, myślę ogromna bolączka Kościoła. Moja też. Oczywiście nie traktuję tego w kategoriach porażki, bo Pan Bóg sobie poradzi z tym wszystkim, natomiast trzeba się zastanowić jak docierać ze Słowem Bożym do młodzieży — podkreśla biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej.

Być człowiekiem nadziei

Misje to także czas szczególnej bliskości. Nie tylko w gronie rodziny, ale i wspólnoty parafialnej. Czy w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie odchodzą od Kościoła, jest jednak jeszcze sens je organizować? Według bp. Janusza tak. – Od czasu do czasu potrzeba poczucia takiej bliskości i jedności, kiedy się spotykamy nie w świecie wirtualnym, tylko po prostu razem po to, żeby pokazać, zaświadczyć „jestem”. To, co tutaj na Borku szczególnie mnie jakoś tak pozytywnie dotknęło, to to, że przychodzili całymi rodzinami. I to było piękne. Chwyciła mnie za serce modlitwa wiernych w niedzielę. Czytał ją tata, mama, czworo dzieci ustawionych od największego do najmniejszego. Powiem szczerze, że się wzruszyłem — mówi.

Dodaje, że przesłanie, z jakim chciałby zostawić wiernym to to, żeby wszyscy byli ludźmi nadziei, którzy się cieszą mimo tego, co dzieje się dookoła. – Jeśli jesteśmy razem, jeśli mamy, gdzie wracać, jeśli jesteśmy kochani przez tych, którzy mieszkają pod jednym dachem, to trzeba się z tego powodu cieszyć. Tutaj na tych rekolekcjach – ponieważ temat był wybrany przez parafian, ja go nie wybierałem — brzmi „Dylematy współczesnego katolika”, przesłanie jest takie: że dylematy można sprowadzić do problemów, a te są rozwiązywalne — podkreśla bp Janusz Mastalski.

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej 
ZOBACZ TAKŻE