Co roku w okolicy końca października w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy o tym, że Halloween nie jest świętem, które powinni obchodzić katolicy. Znacznie lepiej jest, zamiast tego organizować, coraz popularniejsze w ostatnich latach, korowody świętych, które pomagają odkrywać, że świętość to droga dla każdego z nas. Jaki jest sens organizowania tego typu wydarzeń i skąd tak duże zainteresowanie pytamy organizatorów i uczestników korowodów.
Halloween to tradycja, która jest szczególnie popularna w Ameryce. Święto obchodzone jest 31 października, a jego symbolami są trupie czaszki, wampiry, czarownice czy duchy. To właśnie one są źródłem niepokoju wielu rodziców. Zareagował na to już w 2014 roku po spotkaniu z egzorcystami papież Franciszek. Uważa on, że należy zakazać “zła”, jakim jest Halloween. Papież chce, żeby święto duchów i upiorów zastąpić bezpiecznym dla dzieci świętem Holywins. Ojciec Święty zachęca inne kraje do tego, by próbowały tworzyć podobne wydarzenia w swoich parafiach.
Dobrą alternatywą dla Halloween są, coraz popularniejsze, korowody świętych. W wielu parafiach naszej archidiecezji już od kilku lat w tygodniu poprzedzającym uroczystość Wszystkich Świętych organizowane są parady świętych połączone często z przedstawieniami lub balami. Dzieci przebierają się za świętych bądź błogosławionych.
Tak było choćby w ostatnią niedzielę w Sanktuarium Matki Bożej Pani Myślenickiej. Korowód, poprowadzony przez proboszcza, ks. Zdzisława Balona, zakończył się przedstawieniem przygotowanym przez Grupę Misterium. W procesji niesione były relikwie świętych i błogosławionych. – Wydaje mi się, że sensem organizowania takich korowodów jest przede wszystkim promocja dobra. To jest bardzo ważne w świecie, w którym zawsze na pierwszym miejscu widzi się zło, a takie wydarzenia pozwalają nam zobaczyć dobro. Ponadto ma to bardzo ważny walor wychowawczy – dzieci zazwyczaj poznają życiorysy świętych, za których się przebierają. Często jest też tak, że pobudza je to do próby naśladowania świętych. Stają się dla nich prawdziwymi bohaterami. Jest też wymiar świadectwa wobec ludzi, którzy niekoniecznie przyjdą do kościoła, ale w ten sposób mogą spotkać się z dobrem – mówi ksiądz Paweł Ostwald, wikariusz parafii Narodzenia NMP w Myślenicach. Podkreśla też, że takie wydarzenia dają możliwość zaangażowania ludzi świeckich w życie Kościoła.
Marsz Wszystkich Świętych po raz pierwszy przeszedł w ubiegłą niedzielę ulicami Rabki-Zdroju. Organizatorami wydarzenia była parafia św. Marii Magdaleny oraz Szkoła Katolicka im. św. Rodziny z Nazaretu. Jak podkreślają – nieocenione było jednak zaangażowanie parafian i sióstr, posługujących w rabczańskiej świątyni. Także tutaj dzieci niosły relikwie tych świętych, za których były przebrane. Pozostali uczestnicy mogli wybrać strój dowolnego świętego i iść za relikwiami przy dźwiękach piosenki „Święty uśmiechnięty”.
Wśród nich była Emilka, której towarzyszyli rodzice. Dlaczego zdecydowali się wziąć udział w marszu wraz ze swoją córką? – Był manifestacją przynależności do Kościoła, a ponadto okazją do podkreślenia wagi kultu świętości, który w obecnych czasach jest często wyśmiewany – odpowiada mama dziewczynki, Małgorzata. Dla niej też wydarzenie było cennym doświadczeniem. – Dla mnie marsz okazał się także momentem na refleksję nad swoim życiem i zastanowieniem się, czy podążam w swojej ziemskiej wędrówce w tym samym kierunku co ci, których relikwie niesiono – dzieli się.
Dlaczego warto brać udział w takich inicjatywach? – W obecnych czasach, kiedy religia jest marginalizowana i deptane są wszelkie zasady, musimy manifestować swoją przynależność do Kościoła, a to jest jedna z takich okazji. Przy okazji podkreślany jest kult świętości i życia. Powinniśmy także przeciwstawiać się kultowi złych duchów i ściągania ich na ziemię. Nie pozwalać, aby zacierano granice między światem żywych i zmarłych, nawet w formie zabawy – zwłaszcza u małych dzieci, które potem uznają to za coś normalnego – podkreśla mama Emilki.
W parafii św. Kazimierza w Kościelisku zarówno dzieci, jak i dorośli zapraszani są do tego, by ubrać się za świętych. – Zachęcamy do tego, by właśnie ubrać się za świętych, a nie przebierać, by pokazać, że świętość to normalność, przyoblec w świętego, nie patrzeć tylko zewnętrzne atrybuty – zaznacza ksiądz Tomasz Stec, proboszcz parafii.
Korowód w tamtejszej parafii poza Mszą św. w tym roku zakończyło pójście na cmentarz, modlitwa i Litania do Wszystkich Świętych. – Sensem organizacji takich wydarzeń jest dla mnie pokazanie świętości jako drogi chrześcijańskiego życia, ściągnięcie świętych z obrazów i postawienie ich koło nas, szczególnie, że dzisiaj, w dobie sztucznej inteligencji i internetu, te życiorysy świętych nie odstają wcale od naszych czasów – dodaje kapłan.
Parafia św. Sebastiana w Jurgowie od kilku lat zamiast korowodu proponuje inną formę świętowania. – Najpierw był korowód Wszystkich Świętych w uroczystość Wszystkich Świętych. Pięć lat temu zawiązała się Wspólnota Rodzin DOMino i jej członkowie postanowili zrobić coś razem – wyjaśnia wikariusz, ks. Michał Krasowski.
Tak zainicjowano Bal Wszystkich Świętych, który cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. – W zeszłym roku, kiedy po raz pierwszy współorganizowałem to wydarzenie, przerosło to moje oczekiwania. Nie zmieściliśmy się w dwóch salkach parafialnych! Tylu było chętnych do wzięcia udziału – wspomina wikariusz parafii św. Sebastiana. W tym roku dla nikogo z pewnością nie zabraknie miejsca, bo imprezę przeniesiono do strażackiej remizy.
Jak podkreśla ks. Michał to wydarzenie jest ważne nie tylko dla dzieci, ale też dla starszych parafian. – Okazuje się, że jest to dla nich bardzo ważne pokazać, że ta uroczystość jest radosnym świętem, że celebrujemy życie, które dał nam nasz Zbawiciel – opowiada. Efektem jest aktywne zaangażowanie całej jurgowskiej wspólnoty. Koło Gospodyń Wiejskich zapewnia przekąski, DJ dba o nagłośnienie, oświetlenie i dobrą muzykę, a młodzież z dorosłymi troszczy się o poprowadzenie zabaw. Taka impreza pokazuje przede wszystkim chęć bycia razem wspólnej zabawy wokół rzeczy dla nas ważnych. – Kościół to nie tylko skostniałe struktury, ale żywy organizm, chwalący Pana całym sobą. Mamy okazję, by pobyć razem, świetnie się bawić i uwielbiać naszego Zbawiciela za dar wiary i życia, którą nas obdarzył – zauważa ks. Krasowski.