STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / DOBRA NOWINA: CO ROBIĆ? ROZWAŻANIE NA II NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ, ROK C

Dobra Nowina: Co robić? Rozważanie na II Niedzielę Zwykłą, Rok C

Dobra Nowina to seria rozważań niedzielnej Ewangelii w formie podcastów, przygotowywanych przez ks. Artura Czepiela, archidiecezjalnego duszpasterza służby liturgicznej oraz ks. Jakuba Łabuza. Zapraszamy w każdą sobotę o godz. 17.07 na kanał YouTube i Spotify Archidiecezji Krakowskiej.



Dzisiaj dosyć nietypowo, święty Jan Apostoł w 2 rozdziale swojej Ewangelii, zaprasza nas na wesele. I choć nie przeczytamy tam o nieziemskich dekoracjach, bajkowej sukni ślubnej, najwyższej jakości muzyce i egzotycznym jedzeniu, to jednak chyba nikt nie zaprzeczy, że są to najbardziej znane zaślubiny w historii świata. W zasadzie to ze świecą można byłoby szukać kogoś, kto nie słyszał o godach w Kanie Galilejskiej.

I choć może najdzie Cię pokusa, że nie warto się za bardzo wysilać, bo przecież doskonale znasz ten fragment, to podejmij wyzwanie i spróbuj odczytać, co on właśnie dzisiaj dla Ciebie niesie. Im bardziej czujesz, że te słowa nie są Ci potrzebne, tym wyraźniej chcę powiedzieć, że owo zaproszenie na wesele z Jezusem jest jak najbardziej dla Ciebie! Zrozumiesz to jednak dopiero wtedy, gdy zauważysz, że na tym weselu jest również Maryja, która chce nam coś o sobie powiedzieć, a w zasadzie to przekazać przynajmniej dwie informacje o tym, czego nie robiła.

Po pierwsze, Maryja nigdy nie przysłania Jezusa. Bardzo często można dziś usłyszeć, że katolicy są nazbyt maryjni, zbyt wiele czasu poświęcają Matce Najświętszej i, że w rezultacie zasłania Ona Chrystusa. Dla kogoś, kto dobrze wsłuchał się w tekst dzisiejszej Ewangelii, jasne jest, że rzeczywistość jest na wskroś inna. Maryja nie przysłania Jezusa, ale zawsze na Niego wskazuje. Nie świadczą o tym jedynie słowa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie”, ale także sama Jej postawa, która po dokonanym cudzie przemiany wody w wino nie przepycha się łokciami, sugerując wszystkim zebranym gościom, że gdyby nie jej interwencja, to wesele zakończyłoby się fiaskiem, ale pokornie stoi w cieniu, bo wie, że jej misją w Dziele Zbawienia jest towarzyszenie, a nie bycie w centrum. I Ewangelia Jana doskonale nam to pokazuje. Kiedy dokładnie ją sobie przeanalizujemy, to zauważymy, że Maryja pojawia się w niej tylko dwa razy. Pierwszy raz w Kanie, a drugi raz na Kalwarii. Towarzyszy więc ona Synowi w granicznych etapach Jego życia publicznego. I podobnie jak na weselu sama dostrzega potrzebę człowieka i robi wszystko, by jej zaradzić, tak pod drzewem krzyża w słowach „Oto Matka Twoja” stanie się tą, która z matczyną miłością będzie zaradzać potrzebom ludzi wszystkich czasów.

Po drugie, Maryja nie prosiła syna o cud. Słuchając Jej dialogu z Jezusem można odnieść wrażenie, że albo mówią specyficznym tylko dla siebie językiem, albo tłumacz gdzieś popełnił błąd, bo zdecydowanie nie przypomina to dialogu Syna z Matką. To, co jednak jest tu szczególnie urzekające, to to, że gdy Maryja przekazała Jezusowi, co zaobserwowała, gdy usłyszała, że nie powinni się tym za bardzo przejmować, to, zamiast odpuścić, mówi do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie”. W tym obrazie widzimy wielką ufność i wiarę Maryi, że jej ukochany Syn nigdy nie zostawi człowieka w potrzebie i nigdy nie odmówi prośbie Matki. Ta scena powinna nas nauczyć, chociażby dwóch spraw. By w trudnościach zawsze wołać do Matki, bo ona wie, jak rozczulić serce Syna i by w prośbach, które do Niego kierujemy pozostawić miejsce na Jego inwencję twórczą, bo Maryja, choć przedstawiła Jezusowi problem do rozwiązania, to jednak metodologię działania w całości pozostawiła właśnie Jemu. Co jak wiemy, przyniosło nie najgorsze efekty.

Kończąc to dzisiejsze rozważanie, warto jeszcze wspomnieć, że słowa „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie” są ostatnimi słowami, które Maryja wypowiedziała w Ewangelii. Są więc niczym innym jak jej testamentem. Czymś, co chciała nam zostawić jako drogowskaz. Po wysłuchaniu tego fragmentu możemy więc pewnie powiedzieć, że wciąż wielu rzeczy nie wiemy, ale wiemy już co robić. To nam w zupełności wystarczy.

Fragment Ewangelii do rozważenia (J 2, 1-11)

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi. Potem powiedział do nich: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci więc zanieśli. Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

ks. Jakub Łabuz | Archidiecezji Krakowska
ZOBACZ TAKŻE