„Dobra nowina” to cykl internetowych rozważań Pisma Świętego, w których trakcie ks. Artur Czepiel i ks. Mieszko Ćwiertnia przybliżają Słowo Boże kierowane do nas w niedziele oraz inne ważne uroczystości i święta roku liturgicznego. Premierowe odcinki co sobotę o 17.07, a w przypadku świąt ruchomych, każdego popołudnia w wigilię o tej samej porze.
Uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok, o którym w dzisiejszej Ewangelii opowiedział nam święty Marek jest doprawdy niesamowite. Kobieta tylko dotknęła się Chrystusowego płaszcza. Nawet nie rozmawiała z Nim, nawet nie spoglądała w Jego oczy. A mimo to została uzdrowiona z tej przykrej choroby, która ją trapiła, upokarzała i krępowała. Dlaczego w tak niezwykły sposób została uzdrowiona? Ponieważ miała ogromną wiarę. Była pewna, że samo dotknięcie się Chrystusa da Jej zdrowie. Ogromną miała wiarę. I ta wiara dokonała cudu. Dotknięcie się Jezusa zupełnie ją odmieniło.
Moglibyśmy zazdrościć takiej wiary tej kobiecie. Jak daleko nam do niej. Spójrzcie sami. My nie możemy dzisiaj dotykać fizycznie Jezusowego płaszcza. Ale w inny sposób doświadczamy spotkania ze Zbawicielem. Jezusowym płaszczem dla nas jest Jego obecność w Kościele, a szczególnie w sakramentach świętych. W nich spotykamy realnie Chrystusa, tego samego, którego dotknęła cierpiąca na krwotok kobieta. A On w sakramentach dokonuje takich samych cudów, o jakich czytamy w dzisiejszej Ewangelii. Iluż chorych ludzi doświadcza umocnienia w cierpieniu w sakramencie namaszczenia chorych! Ilu ludzi doznaje siły poprzez przyjmowanie Komunii Świętej. Ilu ludzi doznaje wielkiej przemiany poprzez sakrament pokuty i pojednania! Warunek jest jeden moi drodzy. Wiara. To od niej zależy czy w twoim życiu dokona się cud. Gdyby ta kobieta nie miała wiary to jestem pewien, że nie odzyskałaby zdrowia. Sam Jezusowy płaszcz nie dokonał cudu. Cud był odpowiedzią na wiarę tej kobiety. Dziś Jezus w sakramentach także dokonuje wielkich znaków. Czyni je tylko wobec tych, którzy mają wiarę. Nie łudźmy się: jeżeli ktoś traktuje Eucharystię tylko jako zwyczaj, i karmi się nią tylko od wielkiego dzwonu nie może się dziwić, że nic w jego życiu się nie zmienia. Skoro ma tak małą wiarę w Eucharystię, to sam zamyka się na jej cudowne działanie. Tak samo, jeżeli ktoś idzie na Msze Świętą by tę godzinę przestać biernie czy tylko zaliczyć też nie powinienem się dziwić, że jego życie jest takie a nie inne. Skoro Eucharystia jest dla niego przykrym obowiązkiem, to jak może zarazem się stać cudownym znakiem? Tak samo jest ze spowiedzią. Dopóki będzie ona dla kogoś tylko upokorzeniem się przed księdzem czy elementem przedświątecznego szału, dopóty nie będzie cudu nawrócenia. Bo ten cud blokuje niewiara konkretnej osoby. Dalej, jeżeli namaszczenie chorych wciąż jest przez nas tylko zwiastunem śmierci, próżno liczyć na cud. Bo znowu jest brak wiary w moc Jezusa. Popatrzmy znowu w słowo dzisiejszej Ewangelii. Jak bardzo ta kobieta wierzyła. Jak wielka musiała być jej wiara, że sprawiła tak wielki cud. Jaka jest twoja wiara bracie i siostro? Ona wierzyła że jedno dotknięcie Zbawcy dokona cudu. I nie zawiodła się. A czy ty wierzysz w moc Jezusowych sakramentów?
W postawie kobiety cierpiącej na upływ krwi uderza jeszcze jedno. Chorowała 12 długich lat… Ile musiała wycierpieć, ile mordować sam z sobą, ile łez wylała. Ile razy wpadała w rozpacz, ile razy pewno traciła nadzieję. Ale wiary nie straciła. Mimo tłumu, ścisku, ciżby ludzkiej nie zniechęciła się. Tak bardzo chciała dotknąć Jezusa. Tak bardzo wierzyła w Jego moc. Mimo wszystko… Pomyśl siostro i bracie ile razy traciłeś siły i nadzieję. Gdy latami modliłaś się o nawrócenie męża alkoholika i nic.Gdy od lat prosisz o łaskę nawrócenia dla syna czy córki i nic. Gdy w dramacie choroby bliskiej ci osoby prosisz o dar uzdrowienia a tu z dnia na dzień coraz gorzej. Ile takich chwil jak ty przezywała kobieta z dzisiejszej Ewangelii. Wszyscy już położyli na niej krzyży. Ile razy musiała słyszeć, że już nikt i nic jej nie pomoże. A jednak wierzyła. I pokazuje nam, że warto wierzyć mimo wszystko…