- Jan Paweł II dostrzegał, że problemem są nie tylko dramaty samego wykorzystania seksualnego małoletnich, ale również przykłady błędnych reakcji przełożonych – mówi kard. Stanisław Dziwisz, jego osobisty sekretarz w wywiadzie dla Telewizji Polskiej i portalu Crux, przeprowadzonym przez Paulinę Guzik, a którego fragmenty zostały wyemitowane dziś w programie „Między Ziemią a Niebem” TVP.
Publikujemy pełen tekst wywiadu:
Paulina Guzik: Jak Jan Paweł II reagował na informacje o przypadkach wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez duchownych?
Kard. Stanisław Dziwisz: Gdy okazywało się, że zarzuty są prawdziwe, przede wszystkim był tym głęboko poruszony. On zawsze bardzo mocno żył sprawami Kościoła: cieszył się czynionym w Kościele dobrem i smucił wszelkimi przejawami zła. Informacje o tym, że księża i zakonnicy, których powołaniem jest pomagać ludziom w spotkaniu z Bogiem, stali się powodem tak ogromnego cierpienia i zgorszenia dla młodych ludzi, bardzo boleśnie Go dotykały.
– Jakie były decyzje i konkretne działania Jana Pawła II?
– Swoje podejście jasno wyraził w przemówieniu, które wygłosił do kardynałów i biskupów amerykańskich w kwietniu 2002 r., po pierwszej fali ujawnień. Już wtedy Papież dostrzegał, że problemem są nie tylko dramaty samego wykorzystania, ale również przykłady błędnych reakcji przełożonych. Widział, że chociaż istniało prawo i procedury kościelne, to jednak nie zawsze były one stosowane przez biskupów. Stąd zlecił obowiązek zgłaszania każdego przypadku bezpośrednio do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, której wtedy przewodniczył kard. Ratzinger, do którego Jan Paweł II miał ogromne zaufanie. Wprowadzenie tego „mechanizmu kontrolnego” miało być elementem zapobiegania pokusie zamiatania tych bolesnych spraw pod dywan.
Wiedział, że wielkość zła wymaga radykalnych decyzji. Pamiętam Jego słowa, że w stanie kapłańskim i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby nieletnich, i że dla ludzi w Kościele i społeczeństwie musi to być jasne. To było wezwanie do zdecydowanego działania, a następnie otwartego komunikowania. W tym sensie niedawną decyzję o usunięciu kard. McCarricka z Kolegium Kardynalskiego i stanu duchownego widzę jako konsekwencje wyznaczonego wtedy kierunku działań.
Papież miał jasną świadomość, że kryzys wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży dotyka nie tylko Kościół, ale również całe społeczeństwo i że jest on związany z przeżywanym głębokim nieuporządkowaniem w dziedzinie moralności seksualnej. On ten problem od lat diagnozował i przeciwstawiał się mu najpierw poprzez filozoficzną refleksję zawartą w książce „Miłość i odpowiedzialność”, a następnie poprzez cykl katechez zwanych „teologią ciała”. Aby się zmierzyć z tym kryzysem potrzeba wychowania do dojrzałego i odpowiedzialnego przeżywania ludzkiej płciowości i seksualności.
Widząc zło, Papież nigdy nie tracił nadziei. On na wszystko spoglądał z wiarą, że Bóg z największego zła może wyprowadzić dobro. Wierzył, że tam, gdzie wzmógł się grzech, może jeszcze obficiej rozlać się łaska. Otwarcie mówił, że ten kryzys może pomóc Kościołowi oczyścić się i umocnić w świętości.
– Czy w Watykanie za czasów Jana Pawła II panowała „kultura milczenia” która sprzyjała nadużyciom?
– Sam Papież był osobą bardzo przejrzystą i jednoznaczną. Kto się z Nim spotykał i współpracował, dobrze wie, że nie było w nim przyzwolenia na żadne zło. Uważał, że Kościół potrzebuje w swoim życiu przejrzystości, ale także i odpowiedzialności w traktowaniu każdego człowieka oraz poszanowania jego godności.
Jan Paweł II zawsze starał się działać roztropnie. To oczywiście nie oznacza żadnego świadomego krycia lub tuszowania nadużyć, ale stworzenie warunków do skutecznego eliminowania zła. Był przekonany, że jako katolicy koniecznie potrzebujemy przejrzystości w życiu i działaniu, aby być wiarygodnymi w swojej misji ewangelizacji w świecie. Mówił, że dziś Kościół czyni wiele wysiłków, aby być jak „szklany dom” i że to jest właściwe działanie.
– Mówi się, że Jan Paweł II bardziej zajmował się duszpasterstwem, a mniej administracją. Czy ten styl sprawowania władzy nie generował zaniedbań w odpowiadaniu na przypadki nadużyć?
– Duszpasterstwo było priorytetem, któremu była podporządkowana także praca administracji.
Przede wszystkim Jan Paweł II bardzo wymagał od siebie. Nauczył się tego podpatrując od najmłodszych lat swojego Ojca, jego ciężką pracę i gorliwą modlitwę. Stąd też rozumiał sprawowanie władzy przede wszystkim jako osobisty przykład oddanej służby i pracowitości dla innych.
– Jaka była rola Księdza Kardynała i innych bliskich współpracowników Jana Pawła II? Czy były przypadki, że ze względu na stan zdrowia Papieża nie był on o czymś ważnym informowany?
– Kuria Rzymska, jak każda instytucja, miała swoje słabości, ale nie było świadomego przyzwalania na zło. Jan Paweł II ufał ludziom. Był strategiem, który wyznacza cel, wskazuje drogę, kreśli sposób naprawy, ale szczegóły pozostawia do wykonania współpracownikom.
Jan Paweł II był człowiekiem Soboru. Współpraca kolegialna była dla Niego podstawową zasadą. Współpracownicy, zwłaszcza stający na czele watykańskich dykasterii, mieli osobisty kontakt z Papieżem i zawsze mogli wszystkie sprawy omówić z Nim bezpośrednio. Istotne sprawy były podejmowane wspólnie na zebraniach przełożonych dykasterii. Sekretariat Ojca Świętego nigdy nie zastępował żadnej dykasterii kurii rzymskiej. Jan Paweł II do końca swego życia w pełni świadomy i odpowiedzialny sposób kierował Kościołem.
Naturalnie kiedyś ani w Kościele ani w społeczeństwie nie byliśmy tak świadomi całej skali zjawiska przestępstw seksualnych ani jego globalnego charakteru, jak wyraźnie widzimy te sprawy dzisiaj.
– Co Ksiądz Kardynał myśli o szczycie, który właśnie odbywa się w Rzymie?
– To wydarzenie jest po linii działań Jana Pawła II. On w czasie całego pontyfikatu był blisko ludzi cierpiących i starał się stawać w ich obronie. Dotyczy to także pokrzywdzonych przez ludzi Kościoła.
Dobrze, że spuścizna Jana Pawła II jest wielokrotnie przywoływana na spotkaniu w Rzymie. Wiem, że dokument Jana Pawła II „Sacramentorum Santitatis Tutella” jest nadal ważnym punktem odniesienia. Dobrze, że kardynał O’Malley i abp Scicluna przypomnieli słowa Jana Pawła II, że nie ma miejsca w kapłaństwie dla tych, którzy krzywdzą dzieci. Niewątpliwie to zdecydowane stanowisko Jana Pawła II przyczyniło się do uświadomienia tego bolesnego problemu w Kościele i społeczeństwie.
– Nazwisko Księdza Kardynała jest wspomniane w książce o hipokryzji i homoseksualizmie w Watykanie. Czy Ksiądz Kardynał jakoś się do tego odniesie?
– Wydaje mi się, że ta publikacja była tworzona bez odpowiedzialności za słowa i krzywdzące opinie.
Paulina Guzik (KAI) / Rzym
Fot. BPKEP