STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / KARD. STANISŁAW DZIWISZ: PROCESJA BOŻEGO CIAŁA TO MANIFEST PRZYNALEŻNOŚCI DO POLSKIEGO NARODU I KOŚCIOŁA

Kard. Stanisław Dziwisz: procesja Bożego Ciała to manifest przynależności do polskiego narodu i Kościoła

- Dziś niczym Izraelici pod Synajem zatrzymujemy się u podnóża Wawelu w sercu królewskiego Krakowa, aby dziękować Bogu, że jako katolicy mamy prawo i obowiązek manifestować naszą wiarę - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas Mszy św. na Rynku Głównym na zakończenie Uroczystości ku czci Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.



Poniżej publikujemy pełną treść homilii kardynała:

Drodzy Bracia i Siostry!

Dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi Wyjścia jeszcze raz każe nam powrócić do podnóża Synaju. Tu Mojżesz wraz z Izraelitami składają Bogu dziękczynną ofiarę na znak zawartego Przymierza po otrzymaniu Dziesięciu Przykazań. „Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów” – mówi do Izraelitów Mojżesz. Ten wielki przywódca i przewodnik dopiero co wyprowadził naród wybrany z niewoli egipskiej i przeprowadził przez Morze Czerwone ku wolności. Izraelici pod wodzą Mojżesza podążając w stronę Ziemi Obiecanej, niosąc w sercach Dekalog, będą odtąd karmieni manną z nieba, która wraz z ofiarą z krwi baranka jest zapowiedzią Eucharystii.

Także Kościół krakowski od wieków podąża w wielkiej drodze wiary i czci z Najświętszym Sakramentem – ową manną z nieba, z królewskiej katedry na Wawelu tu na krakowski Rynek Główny, aby złożyć dziękczynną ofiarę eucharystyczną. Jest ona naszym uwielbieniem Trójjedynego Boga za boskie Prawo Dekalogu i Ewangelię oraz obecność Chrystusa pośród nas pod postaciami chleba i wina. Jednocześnie w ten sposób realizujemy testamentalne słowa samego Jezusa, który w Wieczerniku polecił uczniom sprawować pamiątkę swej Męki: „bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Bierzcie i pijcie, to jest Krew moja. To czyńcie na moją pamiątkę”.

To nie gdzie indziej, ale właśnie w Krakowie z woli mojego poprzednika biskupa Nankera po raz pierwszy na polskiej ziemi w 1320 roku wprowadzono obchody święta Bożego Ciała, rozciągnięte dopiero 100 lat później na synodzie gnieźnieńskim w 1420 roku na całą naszą Ojczyznę. Od tamtego czasu dziękczynienie za Najświętszy Sakrament łączymy z manifestowaniem naszej katolickiej wiary, której wyrazem są uroczyste procesje z udziałem wszystkich stanów, które od wieków tworzą społeczny porządek naszej państwowości. Od czasów zaborów w świadomości Polek i Polaków udział w procesji Bożego Ciała był wielkim manifestowaniem przynależności do polskiego narodu i Kościoła, który zawsze był i będzie z polskim narodem. Jeszcze mocniej tego znaczenia procesje Bożego Ciała nabrały w okresie komunistycznego zniewolenia.

Jakże w tym miejscu nie przypomnieć tych wszystkich zmagań krakowskiego arcybiskupa – Karola Wojtyły z władzami Polski Ludowej o możność poprowadzenia procesji eucharystycznej z Wawelu na krakowski Rynek. Zabraniano mu tego pod rozmaitymi pozorami. Do dziś pamiętam gorzkie słowa arcybiskupa Wojtyły, który w 1974 roku napisał do ówczesnego prezydenta Krakowa, kiedy znowu nie pozwolono mu przyjść tu na to miejsce z Najświętszym Sakramentem: „Nawet hodowcy psów mogli odbyć pochód po Rynku Głównym. Tylko dla społeczeństwa katolickiego w uroczystość Bożego Ciała jest on niedostępny”. Czyż nie było to przykre, że po raz pierwszy od 1939 roku procesja Bożego Ciała przeszła z Wawelu na krakowski Rynek dopiero w 1979 roku po zakończeniu wizyty Ojca św. w Krakowie? On sam zaś mógł sprawować Mszę św. na tym miejscu dopiero w 1991 roku, kiedy beatyfikował bł. Anielę Salawę.

Dziś niczym Izraelici pod Synajem zatrzymujemy się u podnóża Wawelu w sercu królewskiego Krakowa, aby dziękować Bogu, że jako katolicy mamy prawo i obowiązek manifestować naszą wiarę. Dziękujemy też za wyzwolenie spod komunistycznego totalitaryzmu, który takiego prawa przez lata nam odmawiał. To nie kto inny, ale właśnie arcybiskup krakowski Karol Wojtyła – św. Jan Paweł II niczym Mojżesz wyprowadził nas z niewoli i przeprowadził przez Morze Czerwone komunizmu. Czyż już o tym zapomnieliśmy? Czyż Polsce wolno zapomnieć, że zamach na jego życie 40 lat temu na placu św. Piotra był próbą przerwania tego procesu wyzwolenia? Wyzwolenia każdego Polaka, i wierzącego i niewierzącego – do wolności – wolności słowa, poglądów, ale też i szacunku do drugiego człowieka. Czy już zapomnieliśmy, że to on nas jednoczył, że to on przywrócił nam nadzieję i wiarę w siłę naszego narodu, który może budować swoją przyszłość z Bogiem, nigdy zaś bez Niego, gdyż to zawsze prowadzi na manowce! Czyż przerażające czarne marsze organizowane tu na krakowskim Rynku jeszcze tak niedawno nie były zaprzeczeniem tego wielotysięcznego Białego Marszu z 17 maja 1981 roku, kiedy to zjednoczeni młodzi ludzie – studenci, przyszłość tego narodu stanęła na czuwaniu przy postrzelonym Ojcu św. Janie Pawle II. Gdzież oni są dziś? Czy już zapomnieli o tej miłości, o tych ideałach, które ich wtedy tu przywiodły? Czyż wolno nam w imię tego wielkiego, wspólnego dziedzictwa zgodzić się, aby w Polsce nie szanowano osoby i świętości Jana Pawła Wielkiego? Nie szanować znaków jego obecności, które w ostatnim czasie zostały tak wulgarnie profanowane?

Bracia i Siostry, co się stało z tym wielkim dziedzictwem tamtych lat, kiedy był z nami on – św. Jan Paweł II? Czyż wolno nam w obliczu jedności Eucharystycznej Ofiary dzielić się w imię poglądów politycznych, siać mowę nienawiści i fałszywych oskarżeń, czy też działać na szkodę naszego wspólnego dobra jakim jest Polska? Nie wolno! Trzeba nam dziś w imię tych wspólnie przeżytych lat minionych powiedzieć jak Izraelici pod Synajem: „Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy!”, ale też wszystkich tych słów nauczymy młode pokolenie Polek i Polaków.

Św. Janie Pawle II módl się za nami, by tak się stało. Amen.

ZOBACZ TAKŻE