- Naszej adwentowej wędrówce powinna towarzyszy świadomość, że Bóg nie jest daleki, lecz bliski; nie jest obojętny, lecz litościwy; nie jest obcy, lecz miłosierny. Jest Ojcem, który nas bezgranicznie kocha i pragnie naszego szczęścia - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas Mszy św. w warszawskiej parafii pw. św. Ojca Pio.
Publikujemy homilię kardynała:
Drodzy Bracia i Siostry!
Cieszę się bardzo, że w kończącym się roku 20-lecia kanonizacji św. Ojca Pio mogę razem z wami sprawować Eucharystię i dziękować Bożej Opatrzności za tego szczególnego Patrona, którego otrzymała tutejsza świątynia i wasza wspólnota parafialna. Jakże przy tej okazji nie dziękować ludziom dobrej woli, a szczególnie mieszkańcom Gocławia i Polonii Amerykańskiej za to, że w zaledwie sześć lat wybudowaliście ten piękny kościół, będący od pięciu lat Sanktuarium świętego Stygmatyka, w którym gromadzicie się na sprawowanie Eucharystii, nabożeństw i celebracji sakramentów. Wśród nich Sakrament Pojednania – w duchu waszego Patrona,
św. Ojca Pio – jest szczególnie pielęgnowany. Oby tak zawsze było!Ks. Proboszcz Andrzej często wspomina audiencję u Ojca Świętego Jana Pawła II, która miała miejsce w Watykanie 24 lutego 2004 r. Podczas tego spotkania Papież poświęcił obraz św. O. Pio dla budującego się kościoła i powiedział proboszczowi: „Cieszę się, że Warszawa będzie miała takiego Patrona”. Te słowa ze strony Jana Pawła II nie były zwykłym gestem uprzejmości, ale szczerym wyznaniem kogoś, kto miał okazję spotkać się i rozmawiać z Ojcem Pio, a także przekonać się osobiście o skuteczności jego modlitwy i wstawiennictwa u Boga.
Dzisiejszą liturgię III Niedzieli Adwentu rozpoczynają słowa Antyfony: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze mówię wam: radujcie się! Pan jest blisko!” (Flp 4, 4-5). To wezwanie do radości jest bardzo ważne i potrzebne, bo smutek i przygnębienie jest również udziałem naszego pokolenia. Podobne odczucia panowały wśród narodu wybranego za czasów proroka Izajasza, który zapowiadając przyjście Mesjasza, zachęcał: „Pokrzepcie ręce osłabłe! Wzmocnijcie kolana osłabłe! Oto Bóg! Przychodzi, aby was zbawić!” (Iz 35, 3-4).
Ta poetycka wizja proroka sprzed wieków może dotyczyć również nas. Obraz pustyni i spieczonej ziemi przypomina stan ludzkich serc, dotkniętych egoizmem, obojętnością, zamykaniem się w sobie, zniechęceniem, urządzaniem sobie życia tak, jakby Bóg nie istniał. A przecież w Nim – w Bogu, naszym Stwórcy, Panu i Zbawicielu – są nasze najgłębsze źródła.
Chrześcijaństwo nie jest religią lęków i skrupułów, zakazów i nakazów, pozbawioną radości i nadziei. Wręcz odwrotnie. Być może, przytłoczeni niekiedy nadmiarem trosk i problemów, zapominamy o podstawowej prawdzie, a mianowicie o tym, że nasza religia jest religią radości. Ewangelia jest Dobrą Nowiną o zbawieniu! Przecież pierwsze słowa, jakie Jezus skierował do swoich uczniów po ogłoszeniu swego programu zawartego w ośmiu Błogosławieństwach, brzmiały: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie” (Mt 5, 12). Prawdą jest, że życie prawdziwie chrześcijańskie nie jest łatwe i wygodne, ale jest i powinno być radosne, choć nie beztroskie, zdolne do wyrzeczeń i ofiary.
Adwent jest synonimem nadziei: nie daremnym oczekiwaniem na jakiegoś bezosobowego boga, lecz konkretną i niezawodną ufnością w powrót Tego, który już raz do nas przyszedł, i który swoją krwią przelaną na krzyżu przypieczętował zawarte z ludzkością wieczne przymierze. Jest to nadzieja, która pobudza do czujności w modlitwie, ożywianej pełnym miłości oczekiwaniem – czujności wyrażającej się w konkretnych uczynkach miłosierdzia, tej czujności, której towarzyszy świadomość, że Królestwo Boże przybliża się tam, gdzie ludzie uczą się żyć jak bracia, jak dzieci jednego Ojca, który jest w niebie.
Adwent jest nie tylko przygotowaniem do radosnego świętowania Bożego Narodzenia, ale także przygotowaniem na ostateczne przyjście Chrystusa w chwale na końcu dziejów. Ma zatem wymowę eschatologiczną i wzywa nas wierzących, abyśmy przeżywali każdy dzień i każdą chwilę w obecności Tego, «Który jest, i Który był i Który przychodzi» (Ap 1, 4). Do Niego należy przyszłość świata i człowieka. I na tej prawdzie bazuje nasza chrześcijańska nadzieja!
Chrystus wciąż do nas przychodzi. On nieustannie stoi u drzwi naszych serc i kołacze, z nadzieją, że te serca otworzą się dla Niego, Zbawiciela świata, Króla Pokoju. Otwórzmy więc na oścież drzwi Chrystusowi, pamiętając, że to, co najważniejsze, rozgrywa się w zaciszu naszego serca. Może ono stać się Betlejem, gdzie zamieszka Emmanuel – Bóg z nami.
W naszym pielgrzymowaniu do wieczności nie jesteśmy sami. Opatrzność Boża stawia na naszych drogach przykłady i wzorce do naśladowania, pomagające nam w zmierzaniu do celu naszego życia. Dziś myślimy szczególnie o Ojcu Pio oraz Janie Pawle II, których drogi życia w niektórych momentach się krzyżowały. Obydwaj Święci bezgranicznie zaufali Bogu. Jakże aktualne jest rada św. Ojca Pio, którą pozostawił swym duchowym córkom i synom nie tylko na Adwent. Mówił: „Módl się i ufaj! Nie denerwuj się! Niepokój nie służy niczemu. Bóg jest miłosierny i wysłucha twoją modlitwę! Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy! Jest ona kluczem, który otwiera Serce Boga!”. Czyż nie miał racji?!
Św. Jan Paweł II na początku pontyfikatu przekazał Kościołowi i światu najbardziej dzisiaj wspominane i zawsze aktualne słowa: „Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”. A dwadzieścia lat temu, podczas ostatniej pielgrzymki do Polski, przemawiając do polskich serc i sumień, przypominał nam prawdę o miłosierdziu Boga i gorąco zachęcał: «Przestań się lękać! Zaufaj Bogu, który bogaty jest w miłosierdzie! Jest z tobą Chrystus, niezawodny dawca nadziei!» (Balice, 17 VIII 2002 r.). Ojciec Święty kochał nas jak ojciec. Mówił do nas jak prorok. Dzisiaj zasmuca nas fakt, że podejmuje się próby, aby podważać prawość i świętość Jana Pawła II. Być może stał się niewygodnym ze swym nauczaniem, stając się przewodnikiem na drogach wiary dla milionów chrześcijan na całym świecie, którzy dzisiaj pielgrzymują do jego grobu i proszą o orędownictwo w niebie.
Biskupa Karola Wojtyłę łączyła z Ojcem Pio duchowa więź. Świadczy o tym między innymi list z grudnia 1963 r., wysłany na kilkanaście dni przed objęciem stolicy biskupiej w Krakowie, w którym Arcybiskup Nominat pisał: „Pozwalam sobie polecić Ojcu olbrzymie trudności duszpasterskie, na jakie napotyka moja biedna praca w obecnej sytuacji”. Listy świadczą o głębi istniejących relacji między zakonnikiem ze stygmatami a późniejszym Papieżem, który w 1999 r. ogłosił go błogosławionym, a w 2002 r. świętym.
Jan Paweł II dostrzegał świętość O. Pio nie w cudownych zjawiskach, ale w heroizmie życia, w jego bezgranicznym oddaniu się Chrystusowi poprzez modlitwę, w wypełnianiu posługi kapłańskiej, szczególnie w konfesjonale, z czego osobiście skorzystał, gdy jako rzymski student pielgrzymował w kwietniu 1948 roku do San Giovanni Rotondo. Uczestniczył we Mszy św. celebrowanej przez O. Pio i poprosił o spowiedź, o której wspominał po wielu latach.
Ojciec Święty doceniał wyjątkowe posłuszeństwo O. Pio wobec woli Bożej, również tej wyrażonej w trudnych decyzjach przełożonych zakonnych i kościelnych. To oddanie się Bogu przybrało widzialną formę nie tylko w stygmatach, ale także w licznych łaskach uzyskiwanych dzięki jego modlitwie wstawienniczej – tak ważnej dla czcicieli i wiernych – jak również w wielkich dziełach, jakimi są rozsiane po całym świecie Grupy Modlitwy, czy wybudowany z troską o chorych Dom Ulgi w Cierpieniu.
Drogie siostry, drodzy bracia, Adwent jest czasem radości, ponieważ przeżywamy w nim na nowo oczekiwanie na najradośniejsze wydarzenie w dziejach – narodziny Syna Bożego, który stał się jednym z nas, aby przez swoją śmierć i zmartwychwstanie wyprowadzić nas z niewoli zła i śmierci, otwierając przed nami bramy życia wiecznego. Naszej adwentowej wędrówce powinna towarzyszy świadomość, że Bóg nie jest daleki, lecz bliski; nie jest obojętny, lecz litościwy; nie jest obcy, lecz miłosierny. Jest Ojcem, który nas bezgranicznie kocha i pragnie naszego szczęścia.
Dlatego też naszą adwentową pielgrzymkę wiary i błaganie o pokój w naszym niespokojnym świecie, zwłaszcza na pobratymczej Ukrainie, zawierzamy na wzór św. Ojca Pio i św. Jana Pawła II, Najświętszej Maryi Pannie – Matce Syna Bożego i naszej Matce. Niech Ona prowadzi nas na tej drodze, pomagając każdemu człowiekowi i wszystkim narodom kierować spojrzenie ku Betlejem, gdzie „Słowo stało się Ciałem i pośród nas zamieszkało” (J 1, 14), abyśmy już nigdy nie byli sami i jako ludzie dobrej woli cieszyli się pokojem, którego świat dać nie może, a którym jest Książę Pokoju – Chrystus Pan. Amen!
Stanisław kard. Dziwisz