- Święta Rodzino z Nazaretu, powierzamy Ci cierpiącą z powodu agresji i wojny Ukrainę oraz jej rodziny, dzisiaj często rozdzielone i szukające schronienia, również w naszej Ojczyźnie. Niech doświadczają braterskiej i solidarnej pomocy i niech doczekają się pokoju i powrotu do swych domostw - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas peregrynacji ikony Świętej Rodziny w parafii św. Rodziny w Chrzanowie.
Kardynała w parafii powitał proboszcz, ks. Grzegorz Masny. Podkreślił, że peregrynacja jest umocnieniem i okazją do modlitwy o pokój. – Doskonale pamiętamy wielką przyjaźń i bliskość księdza kardynała ze św. Janem Pawłem II. Prosimy, by w swych modlitwach ksiądz kardynał pamiętał o naszych rodzinach – powiedział. Stwierdził, że w tych trudnych czasach wiernym potrzeba wiary i miłości. – Dziękujemy za obecność i prosimy o modlitwę, która będzie wspierała nasze rodziny i całą parafię – dodał i powitał wszystkich zebranych kapłanów.
Kardynał zaznaczył, że był już w chrzanowskiej parafii i wciąż nosi ją w sercu. Wyraził uznanie i pogratulował wszystkim osiągnięć, podkreślając że świątynia jest zadbana, a wspólnota parafialna wciąż trwa i wzrasta. – Święta Rodzina do Was przybyła i mamy nadzieję, że ślady tych odwiedzin pozostaną w waszej parafii – mówił i poprosił, by wierni modlili się za Ukrainę oraz pamiętali w modlitwach o rodzinach. Poniżej publikujemy homilię ks. kardynała.
Drodzy bracia Kapłani, Drogie Siostry i drodzy Bracia!
Dokładnie trzy miesiące temu, 26 grudnia, w zakopiańskiej parafii pod wezwaniem Najświętszej Rodziny rozpoczęła się w naszej Archidiecezji Krakowskiej peregrynacja ikony Świętej Rodziny. Obraz dzień po dniu przemierza terytorium wszystkich dekanatów, a dzisiaj dotarł do dziewięćdziesiątej z kolei wspólnoty parafialnej – do Chrzanowa, do waszej parafii, również pod wezwaniem Świętej Rodziny.
Peregrynacja ikony odbywa się pod hasłem: „Miłość jest największa”. To słowa ze znanego hymnu o miłości św. Pawła Apostoła (por. 1 Kor 13, 1-13). Wpatrując się w ikonę, kontemplując jej górną część, przedstawiającą symbolicznie Przenajświętszą Trójcę, uświadamiamy sobie, że praźródłem wszelkiej miłości jest Bóg w Trójcy Świętej Jedyny – wspólnota miłości Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Bóg, którego imieniem jest miłość, stworzył wszechświat oraz człowieka z miłości i do miłości. Miłość jest więc naszym pierwszym i fundamentalnym powołaniem. To miłość upodabnia nas najbardziej do Boga, który stworzył nas na swój obraz i podobieństwo.
Syn Boży przyszedł na świat, narodził się, dorastał i wychowywał w rodzinie. To środowisko życia i miłości zapewnili Mu Jego Niepokalana Matka – Najświętsza Maryja Panna oraz św. Józef – Jej Przeczysty Oblubieniec. Pod Ich okiem Jezus stawiał pierwsze kroki, uczył się pierwszych słów i pracował w Nazarecie, zanim wyruszył z rodzinnego domu, by głosić słowem i czynem Dobrą Nowinę o Bogu, swoim Ojcu, który tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Widok Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa budzi w nas wiarę i nadzieję, że nasze rodziny – z jej wszystkimi radościami i trudnościami – stanowią zamysł samego Boga w odniesieniu do każdego człowieka i całej ludzkości.
Naszej dzisiejszej modlitwie i sprawowaniu Eucharystii towarzyszy jak zwykle słowo Boże, które – jak mówi Psalmista – jest niczym pochodnia dla naszych stóp (por. Ps 119, 105), rozjaśniając drogi naszego ziemskiego wędrowania do wieczności, wskazując kierunek i cel.
Starotestamentalny prorok Ozeasz kieruje do nas najważniejsze wezwanie: „Chodźcie, powróćmy do Pana! […] Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka” (Oz 6, 1. 3). W tych słowach odczytujemy wezwanie i gorącą zachętę samego Boga, by On – nasz Stwórca, Pan i Zbawiciel – był w centrum naszego życia osobistego, rodzinnego i społecznego. On jest najważniejszy. Bez Niego – „bez Boga – ani do proga”. Takie jest doświadczenie i taka jest mądrość wszystkich pokoleń, które nas poprzedziły w drodze do królestwa Bożego. Bóg jest skałą, na której możemy i powinniśmy wznosić cały gmach naszego życia na ziemi, od Niego bowiem wyszliśmy i do Niego zmierzamy.
Prorok zachęca nas, byśmy poznawali Boga, który nigdy nie zapomniał o człowieku, nawet wtedy, gdy ten oddalił się od swych najgłębszych źródeł i korzeni. Poznawać w języku biblijnym to znaczy kochać i dlatego usłyszeliśmy jasne słowa, niemal prośbę samego Boga: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6, 6). Poznawać Boga, kochać Go, to znaczy również i bez zastrzeżeń kochać bliźnich. Pierwszymi bliźnimi, których mamy najbliżej i których powinniśmy kochać, to nasza rodzina. To jest najważniejsze i podstawowe środowisko, w którym szlachetny kruszec naszej bezinteresownej miłości powinien się wytapiać niczym złoto w tyglu. To może zbyt piękne słowa, ale powinniśmy je przełożyć na codzienny język serdecznych uczuć, życzliwości, dobrych słów, gestów i czynów, wyrażających szczerą miłość małżeńską, rodzicielską i synowską.
Opowiedziana przez Jezusa przypowieść o nadętym faryzeuszu i pokornym celniku może przemówić do naszej wyobraźni i nauczyć nas, jaką postawę powinniśmy zajmować, gdy stajemy przed Bogiem, a także patrząc na naszych bliźnich, również tych najbardziej bliskich w rodzinie. Najczęstszym źródłem wszystkich trudności w relacjach z innymi jest nasz egocentryzm, nasza pycha, nasze wywyższanie się nad innych, stawianie się w centrum świata. Powinniśmy czuwać nad swoimi nieuporządkowanymi pragnieniami i postawami, które stwarzają napięcia i konflikty, krzywdzą bliźniego, a nam odbierają radość życia.
Prawdziwa miłość jest pokorna, przejrzysta, bezinteresowna i wyraża się w najpiękniejszym ideale, jakim jest uczynienie z naszego życia daru dla Boga i bliźnich. „Miłość jest największa”. Zanim św. Paweł napisał te słowa w swoim hymnie, poprzedził je wyliczeniem niektórych cech autentycznej miłości, które mogą i powinny nam pomagać w stałym rachunku sumienia odnoszącym się do naszej miłości, na pierwszym miejscu miłości w rodzinie. „Miłość – pisze Apostoł – cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego”. Miłość „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 4-7). Widzimy, że Apostoł nie idealizuje naszych relacji z bliźnim, wyobraża sobie trudne sytuacje, niewłaściwe zachowania, napięcia i konflikty, ale jednocześnie zachęca nas do cierpliwości, do empatii, do przetrzymania wszystkiego, do dania bliźniemu czasu i szansy, by się mógł opamiętać, zrozumieć błąd i powrócić na drogę prawdy i miłości. Taka jest królewska droga do rozwiązywania konfliktów w małżeństwie, w rodzinie i w każdej społeczności.
Drogie siostry, drodzy bracia, wasza wspólnota parafialna, nosząca imię Świętej Rodziny, zdaje sobie sprawę, że ten patronat zobowiązuje. Żywy w waszej wspólnocie jest kult św. Joanny Beretty Molli, niezwykłej matki, która poświęciła życie, by ocalić życie swego nienarodzonego dziecka. Bóg przyjął jej ofiarę, a przykład jej heroicznej miłości inspiruje wiele małżeństw i rodzin na całym świecie. Relikwie tej świętej współczesnych czasów pomagają wam odczuwać jej duchową obecność w waszej parafii i w waszych rodzinach.
Świętą Joannę do chwały ołtarzy wyniósł św. Jan Paweł II, którzy był urzeczony jej duchową sylwetką i postawą. Ojciec Święty zdawał sobie sprawę, że Kościół potrzebuje takiego przykładu głębokiej wiary, niezachwianej nadziei i gorącej miłości. Jak wiemy, św. Jan Paweł już od czasów krakowskich szczególną uwagą i troską duszpasterską otaczał małżeństwa i rodziny. Zdawał sobie sprawę, że przyszłość naszego świata zależy od rodziny – tej podstawowej komórki każdej społeczności i każdego narodu. Zdrowe rodziny – to zdrowy naród. Szczęśliwe rodziny – to szczęśliwe społeczeństwo. Nikt i nic nie zastąpi dziecku normalnej, szczęśliwej rodziny. Szczęśliwej, to nie znaczy idealnej, ale starającej się przezwyciężać trudności, zarówno pochodzące z zewnątrz, jak i rodzące się w samej rodzinie.
Dziękuję wam, że podtrzymujecie pamięć i żywy kult św. Jana Pawła II w waszej parafii, przechowującej również jego relikwie. Powierzajcie mu wasze sprawy małżeńskie, rodzicielskie i rodzinne. Wasza parafia powstawała już podczas jego rzymskiego pontyfikatu, ale przecież Ojciec Święty znał dobrze Chrzanów i cieszył się, że na południu miasta powstaje nowa wspólnota wiary, by być jeszcze bliżej wiernych i ich codziennych spraw.
Święta Rodzino z Nazaretu, Tobie powierzmy wszystkie nasze rodziny – małżonków i rodziców, dzieci i młodzież, dziadków i babcie oraz osoby samotne. Niech nasze rodziny i wszystkie rodziny będą wspólnotami życia, dobra i ofiarnej miłości. Dziękujemy za nasze rodziny – za takie, jakie są i prosimy, by jeszcze bardziej stawały się wspólnotami dobra i miłości.
Święto Rodzino z Nazaretu, powierzamy Ci cierpiącą z powodu agresji i wojny Ukrainę oraz jej rodziny, dzisiaj często rozdzielone i szukające schronienia, również w naszej Ojczyźnie. Niech doświadczają braterskiej i solidarnej pomocy i niech doczekają się pokoju i powrotu do swych domostw.
Maryjo, Królowo pokoju, Królowo Ukrainy i Polski – módl się za nami!
Święty Józefie, Obrońco Kościoła i podporo rodzin – módl się za nami!
Święty Janie Pawle II, Papieżu rodzin – módl się za nami!
Święta Joanno, bohaterska matko – módl się za nami!
Na zakończenie liturgii kardynał wyraził wdzięczność proboszczowi za jego działania i stwierdził, że uderza go niezwykłą pobożność i troska parafian o ich wspólnotę. Powiedział, że był świadkiem wielkiej pobożności św. Jana Pawła II i zachęcił zebranych, by modlili się za jego wstawiennictwem, wypraszając dla siebie łaski.
Materiały Archidiecezji Krakowskiej z peregrynacji ikony Świętej Rodziny można znaleźć tutaj.