W tym tygodniu w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia Msze św. prymicyjne sprawować będą neoprezbiterzy Archidiecezji Krakowskiej i Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Dziś Eucharystię odprawili ks. Bartłomiej Małek i ks. Szymon Kapłon.
W homilii ks. Kapłon przypomniał, że dwa dni temu wraz z ks. Bartłomiejem w katedrze na Wawelu przyjęli święcenia kapłańskie. – Rektor krakowskiego seminarium zwrócił się do Księdza Arcybiskupa słowami: „Czcigodny Ojcze, święta Matka Kościół prosi, abyś tych naszych braci wyświęcił na prezbiterów”. Tymi słowami rozpoczął się obrzęd święceń, które przyjęliśmy wraz z księdzem Bartłomiejem. Matka Kościół. W naszym języku brzmi to trochę egzotycznie, ponieważ rzeczownik Kościół jest rodzaju męskiego. Jednak w zdecydowanej większości języków Kościół jest rodzaju żeńskiego. Także dlatego, że Kościół jest Matką. Obchodzone dziś święto Matki Kościoła przypomina nam o Maryi, która jest pierwowzorem Kościoła. Skoro Maryja jest wspaniałą Matką, to to samo możemy powiedzieć o Kościele – zauważył.
Kapłan zadał pytanie: Co to dla nas oznacza? I rozważając dzisiejsze słowo Boże dał trzy wskazówki. – Pierwsza z nich znajduje się już w modlitwie dzisiejszego dnia, którą usłyszeliśmy na początku Mszy św. Prosiliśmy Boga, by Kościół radował się świętością swoich dzieci. Dla matki nie ma większej radości niż jej dzieci. Matka Kościół może się radować ze swoich dzieci, ale może także przeżywać ból i cierpienie, gdy jego dzieci są daleko. Matką staje się raz na zawsze. Nie da się przestać nią być. Jeśli Kościół rodzi nas do życia przez chrzest i potwierdza to w sakramencie bierzmowania to oznacza, że już nigdy nie możemy przestać być jego dziećmi. Pięknie mówi o tym św. Paweł, porównując Kościół do ciała. Jeśli staję się jego częścią to oznacza, że mam zadanie, w którym jestem nie do zastąpienia. Jeśli odejdę, to nie będzie tak, że po prostu zniknę. Pozostanie po mnie rana, która będzie krwawiła i ropiała. A zatem Kościół jest naszą matką na zawsze – podkreślił.
Jak mówił neoprezbiter, drugą wskazówkę przynosi nam Ewangelia św. Jana. – Uważny czytelnik zauważy wiele znaków: serce przebite włócznią, to że Jezusowi nie łamano goleni, aby wypełniły się słowa Pisma. Św. Jan Ewangelista zostawia tu wiele znaków, które dla ludzi, którym towarzyszyły, którzy je widzieli, były zupełnie niezrozumiałe. Jan, który był pod krzyżem zapisał te słowa, on je zrozumiał. Dlaczego? Dlatego, że był uczniem, że potrafił się zaangażować. Jeśli ktoś jest mi bliski jak matka, to jego gesty, znaki będą dla mnie ważne. Przecież ci żołnierze widzieli największą rzecz, jaką mogli w życiu zobaczyć i prawdopodobnie przeszła im sprzed oczu i nic z niej nie zrozumieli. Może tak być. Ten sam znak może być dla kogoś znakiem miłości, znakiem Bożej Opatrzności, a dla kogoś innego może pozostać absolutnie niezrozumiały, zbagatelizowany. A zatem druga wskazówka to: zaangażuj się, abyś mógł odczytywać święte znaki, jakie Chrystus zostawił Kościołowi, jakimi są święte sakramenty – powiedział.
Trzecią wskazówką jest słowo, które pojawia się dziś w obydwu czytaniach: „Niewiasta” – mówił dalej kaznodzieja. – Ewangelista przekazał, że Chrystus nazwał tym słowem swoją Matkę. Każdemu, kto czyta Pismo Święte na myśl przychodzi sam początek Biblii, który odczytaliśmy dziś w pierwszym czytaniu. To protoewangelia – pierwsza dobra nowina. Choć niewiasta zostanie ugodzona przez węża, ostatecznie ugodzi głowę węża, to znaczy pokona go. Niewiastą, która zwycięża węża grzechu i śmierci jest Maryja, ale jest nią też Kościół. Oznacza to, że dopóki jesteśmy w Kościele, ostatecznie jesteśmy w zwycięskiej drużynie. Choć wszystko może wołać, że jest dokładnie na odwrót, ostatecznie ta walka została już wygrana na krzyżu.
Kończąc homilię ks. Kapłon powiedział: – To wspaniałe, że w tym roku Dzień Dziecka jest jednocześnie dniem Matki. Dniem Matki Kościoła, jaką jest Maryja, ale także Matki, jaką jest sam Kościół. Życzę sobie i Wam drodzy bracia i siostry, byśmy odkryli moc dzisiejszych wskazówek: byśmy pamiętali, że każdy z nas w Kościele jest niezastąpiony, i że nigdy nie przestanie on być moją matką, byśmy potrafili zaangażować się w Kościół i dzięki temu mogli odczytać święte znaki, jakie on przekazuje oraz byśmy zawsze pamiętali, że jesteśmy w zwycięskiej drużynie, a trudy, cierpienia i przeciwności są przewidzianą częścią naszej pielgrzymki. Bo czy może być coś piękniejszego niż przebywać w ramionach kochającej Matki?