STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / KS. MIESZKO ĆWIERTNIA: W WIELU RZECZACH MOŻEMY SIĘ RÓŻNIĆ, ALE SŁOWO BOŻE JEST CZYMŚ, CO NAS ŁĄCZY

Ks. Mieszko Ćwiertnia: W wielu rzeczach możemy się różnić, ale Słowo Boże jest czymś, co nas łączy

- To jest właśnie najpiękniejsze: w wielu rzeczach możemy się różnić, ale Słowo Boże jest czymś, co nas łączy – mówi ks. Mieszko Ćwiertnia, który od nowego roku liturgicznego będzie współprowadził nową odsłonę podcastu „Dobra Nowina”. Wraz z ks. Arturem Czepielem zastąpi w tej roli ks. Roberta Młynarczyka i ks. Marka Sudera.




Jest z nami dzisiaj ks. Mieszko Ćwiertnia, drugi współprowadzący nowej odsłony podcastu „Dobra Nowina”, ale i pracownik Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie. A ta praca to nie tylko praca, ale i pasja. Skąd u Księdza to zainteresowanie historią?

Ks. Mieszko Ćwiertnia: Żartobliwie można powiedzieć, że to chyba takie skazanie na historię przez imię, jakie noszę (śmiech), ale od dziecka mnie to interesowało. Zawsze to, co było kiedyś, rzeczy, które są dziś, a wynikają z dawnych, mnie interesowały. Próbowałem dociekać skąd i dlaczego. Książki historyczne lub takie, które były powieściami osadzonymi w jakichś konkretnych wydarzeniach historycznych od dziecka, były tymi, które najbardziej lubiłem czytać. To też uwarunkowało później moje patrzenie na wiele spraw w dzisiejszym świecie z uwzględnieniem tego tła i korzeni.

Czy jest jeszcze coś, co chciałby Ksiądz powiedzieć o sobie naszym słuchaczom? Jaki jest Mieszko Ćwiertnia prywatnie?

Drugą moją pasją, która w pewnym momencie stała się pierwszą, jest Słowo Boże. Też odczytywane w konkretnym kontekście i biorąc pod uwagę konkretną kulturę, w jakiej było głoszone czy całość bagażu, jaki ze sobą niósł Naród Wybrany, do którego Bóg skierował to Słowo. Bez zrozumienia tego tła historycznego i całego kontekstu, także oryginalnych języków, w jakich to Słowo były przekazywane, nie sposób dzisiaj adaptować go do współczesności. Z tej pasji historycznej zrodziła się pasja do Słowa Bożego, która trwa.

Czyli możemy się spodziewać, że te dwie pasje będą miały swoje ucieleśnienie w nowej odsłonie „Dobrej Nowiny”?

Myślę, że tak. Nie potrafiłbym głosić czegoś, czym nie żyję. Zatem to na pewno będzie miało miejsce.

Podobnie jak dla ks. Artura, prowadzenie podcastu jest dla Księdza chyba czymś nowym. Jakie emocje Księdzu towarzyszą w związku z tym? Jest pewien stres?

Przez 12 lat katechizowania młodzież i dzieci jakoś oswajały mnie z nowinkami technicznymi. Coraz bardziej. Trzeba było być na bieżąco z tym, co pojawia się na You Tube czy Spotify, żeby móc lepiej rozumieć świat, w którym się poruszają, a przez to znaleźć pole porozumienia i kontaktu. Po części więc trochę wiem, jak to wygląda, ale sam będę robił to pierwszy raz (śmiech).

Dlaczego Księdza zdaniem warto słuchać takich podcastów? Czy sam Ksiądz słucha podcastów i czy uważa Ksiądz, że są one potrzebne?

Jeśli chodzi o podcasty biblijne, to mogę wymienić dwie osoby, których niejednokrotnie słuchałem. Jest to ks. Wojciech Węgrzyniak i o. Adam Szustak. To dużo mi dawało.

To zupełnie dwaj różni prowadzący i dwa różne sposoby przekazu…

Dokładnie tak, ale Ewangelia jest powszechna, dana do wszystkich i to jest właśnie najpiękniejsze: w wielu rzeczach możemy się różnić, ale Słowo Boże jest czymś, co nas łączy.

Czyli ks. Mieszka jako podcastera będziemy mogli szukać gdzieś między Węgrzyniakiem a Szustakiem (śmiech)?

Broń Boże, nie mam odwagi stawiać się w takim gronie (śmiech). Absolutnie! Jeśli miałbym się gdzieś ustawiać to bardziej za nimi.

Co chciałby Ksiądz na początku tej współpracy powiedzieć naszym słuchaczom?

Św. Paweł w jednym ze swoich listów pisze, że wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Tym zaś, co się słyszy, jest Słowo Boże. Drodzy Słuchacze, przede wszystkim zachęcam Was do wsłuchiwania się w Słowo Boże, ale nie tylko to, które jest w podcaście czy które jest głoszone w kościele. Wsłuchujcie się także w Słowo Boże w Waszych sercach, wtedy, kiedy oczami patrzycie na jego tekst. Żeby znać Pismo Święte, trzeba z nim obcować. Słuchanie Słowa Bożego to jest też własna lektura.

Jak to zrobić we współczesnym świecie?

Trzeba znaleźć swoje miejsce, przestrzeń. Nawet w tym zabieganiu. Słowo Boże domaga się pewnej intymnej przestrzeni, w której może z nami obcować. To może być moment, kiedy jesteśmy wciśnięci na siedzeniu w autobusie czy gdzieś w tramwaju ze słuchawkami na uszach. Może to być też moment 5 czy 10 minut w domu, kiedy będziemy mogli pomyśleć: co to Słowo mówi dziś do mnie? Ideałem byłoby, gdybyśmy mogli wejść — chociaż na moment — do kościoła. Chodzi o moment ciszy, kiedy będziemy mogli zatopić się w to Słowo. Ono będzie wtedy do nas mówiło. Nawet wtedy, kiedy będzie nam się wydawało, że nic z tego nie rozumiemy. Kropla drąży kamień nie siłą, a częstotliwością kapania. Myślę, że tego nam brakuje: systematyczności.

Zachęcać będziemy też to znalezienia tego swojego miejsca.

Tak, to swoje miejsce trzeba znaleźć. Nie jest to czasem oczywiste dla każdego. Różne mogą być momenty. Trzeba szukać. To nie jest zawsze tak samo, ale najważniejsze jest poszukiwanie. Jeśli człowiek szuka, Słowo to ono go „dopadnie” (śmiech) i zrobi z nim to, co będzie Pan Bóg uważał, że powinien zrobić. Trzeba tylko zacząć go szukać i otworzyć się na nie, a ono zadziała.

Rozmawiała Karolina Zając | Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
ZOBACZ TAKŻE