U nas zmieszczą się podróżni nawet z trzech autobusów, ale żaden tu nie wyjedzie. I to pierwsza zaleta tego miejsca. Bowiem człowiek, który pokonana trochę trudu zaraz staje się inny, przyziemne sprawy, tutaj w górach szybko się ulatniają - podkreśla ks. Jan Zając, wieloletni duszpasterz na Śnieżnicy, który - decyzją metropolity krakowskiego abp Marka Jędraszewskiego - odchodzi od września na emeryturę.
Młodzieżowy Ośrodek Rekolekcyjno-Rekreacyjny na Śnieżnicy to miejsce bardzo dobrze znane pielgrzymom wędrującym po Beskidzie Wyspowym. Usytuowane jest na wysokości około 840 m. n.p.m. Najszybszy szlak do ośrodka wiedzie z Kasiny Wielkiej. Ze stacji PKP trzeba wyjechać korzystając z kolejki na wyciągu, a stamtąd kilkuminutowym spacerem dojść na miejsce. W okresie wakacyjnym dodatkową atrakcją może być skorzystanie z przejazdów pociągów retro na trasie z Chabówki do Kasiny Wielkiej. Składy wyjeżdżają o godz. 9.00 i 13.50, w drogę powrotną wyruszają o godz. 11.35 i 16.25.
Kto chciałby zadać sobie więcej trudu, może po przejechaniu Kasiny Wielkiej, zaraz na początku wsi Gruszowiec (przełęcz o tej samej nazwie, wys. 660 m n.p.m.) odnaleźć drogowskaz turystyczny i początek szlaku zielonego, wiodącego najpierw asfaltową drogą osiedlową, a potem stromym podejściem i drogą leśną.
– Wielkim atutem naszego ośrodka jest właśnie to, że nie prowadzi do nas bezpośrednio żadna asfaltowa droga. Trzeba po prostu zadać sobie trochę trudu i wyjść. Proszę mi wierzyć, że każdy pielgrzym przyjmuje to z pokorą. Mało tego, po dotarciu na miejsce jakoś wszystkie przyziemne sprawy ulatniają się, pseudo problemy znikają – opowiada ks. Jan Zając, wieloletni duszpasterz na Śnieżnicy, nazywany kapelanem leśnym.
Ośrodek to świetna baza wypadowa dla tych, którzy chcą odpocząć od zgiełku miasta czy po prostu na chwilę pobyć w odosobnieniu. Na Śnieżnicy wszystko ku temu sprzyja. Nie ma w pobliżu żadnych sklepów. – Żadne dobra współczesnego świata nie będą nas po prostu kusić. W wolnym czasie nie zrobimy zakupów, nie połazikujemy, ale zawsze możemy skorzystać z leśnego spaceru, podczas którego np. uzbieramy słoik leśnych borówek – cieszy się ks. Jan.
Humor trzyma się go cały czas. Chętnie przytacza historie związane z biskupem Janem Zającem. – Ta zbieżność imienia i nazwiska towarzyszy nam od początku znajomości. Kiedy ja w 1963 r. wstępowałem do krakowskiego seminarium, on je opuszczał. Dostawałem pocztę do niego skierowaną, odbierałem nawet gratulacje biskupie. Jednak umówiliśmy się, że jeden z nas zostaje w Krakowie, drugi idzie w teren. Nie sądziłem, że będzie to taka cudowna przestrzeń – zaznacza leśny kapelan. Na Śnieżnicę trafił po powrocie z pracy duszpasterskiej na Ukrainie.
Żeby móc sprostać różnym wyzwaniom górskiego duszpasterzowania, trzeba mieć w sobie naprawdę wiele charyzmy i odwagi, albo być góralem. Wszak duchowny pochodzi z Rdzawki koło Rabki. – Góry uczą wielu rzeczy. Tutaj świat wymaga od człowieka zaangażowania się, poradzenia sobie z niejedną sytuacją, wydawałoby się nie do rozwiązania. A jednak udaje się i to dzięki jedności ludzi, której nam teraz tak bardzo brakuje – podkreśla się ks. Jan.
Góry dają też znać o swojej naturze, zwłaszcza zimą. – Kiedyś zepsuła się maszyna do odśnieżania, a części do niej były w Krakowie. Co było robić? Wsiadłem w swojego wówczas trabanta zaparkowanego na dole, przy drodze i pojechałem do Grodu Kraka. Potem napytałem naszych przyjaciół z okolic, aby pomogli mi przenieść na plecach przywiezione części. Chciałbym zaznaczyć, że ludzie w górach bardzo sobie pomagają. Tutaj zostawiamy spory polityczne, jakieś niepotrzebne kłótnie. Cieszymy się z tego niezwykle pięknego krajobrazu, roztaczającego się ze Śnieżnicy – dodaje ks. Jan.
Ośrodek na Śnieżnicy stanowi obecnie 6 budynków, w tym 4 budynki hotelowe, niektóre mają nawet swoje nazwy jak “Podhalanka”, “Krakowianka” czy “Zakopianka”. Prócz nich jest drewniany kościółek i stary budynek z mieszkaniem ks. kapelana. Są miejsca na grilla czy ognisko, kącik dla dzieci, a nawet staw.
W 2018 r. pod koniec czerwca na Śnieżnicy pojawił się nietypowy pomnik ks. Karola Wojtyły. W tamtym roku minęło 65 lat od pierwszej obecności przyszłego papieża w tej części Beskidu Wyspowego. Pomnik przed ponad rokiem poświęcił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Co ciekawe, wykonana w piaskowcu postać naturalnej wielkości przedstawia turystę wędrującego po górach, jakim był przez całe dziesięciolecia św. Jan Paweł II. – Historia tej rzeźby jest zadziwiająca. Wykonał ją nieżyjący już mieszkaniec okolic Nowego Sącza Bolesław Gieniec. Jednak rzeźba nie została nigdzie postawiona. Przypadkowo odkryli ją bliscy naszej Śnieżnicy ludzie. Ostatecznie nabyliśmy ją od rodziny artysty i trafiła do nas – cieszy się ks. Zając.
Ks. Zając pracował na wielu parafiach, ale w górskim ośrodku spędził najwięcej lat. Był tu od 1993 r. – Kapłan jest jak zapalona świeca, która ma prowadzić do Boga, gdziekolwiek zostanie postawiona. Dziękuję niebu za to miejsce, za ten czas. Przeżyłem tu cudowne chwile. Podejmowałem nawet całą grupę pielgrzymów z dalekiej Australii, którzy przybyli na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, a u nas spędzili kilka dni – wspomina leśny kapelan.
KAI
Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska