Wzięli w niej udział uczestnicy 51. Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich, który trwa w Zakopanem, oraz mieszkańcy miasta.
Co roku ważnym momentem w punkcie programu festiwalu jest spotkanie górali ze wszystkich stron świata w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej (które od niedawna jest także sanktuarium narodowym) na wspólnej, ekumenicznej modlitwie o pokój na świecie.
– Każdy ofiarowuje wtedy tak, jak potrafi, Matce Bożej to, co przynosi w sercu. Wczorajszy dzień nabrał szczególnego, tragicznego charakteru i wszystkie zespoły poczuły tę smutną chwilę. Dlatego też tym razem modlimy się nie tylko o pokój na świecie, ale również w intencji tych, których ten dramat dotknął. Daj, Boże, aby więcej takich wydarzeń nie było – mówi Hanka Rybka, znana podhalańska wokalistka i artystka, będąca w jury 51. Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich.
Opowiada, że gdy wczoraj nad Tatrami rozpętała się burza, a piorun uderzył w Giewont, wraz z uczestnikami festiwalu była w Zakopanem, na Równi Krupowej. – To był ułamek sekundy, huk był niesamowity. Nasz akustyk natychmiast wyłączył nagłośnienie. Te pioruny przeszły obok nas, ale równie dobrze i my mogliśmy ucierpieć – dodaje.
Ksiądz Mieczysław Olech SAC pracujący w sanktuarium na Krzeptówkach, witając przybyłych na modlitwę, mówił natomiast, że tak, jak portugalska Fatima łączy i przyciąga ludzi z całego świata, tak polska, zakopiańska Fatima łączy dziś górali z całego świata. – Jednoczymy się w tej tragedii, by szczególnie modlić się o pokój w wielu wymiarach: zarówno o pokój na świecie, jak i o pokój w sercach dla poszkodowanych i ich bliskich oraz o pokój dusz dla zmarłych – zaznaczył ks. Olech.
Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego, przyznał z kolei, że gdy wczoraj rozpoczęła się akcja ratunkowa, władze miasta, jak i uczestnicy trwającego tu festiwalu natychmiast zjednoczyli się z tymi, którzy potrzebowali pomocy. Naturalną sprawą było też ogłoszenie trzydniowej żałoby.
– Dla nas, dla górali, nie było możliwe, żeby zachować się inaczej. Z tego słyniemy, że mimo różnych słabości jesteśmy ludźmi wierzącymi. Jesteśmy katolickim miastem, które jest najbliżej krzyża na Giewoncie. Nie moglibyśmy się więc bawić i myśleć, że ci, którzy przyjechali do Zakopanego podziwiać Tatry, przeżywają ten dramat bez nas – podkreśla L. Dorula. – Od razu, wraz z różnymi służbami, zaczęliśmy organizować pomoc. Dziękuję dziś wszystkim służbom, które włączyły się w tę akcję, bo to ich zasługa, że wszystko przebiegało tak sprawnie.
Monika Łącka | krakow.gosc.pl