- Może ktoś przeczyta tę modlitwę i pomyśli „muszę jakoś pogodzić to, czego się nauczyłem na fizyce z Chrystusem. Nadzieja (...) polega na tym, że widzimy, że w Ewangelii wyjaśnia się świat na wielu różnych poziomach, również na poziomie kosmicznym — podkreśla ks. prof. Robert Woźniak, profesor teologii dogmatycznej i wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, mówiąc o modlitwie napisanej przez papieża Franciszka na Rok Święty 2025.
Modlitwa Jubileuszu została stworzona w kontekście przygotowań do wydarzeń Roku Świętego 2025, który zainaugurowany został w Kościele powszechnym 24 grudnia i przeżywany jest pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Papież Franciszek w bulli ogłaszającej jubileusz „Spes non confundit” („Nadzieja zawieść nie może”), podkreślił znaczenie nadziei jako centralnego przesłania Roku Jubileuszowego. Treść Modlitwy Jubileuszu obok nadziei nawiązuje również do wiary i miłości, jako wartości, które mają towarzyszyć wiernym podczas obchodów tego roku. Stanowi zaproszenie do pogłębienia relacji z Bogiem oraz do odnowienia duchowego w świetle nadziei na przyjście Królestwa Bożego.
Autorem modlitwy jest Ojciec Święty Franciszek.
Ojcze, który jesteś w niebie,
niech wiara, którą nam dałeś
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie, naszym Bracie,
i płomień miłości
rozlany w naszych sercach przez Ducha Świętego,
obudzą w nas błogosławioną nadzieję
na przyjście Twojego Królestwa.
Niech Twoja łaska przemienia nas
w pracowitych siewców ewangelicznych ziaren,
które będą zaczynem ludzkości i kosmosu,
w ufnym oczekiwaniu
nowego nieba i nowej ziemi,
gdy moce Zła zostaną pokonane,
a Twoja chwała objawi się na wieki.
Niech łaska Jubileuszu
ożywi w nas, Pielgrzymach nadziei,
pragnienie dóbr niebieskich
i rozleje po całej ziemi
radość i pokój
naszego Odkupiciela.
Tobie Boże, błogosławiony po wsze czasy,
niech będzie cześć i chwała na wieki.
Amen.
Przy bliższym zapoznaniu się z układem i treścią Modlitwy Jubileuszu można zauważyć nawiązanie do modlitwy „Ojcze nasz”. – „Ojcze Nasz” jest nie tylko pewną formułą do powtarzania, ale jest pewnym szkieletem, paradygmatem, wyznacznikiem każdej modlitwy — zaznacza ks. prof. Woźniak i dodaje, że dzięki tej uniwersalnej strukturze można ją rozpisywać na wiele różnych aktów modlitewnych.
Ojcze, który jesteś w niebie
Prawdopodobnie idea ta została przełożona również na tekst Modlitwy Jubileuszu. Rozpoczyna się ona bowiem słowami „Ojcze, który jesteś w niebie”. Następnie uwypukla prośbę o przyjście Królestwa Bożego, która zaakcentowana jest również w słowach, których nauczył apostołów Jezus. – Dla mnie najpiękniejsze jest to, że jest ona trynitarna, czyli jest zwrócona do Ojca, Syna i Ducha Świętego i zaczyna się od Ojca tak jak wszystko, od początku historii zbawienia i całego stworzenia. Wszystko zaczyna się od Ojca i wszystko podąża do Ojca — dzieli się teolog.
Początek modlitwy to zwrot do Boga Ojca. W dalszej jej części jest mowa o Jezusie, który obok Syna został nazwany również „naszym Bratem”.
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie, naszym Bracie
To — jak podkreśla ks. prof. Robert Woźniak — stosunkowo rzadkie określenie Chrystusa. Dużo częściej nazywa się go „Królem”, „Zbawicielem”, „Panem”. – On jest prawdziwie również naszym Bratem. Stał się jednym z nas i ma ciało, ma krew, ma duszę. On ma naturę ludzką, którą przyjął, odnowił w sobie i dlatego jeszcze bardziej jest naszym Bratem niż którykolwiek człowiek żyjący tutaj na ziemi. On najbardziej jest naszym Bratem. On jest modelem człowieczeństwa — wyjaśnia. – Widzę także osobiście echo tego kontekstu, z którego papież Franciszek wyrasta. Jak wiadomo, on nie był zwolennikiem „teologii wyzwolenia”, ale był zwolennikiem tak zwanej „teologii ludu”. Opiera się ona na głębokim wyczuciu braterstwa Chrystusa — dodaje.
Ks. prof. Woźniak odpowiedzi na pytanie, czemu określenie „Brat” nie jest dla wielu naturalnym tytułem Jezusa, upatruje na wielu płaszczyznach. – To jest jak najbardziej prawidłowe określenie Chrystusa. Ono w naszej świadomości jest, ale wolimy Chrystusa jako Króla, jako Pana. Z jednej strony może uważamy, że tytuł „Brat” za bardzo nas zbliża do Niego albo Jego do nas. Poza tym może wydaje nam się, że uczucia religijne to jednak bardziej podkreślanie dystansu z Chrystusem. Trzeba zachować taki zdrowy, ewangeliczny rozsądek, to znaczy, nie można nie pamiętać o tym, że stał się naszym Bratem. Nikt tak głęboko się z człowiekiem nie zjednoczył. Św. Jan Paweł II pewnie powiedziałby, że w nikim innym człowiek nie może odnaleźć sam siebie i zrozumieć swojej własnej tajemnicy — wyjaśni teolog dogmatyk.
Przyznaje przy tym, że tego określenia powinniśmy używać częściej. – To wskazuje też na więź, na naszą bliskość z Nim. Dobrze, że to zostało podkreślone w tej modlitwie. Kiedy mówię do Jezusa: „Brat”, to mówię tym samym: „Ty mnie rozumiesz” – podkreśla.
Podmiot w modlitwie wyraża prośbę, a jednocześnie przekonanie, że wiara i miłość „obudzą w nas błogosławioną nadzieję”. Chodzi o nadzieję jako o cnotę wewnętrzną, coś, co jest już w człowieku i po prostu potrzebuje obudzenia. – Trzy cnoty: wiara, błogosławiona nadzieja i miłości są nam dane w Chrzcie Świętym. One nie pochodzą z nas, nie są owocem tego, że coś w sobie wypracowaliśmy (…). One jako dar otrzymany na chrzcie oczywiście mogą potem być „zasypane”. Jeśli ktoś nie aktualizuje swojego chrztu przez codzienną modlitwę, życie sakramentalne, przez konkretną wiarę i miłość, to ta nadzieja też będzie w nim „zakopana” – wyjaśnia ks. prof. Woźniak.
niech wiara, którą nam dałeś
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie, naszym Bracie,
i płomień miłości
rozlany w naszych sercach przez Ducha Świętego,
obudzą w nas błogosławioną nadzieję
na przyjście Twojego Królestwa
Dodaje, że papież tym samym wyczuwa, że brakuje nam nadziei. Teolog zauważa, że społeczeństwo ma obecnie z nią problem i właśnie dlatego Ojciec Święty pragnie modlić się o obudzenie jej na nowo. – To nie chodzi o to, że w tym roku mamy otrzymać nową nadzieję, tylko mamy odnaleźć w sobie to, co już otrzymaliśmy — tłumaczy ks. prof. Robert Woźniak, podkreślając „papież jest przekonany, że Bóg działa w historii i daje nam swoje dary nieodwołalnie”.
W dalszej części modlitwy wyrażana jest prośba:
Niech Twoja łaska przemienia nas
w pracowitych siewców ewangelicznych ziaren,
które będą zaczynem ludzkości i kosmosu
O ile pierwsza część tej prośby może być zrozumiała, o tyle druga rodzi pytania. – Kosmos to jest zapomniany wymiar. Wszyscy uczymy się o tym dzisiaj w szkole, na chemii, na biologii, na fizyce. Uczymy się bardzo dużo o kosmosie. Wiemy na ten temat dużo więcej, niż ludzie sto lat temu. (…) Mimo tego „wymiar kosmiczny” nie przechodzi w ogóle do naszego życia codziennego i do naszej wiary — tłumaczy profesor teologii dogmatycznej.
– Może ktoś przeczyta tę modlitwę i pomyśli „muszę jakoś pogodzić to, czego się nauczyłem na fizyce z Chrystusem”. Gdy mamy „rozwalony” światopogląd, to uważamy, że jest lekcja religii i jest lekcja fizyki, ale one nie mają nic ze sobą wspólnego. Wtedy nie ma nadziei. Nadzieja natomiast także polega na tym, że widzimy, że w Ewangelii wyjaśnia się świat na wielu różnych poziomach, również poziomie kosmicznym — zaznacza, zachęcając, by modląc się tym tekstem myśleć o sobie, jako o części większego dzieła Pana Boga, które obejmuje również sferę pozaziemską.
Dary, o których wspomina papież, są ludziom potrzebne, aby przekształcali świat, oczekując na ostateczne przyjście Chrystusa na końcu czasów.
Niech łaska Jubileuszu
ożywi w nas, Pielgrzymach nadziei,
pragnienie dóbr niebieskich
– Te niebieskie dary, to jest: pokój, radość, bojaźń Boża, przebaczenie, miłość braterska. To jest nasze działanie. Ono nie ma sprawić, żeby świat stał się idealny i doskonały, bo wiemy, że tutaj w tej historii tak się nie stanie, ale żeby był bardziej ludzki i bardziej Boży — wyjaśnia ks. prof. Woźniak.
Modlitwa Jubileuszu akcentuje również troskę o świat i relacje międzyludzkie.
i rozleje po całej ziemi
radość i pokój
naszego Odkupiciela
– Życzymy sobie, żeby dzięki tej modlitwie w relacji z innymi przybliżyć się do tego szczęśliwego Królestwa Nadziei i żeby być obdarzonymi darami niebieskimi. Aby budować tę naszą rzeczywistość, by była ona coraz bardziej Bożą rzeczywistością — zaznacza teolog i dodaje, że to, jaki człowiek jest, ma dużo większe znaczenie dla świata, niż mogłoby się wydawać. – To, czy ja jestem dobrym i kochającym Boga i człowieka chrześcijaninem to przemienia tę ekosferę, w której żyję. Jeśli ja jestem dobrym chrześcijaninem, to i mój pies jest szczęśliwszy. Mój ogródek jest bardziej zadbany — dodaje.
Jak podkreśla ks. prof. Woźniak, papież tym samym chce zwrócić naszą uwagę na myślenie o ludziach, którzy dzisiaj nie są we wspólnotach, w Kościele. Pragnie, aby chrześcijanie również dla nich byli nosicielami Dobrej Nowiny, która daje radość i pokój.
Rodzi się więc pytanie, jak dobrze wykorzystać Modlitwę Jubileuszu. – Jak ją przeczytałem pierwszy raz, to pomyślałem sobie „O, fajna modlitwa, chciałbym ją może nawet często powtarzać”. Teraz widzę jednak inne światło. Chodzi o to, żeby sobie tę modlitwę dobrze przemyśleć. Mamy papieża i wierzymy, że przez papieża Pan daje nam pewne intuicje. Należy wziąć intuicje z tej modlitwy i przepełnić ją moją własną modlitwą. Taką myślą objąć również moje przeżywanie Roku Świętego. Nie chciałbym osobiście tej modlitwy codziennie powtarzać. Aczkolwiek to nie będzie złe, jeśli ktoś tak będzie robił. Dobrze jest się zgodzić w tym roku i odkryć dzięki tej modlitwie, że jestem pielgrzymem. Moje życie to pielgrzymowanie — tłumaczy teolog.
Więcej informacji na temat Roku Jubileuszowego i jego obchodów w Archidiecezji Krakowskiej znaleźć można na stronie internetowej.