Siostry służebniczki, księża oraz parafianie z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie-Mistrzejowicach szyją maseczki dla personelu medycznego.
Główną inicjatorką akcji była s. Anna Budzowska. O szyciu maseczek dla pracowników ochrony zdrowia, organizowanego przez Fundację Licytuje Pomagam, dowiedziała się od swojego chrześniaka, który z tego powodu poprosił ją o pożyczenie maszyn do szycia (siostra na co dzień szyje habity i sukienki zakonne). Następnie zaproponował, że przekaże maseczki do Domu Opieki Społecznej prowadzonego przez siostry służebniczki.
– Wtedy coś mnie tknęło, że właściwie moglibyśmy pomóc tutaj, z parafii. Mamy maszyny, księża mają teraz trochę więcej czasu, więc może chcieliby się zaangażować. Zaproponowałam im to, zgodzili się – wyjaśnia siostra. – Poprosiliśmy o przywiezienie wykrojonych maseczek i robimy, co kto może: księża uczą się szyć na maszynach, niektórzy obcinają nitki, inni prasują i jakoś dzielimy tę pracę. Fundacja przyjeżdża, odbiera od nas maseczki i rozwozi po szpitalach – mówi.
W parafii przygotowywane są maseczki ochronne wielokrotnego użytku z filtrem oraz jednorazowe – średnio 50 sztuk dziennie. W akcję włączyli się również parafianie i inne osoby. Kilkanaście osób szyje maseczki z przekazanych przez parafię materiałów, zaś inni dostarczają dziesiątki metrów tkaniny bawełnianej, nici, oraz tasiemki. Parafialna „szwalnia” otrzymuje także wsparcie finansowe. – Z tych pieniędzy kupiliśmy m.in. nici, 1200 metrów gumki do maseczek. Zakupiliśmy też dodatkową maszynę do szycia owerlok. Po pandemii zlicytujemy ją za pośrednictwem Fundacji Licytuje Pomagam, z którą współpracujemy, na jakiś mądry cel – informują siostry wraz z księżmi i dziękują za każdą pomoc.
O zaangażowaniu osób świeckich świadczy także przytoczona historia: „W piątek 3 kwietnia s. Anna Krzysztof poszła odebrać do sklepu zamówione nici (9 szt.), zapłaciła 90 zł. Po południu spotkała ją młoda kobieta wychodząca z kościoła. Chciała pomóc w szyciu maseczek. Zostawiła siostrze pieniądze, które miała przy sobie. Po przeliczeniu okazało się, że dokładnie 90 zł!”.
Siostry i księża potwierdzają, że szycie maseczek jest bardzo satysfakcjonującym zadaniem. – Czujemy się bardziej potrzebni. Nie możemy teraz wychodzić, księża nie mogą się duszpastersko udzielać tak, jak zwykle. Pracujemy razem, jak w rodzinie. Dodatkowo poznajemy się lepiej, księża cieszą się, że czegoś nowego się uczą, mają z tego tyle radości, że aż miło patrzeć – opowiada s. Anna.
– Mamy mniej duszpasterskich zajęć, jesteśmy na takim małym bezrobociu, i to nas boli. Odprawiamy Msze św., spowiadamy, jest całodzienna adoracja, popołudniami okazja do przyjęcia Komunii św. dla małych grup. A w wolnym czasie chcemy robić coś dobrego poza naszą posługą sakramentalną i kapłańską, dlatego włączyliśmy się w tę inicjatywę – tłumaczy proboszcz parafii, ks. Marek Wrężel. – Księża tną, szyją i bardzo dobrze nam to idzie. Oczywiście, nie zaniedbujemy przy tym posługi sakramentalnej. Mamy satysfakcję, że możemy zrobić coś konkretnego dla personelu medycznego i wspomóc opiekę nad chorymi w tym trudnym czasie – mówił ks. Wrężel.
Do akcji dołączyły także inne domy sióstr służebniczek, które szyją i współpracują z parafią.
Maseczki trafiają m.in. do Szpitala im. S. Żeromskiego, Szpitala św. Rafała, Szpitala Specjalistycznego im. L. Rydygiera, Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego oraz do Domu Pomocy Społecznej w Podgórkach Tynieckich.