– Dla mnie w Eucharystii najważniejsza jest Komunia święta, jako to najbliższe spotkanie z Chrystusem. Myślę, że dlatego ciągnęło mnie do kościoła na Mszę, bo wiem, że nigdzie indziej tak bliskiego spotkania z Chrystusem nie otrzymam – dzieli się Basia Chmiel. Posłuchaj 5-minutowej wypowiedzi o tym, jak Eucharystia wpływa na jej życie.
Basia Chmiel mieszka w Krakowie. Na co dzień pracuje jako specjalista od marketingu. Należy do wspólnoty Chrystus w Starym Mieście przy Bazylice Mariackiej. Jest parafianką parafii św. Floriana w Krakowie oraz członkiem Rady Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej. Szuka spełnienia w muzyce oraz działając w Kościele na rzecz młodych. Śpiewa w chórze Jednego Serca Jednego Ducha oraz z przyjaciółmi w zespole uwielbieniowym „Echo Chwały”
Moje miejsce
Eucharystia stała się dla niej ważna mniej więcej dwa lata temu. Wtedy też dołączyła do pierwszej w swojej życiu wspólnoty, która działa przy Bazylice Mariackiej w Krakowie. Spotkania raz w tygodniu wymagały od niej przyjścia do kościoła na adorację Najświętszego Sakramentu lub Mszę świętą ten jeden raz więcej. – Właściwie można powiedzieć, że zaczęłam chodzić ze względu na wspólnotę, a zapisałam się do niej z takiej potrzeby wsparcia w wierze od drugiego człowieka. Chodząc regularnie na spotkania i w czwartki oraz niedziele do kościoła, później też coraz częściej, zaczęłam widzieć, jak Eucharystia wpływa na mnie, na moje życie – wyjaśnia Basia.
Jak przyznaje, do pokochania Eucharystii przyczyniła się także jej parafia, którą wybrała już jako osoba dorosła. W tym kościele jak nigdy wcześniej poczuła się bardzo dobrze. – To jest totalnie przyziemne i może banalne, ale jestem estetą, więc w skupieniu bardzo pomaga mi sztuka sakralna; zarówno wystrój kościoła, jak i piękna gra na organach. Często, gdy jej nie ma, wręcz wytrąca mnie to ze skupienia w innych parafiach. Może z tych przyziemnych powodów tak dobrze czułam się w mojej parafii i zaczęłam tam wtedy uczęszczać na Mszę świętą coraz częściej, kilka razy w tygodniu, na tyle, na ile miałam czas – dodaje.
Chciałam z Nim więcej przebywać
Potrzeba uczestniczenia w liturgii wiązała się z coraz głębszą relacją z Chrystusem. Im bardziej poznawała wiarę i Jezusa, również dzięki spotkaniom wspólnoty, tym częściej chciała z Nim przebywać. Na modlitwie indywidualnej, ale szczególnie na Mszy świętej.
– Gdy czasami zdarzają się jakieś kryzysy i ciężko mi jest na modlitwie indywidualnej, to zawsze w takich momentach Eucharystia mnie ratowała. Jakoś nie mogłam skupić się w domu, nie mogłam zabrać się do tej modlitwy, a jak już wyszłam do kościoła na Eucharystię, to właśnie ta modlitwa wspólnotowa była takim podparciem całej mojej wiary – wyznaje Basia. – Dla mnie w Eucharystii najważniejsza jest Komunia święta, jako to najbliższe spotkanie z Chrystusem. Myślę, że dlatego ciągnęło mnie do kościoła na Mszę, bo wiem, że nigdzie indziej tak bliskiego spotkania z Chrystusem nie otrzymam. Mogę siedzieć nad Ewangelią, na adoracji, na indywidualnej modlitwie, ale samo spożycie Ciała Chrystusa jest najbliższym, czego mogę doświadczyć, więc zawsze bardzo tego pragnęłam. Chociaż nie odkąd pamiętam, nie od Komunii świętej, bo były czasy, kiedy bardzo nie lubiłam chodzić do kościoła – wskazuje.
Był to czasy nastoletnie, kiedy skupienie na niedzielnej Mszy świętej było dla niej bardzo trudne. Choć często chciała z niej zrezygnować, chodziła do kościoła z przymusu, by nie sprawiać przykrości rodzicom. Gdy była starsza i miała wybór, przez jakiś czas próbowała czegoś innego. – Widać różnicę w tym, jak wpływają na mnie te rzeczy, które poleca mi świat, jak chociażby imprezy, a jak działa na mnie taka godzina Mszy świętej. Oczywiście na imprezach mogę się świetnie bawić, ale na Mszy o dziwo też się świetnie bawiłam. Ale owoce tego były zupełnie inne, ponieważ Msza święta zawsze przynosiła mi ogromny spokój – podkreśla Basia i przyznaje, że w chaosie codzienności, wśród wielu obowiązków, studiów, pracy ta godzina spędzona w kościele pozwala się całkowicie wyciszyć i wyłączyć myślenie.
Przed Królem świata
W wyciszeniu i skupieniu na Eucharystii pomaga jej bycie jak najbliżej ołtarza. Nie poświęca uwagi temu, co jest dookoła niej, widzi tylko ołtarz, czyli to miejsce, które w tej chwili jest najważniejsze. Przełomowym momentem było dla niej uznanie całym sercem i umysłem, że Chrystus jest obecny w Eucharystii. Jak dodaje Basia, to podstawa, jaką wszyscy wierzący powinni mieć, jednak wydaje się, że często chodzimy na Mszę z zasłyszanym zdaniem, że Chrystus jest obecny, ale nie odczuwamy tego całym sercem. – Czasem porównuję sobie, że jak np. chcemy pojechać do Wielkiej Brytanii i spotkać się z rodziną królewską, jesteśmy w stanie się przed nimi kłaniać… A tu mam pewność, że jestem przed Królem świata. Tak jak chciałabym spotkać się z rodziną królewską, tak tutaj pragnę spotkania z Królem, bo codziennie mam taką możliwość, więc z niej korzystam – wskazuje.
Wraz ze swoją wspólnotą w każdy czwartek trwa przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Aktualnie jest to adoracja w ciszy, podczas której może sobie wszystko poukładać i porozmawiać z Panem.
Przed Królem świata stawała również w Kolumbii podczas misji humanitarnych w 2023 r. Była jedyną osobą spośród swoich rówieśników, która chodziła na Eucharystię. Mimo że na początku niewiele rozumiała podczas liturgii, wciąż było to spotkanie z Chrystusem, które jest dla niej najważniejsze. – Ciężko mi powiedzieć, gdzie lepiej się czułam, bo to jest właśnie wspaniałe, że jesteśmy tym samym powszechnym Kościołem, a są te różnice kulturowe, które czasem były zabawne. Przede wszystkim charyzma latynoska, która bardzo pokazywała się w mojej ulubionej muzyce sakralnej. Kolumbia, która słynie z tańca salsa, również na Mszy świętej taką muzykę stosowała. Bardzo często wywoływało to mój uśmiech, bo to ogromny kontrast słyszeć organy i taką bardzo wzniosłą muzykę w Polsce, a tam grę na gitarze, bębny i tańce – wymienia. – Pięknie było doświadczać tych różnic. Mimo że tak inaczej tworzymy tę przestrzeń wokół stołu eucharystycznego, zawsze najważniejsza Osoba jest w centrum – podkreśla Basia.
Moje przychodzenie do kościoła ma sens
– Myślę, że wiele osób w moim wieku jest znudzonych Mszą. Chciałabym bardzo podzielić się tymi uczuciami, których można doznać podczas Mszy świętej, a które są głównie związane z tą wspólnotowością. Być może nie jesteś w stanie przyjść do kościoła i sam się pomodlić, ale jesteś otoczony ludźmi, którzy prawdopodobnie są w bliższej relacji z Panem Bogiem i na pewno są w stanie wymodlić coś też dla ciebie, ponieważ na Mszy świętej modlimy się w intencji wspólnoty Kościoła, a ty będąc na Mszy, już do tej wspólnoty należysz – zachęca rozmówczyni. – Nie dziwię się, że na początku jest niepewność, czy to wszystko ma sens, ale jedyne, co mogę powiedzieć, to że regularność, nadzieja i wiara w to, że to jest po coś, że spotykam się z Tym, który może wszystko dla mnie uczynić, który mnie najbardziej kocha, i który chce dla mnie najlepiej, ma sens. Nawet jeśli na razie tego nie czuję. Jak znajdziemy swoje miejsce w Kościele, tak jak wspomniałam o konkretnej parafii czy wspólnocie, to właśnie chodząc regularnie, poczujemy te owoce i naprawdę będziemy się czuli nie tylko jak w domu Bożym, ale jak w naszym domu – zaznacza Basia.
—
W nowej serii „Świadectwa o Eucharystii” przedstawiamy 10 osób, które opowiadają o swoim spotkaniu z Jezusem Eucharystycznym. Kolejne 5-minutowe świadectwo ukaże się 18 kwietnia o 19:00 na YouTube i Spotify. Playlista tutaj.