STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / ŚWIĘTYMI BĄDŹCIE! 

Świętymi bądźcie! 

O. dr Konrad Cholewa, kustosz Sanktuarium Pasyjno-Maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej przewodniczył w niedzielę – 23 lutego - Mszy św. „telewizyjnej" w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. 




W homilii kapłan przypomniał, że „za kilka dni staniemy na progu Wielkiego Postu, czasu szczególnego zamyślenia oraz kontemplacji tajemnic Męki i Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa i usłyszymy kolejny raz słowa wypowiadane przez kapłana przy obrzędzie posypania głów popiołem, że mamy się nawracać, przemieniać nasze serca i nasze myślenie, przechodzić od niewiary do życia w wierze, od grzechu do życia uczciwego i do pokuty”.

– Teksty liturgiczne tej ostatniej przed Wielkim Postem niedzieli mówią nam, że mamy być święci. Świętymi bądźcie! – słyszymy w Księdze Kapłańskiej. Wezwanie do świętości, do doskonałości, jest przede wszystkim ze względu na nas samych: abyśmy się stali synami Ojca, który jest w niebie – wyjaśnia św. Paweł w drugim czytaniu. Wielu chrześcijan uważa dzisiaj, że do świętości powołani są księża, osoby zakonne, papież, zaś dla ludzi żyjących w świecie świętość jest nierealna, i że wystarczy być zwykłym, przeciętnym katolikiem – powiedział.

O. Cholewa przywołał zdanie z Konstytucji dogmatycznej o Kościele, Soboru Watykańskiego II, że „Wszyscy chrześcijanie zobowiązani są do osiągnięcia świętości i doskonałości własnego stanu”. – Czyli nikt ochrzczony nie może mówić, że jeśli jestem żoną, mężem, rodzicem, babcią, dziadkiem, dzieckiem, studentem, uczniem, nie jest możliwe dla mnie żyć w świętości. Co więcej, „Świętymi bądźcie!” – to nie jest zachęta ani prośba ze strony Pana Boga, ale Jego nakaz – wyjaśnił i dodał, że świętość to doskonała miłość.

– Najpierw musimy dobrze zrozumieć czym jest miłość. Często asystując przy zawieraniu małżeństwa pytam nowożeńców, czy wiedzą co to jest miłość. Ślubuję ci miłość. Czy wiesz, co ślubujesz? Miłość to nie uczucie sympatii do innych. Dlatego Pan Jezus nie wymaga od nas tego żebyśmy lubili tych, którzy wyrządzają nam lub innym krzywdę. Miłość to postawa człowieka wyrażająca się nieustannym, bezinteresownym dawaniem dobra drugiej osobie. Nie ma miłości tam, gdzie czynię albo pragnę zła dla drugiej osoby. Miłość to dar z siebie. Czasem trzeba wiele dać, wiele poświęcić, zrezygnować ze swojego. Dlatego prawdą jest, że prawdziwa miłość zawsze łączy się i idzie w parze z ofiarą. Popatrzmy na krzyż naszego Pana Jezusa. Miłość połączona z ofiarą zwycięża zło, grzech, szatana i przynosi człowiekowi zbawienie. Jeśli myślimy, że wezwanie Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, wezwanie do miłości nieprzyjaciół jest dla nas niemożliwe do wypełnienia, albo zbyt trudne, idźmy pod krzyż Zbawiciela, żeby usłyszeć słowa Jego ostatniej modlitwy do Ojca właśnie za nieprzyjaciół: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Może być tak i niejednokrotnie tak jest, że poprzez nasze dobre słowo, naszą modlitwę przemieni się i zwróci ku Bogu nawet najbardziej zatwardziałe, skamieniałe serce ludzkie. Może być tak, że to od nas zależy czyjeś zbawienie. Dlatego Pan Jezus mówi: „Módlcie się za tych, którzy was prześladują”; „Błogosławcie tym, którzy was przeklinają”; „dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”. Istotą chrześcijańskiej miłości jest to, aby na zło zawsze odpowiadać dobrem – podkreślił kaznodzieja.

O. Cholewa mówił dalej, że człowiek, który umie przyjąć Bożą miłość, który potrafi spojrzeć Panu Jezusowi w oczy, by dostrzec Jego przebaczające spojrzenie, będzie potrafił patrzeć z miłością na siebie i na drugiego człowieka, bez chęci odwetu. – Bożą miłością napełniamy się przede wszystkim uczestnicząc w Eucharystii, adorując Najświętszy Sakrament, rozważając Boże słowo. Czerpmy jak najczęściej ze skarbca Bożej miłości. Kiedy nam ciężko, kiedy czujemy, że brakuje nam siły do tego, by kochać – także tych, którzy nas drażnią, ranią, krzywdzą – przychodźmy do Pana Jezusa. Przy Jego sercu, jak lód przy ogniu, topnieje nawet najbardziej przepełnione nienawiścią ludzkie serce – zauważył.

Kończąc homilię bernardyn z Kalwarii Zebrzydowskiej zachęcał: – Warto wychodząc z Eucharystii, wracając do swoich domów i środowisk pomyśleć, czy ja mam w swoim życiu także przyjaciół i jaka jest moja troska o tę przyjaźń, o tę osobę, o tę relację. Pierwszym naszym przyjacielem jest Pan Jezus: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi” – mówi. „Nie ma większej miłości, od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” – On oddał za nas swoje życie, co będziemy rozważać za chwilę w czasie Wielkiego Postu. „Wierny przyjaciel, potężną obroną, kto go znalazł – skarb znalazł” – czytamy w Mądrości Syracha. Troszczmy się o nasze skarby, o tych, którzy są blisko nas i którzy są nam bliscy.

Małgorzata Pabis | Rzecznik prasowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach
Fot. Krzysztof Michałek
ZOBACZ TAKŻE