– Oprócz naprawdę mocno zarysowanej nadziei, widzieliśmy na twarzach tych młodych ludzi ogromną wdzięczność za wsparcie, którą my przekazujemy wszystkim naszym darczyńcom – dzieli się ks. Łukasz Ślusarczyk, zastępca dyrektora krakowskiej Caritas, po odwiedzeniu Syrii i Libanu.
W środę 27 września wieczorem, w kilkunastoosobowej grupie pracowników Caritas, dzięki załodze wojskowej Casy, znaleźliśmy się na płycie międzynarodowego lotniska w Bejrucie, stolicy Libanu. Po wejściu do niewielkiej hali przylotów, zobaczyliśmy pierwszą wtedy dla nas twarz Bliskiego Wschodu: twarz znużonego strażnika libańskiej granicy, który mimo późnej pory starał się nie okazywać swojego zniechęcenia naszym pojawieniem się. Niestety, kiepsko mu wychodziło. To była pierwsza twarz, którą mogliśmy zeskanować podczas rozpoczynającej się wizyty studyjnej dyrektorów Caritas diecezjalnych w Libanie i Syrii.
Podczas tygodniowego pobytu mieliśmy okazję rozejrzeć się w świecie zupełnie dla nas innym. Mogliśmy ten świat posmakować i dotknąć na wielu płaszczyznach: przyrodniczej, społecznej, kulturowej, kulinarnej czy religijnej. Ale najciekawsze mimo wszystko było czytanie twarzy Libańczyków i Syryjczyków, które same z siebie wiele mówiły do nas. Na przykład twarz pani dyrektor szkoły podstawowej w muzułmańskiej wiosce, przy umownej granicy Libanu z Izraelem. Zobaczyliśmy zatroskaną twarz kobiety, której bardzo zależy na dobrym poziomie edukacji swoich uczniów. Nie jest to jednak łatwe, gdy trzeba borykać się z elementarnymi brakami prądu, dobrego wyposażenia szkoły czy paliwa potrzebnego, by dowieźć dzieci na zajęcia. Zafrasowana twarz pani dyrektor, choć na jedną chwilę, na szczęście, rozchmurzyła się, gdy dokonano uroczystego otwarcia nowoczesnej sali informatycznej. Powstała w tej szkole dzięki staraniom żołnierzy z Polskiego Kontyngentu Wojskowego ONZ stacjonującego nieopodal oraz środkom przekazanym przez Caritas.
A propos żołnierzy i kontyngentu. Dobrze zapamiętałem twarz dowódcy pułkownika Radosława Wujdy. Zdradzała niezaprzeczalnie olbrzymią odpowiedzialność za 140 polskich żołnierzy służących w ramach polskiej misji UNIFIL przy granicy Libanu i Izraela. Widać to było szczególnie wtedy gdy słuchaliśmy wykładu na temat tyle samo ważnej co niebezpiecznej służby polskich żołnierzy chroniących tzw. niebieskiej linii czyli niepotwierdzonej przez oba kraje granicy. Wyobrażam sobie, że twarz dowódcy, w obliczu tego co stało się na Bliskim Wschodzie w sobotę 6 października, musi być jeszcze wyraźniej naznaczona odpowiedzialnością i troską.
Z pewnością nikt z uczestników wyjazdu nie zapomni twarzy Ramy, Georga, Paoli i innych młodych Syryjczyków z organizacji Hope Center, która postawiła sobie za cel organizowanie pomocy dla chrześcijan mieszkających w Syrii. Wielu z nich miało i ma ochotę, by wyjechać z smutnego, komunistycznego kraju doświadczonego ogromnym bólem wojny domowej i trzęsieniem ziemi z lutego 2023 roku. Mimo że niektóre zakątki Syrii, jak choćby duża część Aleppo i okolic wygląda beznadziejnie, to na twarzach tych młodych ludzi widać nadzieję i iskrę w oczach, która napędza ich do działania, by wspierać chrześcijan i zachęcać ich do pozostania w Syrii. Wiele z tych projektów organizacja Hope Center realizuje przy współpracy z Caritas Polska i Caritas diecezjalnymi. Sama tylko Caritas Archidiecezji Krakowskiej wsparła młodych Syryjczyków w realizacji projektu medycznego dla Aleppo, programu Rodzina Rodzinie (gotówkowe wsparcie dla 1250 rodzin z Aleppo) oraz programu Szkoła Szkole. Łącznie na wszystkie projekty w Syrii Caritas Archidiecezji Krakowskiej przekazała 1 500 000 złotych, które były darem wiernych Archidiecezji Krakowskiej i innych darczyńców naszej Caritas. Oprócz naprawdę mocno zarysowanej nadziei, widzieliśmy na twarzach tych młodych ludzi ogromną wdzięczność za wsparcie, którą my przekazujemy wszystkim naszym darczyńcom.
Twarzy tego wyjazdu było zdecydowanie więcej. Nad wieloma warto byłoby się dłużej zatrzymać: choćby nad enigmatyczną twarzą dyrektora Caritas Syria, zmęczoną życiem ale piekielnie błyskotliwą twarzą pana Kazimierza, naszego przewodnika po Libanie, czy smutną i zapracowaną twarzą naszego syryjskiego kierowcy, którego na potrzeby wyjazdu nazwaliśmy Naamanem, Zostało jeszcze wiele zagadkowych i przenikliwych twarzy do odczytania. Liban, a szczególnie cierpiąca Syria, również mają swoją twarz: smutną, pochmurną, rozgoryczoną, wołającą o modlitwę, wsparcie, nadzieję…
Caritas Archidiecezji Krakowskiej wyraża wielką wdzięczność za każdą pomoc udzieloną potrzebującym chrześcijanom mieszkającym w Syrii. Widząc, jak wielkie znaczenie ma wsparcie przez nas niesione, Caritas zachęca do udziału w programie “Rodzina Rodzinie”.
Jako rodzina, grupa znajomych lub parafia, co miesiąc (tak długo, jak to będzie możliwe, np. przez rok) wpłacamy określoną kwotę, którą konkretna rodzina otrzymuje w gotówce w lokalnej walucie. Ten mały-wielki gest pomaga im w codziennych potrzebach. Możemy również wesprzeć mikroprzedsiębiorców poprzez sfinansowanie potrzebnych narzędzi, dzięki którym będą mogli wrócić do pracy lub rozwinąć swój biznes. Wszystkie informacje o tym, jak możemy pomóc, są tu.