STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / VIII KONFERENCJA 41. PIESZEJ PIELGRZYMKI KRAKOWSKIEJ NA JASNĄ GÓRĘ: ŚWIADKOWIE

VIII Konferencja 41. Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej na Jasną Górę: Świadkowie

Zgromadzeni na świętej wieczerzy”, to temat tegorocznych konferencji dla pielgrzymów 41. Krakowskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Przez kolejne dni pielgrzymowania będzie je głosił ks. Adam Garlacz, wieloletni przewodnik grup krakowskich, skawińskiej oraz wadowickiej, obecnie proboszcz parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Opatkowicach. Zapraszamy od 4-11 sierpnia br. na kanał You Tube Archidiecezji Krakowskiej oraz Spotify od godz. 7.57.



„Już od IV wieku obecne jest w obrzędach zakończenia Mszy św. rozesłanie „Ite Missa est” przetłumaczone dzisiaj „Idźcie w pokoju Chrystusa”. Było ono zwyczajowym zakończeniem publicznych zebrań starożytnego świata i rozwiązywało zgromadzenia o charakterze świeckim (na dworze cesarskim czy zebrania senatu). Chrześcijanie nadali mu charakter religijny i wprowadzili do liturgii. Zwyczaj udzielania błogosławieństwa i czynienia znaku krzyża nad ludem pochodzi z XII wieku”.[1] To krótki zarys historyczny ostatniej części liturgii Eucharystii, którą pragniemy sobie dzisiaj przypomnieć. Znakiem krzyża rozpoczynamy i kończymy Mszę św. Staje się on znakiem poprzez który Pan pragnie wprowadzić nas w misterium swej zbawczej ofiary oraz posłać do świata. Stając duchowo na Golgocie i adorując umierającego Zbawiciela uświadamiamy sobie, że nasza codzienność ma być świadectwem miłości, jaką Pan nas obdarzył, a której doświadczamy podczas liturgii. Msza św. jest więc zawsze początkiem nowego życia. Pięknie wyraża tę prawdę II Prefacja o Najświętszej Eucharystii z Mszału Rzymskiego: „W tym wielkim Sakramencie posilasz i uświęcasz swoich wiernych, aby ludzi mieszkających na jednej ziemi oświecała jedna wiara i łączyła jedna miłość. Przystępujemy do Uczty sakramentalnej, abyśmy przeniknięci Twoją łaską stawali się podobni do Chrystusa, naszego niebieskiego wzoru”. Umocnieni wiarą i miłością Boga na Eucharystii mamy być podobni do Niego. To podobieństwo, to nic innego jak wierne naśladowanie Chrystusa.

Wielu Świętych Kościoła z pełną odpowiedzialnością przyjmowało to zadanie. Wezwanie, aby być podobnym do Jezusa stawało się dla nich okazją do dosłownego zrealizowania go w swoim życiu. Świadectwo choćby męczenników jest tego wyraźnym przykładem. Skoro zostali nakarmieni Ciałem i napojeni Krwią Chrystusa, to sami chcieli, aby ich krew stała się darem dla Pana.

Można przedstawić bardzo wiele przykładów takiej postawy. Jednak chciałbym, abyśmy skoncentrowali swoją uwagę na postaci wyjątkowej, której 80-tą rocznicę śmierci będziemy obchodzili 14 sierpnia bieżącego roku. Mam na myśli św. o. Maksymiliana Kolbe. Kapłan i męczennik XX wieku, okresu dwóch wojen, w których nienawiść górowała nad miłością. To był czas, kiedy poprzez swoją pychę przywódcy chcieli władać światem zapominając o godności i szacunku wobec drugiego człowieka. W takim klimacie niechęci i pogardy wzrastał Maksymilian Kolbe, pokorny zakonnik, który wszystko postawił na Maryję. Przez Nią nie tylko uczył innych drogi do Chrystusa, ale i sam był wierny Jezusowi. Wyrażało się to nade wszystko w modlitwie oraz sprawowaniu Eucharystii. Takie świadectwo było dla innych umocnieniem i nadzieją. Jeden ze współwięźniów z obozu w Oświęcimiu tak pisał: „Obecność Ojca Maksymiliana w bunkrze była potrzebna dla innych. Wpadali w szał… On umiał pocieszyć ludzi. Z celi, w której znajdowali się ci biedacy, słyszano codziennie głośne odprawianie modlitw, różańca św. i śpiewy… Małem wrażenie, że jestem w kościele… Bock każdemu po kolei dawał zastrzyki kwasu karbolowego w żyły lewej ręki. Ojciec Maksymilian Kolbe z modlitwą na ustach podał sam ramię katu… Zaraz po wyjściu esesmanów i kata powróciłem do celi… Ojciec Kolbe siedział na posadzce oparty o ścianę i miał otwarte oczy, z pochyloną w bok głową. Jego ciało było czyściutkie i promieniowało. Jego twarz oblana była blaskiem pogody. Każdego zafascynowałaby ta pozycja i każdy sądziłby, że to jakiś święty”.[2] (Bruno Borgowiec)

Bliskość Chrystusa była dla o. Maksymiliana źródłem łaski dla jego czynów. To ona doprowadziła go do najwyższego poświęcenia. Sprawując jako kapłan Najświętszą Ofiarę wiedział przecież, że jest uczestnikiem męki Zbawiciela, że w swych dłoniach trzyma Boga, który przelał swoją krew dla człowieka. Czy mógł zatem pozostać obojętny wobec takiego wzoru miłości? Na pewno nie! Podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Papież Paweł VI tak mówił o Maksymilianie: „Jestem kapłanem katolickim – mówi ojciec Kolbe – ofiarując siebie na śmierć i to na jaką śmierć – dla ratowania życia skazanego w mściwym odwecie, nieznanego mu towarzysza niedoli. Był to wielki moment: ofiara została przyjęta. Zrodziła się ona z serca nawykłego do wyrzeczeń, jakby w naturalnym odruchu posługi kapłańskiej. Wszak kapłan drugim Chrystusem! Czyż Chrystus-Kapłan nie stał się żertwą ofiarną na zbawienie ludzi? Jakaż to chluba, jaki przykład dla nas kapłanów, stwierdzać w życiu i śmierci ojca Kolbe wykładnik naszego własnego posługiwania i naszej misji! Jakież to ostrzeżenie dla naszych skłóconych czasów, gdy przedkłada się niekiedy swoje prawa przyrodzone ponad prawo Boże, ponad powołanie do całkowitego dania się Chrystusowi, aby iść Jego śladem. I jakież to pokrzepienie dla drogich nam, zwartych i wiernych szeregów kapłanów i zakonników, którzy wówczas nawet, gdy z godziwą intencją bronią swej misji przed przeciętnością i frustracją społeczną, mimo wszystko zostają wierni swemu posłannictwu: Jestem kapłanem katolickim i dlatego właśnie oddaję swe życie na okup za braci. Ten właśnie nakaz błogosławiony Maksymilian zostawił w szczególności nam, sługom Kościoła Bożego, a także wszystkim, którzy żyją jego duchem”. (Rzym – 17.10.1971 r.) Bliskość Chrystusa eucharystycznego stała się mocą dla pokornego franciszkanina, który nie mógł nie naśladować miłości Zbawiciela. Jeżeli ktoś odczuwa jej siłę, to nie tylko, że jest wdzięczny, ale rownocześnie chce podzielić się tym darem z innymi, aby i oni doświadczyli pokoju i szczęścia. Ojciec Święty Jan Paweł II tak mówił podczas Mszy św. kanonizacyjnej o. Maksymiliana: „Uwielbiamy więc dzisiaj wielkie dzieło Boże w człowieku. Wobec nas wszystkich, tu zgromadzonych, Ojciec Maksymilian Kolbe podnosi swój kielich zbawienia, w którym zawiera się ofiara całego jego życia, przypieczętowanego męczeńską śmiercią za brata. Do tej ostatecznej ofiary gotował się Maksymilian, idąc za Chrystusem od najmłodszych lat swego życia w Polsce. Z tych to lat pochodzi przedziwny znak dwóch koron: białej i czerwonej, spośród których nasz Święty nie wybiera jednej, ale przyjmuje obie. Od młodych bowiem lat przenikała go wielka miłość ku Chrystusowi i pragnienie męczeństwa”. (Rzym – 10.10.1982 r.)

Świadek Chrystusa jest zawsze blisko swego Mistrza. Tylko przy Nim uczy się jak żyć i być szczęśliwym oraz pobudzać innych do tego samego szczęścia. Jeżeli jesteśmy obecni na Eucharystii, to doświadczając potęgi miłości Pana powinniśmy pragnąć tego, aby tą samą miłością żyć i niejako „zarażać” nią innych. Tego uczy nas dzisiaj św. Maksymilian. Jednakże nie tylko o miłość tu chodzi. Ona ma swój początek w wierności Bogu, która rodzi się na Mszy świętej. Ta wierność, to odpowiedź na poświęcenie, jakie Pan ofiarował każdemu z nas. Nasza wierność, to codzienne zjednoczenie z Bogiem w modlitwie. Wierność to przyjmowanie cierpienia, które choć trochę łączy nas z cierpieniem Zbawiciela. Wierność, to również nieustanna walka z pokusą i słabością. Wierność w końcu, to odwaga, aby zawsze stawać po stronie Prawdy tym bardziej, gdy inni będą mi chcieli narzucać swoje ideologie. Wierność rodzi się z miłości do Chrystusa.

Dla odważnej wierności Chrystusowi i świadectwa miłości potrzebujemy błogosławieństwa w imię Najświętszej Trójcy. Liturgia dopuszcza kilka form błogosławieństwa. W uroczystości, święta lub ważne wydarzenia w życiu Kościoła udziela się rozbudowanej formy błogosławieństwa, które jest modlitwą zwróconą do Pana o potrzebne łaski. Swój ryt posiada nade wszystko błogosławieństwo udzielane przez Biskupa, jako następcy Apostołów. Błogosławieństwo zawsze jest łaską. Znak krzyża, który kreślimy na sobie wyraża naszą gotowość, aby swoje życie poświęcić dla Tego, który za nas oddał swoje życie. Dlatego też słyszymy na rozesłanie: „Idźcie w pokoju Chrystusa”.

Tak umocnieni jesteśmy posłani, aby spełniać misję. Ona będzie prawdziwa i szczera tylko wówczas, gdy najpierw będziemy blisko Chrystusa. Niech zatem nigdy nie braknie nas na świętych zgromadzeniach eucharystycznych. Niech nasza obecność stanie się na zawsze wyrazem wdzięczności Bogu za prawdziwy chleb, który nam dał, a który jest pokarmem na wieczność. Nakarmieni nim bądźmy świadkami dla innych, aby cały świat poznał, iż tylko bliskość Chrystusa może nadawać sens naszej codzienności i tylko dzięki tej bliskości nasze życie może stawać się piękniejszego każdego dnia.

Niech zwieńczeniem naszych tegorocznych rozważań pielgrzymkowych o Eucharystii będą słowa św. Jana Pawła II, które zapisał na zakończenie encykliki „Ecclesia de Eucharistia”: „Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę, gdyż „w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia”.

Wejdźmy, umiłowani Bracia i Siostry, do szkoły świętych, wielkich mistrzów prawdziwej pobożności eucharystycznej. W ich świadectwie teologia Eucharystii nabiera całego blasku przeżycia, «zaraża» nas i niejako «rozgrzewa». Posłuchajmy przede wszystkim Najświętszej Dziewicy Maryi, w której tajemnica Eucharystii jawi się bardziej niż w kimkolwiek innym jako tajemnica światła. Patrząc na Nią, poznajemy przemieniającą moc, jaką posiada Eucharystia. W Niej dostrzegamy świat odnowiony w miłości. Kontemplując Ją wziętą do Nieba z duszą i ciałem, dostrzegamy skrawek «nowych niebios» i «nowej ziemi», które otworzą się przed naszymi oczyma wraz z powtórnym przyjściem Chrystusa. Tu na ziemi Eucharystia stanowi ich «rękojmię» i, w pewnym sensie, antycypację: Veni, Domine Iesu! (Ap 22, 20).

W pokornym znaku chleba i wina, przemienionych w Jego Ciało i Jego Krew, Chrystus wędruje razem z nami, jako nasza moc i nasz wiatyk, i czyni nas świadkami nadziei dla wszystkich. Jeżeli wobec tej tajemnicy rozum doświadcza własnych ograniczeń, to serce oświecone łaską Ducha Świętego dobrze wie, jaką przyjąć postawę, zatapiając się w adoracji i w miłości bez granic.

Uczyńmy naszymi uczucia św. Tomasza z Akwinu, doskonałego teologa i zarazem gorliwego kantora Chrystusa eucharystycznego; pozwólmy, aby i nasza dusza otworzyła się w nadziei na kontemplację celu, do którego tęskni serce spragnione radości i pokoju:

Bone pastor, panis vere,

Iesu, nostri miserere…

Dobry Pasterzu, prawdziwy Chlebie,
Jezu, zmiłuj się nad nami:
nakarm nas i strzeż,
doprowadź nas do wiecznych dóbr
w krainie żyjących.
Ty, który wszystko wiesz i możesz,
który nas karmisz na ziemi,
wprowadź Twych braci
na ucztę niebieską
do radości Twoich świętych”. (nr 61 i 62)

 


[1] https://diecezja.radom.pl/katecheza-nr-45-obrzedy-zakonczenia/

[2] Świadectwo zapisane w modlitewniku Parafii św. Maksymiliana Kolbe w Krakowie Opatkowicach

ks. Adam Garlacz | Archidiecezja Krakowska
ZOBACZ TAKŻE