STRONA GŁÓWNA / AKTUALNOŚCI / „W KOŁO ARCHIDIECEZJI” – PARAFIA ŚW. BRATA ALBERTA W KRAKOWIE – OS. DYWIZJONU 303

„W koło archidiecezji” – parafia św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

Jak powstawała parafia, która jako pierwsza w Archidiecezji Krakowskiej na patrona wybrała św. Brata Alberta? Czym wierni i duszpasterze z Nowej Huty żyją 40 lat od zakończenia budowy ich kościoła? Jak wygląda kolęda w największej wspólnocie w Archidiecezji Krakowskiej i jednej z największych w całej Polsce? W ostatnim odcinku szóstego sezonu „W koło Archidiecezji” odwiedzamy parafię św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303.



Tutaj powstanie parafia. „Błogosławiona wina”

Budowa Arki Pana w krakowskich Bieńczycach pokazała, dla jak wielu mieszkańców Nowej Huty wiara jest i świątynia, do której mogą uczęszczać, są kwestiami fundamentalnymi. Parafia Matki Bożej Królowej Polski była jednak tak rozległa, że kard. Karol Wojtyła zdecydował się w 1977 r. podzielić ją na cztery rejony duszpasterskie. Z czasem miały one stać się samodzielnymi wspólnotami z własnymi świątyniami. Wszystko po to, aby wyjść naprzeciw 100 tys. wiernych, którzy te część Krakowa wówczas zamieszkiwali.

Rejon III dał początek parafii, której patronuje św. Brat Albert i która jest dziś jedną z największych w całej Polsce. Duszpasterską opiekę nad tym terenem metropolita krakowski powierzył ks. Janowi Zającowi. – Mieszkaliśmy razem z księdzem wikariuszem w bloku na osiedlu, w mieszkaniu na trzecim piętrze. Ludzie byli dla nas bardzo życzliwi, związani z Kościołem. Bardzo cieszyli się, że mieszkamy pod jednym dachem, a ja wędrowałem po tym placu w miejscu, gdzie dzisiaj stoją wspaniałe bloki, myśląc, gdzie mógłby stanąć kościół… – wspomina dzisiejszy biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej. W 1980 r. przyszło mu jednak pożegnać Nową Hutę. Kard. Franciszek Macharski powierzył mu duszpasterzowanie w parafii św. Szczepana i choć – jak dzisiaj przyznaje bp Jan – było mu ciężko opuścić wiernych, nie wykonawszy w pełni zakładanego na początku zadania, wiedział, że osoba, która zajmuje jego miejsce to najlepszy możliwy wybór. – To była błogosławiona wina, że stamtąd mnie zabrano, ponieważ ks. Jan Bielański, mój przyjaciel z roku, to był ktoś, kto podejmie pracę. Niewielkiego wzrostu, ale wielkiego ducha i prawdziwy gospodarz – wyznaje po latach.

bp Jan Zając, biskup pomocniczy senior Archidiecezji Krakowskiej i pierwszy duszpasterz Rejonu III, obejmującego zachodnią część Nowej Huty

Kościół wybudowany przez wiernych i duszpasterzy

Był rok 1980. Skutki strajków na Wybrzeżu nie omijały krakowskiej Nowej Huty. Ks. Jan Bielański od razu podjął jednak działania. Pierwszym krokiem była… zmiana wezwania przyszłego ośrodka parafialnego. – Ks. Zającowi, kiedy był odpowiedzialny za Rejon III, zaimponował piękny tytuł – Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana. Nawet już taka pieczątka była przybijana… Mnie jednak przyszła taka myśl: tu jest świat robotniczy, który potrzebuje Boga, ale też przykładu człowieka, który byłby oddany ludziom, pobożny i mądry… Taką osobą był dla mnie Brat Albert. On jednak wówczas dopiero Sługą Bożym i wielu miało wątpliwości. Ja jednak nie rezygnowałem i powiedziałem kiedyś o tym Ojcu Świętego. On mi odpowiedział: „Wszystko jest na dobrej drodze”. Faktycznie, za niedługo Brat Albert został beatyfikowany – opowiada ks. Bielański. Nowohucki kościół stał się natomiast pierwszym w Archidiecezji Krakowskiej, który obrał go jako patrona.

Równolegle trwały starania, związane z budową świątyni. W 1982 r. powstała tymczasowa kaplica, która służyła wiernym i duszpasterzom przez następne 12 lat. 31 sierpnia 1983 r. kard. Franciszek Macharski oficjalnym dekretem erygował parafię, której proboszczem stał się nie kto inny jak ks. Jan Bielański. W 1984 r. stanął dom parafialny, a rok później rozpoczęto wytopy pod fundamenty kościoła. – Po pracy przychodzili i serce się cieszyło, kiedy oni zmęczeni pracą, ale jednak na te trzy czy cztery godziny jeszcze przychodzili do budowy kościoła. Najbardziej jednak pamiętam ten widok, kiedy wyszliśmy już z murami wysoko i trwały prace nad pierścieniem, widocznym teraz we wnętrzu kościoła. Beton musiał być wylewany bez przerwy i to trwało przez dwa dni i jedną noc. Przychodziło nawet do 500 osób. Zmieniali się, żeby ta praca mogła trwać. Cieszyłem się, bo był taki moment, że i ja mogłem wziąć te taczki z betonem. Podwoziłem i uśmiechałem się do tych ludzi, a oni też się cieszyli, że praca idzie – wspomina pierwszy proboszcz parafii św. Brata Alberta.

Budowa kościoła trwała do 1994 r. Wtedy, 12 czerwca świątynia została poświęcona przez ówczesnego biskupa pomocniczego Archidiecezji Krakowskiej, bp. Kazimierza Nycza (dziś kardynał, arcybiskup metropolita warszawski).

ks. Jan Bielański, budowniczy kościoła i pierwszy proboszcz parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

 „Tu nie da się nie zaangażować”

Dzisiaj za to, jak funkcjonuje parafia krakowska św. Brata Alberta, odpowiada ks. Paweł Kubani. Jak podkreśla, jest dla kogo pracować. – Cieszę się, bo za każdym razem widzę w kościele nowe twarze. Nie da się – wiadomo – wszystkich zapamiętać. To jest po prostu niemożliwe, ale kiedy przechodzę do konfesjonału czy rozdaję komunię, to ciągle są ludzie, których – wydaje mi się – widzę po raz pierwszy, więc cieszy to, że ten kościół żyje i tętni życiem – mówi proboszcz.

Rozległa parafia stawia przed duszpasterzami wyzwanie: jak stworzyć wspólnotę? – To naprawdę jest wyzwanie i wymagająca parafia. Trzeba się zaangażować, bo inaczej się nie da funkcjonować. Stale ktoś przychodzi, stale jest kontakt z ludźmi. Nawet dom parafialny nie funkcjonuje jako typowa plebania. Tu wszędzie są ludzie, a kod do drzwi zna połowa parafii. Kto chce, to przychodzi, kiedy tylko chce. Ciągle odbywają się spotkania, a księża są dostępni właściwie „na wyciągnięcie ręki” – dzieli się ks. Paweł Kubani. Jednym z owoców tego zaangażowania się wspólnoty, które licznie gromadzą się przy os. Dywizjonu 303 63.

ks. Paweł Kubani, proboszcz parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

 Wspólnota, bliskość i prowadzenie do duchowej dojrzałości

Wspólnoty neokatechumenalne to jeden ze znaków rozpoznawczych parafii św. Brata Alberta. 140 dorosłych członków i 60 dzieci gromadzi się tutaj, aby wzajemnie ubogacać swoją wiarę w duchu Soboru Watykańskiego II. – To przede wszystkim doświadczenie małego Kościoła, tej wspólnoty i bliskości. Możemy się tutaj uczyć kochać, przebaczać, służyć czy nawracać się przede wszystkim – mówi Janina, która wraz z mężem Janem należy do Drogi Neokatechumenalnej.

W kościele położonym na os. Dywizjonu 303 wspólnota ta angażuje się również w przygotowanie młodzieży do sakramentu bierzmowania. Projekt „Post Cresima” jest możliwy dzięki małżeństwom z Drogi Neokatechumenalnej, które zapraszają młodzież do swoich domów. Jednym z nich są Ola i Damian. – Poznaliśmy się na bierzmowaniu. Tak zaczęła się nasza znajomość i później bycie parą. Właśnie dlatego z sentymentem patrzymy na to przygotowanie, więc kiedy dowiedzieliśmy się, że Droga Neokatechumenalna oferuje taką formę ewangelizacji, to zgłosiliśmy się do niej – zdradza Aleksandra. Parze przypisana została losowo grupa 6 młodych ludzi. – Kiedy obserwujemy, ich rozwój duchowy i osobisty to widzimy, że otwierają się na siebie. Mamy tę przyjemność bycia świadkami ich rozwoju, wzrastania – dodaje. Damian podkreśla, że szczególnie cieszy ich to, że ich podopieczni po przyjęciu sakramentu bierzmowania, chcą kontynuować formację i poszukiwać swojej drogi w Kościele.

Ola i Damian, Droga Neokatechumenalna, przygotowanie do bierzmowania „Post Cresima” przy parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

„Jesteśmy otwarci na każdego”

Jedną z propozycji formacji, z której młodzi mogą skorzystać w parafii św. Brata Alberta, jest Grupa Apostolska „Bratniak”. Obecność RAM-u, biorąc pod uwagę, że proboszczem jest były moderator diecezjalny, nie dziwi, a dla członków jest powodem do dumy. – Dzięki temu dość często na naszych spotkaniach pojawia się historia RAM-u, która jest aktualizowana na bieżąco przez ks. Pawła. Mamy też różne tematyczne adoracje czy konferencje dotyczące początków Grup Apostolskich i ich funkcjonowania w Archidiecezji Krakowskiej – wyjaśnia Kuba.

Młodzież z „Bratniaka” spotyka się w piątki, a ich głównym celem jest to, żeby każdy czuł się we wspólnocie jak u siebie. – Jesteśmy otwarci na każdego. Stąd nasza działalność w mediach społecznościowych, gdzie pokazujemy, że może do nas przyjść każdy – dodaje animator.

Kuba, animator Grupy Apostolskiej „Bratniak”, działającej przy parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

Śpiewający Brat

Kiedy „Bratniak” formuje się w salce z kapibarą na ścianie, piętro wyżej do kolejnego występu przygotowują się członkowie „Frater Cantans”. Chór funkcjonuje niespełna dwa lata, a już osiąga pierwsze sukcesy. Zdaniem dyrygenta, to zasługa przede wszystkim ogromnego zaangażowania chórzystów. – Przez te niecałe dwa lata poziom bardzo się podniósł. Pierwszym wymiernym efektem i sukcesem na gruncie międzynarodowym jest trzecie miejsce na Festiwalu Pieśni Adwentowych i Bożonarodzeniowych w kategorii chórów kameralnych – mówi Marek Brynkus.

Marek, chórmistrz i dyrygent chóru „Frater Cantans”, działającego przy parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

Postępy cieszą nie tylko dyrygenta, ale przede wszystkim chórzystów. – Samo uczestnictwo w chórze spaja nas jako jedną z małych wspólnot tutaj przy parafii, ale też pozwala nam się rozwijać. Pracujemy razem i tworzymy taką jedną rodzinę – podkreśla Sławomir.

Sławomir, członek chóru „Frater Cantans”, działającego przy parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

Jak w praktyce „być dobrym jak chleb”

Parafianom „śpiewająco” idzie też pomaganie. Pomoc charytatywna dla członków wspólnoty, której patronuje św. Brat Albert, to jedna z jej kluczowych działalności. Nie chodzi tu jedynie o okazjonalną pomoc, chociażby związaną ze świętami. Potrzebujący przy os. Dywizjonów 303 na wsparcie mogą liczyć niemal codziennie. – Mamy zapisanych ponad 400 osób. Codziennie przychodzi ok. 60/70. Otrzymują tutaj podzieloną żywność. Różne rzeczy w tych paczkach się pojawiają. Wszystkiego jest po trochę. Mają i mleko, i mięso, czasami też masło czy owoce – wyjaśnia Izabela, która koordynuje prace parafialnego Zespołu Caritas „Samarytanin”.

Ci, którzy korzystają z ich pomocy, pochodzą z okolicy, ale nie tylko. Parafia św. Brata Alberta wpiera potrzebujących także z innych części Nowej Huty. – To są emeryci, osoby samotne… Nie starcza im ten dochód, który mają, więc przychodzą do nas – dodaje, podkreślając jednocześnie, że posługa w „Samarytaninie” nie zawsze jest prosta, bo często jego członkowie spotykają się z ludzkimi dramatami, które łamią serca, ale za każdym razem towarzyszy im jedna myśl: warto.

Izabela, liderka Zespołu Caritas „Samarytanin”, działającego przy parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

Na łamach „Brata”

Wszystkie aktywności i działania przy os. Dywizjonów 303 63 skrupulatnie relacjonuje redakcja „Brata”. Robi to bez przerwy od 1988 r. Adam współtworzy zespół, tworzący parafialny miesięcznik od drugiego numeru, kiedy jeszcze trwała budowa kościoła. Gazeta jednoczyła wówczas powstającą wspólnotę. – Jakby ktoś wziął do ręki numery „Brata” od pierwszego do dzisiejszego to jest to jest to taka swoista historia parafii. Praktycznie wszystko, co się działo jest zapisane na jego łamach – dzieli się redaktor parafialnego miesięcznika.

To z jednej strony kronika, licząca średnio 30 – kilka stron, z drugiej miejsce, rozwoju talentów literackich i dziennikarskich. – To dobra oferta dla wszystkich, którzy mają, jakiś pomysł i mają coś do powiedzenia. Myślę, że dobrze, że tak jest – dodaje Adam. Styczniowy numer jest 387. z kolei, a tytuł do tej pory cieszy się niesłabnącą popularnością wśród parafian. Ponad tysięczny nakład to coś, czym z pewnością chciałaby się pochwalić niejedna redakcja, nie tylko parafialna.

Adam, redakcja „Brata”, miesięcznika parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

 Jak wygląda kolęda w jednej z największych parafii w Polsce?

Ważną częścią świątecznego wydania „Brata” stanowi plan wizyty duszpasterskiej. Już tylko wertując te kilka stron miesięcznika, można poczuć ogrom tego przedsięwzięcia. Mowa w końcu o największej parafii w Archidiecezji Krakowskiej i jednej z największych w całym kraju. Duszpasterzy z kościoła św. Brata Alberta do swoich mieszkań zaprosiło w tym roku ok. 3,5 tys. rodzin. – Na pewno różne emocje towarzyszą tej wizycie wszystkim kapłanom, bo wszyscy wychodzimy codziennie przez cały miesiąc. Każde takie spotkanie jest zawsze inne. Tematy, które są poruszane, łączą się z aktualnym życiem Kościoła. Ludzie pytają o ostatni synod czy o dokumenty, które się po nim pojawiły. To wszystko, co dzieje się i od strony materialnej i duchowej jest przedmiotem tych spotkań – mówi na kilka chwil przed rozpoczęciem kolejnego dnia wizyty duszpasterskiej ks. Paweł Kubani.

Choć to intensywny i wymagający czas dla kapłanów, pomaga budować i umacniać wspólnotę, która na krakowskim os. Dywizjonów 303 wciąż kwitnie.

ks. Paweł Kubani, proboszcz parafii św. Brata Alberta w Krakowie – os. Dywizjonu 303

 Zapraszamy do obejrzenia wcześniejszych odcinków „W koło archidiecezji”, ukazujących bogactwo i różnorodność parafii Archidiecezji Krakowskiej.

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
ZOBACZ TAKŻE