Co roku, od 10 lat, w czasie Wielkiego Postu, wierni mogą wziąć udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Ekstremalnej, bo nocą trzeba pokonać przynajmniej 40 kilometrów. Ideą EDK jest odprawienie Nabożeństwa Drogi Krzyżowej poza murami kościoła i podjęcie pieszej, nocnej wędrówki, a jednym z jej założeń jest dotarcie do granicy zmęczenia i bólu, kiedy człowiek zadaje sobie pytania, dlaczego nie został w domu w ciepłym łóżku i po co wyszedł ze swojej strefy komfortu? Udzielenie na nie odpowiedzi pomaga spotkać Boga, a także zmienić swoje postępowanie i sposób życia. Dla uczestników EDK, którzy samotnie lub w kilkuosobowych grupach podjęli trud drogi, przygotowano specjalne rozważania.
– Rozważania pomagają mi uporządkować ważne sprawy, znaleźć odpowiedzi na niewygodne pytania, które często chowam gdzieś głęboko lub spycham na dalszy plan. Wracam do nich po jakimś czasie, a czasami opieram na nich rachunek sumienia. – wyjaśnia Jakub, który w tym roku trzeci raz podjął decyzję o uczestnictwie w EDK.
– Nie ma tu fajerwerków, a owoce przychodzą później. Obecnie, mamy do czynienia z kryzysem męskości. Dzięki udziałowi w EDK, odczułem, że stałem się bardziej decyzyjny, zmieniłem podejście do rodziny. Pomiędzy rozważaniami człowiek ma czas, aby przemyśleć najistotniejsze sprawy: rodzinę, samego siebie i własne postępowanie. – dodaje Władysław.
Celem EDK jest spotkanie Chrystusa przez milczenie, modlitwę, medytację i trud nocnego pielgrzymowania.
– EDK nastawiona jest na spotkanie z Bogiem. Możemy to zrobić przez trud, ekstremalność, wyjście ze strefy komfortu, zmęczenie – wtedy zaczynamy się modlić. Kiedy byłem na swojej pierwszej EDK, ból rozpoczął się po ok. 30 kilometrach. Wtedy człowiek otwiera się na Pana Boga, na inną rzeczywistość i na nowe doznania. – podkreśla ks. Jarosław Raczak, rzecznik prasowy EDK.
– Jeżeli czuję chłód, zmęczenie i przemoczone barki, to tym bardziej odczuwam obecność Chrystusa. Oczywiście, wiem, że moje doświadczenia są niewspółmierne do tego, co przeżywał Chrystus, ale ufam, że zbliżam się do Niego. Dzisiejszy świat stawia na wygodę. EDK pomaga zrozumieć, jaki dar otrzymaliśmy od Chrystusa i ile musiał dla nas wycierpieć. To najlepsze wielkopostne rekolekcje. – mówi Władysław i podkreśla, że podjęcie samotnej wędrówki, pozwala odkryć, że Chrystus jest z nami w każdej, nawet najtrudniejszej, sytuacji
– Miałam pragnienie, żeby iść na EDK. Zdarzyło mi się zgubić drogę, ale dzięki życzliwości pewnego małżeństwa, mogłam bez przeszkód kontynuować wybraną trasę. Zmęczenie pod koniec było ogromne i często brało górę. Doświadczyłam przekroczenia tego progu, wiedząc, że dochodzę do Matki Bożej Kalwaryjskiej. Miałam wtedy ochotę nawet biec! Radość, że jestem u celu, w połączeniu z modlitwą, wyzwoliła we mnie nową energię. Jeśli ktoś ma pragnienie wzięcia udziału w EDK, warto się przełamać. Modlitwa i fizyczne zmęczenie to szansa na spotkanie Chrystusa. – opowiada siostra Regina.
Ważnym elementem EDK jest Eucharystia, od której uczestnicy rozpoczynają wędrówkę. Dla każdego regionu przygotowano specjalne trasy, które można śledzić za pomocą GPS lub wydrukować ich opis. Podczas drogi obowiązuje Reguła Milczenia, a pątnicy zatrzymują się w wyznaczonych miejscach na modlitwę i rozważanie poszczególnych stacji.
– EDK przez samotność i milczenie prowadzi do spotkania z Bogiem. Bardzo pilnujemy zasady milczenia i dbamy, by nic nas nie rozpraszało. Żyjemy w zagonionym świecie, gdzie na nic nie ma czasu. Milczenie jest wartością. Warto dodać, że EDK to nie pielgrzymka i survivalowy rajd, ale doświadczenie męki Chrystusa. Nie ma tutaj kabelka i tuby, nikt nas nie pogania, idziemy swoim tempem. Nie jest to również piknik – każdy zatrzymuje się wtedy, kiedy musi. Przejście trasy zajmuje około 8 godzin. Najlepiej wcześniej zacząć się ruszać, a także naładować telefon, wziąć kanapkę i termos z ciepłym napojem. Można przygotować też swój własny krzyż. To takie świadectwo wiary – przyznajemy się, że jesteśmy wyznawcami Chrystusa. – tłumaczy kapłan.
W tym roku tematem przewodnim jest Kościół XXI wieku. Organizatorzy chcieli pokazać, że pierwsi chrześcijanie byli gorliwymi wyznawcami Chrystusa i jak zaznacza ks. Jarosław – Jego świadkami na 100% przez 24h/dobę.
– Długo zastanawiałem się na fenomenem pierwszych chrześcijan. Nie mieli kościołów, mediów, uczelni, wykształconych księży, czy też pieniędzy, a ich liczba wciąż wzrastała. My mamy to wszystko, a jest nas coraz mniej. W końcu odkryłem, w czym tkwiła ich tajemnica: pierwsi chrześcijanie, dzięki łasce Boga, byli fajnymi ludźmi, że inni chcieli spędzać z nimi czas i być tacy jak oni (…) Kościół XXI wieku to Kościół fajnych ludzi – ludzi, którzy takimi się nie urodzili, ale takimi się stali. Przemieniając się, ze swoich słabości wyprowadzili moc, która uczyniła ich pięknymi. Ekstremalna Droga Krzyżowa to droga słabości, pokonywania trudności i własnych ograniczeń po to, aby stać się pięknym człowiekiem. – pisze we wstępie do rozważań ks. Jacek Stryczek, pomysłodawca EDK.
Motywacje do podjęcia Ekstremalnej Drogi Krzyżowej są różne. Siostra Regina długo rozeznawała swoje pragnienie, by w końcu podjąć odważną decyzję i doświadczyć swoich granic. Jakub, z powodu pracy, nie mógł uczestniczyć w kościelnym nabożeństwie, więc gdy tylko dowiedział się o możliwości indywidualnej nocnej wędrówki, zaryzykował. Władysław usłyszał o EDK od kolegów i postanowił sprawdzić swoje siły, choć bał się presji czasu, zimna i samotności. Ekstremalna Droga Krzyżowa z założenia ma cztery etapy: wyzwanie, droga, zmaganie i spotkanie.
– Na początku decyduję się podjąć wyzwanie. Przede mną długa nocna droga, przerywana modlitwą i rozważaniami. Choć zmagam się z pogodą i brakiem snu, to na końcu spotykam Jezusa. – podsumowuje Jakub.
Joanna Adamik, Joanna Folfasińska | Archidiecezja Krakowska