- Społeczne nauczania Jana Pawła II pozostanie dla świata jako głos proroka, który „w porę i nie w porę” nieugięcie ukazywał mu jedynie słuszne drogi. Głos, do którego świat będzie jeszcze wielokrotnie powracał, aby przeżyć - mówił abp Marek Jędraszewski podczas międzynarodowej konferencji "Pamięć i tożsamość. Europa Ojczyzn na rzecz Europejskiej Ojczyzny, od Charlesa de Gaulle’a do Jana Pawła II" w Trieście.
Publikujemy treść wystąpienia metropolity:
Chrystus, człowiek, rodzina i naród jako główne i nieodłączne elementy nauczania społecznego Jana Pawła II
Wprowadzenie
Trwający prawie 27 lat pontyfikat Jana Pawła II obfitował w ogromną ilość jego dokumentów, przemówień i wystąpień, które dotyczyły zarówno spraw doktrynalnych, jak i związanych bardziej z pracą duszpasterską Kościoła katolickiego. Do tej drugiej grupy dokumentów należą również te, które stanowią jego nauczanie społeczne. Ponieważ jednak ich autorem jest głowa Kościoła, zawierają one w sobie także mniej lub bardziej wyraźny element doktrynalny. Nie da się bowiem oddzielić nauczania społecznego Kościoła od nauczania dotyczącego samej jego doktryny w ten sposób, że nauczanie społeczne stanowiłoby wyłącznie sferę profanum, a nauczanie związane z doktryną Kościoła przynależałoby tylko do sfery sacrum. Ten właśnie rys nauczania społecznego Kościoła, przeniknięty prawdami katolickiej wiary, jest widoczny od samego początku, to znaczy od opublikowanej w 1891 roku przez papieża Leona XIII encykliki Rerum novarum. Taki rys jest też wyraźnie widoczny w nauczaniu społecznym św. Jana Pawła II. Ośmielę się przy tym wyrazić stwierdzenie, że w nauczaniu tym, niezależnie od głównego zagadnienia, jakie w danym dokumencie czy przemówieniu poruszał Ojciec Święty, da się odkryć pewne stale występujące elementy podstawowe, które tworzą jakby niezmienną i tę samą oś, wyznaczająca przebieg jego myśli. Pierwszy z tych elementów ma charakter teologiczny, stanowiąc fundament dla następnych elementów podstawowych. Zawarta jest w nim refleksja poświęcona Chrystusowi, Jednorodzonemu Synowi Boga Ojca a równocześnie Człowiekowi. Następnie nauczanie to, mające swoje źródło w Jezusie Chrystusie, zostaje odniesione do człowieka jako osoby, by z kolei znaleźć swe konsekwencje w najbardziej podstawowych strukturach społecznych, w których on żyje i się urzeczywistnia, a mianowicie w rodzinie i w narodzie.
Ta oś daje się zauważyć w następujących, przedstawionych chronologicznie, dziesięciu dokumentach, które, według mnie, należą do najbardziej ważnych dla pontyfikatu Jana Pawła II i które, w konsekwencji, wyznaczają całą specyfikę jego nauczania społecznego:
- Encyklika Redemptor hominis – 4 III 1979.
- Homilia na Placu Zwycięstwa, Warszawa 2 VI 1979.
- Przemówienie w UNESCO – 2 VI 1980.
- Encyklika Laborem exercens – 14 IX 1981.
- Encyklika Sollicitudo rei socialis – 30 XII 1987.
- Adhortacja apostolska Christifideles Laici – 30 XII 1988.
- Encyklika Centesimus annus – 1 V 1991.
- Encyklika Veritatis splendor – 6 VIII 1993.
- List do Rodzin Gratissimam sane z okazji Roku Rodziny – 2 II 1994.
- Encyklika Evangelium vitae – 25 III 1995.
Chrystus i człowiek
Jeśli jednak Chrystus, człowiek, rodzina i naród stanowią podstawową oś nauczania społecznego Jana Pawła II, to pośród nich najbardziej związanymi ze sobą elementami są dwa pierwsze z nich: Chrystus i człowiek. Właśnie one stanowiły główne przesłanie zawarte już w Homilii, którą na inaugurację swego pontyfikatu wygłosił on w niedzielę 22 października 1978 roku na Placu św. Piotra w Rzymie i która w dużej mierze zapowiadała jego zaczynające się wtedy Piotrowe nauczanie. Homilię tę skierował do wszystkich ludzi: zarówno do wierzących, jak i do tych, którzy są oddaleni od Boga, mówiąc z ogromnym przejęciem: „Wy wszyscy, którzy posiadacie nieocenione szczęście wiary, wy wszyscy, którzy jeszcze szukacie Boga, a także wy, których dręczy zwątpienie”, by zaraz potem zwrócić się do nich ze słynnym apelem: „Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się!”. Równocześnie Papież uzasadniał sens tej konieczności otwarcia się na Chrystusa, zwracając uwagę na szczególną więź, jaka zachodzi między Nim a każdym człowiekiem: „Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!”. A ponieważ sytuacja współczesnego świata jest taka, że „dzisiaj często człowiek nie wie, co kryje się w jego wnętrzu, w głębokości jego duszy i serca, dlatego trzeba pozwolić „Chrystusowi mówić do człowieka”, gdyż „On jeden ma słowa życia, tak, życia wiecznego”. To właśnie sprawia, że zwłaszcza na terenach misyjnych ludzie, „tak często” niepewni „sensu [swego] życia na tej ziemi” i ogarnięci „zwątpieniem, które zamienia się w rozpacz” przyjmują „Chrystusowe słowa (…) jako posłanie nadziei, ocalenia, całkowitego wyzwolenia”.
Według Jana Pawła II, w słowach Chrystusa zawarte jest przesłanie wolności i prawdy, a dokładniej: prawdy, która przynosi człowiekowi wolność. Podobne stwierdzenia znalazły się w opublikowanej 4 marca 1979 roku pierwszej jego encyklice, noszącej jakże znamienny tytuł Redemptor hominis – „Odkupiciel człowieka”: „Chrystus (…) również i dziś, po dwóch tysiącach lat, staje wśród nas jako Ten, który przynosi człowiekowi wolność opartą na prawdzie, który człowieka wyzwala od tego, co tę wolność ogranicza, pomniejsza, łamie u samego niejako korzenia, w duszy człowieka, w jego sercu, w jego sumieniu. Jakże wspaniałym potwierdzeniem tego byli i stale są ci wszyscy ludzie, którzy dzięki Chrystusowi i w Chrystusie osiągnęli prawdziwą wolność i ukazali ją, choćby nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia” (RH, 12).
Cytowane powyżej wypowiedzi Ojca Świętego wskazują, jak to zostało już podkreślone, na szczególnie bliską więź zachodzącą między Chrystusem a człowiekiem. W jej świetle rodzi się niezmiernie ważne pytanie: jak jest ostateczna podstawa tej więzi? Jak wiemy, w encyklice Redemptor hominis pojawiło się słynne sformułowanie: „Jezus Chrystus jest (…) zasadniczą drogą Kościoła” (RH, 13). Niezwykłą, a dla wielu wówczas zaskakująca konsekwencją tego stwierdzenia stało się następne, zawarte kolejnym numerze tej encykliki: „Człowiek jest drogą Kościoła”, którą „Kościół kroczyć powinien” (RH, 14).
Z czego wynika to swoiste nakładanie się dwóch dróg: drogi Chrystusa i drogi człowieka, którymi równocześnie powinien podążać Kościół? Według Jana Pawła II, fundamentalnym wprost tego uzasadnieniem – uzasadnieniem o charakterze teologicznym – jest to, że właśnie tę drogę wyznaczył Kościołowi sam Chrystus poprzez dzieło Wcielenia i Odkupienia. „Człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa, jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa, drogą, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnice Wcielenia i Odkupienia. (…) Człowiek jest drogą Kościoła – drogą, która prowadzi niejako u podstawy tych wszystkich dróg, jakimi Kościół kroczyć powinien, ponieważ człowiek – każdy bez wyjątku – został odkupiony przez Chrystusa, ponieważ z człowiekiem – każdym bez wyjątku – Chrystus jest w jakiś sposób zjednoczony, nawet gdyby człowiek nie zdawał sobie z tego sprawy” (RH, 14).
W opublikowanej dwa lata później, w 1981 roku, encyklice Laborem exercens Papież rozszerzył swój teologiczny fundament myślenia o człowieku poprzez odwołanie się do pra-wdy o stworzeniu świata i samego człowieka, powołanego do istnienia na Boży obraz i Boże podobieństwo (por. Rdz 1, 26). „Kościół bowiem – pisał w niej Jan Paweł II – wierzy w czło-wieka: nie tylko w świetle doświadczenia historycznego, nie tylko przy pomocy wielorakich metod poznania naukowego myśli o człowieku i odnosi się do niego – ale myśli o nim przede wszystkim w świetle objawionego Słowa Boga Żywego, a odnosząc się do człowieka, stara się być wyrazicielem tych odwiecznych zamierzeń i tych transcendentnych przeznaczeń, jakie z człowiekiem związał ten Żywy Bóg: Stwórca i Odkupiciel” (LE, 4).
Myśląc o człowieku w świetle dzieła Stworzenia i Odkupienia, a jednocześnie dzieląc się tym myśleniem z każdym człowiekiem i niejako to myślenie mu ofiarując, Kościół najgłębiej służy człowiekowi. Pisał o tym Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Christifideles Laici z 30 grudnia 1988 roku: „Tak więc zgodnie z otrzymanym zadaniem Kościół objawia światu tajemnicę Boga jaśniejącą w Jezusie Chrystusie, a równocześnie objawia człowieka jemu samemu, ukazuje mu sens jego istnienia, otwiera go na całą prawdę o tym, kim jest i jakie jest jego przeznaczenie. W tej perspektywie staje się jasne, że Kościół – na mocy swojej misji ewangelizacyjnej – jest wezwany do tego, by służyć człowiekowi” (ChL, 36).
Ta misja Kościoła, polegająca na służbie człowiekowi, miała i ciągle ma także dzisiaj swoje konsekwencje również o charakterze kulturowym. Dają się one wyrazić językiem filozofii, możliwym do przyjęcia przez wszystkich ludzi, również przez niewierzących. Ukazując „fundamentalny związek Ewangelii, czyli orędzia Chrystusa i Kościoła z człowiekiem w samym jego człowieczeństwie”, podczas swego słynnego przemówienia w siedzibie UNESCO w Paryżu w dniu 2 czerwca 1980 roku Jan Paweł II stwierdzał: „Ten (…) związek jest kulturotwórczy od samych podstaw. Ażeby tworzyć kulturę, trzeba do końca i integralnie widzieć człowieka jako szczególną, samoistną wartość, jako podmiot związany z osobową transcendencją. Trzeba tego człowieka afirmować dla niego samego, nie dla jakichkolwiek innych racji czy względów – jedynie dla niego samego! Trzeba tego człowieka po prostu miłować dlatego, że jest człowiekiem – trzeba wymagać dla niego miłości ze względu na szczególną godność, jaką posiada. Otóż ten zespół treści należy do samej istoty ewangelicznego orędzia Chrystusa i posłannictwa Kościoła” (10).
Jeśli człowiek „jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa”, to równocześnie tego człowieka należy widzieć, zdaniem Jana Pawła II, „w całej prawdzie jego istnienia i bycia osobowego i zarazem «wspólnotowego», i zarazem «społecznego» – w obrębie własnej rodziny, w obrębie tylu różnych społeczności, środowisk, w obrębie swojego narodu czy ludu (a może jeszcze tylko klanu lub szczepu), w obrębie całej ludzkości” (por. RH, 14). Takie rozumienie człowieka, wyrażone w encyklice Redemptor ho-minis, sprawia, że w nauczaniu społecznym Jana Pawła II ogromne znaczenie mają, w konsekwencji, kolejne elementy tegoż nauczania: rodzina i naród.
Rodzina
Jeśli jednak w encyklice tej zostały one zaledwie wspomniane, to w następnych dokumentach pontyfikatu Jana Pawła II znalazły dla siebie poczesne miejsce. O znaczeniu rodziny mówił on szeroko dnia 2 czerwca 1980 roku w siedzibie UNESCO, podkreślając wagę wychowania człowieka, które powinno dokonywać się „przede wszystkim w rodzinie”. W związku z tym Papież upomniał się na tym niezmiernie ważnym forum międzynarodowym, którego głównym celem jest wspieranie współpracy międzynarodowej w dziedzinie kultury, sztuki i nauki, a także troska o poszanowanie praw człowieka, o prawo „rodzin katolickich do kształcenia swych dzieci w takich szkołach, które odpowiadają ich światopoglądowi – a w szczególności ścisłe prawo do tego, ażeby dzieci rodziców wierzących nie były poddawane w szkołach programom ateizującym”. Jan Paweł II mocno podkreślał przy tym to, że „chodzi [tu] o jedno z podstawowych praw człowieka i rodziny” (18).
W opublikowanej rok później encyklice Laborem exercens, poświęconej zagadnieniu pracy, Papież wskazywał na konieczność prawidłowego i wzajemnego przenikania się dwóch kręgów wartości. Pierwszy z nich jest „związany z pracą”, natomiast drugi wynika „z rodzinnego charakteru życia ludzkiego”. Jak pisał Jan Paweł II, „rodzina jest (…) równocześnie wspólnotą, która może istnieć dzięki pracy i jest zarazem pierwszą wewnętrzną szkołą pracy dla każdego człowieka”. Wynika z tego, że rodzina ma niejako wyższą wartość niż sama praca, ponieważ „rodzina stanowi jeden z najważniejszych układów odniesienia, wedle których musi być kształtowany społeczno-etyczny porządek pracy ludzkiej” (LE, 10).
Kolejny, nowy aspekt w papieskim nauczaniu o małżeństwie i rodzinie znajdujemy w adhortacji apostolskiej Christifideles laici z 1988 roku. Ukazana ona tam została jako „pierwsza płaszczyzna społecznego zaangażowania katolików świeckich”. To pierwszeństwo ich za-troskania o rodzinę wynika z tego, że właśnie rodzina stanowi „jedyną i niezastąpioną wartość (…) dla rozwoju społeczeństwa”. Jest ona bowiem „kolebką życia i miłości, gdzie człowiek «rodzi się» i «wzrasta», jest podstawową komórką społeczeństwa”. Wysiłek katolików świeckich powinien zatem zmierzać w tym kierunku, aby rodzina nie tylko wzrastała w poczuciu swej tożsamości, ale, więcej jeszcze, świadomie wypełniała dwa niezwykle ważne zadania: aby „była pierwszym miejscem «humanizacji» osoby i społeczeństwa” i aby „sama stawała się wciąż bardziej aktywnym i odpowiedzialnym promotorem swojego rozwoju i uczestnictwa w życiu społecznym” (ChL, 40).
W sposób najbardziej szeroki, a równocześnie pogłębiony zagadnienie rodziny zostało podjęte przez Jana Pawła II w Liście do Rodzin Gratissimam sane z 1994 roku. Mówiąc o niej, Ojciec Święty nawiązał do obrazu drogi, którym po raz pierwszy posłużył się w encyklice Redemptor hominis. „Pośród tych wielu dróg rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć”. Wynika to z faktu, człowiek przychodzi na świat w rodzinie, co sprawia, że – jak pisze Papież – właśnie jej „zawdzięcza sam fakt bycia człowiekiem”. Dlatego też Kościół „ogarnia swą macierzyńską troską” rodzinę, ponieważ wie, „iż człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie urzeczywistnić swe życiowe powołanie” (n. 2). W swej wewnętrznej, wprost wyjątkowej strukturze, która nawiązuje do tajemnicy Trójcy Świętej, „rodzina jest społecznością osób, dla których właściwym sposobem bytowania – wspólnego bytowania – jest «komunia»: communio personarum. W tym wyraża się też – z uwzględnieniem całej dysproporcji bytowej – podobieństwo do Boskiego «My». Tylko osoby zdolne są do bytowania «in communione». Rodzina bierze początek z takiej małżeńskiej wspólnoty, którą Sobór Watykański II określa jako «przymierze». W tym przymierzu mężczyzna i kobieta «wzajemnie się sobie oddają i przyjmują»”, a owocem tego przymierza jest zrodzone przez nich potomstwo (n. 7). Jak pisze dalej Jan Paweł II, „w ten sposób «komunia» małżonków daje początek «wspólnocie», jaką jest rodzina. Cała ta «wspólnota» rodzinna jest dogłębnie przeniknięta tym, co stanowi samą istotę «komunii»”. Rozważanie to kończy Papież pytaniem czysto retorycznym: „Czyż jakakolwiek inna «komunia» może być porównana z tą, jaka istnieje pomiędzy matką a dzieckiem, tym dzieckiem, które ona naprzód nosi w swym łonie, a potem wydaje na świat?” (7).
Naród
Czwartym, występującym bezpośrednio po rodzinie, elementem nauczania społecznego Jana Pawła II jest naród. Jest tak dlatego, gdyż, jak w 1994 roku pisał Papież w Liście do Rodzin, pomiędzy rodziną a narodem zachodzi „więź niemal organiczna”. Ta więź „opiera się przede wszystkim na uczestniczeniu w kulturze”. Wynika to z tego, że „rodzice w pewnym znaczeniu rodzą swe dzieci także dla narodu, ażeby były jego członkami, aby były współuczestnikami dziedzictwa historycznego i kulturowego, jakim ten naród dysponuje. Tożsamość rodziny już w punkcie wyjścia oznacza jakiś udział w tożsamości narodu, do jakiego ta rodzina należy” (17).
Wielkie znaczenie narodu Jan Paweł II przedstawił w swej słynnej Homilii na Placu Zwycięstwa w Warszawie w dniu 2 czerwca 1979 roku. Było to na samym początku jego I Pielgrzymki do Polski, która stała się zarzewiem przemian w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Jak dobrze pamiętamy, zaledwie rok później, w sierpniu 1980 roku, powstała „Solidarność”, co stało się początkiem upadku komunizmu w tej części naszego kontynentu. Według Papieża, istnieje najpierw pewne koło hermeneutyczne, czyli pewne wzajemne warunkowanie rozumienia, polegające na tym, że nie da się zrozumieć narodu bez człowieka, który jest jego częścią, jak i – z drugiej strony – nie da się zrozumieć poszczególnego człowieka bez narodu, z którego on się wywodzi i w którym on żyje. „Jeśli jest rzeczą słuszną – mówił wtedy w Warszawie Jan Paweł II – aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie, to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka” (3). Następnie w to koło hermeneutyczne wzajemnego warunkowania się poznania człowieka i narodu Papież wprowadził jako klucz hermeneutyczny postać Chrystusa. Kierował się przy tym następującą zasadą: jak nie można zrozumieć konkretnego człowieka bez Chrystusa, tak również bez Chrystusa nie można zrozumieć narodu, do którego ten człowiek należy. Ponieważ dla Jana Pawła II kluczem hermeneutycznym był głoszony przez chrześcijaństwo sam Bóg-Człowiek, takie właśnie rozumienie narodu miało charakter głęboko teologiczny. Papież ilustrował je dziejami polskiego narodu. „Dzieje narodu są przede wszystkim dziejami ludzi. A dzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Nim stają się dziejami zbawienia. Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę wedle tego, co wniósł on w rozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie. To jest najgłębszy nurt kultury. To jej najmocniejszy zrąb. To jej rdzeń i siła. Otóż tego, co naród polski wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa, co w ten rozwój również dzisiaj wnosi, nie sposób zrozumieć i ocenić bez Chrystusa. (…) Trzeba iść po śladach tego, czym – a raczej kim – na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi. I to nie tylko dla tych, którzy jawnie weń wierzyli, którzy Go wyznawali wiarą Kościoła. Ale także i dla tych, pozornie stojących opodal, poza Kościołem. Dla tych wątpiących, dla tych sprzeciwiających się” (2). Wspominając ponad tysiącletnie dzieje narodu polskiego, począwszy od przyjęcia Chrztu w 966 roku przez pierwszego historycznego władcę Polski księcia Mieszka I, przypominając dalej postaci polskich świętych męczenników biskupa Stanisława i ojca Maksymiliana Marii Kolbego i, na koniec, nawiązując do tragedii Powstania Warszawskiego w 1944 roku, Jan Paweł II mówił: „Jezus Chrystus nie przestaje uczyć wielkiej sprawy człowieka. (…) [On] nie przestaje być wciąż otwartą księgą nauki o człowieku, o jego godności i jego prawach. A zarazem nauki o godności i prawach narodu” (3).
We wspominanym już przemówieniu, które rok później Jan Paweł II wygłosił na forum UNESCO, sprawy dotyczące narodu zostały przez niego stosunkowo szeroko omówione, zwłaszcza w punktach 14 i 15. Tym razem jednak refleksja Papieża dotycząca narodu nie miała charakteru teologicznego, lecz została osadzona w tle jego rozważań związanych z kulturą i wychowaniem. „Naród bowiem jest tą wielką wspólnotą ludzi, którą łączą różne spoiwa, ale nade wszystko właśnie kultura. Naród istnieje «z kultury» i «dla kultury» – dlatego właśnie jest ona tym wielkim wychowawcą ludzi do tego, aby bardziej «być» we wspólnocie, która ma dłuższą historię niż każdy człowiek i własna rodzina – zarazem zaś we wspólnocie, w oparciu o którą każda rodzina wychowuje, poczynając od tego, co najprostsze: od języka, którym mały człowiek uczy się mówić, aby stawać się członkiem tej wspólnoty, którą jest jego rodzina i jego naród” (14). Kultura jest tak wielkim i trwałem spoiwem tożsamości narodu, że sprawia, iż może on przetrwać nawet przez stosunkowo długi czas zniewolenia i utraty podmiotowości prawnej na arenie międzynarodowej. Tę tezę Papież ilustrował historią polskiego narodu, przez ponad sto lat pozbawionego własnej państwowości. Co więcej, jego zdaniem właśnie posiadanie i rozwijanie własnej kultury daje narodowi prawo do ubiegania się o pełną suwerenność polityczną. Niewątpliwie, słowa te, wypowiadane przez Jana Pawła II w 1980 roku, były jego osobistym i bardzo gorącym publicznym upomnieniem się o pełną suwerenność dla Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które od 1945 roku, czyli od zawarcia układów w Jałcie, znajdowały się pod jarzmem komunistycznych władz so-wieckich. Jednakże tę zasadę suwerenności narodu dzięki własnej kulturze Jan Paweł II nie ograniczył tylko do bliskiego mu duchowo regionu Europy, ale uczynił z niej zasadę uniwersalną, która powinna obowiązywać wszystkich. „Istnieje podstawowa suwerenność społecze-ństwa – mówił Ojciec Święty w siedzibie UNESCO – która wyraża się w kulturze narodu. Jest to ta zarazem suwerenność, przez którą równocześnie najbardziej suwerenny jest człowiek. A kiedy to mówię, myślę równocześnie ze wzruszeniem o kulturze tych ludów starych, które nie ustąpiły w zetknięciu z przeważającymi siłami cywilizacji najeźdźców – i do dzisiaj pozostają dla człowieka źródłem «bycia» człowiekiem w wewnętrznej prawdzie jego człowieczeństwa. I myślę również z podziwem o kulturach tych nowych społeczeństw, tych, które budzą się do życia we wspólnocie własnego narodu – tak jak mój naród budził się do takiego życia dziesięć wieków temu – i które walczą o zachowanie własnej tożsamości i własnych wartości wbrew wpływom i naciskom wzorów narzucanych im z zewnątrz” (14).
Rozważania te zakończył Jan Paweł II gorącym apelem, które skierował do wszystkich uczestników spotkania w UNESCO: „Strzeżcie wszystkimi dostępnymi Wam środkami tej podstawowej suwerenności, którą każdy naród posiada dzięki swej kulturze. Strzeżcie jej jak źrenicy oka dla przyszłości wielkiej rodziny ludzkiej. Strzeżcie! Nie dopuszczajcie, aby ta podstawowa suwerenność stawała się łupem jakichkolwiek interesów politycznych czy ekonomicznych. Nie dopuszczajcie, aby padła ofiarą różnego rodzaju totalitaryzmów, różnego rodzaju imperializmów czy hegemonii, dla których (…) naród, własny lub cudzy, liczy się tylko jako przedmiot dominacji różnorodnych interesów, a nie jako podmiot: pierwszy podmiot suwerenności, wynikającej z jego własnej autentycznej kultury” (15).
Zakończenie
Podobnych apeli, które w swoim nauczaniu społecznym Jan Paweł kierował zarówno do poszczególnych ludzi, jak i całych społeczeństw, narodów i państw, a nawet do osób zasiadających w wielkich organizacjach międzynarodowych, na przykład w ONZ, było bardzo dużo. Obecnie, kiedy zbliżamy się do 19. rocznicy jego śmierci, możemy się zapytać o ich re-alny wpływ na życie świata. Z perspektywy minionych lat możemy zapewne wskazać na wiele niezwykle pozytywnych skutków papieskiego nauczania. Niewątpliwie, najbardziej spektakularnym pozostaje uruchomienie przez Jana Pawła II tak ważnego dla Europy i świata procesu kulturowych, gospodarczych i politycznych przemian, które pod koniec ubiegłego wieku doprowadziły do upadku komunizmu.
Gdybyśmy jednak spojrzeli na to, co się obecnie dzieje w kulturze zachodniej, a w jakiejś mierze także – dzięki globalizacji – na całym świecie, w świetle owych czterech głównych elementów społecznego nauczania Papieża, którego zgodnie ze słynną przepowiednią Malachiasza określa się niekiedy mianem ex labore solis – „z ciężkiej pracy słońca”, to trzeba by stwierdzić, że znajdujemy się w stanie wielkiego duchowego kryzysu. Na wszystkich are-opagach świata Jan Paweł II głosił Chrystusa, a tymczasem dzisiaj, jak on sam to zauważył w 2003 roku w adhortacji apostolskiej Ecclesia in Europa, na naszym kontynencie doszło do „utraty pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, któremu towarzyszy swego rodzaju praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię” (EiE, 7). W swej wizji człowieka Papież wielokrotnie odwoływał się do biblijnego obrazu, według którego mężczyzna i kobieta zostali stworzeni „na obraz i podobieństwo Boże” (por. Rdz 1, 26), podczas gdy dzisiaj w imię ideologii gender i LGBT pod-waża się nawet biologiczne struktury człowieczeństwa człowieka. Jan Paweł II pragnął przejść do historii jako „papież rodzin”, gdy tymczasem obecnie próbuje się – i to, niestety, z wielkim powodzeniem – zredefiniować pojęcie małżeństwa i rodziny, widząc w niej także związki o charakterze homoseksualnym. Dla tego Papieża naród był w swej istocie wielką wartością kulturową i historyczną, znajdując swój fundament o charakterze teologicznym, o czym z ogromną siła przekonywania pisał także w swym ostatnim dziele z 2005 roku Pamięć i tożsamość, podczas gdy zachodzące na świecie procesy zdążają w kierunku coraz większej atomizacji całych społeczeństw i narodów.
Powstaje zatem pytanie: czy są to procesy nieodwracalne, a dla dziejów ludzkości niezmienne i ostateczne? Osobiście jestem bardzo daleki od uznawania wszelkiego rodzaju determinizmów dziejowych, a tym bardziej poddawania się im. Ostateczny głos należy przecież do Tego, który powiedział o sobie: „Nie lękajcie się! Jam zwyciężył świat!” (J 16, 33). I dlatego jestem głęboko przekonany, że społeczne nauczania Jana Pawła II pozostanie dla świata jako głos proroka, który „w porę i nie w porę” (por. 2 Tm 4, 2) nieugięcie ukazywał mu jedynie słuszne drogi. Głos, do którego świat będzie jeszcze wielokrotnie powracał, aby przeżyć.