– Dziś w Ewangelii słyszymy, że Piotr trzy razy powtarza „Kocham Cię”. I my też tak musimy robić! Gdy zrobiłem coś głupiego, popełniłem jakiś grzech - to nie jest powód, żeby się załamywać. To jest powód do tego, by wrócić do Pana Jezusa i powiedzieć Mu: „Panie Jezu, znowu nawaliłem, znowu nie dałem rady, ale naprawdę Cię kocham i chcę do Ciebie wrócić” – zachęcał oazowiczów zgromadzonych na Dniu Wspólnoty w Sanktuarium św. Jana Pawła II bp Robert Chrząszcz.
W poniedziałkowe przedpołudnie krakowskie sanktuarium tętniło życiem za sprawą członków Ruchu Światło-Życie. Siedem wspólnot, w tym młodzież z Diecezji Radomskiej oraz rodziny Domowego Kościoła z Diecezji Pelplińskiej, na początku spotkania podzieliło się swoimi przeżyciami z rekolekcji oraz zaprezentowało piosenki i znaki.
Następnie zebrani uczestniczyli w Eucharystii, której przewodniczył bp Robert Chrząszcz. Nawiązując do ewangelicznej rozmowy Jezusa z Piotrem nad Jeziorem Tyberiackim, biskup wskazał, iż zmartwychwstały Pan swoją obecnością umacnia uczniów i napełnia ich nadzieją oraz optymizmem. Nie wypomina im zwątpienia ani ucieczki, ale leczy ich rany i ponownie zaprasza do współpracy z Nim. Pokazuje im również, że cierpienie i krzyż nie były ostatnim słowem Jego misji, lecz wstępem do zmartwychwstania i chwalebnego zwycięstwa. Także i nam ogłasza, iż żyje w swoim Kościele i jest obecny w sakramentach. – Niezależnie od różnych trudności, załamań i przykrości, On jest i chce wlać w nasze serca swoją nadzieję. Od tej pory nie ma już miejsca ani chwili, w których człowiek mógłby się znaleźć w absolutnej samotności. Aby mógł pomyśleć: „Jestem sam, nikt mnie nie kocha, na nikogo nie mogę liczyć”. Czasami zdarza się, że ludzie nas zdradzą, zostawią samych, ale Jezus Chrystus nigdy nas nie zostawia, zawsze idzie z nami. Trójjedyny Bóg przez paschalne misterium jest bliżej każdego z nas, niż możemy sobie to wyobrazić. Jest to obecność pełna bezinteresownej miłości, która nieustannie czeka na naszą odpowiedź w miłości – zaznaczył bp Chrząszcz.
Wspomniał także, że według egzegetów trzykrotne wyznanie miłości miało być zadośćuczynieniem za trzykrotne wyparcie się Piotra. – Dziś w Ewangelii słyszymy, że Piotr trzy razy powtarza „Kocham Cię”. I my też tak musimy robić! Gdy zrobiłem coś głupiego, popełniłem jakiś grzech – to nie jest powód, żeby się załamywać. To jest powód do tego, by wrócić do Pana Jezusa i powiedzieć Mu: „Panie Jezu, znowu nawaliłem, znowu nie dałem rady, ale naprawdę Cię kocham i chcę do Ciebie wrócić” – zachęcał biskup i zaproponował, by każdy spojrzał na swój „powrót do miłości Boga”, czyli sakrament pokuty i pojednania. Przypominając pięć warunków dobrej spowiedzi, wyjaśnił, iż po otrzymaniu rozgrzeszenia często zapominamy o zadośćuczynieniu Bogu i bliźniemu. – Z tej radości odpuszczenia grzechów zapominamy o zadośćuczynieniu Panu Bogu i bliźniemu. I to nie jest tak, że zawsze zadana pokuta jest formą zadośćuczynienia. Jeśli ukradłeś – oddaj. Obmówiłeś – przeproś i powiedz prawdę. Wyrządziłeś krzywdę – to ją napraw. To jest niesamowicie ważne – tłumaczył bp Chrząszcz.
Przed błogosławieństwem bp Chrząszcz podziękował wszystkim uczestnikom za obecność i wspólną modlitwę. – To radość, że jesteście, że trwacie przy Panu Jezusie i że chcecie iść za Nim. Naprawdę to raduje serce biskupa i kapłanów, którzy z wami pracują. Jednak nie chodzi o naszą radość, ale o Boga, który cieszy się, że są ludzie odpowiadający miłością na Jego wielką miłość. Za to wam dziękuję, moi drodzy. I powtarzajcie za św. Piotrem wiele razy w swoim życiu: „Panie Jezu, kocham Cię”. Zwłaszcza wtedy, gdy stanie się coś, co nas od Niego odsuwa. Chciejmy wracać do Pana Boga – On nas kocha i przebacza nasze grzechy. Chce także naszego zapewnienia, że Go kochamy. Ważne jest, by te słowa miłości były potwierdzone naszym życiem. Mam nadzieję, że te rekolekcje są takim poligonem, w którym ćwiczycie, w jaki sposób żyć, jak postępować, aby pokazywać konkretnie swoją miłość wobec Boga. Na ten czas dawania świadectwa i kochania Boga nie tylko słowem, ale też czynem, przyjmijcie Boże błogosławieństwo – zakończył.
By móc wyrazić swoją miłość, potrzeba nam stale uczyć się słuchania i mówienia. – Zawsze myślałam, że potrafię się modlić, czyli z jednej strony mówić, a z drugiej słuchać Pana Boga. Zakładałam, że jak milczę, nic nie mówię, to wtedy Go słucham. Tak mi się tylko wydawało. Podczas jednej z adoracji Najświętszego Sakramentu poczułam, że potrzebuję pomilczeć. Gdy w sercu miałam idealną ciszę i nasłuchiwałam, wtedy poczułam, że Pan Bóg cały czas mi odpowiada. Cały czas miałam te odpowiedzi przed sobą, ale nie chciałam Go słuchać, ciągle Go zagłuszałam – podzieliła się Wiktoria.
Dzień Wspólnoty tradycyjnie kończy się nabożeństwem rozesłania, podczas którego oazowicze przystępują do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Członkowie tego dzieła podejmują dobrowolną abstynencję od alkoholu i modlitwę „za braci, którzy nie mogą już wyzwolić się o własnych siłach”.