STRONA GŁÓWNA / HOMILIE / 04.08.2019 R. | HOMILIA PODCZAS MSZY ŚW. W 100-LECIE ZWIĄZKU PODHALAN – PARAFIA NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSOWEGO W NOWYM TARGU

04.08.2019 r. | Homilia podczas Mszy św. w 100-lecie Związku Podhalan – Parafia Najświętszego Serca Jezusowego w Nowym Targu



Arcybiskup Marek Jędraszewski
Metropolita Krakowski


„Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko marność” (Koh 1, 2). Słowa te dotyczą każdego, także człowieka mądrego, posiadającego szeroką wiedzę, szczycącego się tym, że wiele w życiu osiągnął. Wszystko to przejdzie kiedyś w ręce kogoś, kto w tym pomnażaniu dóbr nie miał żadnego udziału. Marność – ponieważ dni człowieka wypełnione są cierpieniem. Marność – bo wszelkie jego starania przeniknięte są utrapieniem. Marność – bo nawet noc nie przynosi pokoju serca. To wszystko marność – tak mówi starożytna mądrość, wyrażona przez Koheleta. Głośny piewca egzystencjalizmu ateistycznego połowy ubiegłego wieku wyraził to innym słowem: absurd.  „Absurdem jest to, żeśmy się urodzili i absurdem, że pomrzemy”. Takie spojrzenie na siebie, na świat, na sens naszych wysiłków i przemijania wynika z jednego: z braku odniesienia życia do Boga, jest skutkiem odrzucenia Go, odrzucenia tak daleko idącego, że wszystko rzeczywiście w życiu człowieka traci sens.

W jakiejś mierze potwierdza to w swoim nauczaniu Pan Jezus. Jak słyszeliśmy bohater Jego przypowieści to człowiek, który zdobył majątek i powiedział do siebie: mogę teraz odpoczywać, jeść pić i używać (por. Łk 12, 19). Do tego właśnie człowieka Bóg kieruje jakże bolesne, przejmujące słowa: „głupcze, za chwilę wszystko stracisz i co Ci z tego przyjdzie?” (por. Łk 12, 20).  Stąd też najbardziej istotna zasada płynąca z dzisiejszej Ewangelii, Chrystusowa zasada głosi, że trzeba być bogatym przed Bogiem, a nie gromadzić sobie i dla siebie czysto materialnych skarbów. Myślec o Bogu i gromadzić dla Niego skarby, a w konsekwencji także dla innych, dla tego, co najbardziej święte w życiu człowieka: dla rodziny i ojczyzny. Taki człowiek, bogaty przed Bogiem, bogacący się przed Bogiem, może z ufnością patrzeć w przyszłość, niezależnie od przemijania, cierpień i trudności, jakie przyjdzie mu pokonywać. Człowiek bogaty przed Bogiem buduje duchowy fundament, na którym musi wznosić się gmach naszego życia, by ostał się w chwili zawieruchy i powodzi. Gmach budowany na Chrystusie, który jest skałą. Gmach, którego szczególnym wyrazem, przejmującym i ciągle aktualnym, jest krzyż.

Kiedy pod koniec XIX wieku rozpoczynała się już bardzo systematyczna posługa duszpasterska Kościoła pośród ludności zamieszkałej w Zakopanem, dzięki zwłaszcza działalności ks. proboszcza Józef Stolarczyka, myślano najpierw o rozbudowie drewnianego kościółka, potem o wyznaczeniu cmentarza, dalej o założeniu pierwszej szkoły. Czynił to duszpasterz, a jednocześnie człowiek zakochany w polskiej kulturze i taternik, założyciel Towarzystwa Tatrzańskiego. Kiedy odszedł do wieczności, jego wikariusz przejął po nim to szczególne ukochanie Boga, ludzi i gór. To on przedstawił ideę, aby z okazji roku jubileuszowego, 1900 na Giewoncie stanął krzyż, by wszyscy, którzy będą podnosili głowę do góry widzieli w jakim kierunku trzeba patrzeć i skąd czerpać siły, by przemieniać oblicze świata na Boży obraz i podobieństwo (por. Rdz, 1, 26–28). Taki właśnie obraz i podobieństwo dla świata przynosi człowiek będący tą szczególną istotą pośród wszelkich innych istot, powołanych przez Stwórcę do życia.  Krzyż powstał w 1901 roku i widnieje na nim napis: Jesu Christo Deo, restitutæ per ipsum salutis MCM  – „Jezusowi Chrystusowi, Bogu, w 1900 rocznicę przywrócenia przez Niego zbawienia”.

Na tym fundamencie, Bożym, wyrażonym przez krzyż, powstał w 1904 roku Związek Górali. Należeli do niego tylko górale i mieszkańcy Zakopanego. W tamtych, niełatwych czasach galicyjskiej biedy podnosili kwestię godności człowieka, przekładającą się na sprawy ekonomiczne, na kulturę i oświatę, ale także na cele narodowe związane z oczekiwaniem na niepodległość Polski. Nie dziwmy się, że z tego ducha w tym zakątku Polski, na mocy przemian dokonujących się w Europie jesienią 1918 roku, powstał pierwszy skrawek Rzeczypospolitej Polskiej, wolnej i suwerennej: Rzeczpospolita Zakopiańska. Istniała 35 dni, od 13 października do 16 listopada 1918 roku, by później włączyć się w coraz bardziej rozszerzające się struktury niepodległego państwa polskiego. Jakże znamienną rzeczą jest, że prezydentem tej Zakopiańskiej Rzeczypospolitej był najwybitniejszy wówczas polski pisarz, głęboko związany treścią swych utworów z niepodległą Polską, Stefan Żeromski. Jego zastępcą został przewodniczący Związku Górali, Franciszek Pawlica. Rezolucja, którą wtedy podjęto, głęboko wyraża ducha tamtych ludzi: „Wobec przyjęcia zasad pokojowych prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilsona przez państwa rozbiorowe, uważamy się odtąd za obywateli wolnej, niepodległej i zjednoczonej Polski. Tej Polsce winniśmy wierność i posłuszeństwo, mienie i krew naszą, nie uznajemy żadnych więzów, tym najświętszym obowiązkom przeciwnych. Przejęci ważnością godziny dziejowej dla wspólnego gorliwego pełnienia obowiązków wobec państwa polskiego postanawiamy stworzyć Organizację Narodową w Zakopanem”.

Z tego ducha, z tego umiłowania swojej krainy, z poczucia obowiązku, z tego fundamentu, jakim jest krzyż, zrodził się w 1919 roku, dokładnie sto lat temu, podczas IV Zjazdu Związku Górali, Związek Podhalan, rozszerzony o mieszkańców powiatów: nowosądeckiego, limanowskiego i żywieckiego, czyli mieszkańców tych części naszej ojczyzny, które stykały się z halami naszych polskich gór. To z tego fundamentu, jakim jest budowanie na Chrystusie, wyrasta poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne, za ojczyznę, wyrasta tradycja Związku Podhalan, trwająca sto lat, przerwana jedynie, gdy Polska nie mogła być w pełni niezależnym i suwerennym krajem.

Krzyż na Giewoncie, wyznaczający ideę Związku Podhalan i scalający w sobie wszystkie najbardziej święte dla Podhalan wartości, wyraża nieustanną aktualność słów św. Pawła z listu do Kolosan, którego fragment usłyszeliśmy przed chwilą. Najpierw jasno określone dążenia, jakie powinny przyświecać ludziom: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 3, 1-2). Wraz z tym dążeniem równie jasno zdefiniowana jest nadzieja: „Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale” (Kol 3, 4). Pociąga to za sobą określone konsekwencje dla naszych życiowych postaw i wyborów. Św. Paweł pisze jednoznacznie i dobitnie: „Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem” (Kol 3, 5), a dalej: „Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego” – nowego Adama, który jest Prawdą” (Kol 3, 9). Żyjcie więc w prawdzie, nawet jeśli będzie wiele wymagała, nawet jeśli stanie się znakiem sprzeciwu dla tego świata. Nawet jeśli będzie oczekiwała trudnego świadectwa. To wszystko należy podjąć, by spełnić słowa, które przekazał nam niewiele przed swoja śmiercią św. Jan Paweł II w „Tryptyku Rzymskim”, w części która nosi tytuł „Źródło”, a która, jak mówią bliscy świadkowie życia naszego świętego rodaka – rodziła się w Dolinie Chochołowskiej, w Dolinie Jarząbczej. W krótkich słowach zarysowany jest szczególny dialog prawdy gór, które schodzą do człowieka i prawdy człowieka, który chce wyrazić całą swą wielkość, budowaną przez trud: „Zatoka lasu zstępuje/ w rytmie górskich potoków…/ Jeśli chcesz znaleźć źródło,/ musisz iść do góry, pod prąd./ Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj”. Amen.

ZOBACZ TAKŻE