Drodzy Bracia i Siostry!
1. Przede wszystkim chciałbym serdecznie podziękować księdzu Proboszczowi – Ks. Prałatowi Markowi za zaproszenie mnie do przewodniczenia głównej uroczystości jubileuszu dwustu pięćdziesięciu lat, jakie mijają od kanonizacji Jana Kantego, tak bardzo związanego z Krakowem, ale również – choć na krótko – z Olkuszem, gdzie został proboszczem. Na jubileusz dwustulecia kanonizacji przybył do Olkusza kardynał Karol Wojtyła. Towarzyszyłem mu wtedy jako osobisty sekretarz, którym zostałem rok wcześniej. Nie mogliśmy wtedy przypuszczać, że jedenaście lat później Metropolita Krakowski zostanie Biskupem Rzymu i pasterzem całego Kościoła powszechnego. Tym bardziej nie mogłem przypuszczać, że po pięćdziesięciu latach powrócę do olkuskiej Bazyliki, aby razem zewspólnotą parafii św. Andrzeja dziękować Bogu za dar św. Jana Kantego dla Kościoła i naszej Ojczyzny.
2. Moglibyśmy dziś postawić pytanie, dlaczego Kościół powraca do tak odległej przeszłości i stawia nam przed oczyma postać człowieka żyjącego i działającego w XV wieku, i wyniesionego do chwały ołtarzy dwieście pięćdziesiąt lat temu przez papieża Klemensa XIII. Odpowiedź jest następująca. Kościół nie żyje tylko chwilą bieżącą, z konieczności przemijającą i ulotną. Kościół nie jest zwykłą doczesną organizacją. Jest on wspólnotą założoną przez ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa, Syna Bożego. Jest więc zakorzeniony głęboko w historii zbawienia. Kościół jest wspólnotą pamięci. Wspomina wielkie dzieła, jakich Bóg dokonał dla człowieka: dzieło stworzenia i zbawienia, które dokonało się przez przyjście na świat Syna Bożego, przez Jego mękę, śmierć
i zmartwychwstanie. Kościół zachowuje również w pamięci świadectwo kolejnych pokoleń uczniów Jezusa Chrystusa, zwłaszcza tych najwybitniejszych, których nazywamy świętymi. Prawdziwa świętość człowieka nigdy się nie przedawnia, niezależnie od zmieniających się okoliczności, i dlatego może przemawiać również do naszej wyobraźni. Może być wzorcem w naszych poszukiwaniach, jak żyć dzisiaj Ewangelią, jak kochać Boga i bliźniego.Oczywiście, Kościół nie żyje tylko przeszłością i wspomnieniami. Jest wspólnotą ludu Bożego pielgrzymującego na ziemi do ostatecznego przeznaczenia w domu Ojca niebieskiego. Dlatego – jak mówi Sobór Watykański II – „radość i nadzieja, smutek i lęk ludzi w naszych czasach, szczególnie ubogich i wszelkich uciśnionych, są również radością i nadzieją, smutkiem i lękiem uczniów Chrystusa i nie można znaleźć nic prawdziwie ludzkiego, co nie odbijałoby się echem w ich sercach” (Gaudium et spes, 1). Możemy więc powiedzieć, że Kościół sięga do przeszłości, do swoich źródeł i korzeni, by pomagać ludziom w dobrym przeżywaniu teraźniejszości, kierując ich spojrzenie ku przyszłości – ostatecznej rzeczywistości, będącej kresem i celem naszej ziemskiej wędrówka. Taka jest głęboka wizja i podstawowa prawda o życiu każdego człowieka, każdej i każdego z nas.
3. W prezentacji duchowej sylwetki i postawy św. Jana Kantego warto zwrócić uwagę na trzy charakterystyczne dla niego rysy. W pierwszym rzędzie, zgodnie z przekazywanymi przez wieki świadectwami, utrwalonymi również w obrazach naszego Świętego, był on mężem modlitwy. Rozmawiał ze swoim Stwórcą i Panem. Żył Bogiem. Na Nim, na Bogu, niczym na skale, wznosił i realizował projekt swojego życia. W centrum jego życia była Eucharystia. Swoim doświadczeniem Boga dzielił się z innymi, zwłaszcza jako znakomity kaznodzieja i gorliwy spowiednik. Dzielił się z bliźnimi doświadczeniem przeżywanej przez siebie Ewangelii. Po drugie, Jan Kanty był człowiekiem nauki. Przez całe życie poświęcał się studium, najpierw nauk humanistycznych, filozofii, a następnie teologii. Jako profesor Akademii Krakowskiej stał się mistrzem dla swoich studentów. Uderza jego umiłowanie prawdy, prawdziwa pasja zdobywania rozległej wiedzy, aby się nią dzielić z innymi. Był człowiekiem niezmiernie pracowitym. Obok wszystkich obowiązków naukowych, dydaktycznych i duszpasterskich, kopiował pieczołowicie rękopisy. Był to ważny wkład w umacnianie kultury i szerzenie wiedzy w czasach, kiedy nie znano jeszcze druku. Możemy powiedzieć, że w postawie męża Bożego łączyła się umiejętnie wiara i rozum – fides et ratio, o czym tak głęboko pisał św. Jan Paweł II w encyklice rozpoczynającej się od tych samych słów. Po trzecie, św. Jan Kanty był człowiekiem miłosierdzia. Znana jest jego troska o ubogich, chorych i pokrzywdzonych. Żywa i autentyczna wiara rodzi zawsze uczynki ewangelicznej sprawiedliwości. Jakże trafnie opisał to św. Jakub Apostoł, którego fragment Listu dzisiaj odczytaliśmy: „Jeżeli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta», a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała, to na co się to przyda?” Dlatego też – konkluduje Apostoł – wiara bez uczynków jest martwa sama w sobie (por. Jk 2, 1-17). Św. Jan Kanty żył prawdą tych słów.
4. O postawie miłosierdzia mówi nam dzisiaj Księga Syracydesa (por. Syr 3, 30 – 4, 10), dostarczając wielu praktycznych wskazań. Przez usta starotestamentalnego mędrca Pan Bóg zachęca nas, byśmy „od ubogiego nie odwracali swej twarzy”, „nie odmawiali biedakowi rzeczy niezbędnych do życia”, „nie odwracali oka od proszącego”, „wyrywali krzywdzącego z ręki krzywdziciela” i byli „ojcami dla sierot”. Do nas należy refleksja, jak te słowa odczytać w realiach naszego życia osobistego, rodzinnego i społecznego, w sytuacjach oraz obszarach biedy i niedostatku w naszych środowiskach. Powinniśmy również pamiętać, że z naszej wrażliwości wobec ubogich jesteśmy rozliczani przez Boga. Syracydes mówi wprost, że „jałmużna gładzi grzechy”, a człowiek miłosierny staje się „jakby synem Najwyższego” (por. Jk 3, 30; 4, 10). Na Sądzie Ostatecznym usłyszymy słowa Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). O miłosierdziu przypomina nam również dzisiejsza Ewangelia. Jezus stawia przed nami jeszcze większe, bardziej radykalne wymagania. „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają” (Łk 6, 2-29). Pan Jezus wyjaśnił, dlaczego Jego uczniowie powinni zdobywać się na taką niezwykłą postawę. „Jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią”(Łk 6, 33). Uczniowie Jezusa powinni się kierować najwyższym ideałem i miarą, czyli postawą samego Boga, ponieważ „On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny ” (Łk 6, 35-36). Oto ideał, który powinien nam przyświecać i mobilizować do konkretnych postaw i czynów!
5. Kardynał Karol Wojtyła – św. Jan Paweł II był zafascynowany postawą świętego profesora Wszechnicy Jagiellońskiej i żywił do niego szczególne nabożeństwo. Możemy zrozumieć powody tej fascynacji. Ci dwaj święci mężowie byli do siebie podobni i reprezentowali posobne duchowe postawy. Jan Paweł II był człowiekiem żywej i głębokiej modlitwy. Sam byłem tego świadkiem przez niemal czterdzieści lat służby u boku Świętego. Jego modlitwa, jego zanurzenie w Bogu i przeżywanie z Bogiem wszystkich spraw jest kluczem do zrozumienia jego osobowości i rozległej działalności. Tak było w Krakowie, i tak też było w Watykanie. Jan Paweł II modlił się w izdebce swego serca, w prywatnej kaplicy, ale także z rzeszami wiernych uczestniczących w sprawowanej przez niego liturgii. Wielu z nas zachowuje w sercu przeżycia związane z tymi chwilami spotkań z modlącym się papieżem. Znana jest rozległa działalność naukowa księdza, a potem biskupa i kardynała Karola Wojtyły. Ta działalność wyrażała się w jego refleksji filozoficznej, teologicznej oraz humanistycznej i zaowocowała wieloma dziełami – książkami i artykułami. Rzecz charakterystyczna: większość tekstów, które wyszły spod pióra św. Jana Pawła II, powstawała w zaciszu kaplicy, w zasięgu tabernakulum. W ten sposób splatały się refleksja i modlitwa, wiara i rozum. Dlatego pisząc encyklikę Fides et ratio, święty Papież sięgał do osobistego doświadczenia, i mógł napisać, że „wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Jan Paweł II był także – jak św. Jan Kanty – człowiekiem miłosierdzia. Znany jest bardziej jego wkład w rozszerzenie na cały Kościół nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego przez wyniesienie do chwały ołtarzy św. Siostry Faustyny, przez wielką encyklikę o miłosierdziu Boga Dives in misericordia, a także przez ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego i zawierzenie całego świata Miłosierdziu Bożemu. Ale kardynał Karol Wojtyła był też człowiekiem czynnego miłosierdzia. Wspierał materialnie ubogich studentów i pracowników nauki, ale czynił to niezwykle dyskretnie. Mówię o tym z własnego doświadczenia, bo wielokrotnie posługiwał się swoim sekretarzem osobistym w tej swojej działalności charytatywnej.
6. Drodzy bracia i siostry, wzór świętości Jana Kantego, żyjącego w odległej od nas epoce, i wzór świętości Jana Pawła II – świętego naszego pokolenia, te dwa wzory zachęcają nas, byśmy również starali się o możliwą dla każdej i każdego z nas świętość, która wyraża się w postawieniu Boga w centrum naszego życia i przyjmuje kształt służby bliźnim. Autentyczna miłość Boga prowadzi do miłości drugiego człowieka i ta droga jest przewidziana dla nas wszystkich. Możemy i powinniśmy odczytywać, jak realizować nasze powołanie do świętości w konkretnej sytuacji i warunkach naszego życia osobistego, rodzinnego
i zawodowego. Cieszę się, że św. Jan Kanty tak bardzo zbliża Kraków i Olkusz. Święty ma tutaj swoją kaplicę, a także ołtarz w tej pięknej bazylice. Tutaj modlą się co roku w sierpniu pielgrzymi, zdążający na Jasną Górę w ramach Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej. Cieszę się z żywego kultu, jakiego tu doznaje święty profesor, kaznodzieja i jałmużnik krakowski. Podtrzymujcie ten kult i nabożeństwo do Świętego odległego od nas w czasie, ale przemawiającego do naszych umysłów i serc, uwrażliwiającego nas na sprawy Boga i człowieka. Prośmy św. Jana Kantego, a także św. Jana Pawła II, o orędownictwo w niebie we wszystkich naszych sprawach i potrzebach. Niech ci dwaj święci, tak sobie bliscy, pomagają nam w naszym dążeniu do świętości, pomimo wszystkich naszych słabości i niewierności. Podobnie jak oni, otwierajmy przed Bogiem przestrzenie naszych serc, aby On w tych sercach królował i byśmy przynosili dobre owoce naszej modlitwy i pracy, naszej miłości i służby
Amen.